#KultoweZegarki: Audemars Piguet Royal Oak
Najczęściej, hasło „zegarek od projektanta” kojarzy się z modelem fashion. Mówiąc inaczej, z ładną zabaweczką, która ma wbudowany krótki termin przydatności. Ale nie w przypadku, gdy projektantem jest geniusz Gerald Genta, a jego dziełem epokowy model Royal Oak. Zegarek, który otworzył nowy rozdział w historii zegarmistrzostwa, dzisiaj przeżywa swoją drugą, a może trzecią już młodość.
Był rok 1972. Firma Longines razem z Texas Instruments stworzyła Swissonic 2000 – pierwszy kwarcowy zegarek naręczny z ciekłokrystalicznym wyświetlaczem. Marka Golay wypuściła na rynek hybrydowy (elektroniczno-mechaniczny) model MikroQuarz, a na targach zegarkowych w Bazylei po raz pierwszy pojawili się międzynarodowi wystawcy. I choć w Bazylei firma Lemania pochwaliła się nowym kalibrem 1040 z automatycznym naciągiem i stoperem, to na plan pierwszy zaczęły wysuwać się japońskie zegarki kwarcowe, które były już zapowiedzią nadchodzącej rewolucji.
Wtedy manufaktura Audemars Piguet zaskoczyła wszystkich prezentując luksusowy zegarek, który w niczym nie przystawał do wyobrażeń o luksusie: wyglądał ascetycznie i opakowany był w masywną, w dodatku stalową, a nie złotą kopertę. Pierwsze recenzje nie były szczególnie pochlebne, bo nie dość, że nowy czasomierz wyglądał trochę zbyt futurystycznie, to jeszcze miał bardzo wysoką cenę – kosztował 3650 franków szwajcarskich. Dla porównania: model Cosmograph Daytona marki Rolex można było kupić za 876 CHF, a cena złotego zegarka Calatrava firmy Patek Philippe, który uchodził za kosztowny czasomierz, wynosiła wtedy 2420 CHF. Stąd trudno się dziwić, że większość dystrybutorów była bardzo sceptycznie nastawiona do nowego modelu. Zegarek zachwycił jedynie Włochów, dlatego z tysiąca wyprodukowanych egzemplarzy pierwszej serii Royal Oaka większość trafiła właśnie do Włoch. W pierwotnych planach zakładano, że produkcja zakończy się na tej jednej serii, ale kiedy z czasem do Le Brassus zaczęły docierać zapytania z innych krajów, w 1973 roku na nowo zaczęto wytwarzać Royal Oaka.
Wróćmy jednak do momentu narodzin. Pierwsze projekty firma Audemars Piguet zatwierdziła już w 1970 roku. Zanim do tego doszło, ogłoszony został konkurs, na który swoje prace przesłało wielu projektantów (były wśród nich także bardzo znane nazwiska). Jednak żaden z projektów nie okazał się na tyle przekonujący, aby firma chciała go zrealizować. Zarząd manufaktury Audemars Piguet zwrócił jedynie uwagę na propozycję dostarczoną przez szwajcarskiego designera, Geralda Gentę. Genta zaproponował zegarek z ośmiokątną kopertą i pierścieniem ozdobionym ośmioma sześciokątnymi śrubami. Do koperty dopasowana była bransoleta, która z obudową tworzyła nierozerwalną całość. Zegarek miał ciemną, ascetycznie wyglądającą tarczę, której jedyną ozdobę stanowił giloszowany, geometryczny wzór z logo umieszczonym nad godziną 6. Aby uzyskać czystość formy, projektant zrezygnował nawet ze wskazówki sekundowej (to też był śmiały manewr).
Szwajcarski pancernik
Po wyborze projektu Genty, przyszła kolej na wymyślenie odpowiedniej nazwy dla nowego zegarka. Zdecydowano się na: Royal Oak, czyli królewski dąb. O jaki dąb chodziło? Nazwa pośrednio odnosiła się do pewnej legendy, według której przyszły król Anglii i Szkocji, Karol II, po przegranej bitwie pod Worcester we wrześniu 1651 roku, przez jakiś czas ukrywał się w koronie dębu niedaleko wsi Boscobel przed siepaczami Olivera Cromwella (później ten dąb nazwano królewskim). Z czasem, na cześć słynnego drzewa nazwą HMS Royal Oak ochrzczonych zostało kilka okrętów brytyjskiej marynarki wojennej. Dlatego nazwa nowego zegarka, a w pewnym sensie także jego wygląd, bezpośrednio nie miała wiele wspólnego ze wspomnianym drzewem, tylko ze zbudowanym 200 lat później statkiem wojennym brytyjskiej marynarki.
