#KultoweZegarki: Cartier Santos
Powstał w czasach, gdy mężczyźni nosili tylko kieszonkowe „cebule” i był pierwszym zegarkiem naręcznym Cartiera. Ma specyficzną, kwadratową kopertę z zaokrąglonymi krawędziami i śrubami na pierścieniu. Santos – model, którego nie można pomylić z żadnym innym.
Kto wie, jak potoczyłyby się losy tego zegarka, gdyby Louis Cartier nie wybrał się na jedno z przyjęć, organizowanych przez barona Henriego Deutscha de la Meurthe’a. Na początku XX w., na rautach u Deutscha spotykała się cała paryska socjeta. Bywał tam między innymi ekscentryczny Brazylijczyk, Alberto Santos-Dumont – konstruktor lotniczy oraz pilot balonowy, sterowcowy (później też samolotowy). Santos-Dumont nie był zwyczajnym pilotem. Był pilotem, który miał obsesję na punkcie latania i większość swojego życia poświęcał na konstruowanie oraz udoskonalanie statków powietrznych. Jego pasja zaczęła się od fascynacji lotami balonem, rozrywką modną w Paryżu pod koniec XIX w. Jak głosi anegdota, Santos-Dumont traktował balon jako środek transportu i latał nim codziennie (krążyły nawet opowieści jakoby przelatywał przez łuk triumfalny i „parkował” balon na ulicy przed restauracją). Obsesja na punkcie latania, która owładnęła Santos-Dumonta była tak duża, że od czasu do czasu jadał nawet na podwyższonych stołkach, by stopniowo przyzwyczajać się do wysokości.
Pierwszy statek powietrzny jego autorstwa powstał już w 1898 r., lecz nie był to udany projekt. To nie zniechęciło Dumonta i w ciągu następnych kilku lat stworzył nowe konstrukcje, a wśród nich całkowitą nowość, tj. sterowiec. Jednym z pierwszych sterowców wziął nawet udział w nietypowym konkursie, ogłoszonym przez przemysłowca, barona Henriego Deutscha de la Meurthe’a. W 1900 r. Deutsch zapowiedział, że ten, kto w czasie nie dłuższym niż 30 minut przeleci z parku Saint-Cloud, zrobi rundę wokół wieży Eiffla i wróci do parku Saint-Cloud, otrzyma nagrodę w wysokości 100 000 franków.
Dumontowi ta sztuka udała się 19 października 1901 r. – wyznaczoną trasę pokonał w 29 minut i 30 sekund, a otrzymane pieniądze przekazał po połowie: swojej załodze i paryskiej biedocie. Ten wyczyn przyniósł mu wielką popularność i już niedługo, bo w 1903 r. Dumont zaczął organizować komercyjne loty nad Paryżem. Podczas jednego z nich zdał sobie sprawę z tego, że odczytywanie czasu z zegarka kieszonkowego utrudnia mu podniebne manewry i dużo łatwiejsze byłoby zerkanie na zegarek przytwierdzony do nadgarstka (wtedy nie musiałby ani na chwilę odrywać rąk od drążka sterowniczego).
Santos de Cartier nie dla wszystkich
I tak dochodzimy do punktu wyjścia, tj. przyjęcia, na którym spotkali się Louis Cartier i Alberto Santos-Dumont. W luźnej rozmowie Dumont opowiedział nowemu znajomemu o swoich dylematach dotyczących zegarka. Tego nie trzeba było Cartierowi dwa razy powtarzać i jeszcze w tym samym roku (1904) powstał oryginalny model, całkowicie inny niż popularne w tamtym czasie zegarki kieszonkowe. Po pierwsze, miał kwadratową, a nie okrągłą kopertę, z pierścieniem przykręcanym za pomocą małych śrubek. I po drugie, najważniejsze, można go było nosić na nadgarstku, a do mocowania na ręku służył skórzany pasek. Śrubki na pierścieniu nadawały mu sportowego charakteru – w końcu to był pierwszy zegarek dla pilotów. Z kolei tarcza wyglądała bardzo klasycznie: w środkowej części znajdowała się podziałka minutowa w stylu torowiska, otoczona rzymskimi cyframi, a nad nimi poruszały się tradycyjne, breguetowskie wskazówki. Za część mechaniczną odpowiadał zegarmistrz Edmond Jaeger, z którym Louis Cartier zaczął współpracę, a trzy lata później (w 1907 r) podpisał długoterminową umowę (Jaeger zobowiązał się dostarczać Cartierowi mechanizmy do płaskich zegarków, od najprostszych po te najbardziej skomplikowane).
