TOP 10 SIHH 2018 – najciekawsze zegarki pokazane na targach w Genewie
Tegoroczne targi SIHH obfitowały w kilka bardzo obiecujących mini-trendów, które powoli zdają się wkraczać do zegarkowego świata i formować jego obecny kształt. Oto nasze zestawienie 10 najciekawszych, w czysto zegarkowej formie.
Salon International de la Haute Horlogerie 2018 za nami. Z Genewy wróciliśmy z potężną dawką materiałów, równie potężnym zmęczeniem i pierwszymi w nowym roku przemyśleniami na temat tego, jak może wyglądać najbliższa przyszłość zegarkowej branży. Targi były największe w historii, z rekordową liczbą marek, gości, dziennikarzy i odwiedzających (w ostatni, otwarty dzień imprezy bilet za 75CHF kupiło kilka tysięcy osób). Jako pierwsze ważne wydarzenie w kalendarzu, SIHH pełni rolę premierowego wyznacznika trendów. Tym razem – na całe szczęście zresztą – tematy typu nowego koloru albo konkretnej komplikacji ustąpiły miejsca zwróceniu się frontem do klienta i zrozumieniu jego potrzeb. Coraz więcej jest propozycji nieoderwanych cenowo od rzeczywistości, przystępnych, z mniejszą ilością w sumie nieużytecznych komplikacji. Zegarmistrzostwo zdaje się powoli wracać na ziemię i do swoich korzeni, esencji tego, na czym polega budowanie mechanicznego czasomierza. Komplikacji i modeli „za miliony monet” oczywiście nie zabrakło, w końcu Wielkie Zegarmistrzostwo to nierozerwalna cześć całego przedstawienia. A tak prezentuje się nasza dziesiątka „Best off…” SIHH 2018.
Łukasz Doskocz – 1. A. Lange & Söhne Triple Split
Zacznijmy z wysokiego C… bardzo wysokiego. Wiecie już pewnie, że chronograf to moja ulubiona komplikacja, więc każde jej rozwinięcie i innowacje przyjmuje z wypiekami na twarzy. Nie wszyscy zdają sobie sprawę, jak trudna w wykonaniu to komplikacja i jak wielu zegarmistrzów wolałoby poświęcić swój czas na tourbillona zamiast złożonej wersji stopera. Triple Split złożony jest po trzykroć i z dużą odpowiedzialnością można nazwać go najbardziej skomplikowanym chronografem świata. To pierwszy raz, kiedy w pełni mechanicznym zegarkiem można zmierzyć dwa równoległe czasy długie na maksymalnie 12h. Dodatkowo Lange opakowało go bardzo rozsądne gabaryty, typową dla siebie estetykę i przyzwoitą (jak na siebie i stopień skomplikowania) cenę. Chapeau bas!… a raczej Hut runter!
Więcej o A. Lange & Söhne Triple Split: TUTAJ
Tomasz Kiełtyka – 2. Vacheron Constantin Overseas Ultra-Thin Perpetual Calendar
Skoro Łukasz zaczął z wysokiego C, to i ja czuję się do tego zobligowany. Model z wiecznym kalendarzem od VC to może nie całkiem nowość (w innej wersji zadebiutował 2 lata temu, o czym pisaliśmy TUTAJ), lecz doskonały dowód na to, jak prosty zabieg zmiany białego złota na różowe potrafi diametralnie odmienić oblicze zegarka. Perpetual Calendar nie przytłacza gabarytami, wygląda elegancko, ale – co charakterystyczne dla całej kolekcji Overseas – czuć w nim sportową nutkę. A to oznacza, że nie jest nudny i ma szansę częściej cieszyć oko właściciela goszcząc na jego nadgarstku, niż – jak spora część zegarków z tego segmentu – pozostać w sejfie kolekcjonera.