W sumie, czterem statkom nadano nazwę „Royal Oak”, ale tylko na jeden z nich uwagę zwrócił Gerald Genta. W drugiej połowie XIX wieku, ze względu na niedostateczną ilość drewna, szczególnie dębowego, brytyjska marynarka wojenna próbowała wykonywać kadłuby swoich statków z różnych gatunków stali. Jak się jednak okazało, nie był to dobry pomysł, ponieważ statki szły na dno jakby wykonane były z ołowiu. Ale, jak wiadomo, potrzeba jest matką wynalazków. Chcąc zredukować ciężar, Brytyjczycy zaczęli łączyć metal z drewnem. Taką metalowo-drewnianą konstrukcję miał pierwszy angielski pancernik o nazwie HMS Royal Oak, który powstał w 1862 roku. W tej pływającej twierdzy z daleka widoczne były wielkie otwory, za którymi kryły się działa. Otwory te okalała ośmiokątna rama przykręcona, także dobrze widocznymi, ośmioma śrubami. I to właśnie wygląd wylotów dział pancernika HMS Royal Oak zainspirował Geralda Gentę w trakcie projektowania pierścienia modelu Royal Oak.
Decyzja o nazwaniu zegarka Royal Oak (czyli tak jak wojenny okręt) była odważnym posunięciem, bo to określenie zupełnie nie przystawało do futurystycznego wyglądu nowego modelu. Kojarzyło się raczej z królową Wiktorią lub nobliwym czasomierzem, na przykład zegarkiem kieszonkowym ze starannie wykończoną, złotą kopertą. Jednak wbrew nazwie, nowy model firmy Audemars Piguet od początku miał być zegarkiem sportowym opakowanym w stalową (a nie złotą) kopertę.
Sport plus elegancja
Pierwszy Royal Oak był czasomierzem, o którym dzisiaj powiedzielibyśmy ekstrawagancki (głównie ze względu na industrialny wygląd). Jego kanciasta koperta miała średnicę 39 mm i wysokość zaledwie 6,3 mm. Tę płaską obudowę udało się uzyskać dzięki zastosowaniu kalibru 2121 o wysokości 3,05 milimetra – najbardziej płaskiego mechanizmu z automatycznym naciągiem i datownikiem, w którym wykorzystano wahnik z elementem wykonanym z 21-karatowego złota (mechanizm miał ok. 40-godzinną rezerwę chodu). Także ten wybór wywołał dyskusję wśród branżowych konserwatystów, ponieważ do tej pory płaskie mechanizmy zarezerwowane były wyłącznie dla zegarków klasycznych opakowanych w złote koperty. A tu, nie dość, że sportowy model, to jeszcze ze stali. W dodatku, trochę prowokacyjnie, ten sam płaski kaliber 2121 firma Audemars Piguet stosowała w eleganckich, złotych zegarkach wykończonych paskami z krokodylej skóry.
Pomimo tego, że kształt pierwszego Royal Oaka niektórym wydawał się szokujący, zegarek na pierwszy rzut oka prezentował się raczej skromnie. Dopiero przyglądając mu się dokładniej, można było zauważyć wiele wyszukanych detali: na przykład świetnie wykończone śruby na pierścieniu, polerowane, pięknie załamujące się krawędzie koperty i bransolety. Aby wykonać te drobne elementy, firma Audemars Piguet musiała zamówić całkiem nowe maszyny (był to też jeden z powodów, dla których Royal Oak miał tak wysoką cenę).
Wszystko to dawało ciekawą mieszankę sportowego charakteru, elegancji, awangardy oraz najlepszego zegarmistrzostwa. I choć krytykowany za łamanie konwencji i, jak twierdzili niektórzy, wygórowaną cenę, Royal Oak idealnie dopasował się do ducha swoich czasów. Po rewolucji obyczajowej w 1968 roku, w Europie Zachodniej odrzucono wiele symboli statusu lub podchodzono do nich z większą rezerwą. Modna stała się powściągliwość w ubiorze, a ulubionym słowem był understatement. Projektanci chcieli zerwać z tradycją i poszukiwali całkiem nowych pomysłów, dlatego Royal Oak (ze swoim technicznym wyglądem) jak najbardziej przystawał do popularnej wtedy, udawanej skromności.