Swój nowy zegarek, Alberto Santos-Dumont przetestował jesienią 1906 r. podczas spektakularnego lotu dwupłatowym samolotem No. 14-bis. Lot trwał tylko 22 s i Dumontowi udało się przelecieć zaledwie 220 m, lecz trzeba pamiętać, że to były pierwsze oficjalnie zatwierdzone rekordy długości przelotu w Europie.
W 1911 r. powstała krótka seria modelu Santos de Cartier dostępna jedynie dla uprzywilejowanych (patrząc z dzisiejszej perspektywy zegarek był bardzo mały, miał wymiary: 25 mm x 35 mm). Nawiasem mówiąc, od 1911 do 1973 r. firma wyprodukowała i sprzedała tylko 800 sztuk tego modelu, więc trudno mówić tu o seryjnej produkcji. Santos de Cartier był oferowany ze skórzanym paskiem (brązowym lub czarnym) zakończonym nowoczesnym jak na tamte czasy zapięciem na klips. Zapięcie zaprojektowane przez Cartiera przez lata było jedyną konstrukcją tego typu dostępną na rynku.
Jak mus to Must
Lata 70. XX w. to nie był dobry czas dla Santosa – wtedy firma Cartier wprowadziła koncepcję Must de Cartier, czyli bardziej „demokratyczne” alternatywy znanych modeli, opakowane w koperty zrobione z nowego materiału – srebra pr. 925 pokrytego 20-mikronową warstwą złota. W takiej, stalowo-złotej wersji w 1978 r. Santos powrócił na rynek po kilkuletniej przerwie (w tamtym czasie firma Cartier nie należała już do rodziny: spadkobiercy sprzedali udziały konsorcjum finansowemu pod przewodnictwem Josepha Kanoui). Wprowadzono też sportowy wariant ze stalową kopertą zintegrowaną z bransoletą (to była pierwsza wersja Santosa z bransoletą; zegarki tego typu, jak Royal Oak marki Audemars Piguet czy Nautilus marki Patek Philippe pojawiły się dopiero wiele lat później). Cartier zinterpretował tę nową tendencję na swój sposób, dodając złote elementy (pierścień i śruby na bransolecie). Ta dwukolorowa wersja była bardzo popularna w latach 80. XX w.
Seria Must de Cartier przetrwała kilkanaście lat, ponieważ jeszcze pod koniec lat 80. XX. model był reklamowany zgrabnym hasłem jako prawdziwy must have i pojawiał się czasem w zaskakujących wersjach, na przykład Ronde z ośmiokątnym pierścieniem.
Dziś trudno w to uwierzyć, ale w latach 80. to Cartier, a nie Rolex był synonimem zegarka dla ludzi biznesu. Dlatego złotą wersję Santosa na bransolecie nosił rekin finansjery Gordon Gekko (grany przez Michaela Douglasa) w filmie „Wall Street”. Widać ten zegarek w scenie, gdy Gekko wygłasza swoją słynną mowę „Chciwość jest dobra…, a obiad jest dla mięczaków”. Po sukcesie tego filmu „wzrosły też akcje” Santosa. Jak podają statystyki, Santos razem z modelem Oyster Perpetual marki Rolex należał do najczęściej kopiowanych zegarków na świecie przez producentów podróbek.
W 1987 r. Santos znowu się zmienił i trafił na rynek jako Santos Galbée: miał bardziej zaokrągloną kopertę, zwłaszcza przy uszach. Większość z tych wersji bazowała na kwarcowych mechanizmach, choć pojawiały się też warianty mechaniczne. Po kilkudziesięciu latach, w 2005 r., firma Cartier odświeżyła model Santos Galbée i pokazała go w sportowej odsłonie jako Santos Galbée XL w powiększonej kopercie (32 x 45 mm), z charakterystyczną ochroną koronki i automatycznym mechanizmem firmy ETA.