Więcej o Vacheron Constantin Overseas Ultra-Thin Perpetual Calendar: TUTAJ
Ł.D. – 3. IWC Portugieser Chronograph Edition „150 Years”
Lange (nr 1 z listy) bez wątpienia zostanie królem tegorocznych chronografów, ale czy w historii komplikacji zapisze się aż tak wydatnie jak klasyczny „Portugalczyk” – ciężko zgadnąć. Zegarek w kolekcji IWC obecny jest już prawie 30 lat, w praktycznie niezmienionej, prostej i przejrzystej wersji stylistycznej. Nowa, jubileuszowa odsłona modelu jest niemal identyczna wizualnie (minus dwie lakierowane tarcze), tylko o włos większa od oryginału i wyposażona w kaliber 69355 z kołem kolumnowym. Mi szczególnie pasuje wariant z białym cyferblatem i niebieskimi aplikacjami. Co więcej, wersja „150 Years” jest raptem 5% droższa, niż poprzednie.
Więcej o IWC Portugieser Chronograph Edition „150 Years” – TUTAJ
T.K. – 4. Cartier Santos
Po przymierzeniu w Genewie setek zegarków, jednym moich z faworytów – zupełnie nieoczekiwanych zresztą – pozostaje Santos. Kwadratowa ikona od Cartiera na rynku jest już 4 dekady, ale dzięki drobnym zmianom a nie rewolucjom, na przestrzeni lat zdołano zachować jej DNA. Zwróćcie uwagę na detale jak śrubki przytrzymujące bezel i bransoletę, niebieszczone wskazówki oraz charakterystyczne rzymskie cyfry na białej tarczy – wszystko to tworzy spójną, czytelną całość. I choć z oferty Cartiera wolę kolekcję Tank, to trzeba przyznać, że Santos „Large” w wariancie bi-kolor wygląda super. Co istotne, ceny działającego na własnym werku „czterdziestolatka” nie są z kosmosu i zaczynają się od 5.000EUR.
Więcej o Cartier Santos – TUTAJ
Ł.D. – 5. Baume & Mercier Clifton Bumatic
Nigdy bym nie pomyślał, że w naszym zestawieniu wyląduje zegarek najbardziej budżetowej z marek grupy Richemont. Tym bardziej nie sądziłem, że zapowiedziany chwilę przed SIHH Bauamtic może mi się aż tak spodobać. W dużym skrócie manufakturowy Clifton to klasyczny zegarek w akuratnej, 40 mm kopercie, z estetycznym, białym cyferblatem i mechanizmem, który dla B&M zbudowała należąca do grupy manufaktura ValFleurier. Kaliber wyposażono w krzemowy wychwyt – pierwszy taki w historii Richemonta – i pokaźne 5 dni rezerwy chodu. A wszystko to za mniej niż 10.000PLN – i to właśnie czyni ten świetnie wyglądający zegarek zdecydowanie wartym uwagi.
Więcej o Baume & Mercier Clifton Bumatic – TUTAJ
T.K. – 6. Montblanc 1858 Automatic Chronograph
Montblanc cały czas szuka swojej drogi w zegarkowym świecie. Po wielu eksperymentach – od garniturowców, po bardzo sportowe modele – w tym roku firma pokazała między innymi nowe chronografy z linii 1858. I to właśnie jeden z nich trafia do naszego zestawienia. A trafia za styl vintage, przemycony doskonale na tarczy (postarzana luminowa, kształt wskazówek), za duże totalizatory (konkurencja stosuje o wiele mniejsze, co wygląda nienaturalnie), za brak wciśniętego na siłę datownika oraz rozsądny rozmiar 42 mm plus ciekawe połączenie z paskiem NATO. Mówiąc ogólnie – całość jest spójna i dobrze wykonana.
Więcej o Montblanc 1858 Automatic Chronograph – TUTAJ
Ł.D. – 7. Jaeger-LeCoultre Polaris Date
Mówiąc szczerze nie cała nowa kolekcja Polaris od JLC przypadła mi do gustu. Niby marka chciała ambitnie zbudować linię opartą na historycznym Memovoxie, ale stylistycznie nie do końca się to spięło. Nie do końca, bo dwa modele – bardzo zbliżone do oryginalnego wzorca – udały się całkiem dobrze. Alarm w zegarku jest dla mnie funkcją nijak potrzebną, więc zamiast Memovoxa wybrałem prostego Polarisa Automatic Date – z jakże użytecznym datownikiem. Klasyczna, wodoszczelna koperta „Compressor” z dwiema koronkami po prawej stronie i czarna tarcza z wewnętrznym pierścieniem nurkowym to sprawdzona kombinacja, tutaj dodatkowo podbita jakością wykonania i manufakturowym kalibrem Jaegera.