Santos 100
Lata 90. przyniosły kolejne zmiany: w 1994 r. firma Cartier pokazała luksusowego Santosa – tym razem zegarek nazywał się Santos-Dumont i miał kopertę zrobioną z platyny i różowego złota. Jego „następcą” była bardzo płaska wersja (też Santos-Dumont) napędzana ręcznie nakręcanym mechanizmem (trafiła na rynek w 1999 r.). W 1997 r., z okazji 150. rocznicy marki Cartier powstała specjalna, limitowana seria 1847 sztuk nietypowego jak na Santosa wariantu Ronde ze wskazaniami czasu dwóch stref, napędzanego automatycznym mechanizmem pochodzącym z firmy ETA (kaliber 2671). Rok później, Cartier pokazał na SIHH w Genewie kolekcję Privée Cartier Paris, składającą się z historycznych modeli napędzanych wyjątkowymi mechanizmami. W tej serii pojawiły się też dwa modele Santos-Dumont (w kopercie z platyny i żółtego złota o wymiarach: 36 x 27 mm), w których zastosowano mechanizmy firmy Frédéric Piguet.
Przełomem w historii Santosa były setne urodziny tego modelu. Wtedy, w 2004 r. pojawił się Santos 100 z dużo większą kopertą o wymiarach: 51 x 41 mm (i grubości 10,3 mm) lub w wersji medium o wymiarach: 35,6 x 35,6 mm i nowym, automatycznym mechanizmem. Ale o mechanizmie za chwilę. Stalowa koperta Santosa 100 miała nowoczesną konstrukcję, zapewniającą zegarkowi większą wodoszczelność (do 100 m). Dlatego osiem charakterystycznych śrub na pierścieniu nie pełniło wyłącznie funkcji dekoracyjnej, lecz faktycznie go zakręcało. Także pełny, stalowy dekiel był przykręcany za pomocą ośmiu śrub. Zrezygnowano też z wszelkich ozdobników (np. kaboszonu osadzonego w koronce), ponieważ Santos 100 miał mieć cechy typowe dla nowoczesnego, sportowego zegarka. Cartier, jak większość marek w tamtym czasie, stosował mechanizmy firmy ETA (np. kaliber 2892-A2). Kolekcja Santos 100 obejmowała też modele ze stoperem, opakowane w bardzo duże koperty (41,2 x 54,3 mm) zrobione z różnych materiałów, w tym stali, złota i tytanu. Santos 100 Chronograph był napędzany znanym kalibrem ETA/Valjoux 7753 z charakterystycznym dla tego mechanizmu układem liczników: 30-minutowym na godz. 3, 12-godzinnym na godz. 6 i małym sekundnikiem na godz. 9.
Taki masywny Santos idealnie pasował do nowych czasów. Cartier zaczął więc wypuszczać różne wersje. Jedną z najciekawszych jest ta szkieletowa o nazwie Cartier Santos 100 Skeleton (nr ref. W2020018), opakowana w kopertę z palladu i napędzana ręcznie nakręcanym mechanizmem z 72-godzinną rezerwą chodu (kaliber 9611 MC, pierwszy stworzony we własnej manufakturze), składającym się ze 128 części. Prezentacja Skeletona w 2009 r. wywołała sensację: zegarek wyglądał awangardowo i do tej pory nikt w ten sposób nie zinterpretował tego, bądź co bądź, klasycznego wzoru.
Nowy Santos, nowy ambasador
Kolejnym etapem było wprowadzenie damskiego modelu Santos Demoiselle z pomniejszoną kopertą i kwarcowym mechanizmem (obudowa ze stali, żółtego lub białego złota).
W 2016 r., masywny Santos 100 marki Cartier doczekał się jeszcze bardziej sportowej wersji o nazwie Santos 100 Carbon. Mierząca 51,1 x 38,3 mm, stalowa koperta nowego Santosa została pokryta czarną powłoką, co podkreślało sportowy charakter czasomierza (razem ze skórzanym paskiem wykończonym w taki sposób, aby wydawało się, że jest zrobiony z tkaniny). Z czernią koperty i paska ładnie kontrastowały białe rzymskie cyfry, białe wskazówki i czerwona wskazówka sekundowa. W środku pracował kolejny mechanizm stworzony we własnej manufakturze, tj. kaliber 1847 MC z automatycznym naciągiem.
Odrodzenie, tj. nowe otwarcie nastąpiło w 2018 r. Wtedy marka Cartier po raz kolejny odświeżyła Santosa prezentując zupełnie nową kolekcję (więcej o niej przeczytacie TUTAJ) składającą się z 13 modeli w dwóch rozmiarach: średnim (35,10 x 41,90 mm; wysokość 8,83 mm) i dużym (39,80 x 47,50 mm; wysokość 9,08 mm). Wśród nich znalazł się Santos de Cartier zaprojektowany jako idealny model do noszenia na co dzień, napędzany nowym mechanizmem stworzonym we własnej manufakturze. W kalibrze 1847 MC z automatycznym naciągiem i 40-godzinną rezerwą chodu zastosowano antymagnetyczne części wychwytu zrobione ze stopu niklowo-fosforowego oraz klatkę z paramagnetycznego stopu. Dzięki tym elementom mechanizm jest odporny na działanie pól magnetycznych do 1200 Gs. Nowością był też opatentowany system szybkiej wymiany pasków oraz skracania bransolety (służy do tego specjalny przycisk o nazwie Quick Switch): właściciel zegarka nie musi mieć specjalnych narzędzi, aby wymienić pasek na bransoletę, lub wyjąć ogniwa i skrócić lub w razie potrzeby wydłużyć bransoletę (można wyjąć aż do 8 ogniw).
W nowej kolekcji znalazł się też Santos de Cartier Skeleton, tj. szkieletowy wariant z ręcznie nakręcanym, a nie jak dotychczas, automatycznym mechanizmem (kaliber 9611MC), opakowany w stalową lub złotą (różowe złoto) kopertę o wymiarach: 39,80 x 47,50 mm. Jeżeli chodzi o design, to projektantom z Cartiera udało się zgrabnie połączyć cechy modeli z różnych okresów, zachowując przy tym nowoczesny charakter. Teraz koperta i uszy są bardziej zaokrąglone, co trochę przypomina wygląd modeli Santos Galbée. Najistotniejszą zmianą jest oczywiście cała seria własnych mechanizmów (po wielu latach Cartier nie musi posiłkować się mechanizmami od firm zewnętrznych) i bardzo wygodny system szybkiej wymiany pasków.
Wraz z nowym Santosem pojawił się też nowy ambasador marki, aktor Jake Gyllenhaal, którego widać było w wielu materiałach promujących ten model, na przykład tych reklamujących kolekcję z 2019 r. W 2019 r., Cartier po raz kolejny odwołał się do swojego ponad 100-letniego dziedzictwa pokazując dwie wersje Santosa. Pierwszy z nich to Santos de Cartier Chronograph, bardziej skomplikowana wersja reaktywowanego w poprzednim roku historycznego Santosa. Zegarek jest dostępny w trzech wersjach: w kopercie ze stali, różowego złota lub wariancie dwukolorowym (żółte złoto i stal). Wielkość koperty została dopasowana do wymagań współczesnych klientów, więc obudowa ma wymiary: 43,3 x 51,3 mm i jest wodoszczelna do 10 atm. W środku pracuje kaliber 1904-CH MC z automatycznym naciągiem i stoperem, stworzony we własnej manufakturze. Liczniki stopera są symetrycznie rozmieszczone na tarczy: minutowy na godz. 3, a godzinowy na godz. 9. Oprócz nich, na tarczy widać też mały sekundnik na godz. 6 oraz datownik na godz. 6. Uruchomienie i zatrzymanie stopera jest obsługiwane w nietypowy sposób: za pomocą przycisku znajdującego się po lewej stronie koperty, natomiast za powrót wskazań do pozycji wyjściowej odpowiada przycisk zintegrowany z koronką.
Najbardziej sportowy charakter ma wersja ze stali utrzymana w szaro-czarnej kolorystyce. Przywodzi na myśl klimaty lat 70. XX w., kiedy Cartier próbował konfrontować Santosa z dużo droższymi modelami Royal Oak marki Audemars Piguet i Nautilus firmy Patek Philippe.
Drugi z nowych Santosów to bardziej „demokratyczny” (alias przystępny cenowo), kwarcowy Santos-Dumont z tarczą przypominającą swoim wyglądem historyczne wersje z początku XX w. oraz charakterystyczną, wystającą koronką (taką, jaką miały pierwsze Santosy).
Patrząc na długą historię tego modelu, należy pamiętać, że Santos w każdej wersji wygląda ponadczasowo. Poza tym, gdyby Louis Cartier nie zaprojektował go dla Alberto Santos-Dumonta, może nie powstałby model Tank, drugi po Santosie zegarek z prostokątną kopertą. Dlatego wbrew temu, co mówi angielskie powiedzenie: you can’t be everybody’s darling, Santos ma tyle wersji, że chyba każdemu wpadnie w oko. Bo w swojej historii kojarzył się zarówno ze stylem belle époque, a także był symbolem statusu epoki disco końca lat 70. i później 80. XX w.
Artykuł jest częścią cyklu „Kultowe Zegarki”
Uhrenmagazin 2/2019; uhrenkosmos.com; watchtime.net; hodinkee.com;