Więcej o Jaeger-LeCoultre Polaris Date – TUTAJ
T.K. – 8. Piaget Altiplano Ultimate Concept
Mówiąc bez ogródek, wyścig prowadzący do stworzenia najcieńszego zegarka na świecie był mi niemal zupełnie obojętny, a ekscytowanie się redukcją grubości o 0,5 mm nie robiło większego wrażenia. Do czasu. A właściwie do tegorocznego SIHH, kiedy to miałem okazję wziąć do ręki w pełni mechaniczny zegarek, mierzący 2 mm wysokości. Dobre jest to, że chcąc dojść do takich rozmiarów firma musiała opracować nowe rozwiązania techniczne (w myśl zasady „potrzeba matką wynalazku”) i że się to udało. Co prawda póki co to model koncepcyjny, ale wyobraźcie sobie na nadgarstku coś o grubości 5-złotówki…
Więcej o Piaget Altiplano Ultimate Concept – TUTAJ
Ł.D. – 9. Cartier Drive de Cartier Extra Flat
Zakochałem się w tym zegarku już rok temu. Chociaż to drugi Cartier na tegorocznej liście „Best off..”, zwyczajnie nie mogłem go tu nie umieścić. Drive, mimo swojego motoryzacyjnego imienia, jest kwintesencją Cartierowej klasyki w możliwie minimalistycznej formie – dwie wskazówki, płaska koperta i manualnie nakręcany mechanizm. Do wersji w białym i różowym złocie w 2018 roku Cartier dodał dwie referencje, także tę w jakże mocno wyczekiwanej stali. W tym wydaniu zegarek nie stracił nic ze swojego uroku, zyskał za to dużo niższą cenę. I jest z nim tylko jeden mały problem – model w żółtym złocie wygląda jeszcze lepiej.
Więcej o Cartier Drive de Cartier – TUTAJ
T.K. – 10. Ressence Type 2 e-Crown
Na CH24.PL opisujemy niemal wyłącznie zegarki mechaniczne – to coś co kochamy i co sprawia nam frajdę. Skąd zatem w zestawieniu zegarek z elementami z elektroniki? Firma Ressence zdołała ją tu wykorzystać w bardzo nietypowy, ale ciekawy i przydatny sposób. e-Crown to moduł montowany pomiędzy w całości mechanicznym sercem zegarka, a dyskami pełniącymi rolę wskazówek. W momencie kiedy zegarek stanie, zmienimy strefę czasową, albo stwierdzimy, że wskazania nie są dokładne wystarczy kliknąć palcem w szybkę zegarka. Wówczas elektroniczny moduł pobierze aktualne dane o lokalnym czasie i ustawi go na tarczy. Oczywiście elektronika to zawsze elektronika, ale leniwym osobom (z odpowiednio zasobnym portfelem) to rozwiązanie powinno się spodobać… o ile trafi do seryjnej produkcji.
Więcej o Ressence Type 2 e-Crown – TUTAJ
BONUS: Ł.D. – 11. Singer Reimagined Track 1 Geneva Edition
Nie samym SIHH Genewa żyje – chciałoby się powiedzieć. Nie bez powodu gorący styczniowy okres zegarkowego święta niektórzy nazywają „Geneva Week”, a wiele marek spoza targowej listy organizuje w mieście swoje prezentacje i imprezy. Singera odwiedziliśmy jeszcze zanim SIHH otworzyło swoje podwoje – i gdyby ten ranking nie skupiał się na TOP 10 targów, zacząłbym od Track 1 Geneva Edition. Zegarek jest drugim wcieleniem premierowego modelu Track 1 z mechanizmem autorstwa studia Agenhor (należącego do Jean-Marca Wiederrechta). W bladym, żółtym złocie i z przeprojektowaną tarczą wygląda jeszcze lepiej, a do tego do Genewy Singer (w osobie Roba Dickinsona) przywiózł jeden ze swoich modyfikowanych Porsche 911. Poezja…
Więcej o Singer Track 1 Geneva Edition – TUTAJ.