Kiedy po chwilowej przerwie, w 1973 roku ruszyła produkcja drugiej serii Royal Oaka widać już było, że ten model był właściwie skazany na sukces. Niewiele czasu minęło od momentu jego zaprezentowania, a inne marki już próbowały zaadoptować tę koncepcję i stworzyły zegarki, które były wzorniczą interpretacją Royal Oaka. W 1973 roku na rynku pojawił się na rynku model Riviera marki Baume & Mercier (miał dwunastokątną kopertę), a firma Vacheron Constantin skorzystała z tego samego co Audemars Piguet mechanizmu podstawowego, dostarczonego przez firmę Jaeger-LeCoultre i pochwaliła się stalowym modelem 222. Wyzwanie podjął nawet Patek Philippe zapraszając do współpracy Geralda Gentę – ten zaprojektował kolejny hit, czyli pokazany w 1976 roku zegarek Nautilus (co ciekawe, Nautilus miał ten sam mechanizm co Royal Oak). A kiedy w tym samym roku marka IWC wypuściła na rynek zegarek o nazwie Ingenieur (zresztą też autorstwa Genty), nie mówiło się już wyłącznie o nowej koncepcji czasomierza, a raczej o powstaniu odrębnego segmentu zegarków.
Mechanizmy i warianty
Wracając do Royal Oaka: z czasem powstała cała kolekcja zegarków i to nie tylko z różnymi funkcjami dodatkowymi, ale też w wersjach z kopertami wykonanymi ze złota lub platyny. Wprawdzie nie było to zgodne z filozofią zwaną understatement, jednak klientom pomysł i tak się spodobał. Miłośnicy Royal Oaka pozostali mu wierni nawet wtedy, gdy pod koniec lat 70. XX wieku stosowano w nim przede wszystkim mechanizmy kwarcowe.
Pierwotna wersja nie była zmieniana przez siedem lat. Dopiero w 1979 roku, w firmie Audemars Piguet zdecydowano się na wprowadzenie pomniejszonego wariantu, który zastąpił pierwowzór. Koperta uzyskała średnicę wynoszącą 38 milimetrów, co odpowiadało ówczesnym gustom włoskich klientów, którzy nadal stanowili największą grupę odbiorców Royal Oaka.
Pod stalową kopertą pracował nowy mechanizm, czyli kaliber 2125 z automatycznym naciągiem. Miał średnicę 26 milimetrów – był mniejszy od pierwotnie stosowanego kalibru 2121 (o średnicy 28,4 mm), ale za to o 0,25 mm wyższy, co oczywiście miało też wpływ na wysokość zegarka. Koperta nowego Royal Oaka „urosła” do 8,2 milimetra, choć z profilu nadal wydawała się dosyć płaska. Wzrosła też częstotliwość chodu: z 19 800 wahnięć (kaliber 2121) do 21 600 wahnięć na godzinę (kal. 2125). W nowym mechanizmie nawrotnik odpowiadał za zamianę ruchu obrotowego, poruszającego się w dwóch kierunkach wahnika, na jeden ruch przekładni zwalniającej. Poza tym, dzięki specjalnemu urządzeniu zapadkowemu wałek naciąganej sprężyny obracał się w jednym kierunku. Nowością była też funkcja szybkiej korekty datownika (pierwszy Royal Oak jej nie miał) i sekundnik, który wprowadzony został na prośbę klientów. Ten pomniejszony Royal Oak do dzisiaj tworzy podstawę kolekcji.
Kolejną wersją była ta wyposażona w kaliber 2225. Następca mechanizmu 2125 miał podobne parametry, a jedyną wprowadzoną zmianą było zwiększenie częstotliwości do 28 800 wahnięć na godzinę. Z czasem duża, czyli znana pod nazwą Royal Oak Jumbo, pierwotna wersja, stała się częścią sporej kolekcji. Wśród wielu wariantów Royal Oaka niektóre zasługują chociaż na kilka słów komentarza. Kiedy w 1992 roku Royal Oak obchodził swoje 20. urodziny, firma Audemars Piguet postanowiła to uczcić prezentując jego unowocześnioną wersję o nazwie Jubilee.
Podobnie jak w 1972 roku, wyprodukowano krótką serię obejmującą tysiąc egzemplarzy. Z okazji tego jubileuszu, na nowo narodził się też kaliber 2121, który miał szkieletowy wahnik z masą zamachową wykonaną z 21-karatowego złota. W dodatku jego pracę można było obserwować przez przezroczysty dekiel (we wcześniejszych wersjach Royal Oaka mechanizm zawsze zakryty był zakręcanym, masywnym deklem). Kolejne warianty Royal Oaka coraz bardziej oddalały się od pierwotnej koncepcji sportowego zegarka. Tylko wygląd zewnętrzny nawiązywał do jego sportowego ducha. Po wersji Jubilee przyszła bowiem kolej na modele z większą ilością funkcji dodatkowych, na przykład ze wskazaniami czasu drugiej strefy czy z wiecznym kalendarzem (w tej wersji pracował najbardziej płaski kaliber tego typu, który powstał na podstawie kal. 2121).
W 1997 roku, z okazji 25 urodzin, Royal Oak ponownie pojawił się w stalowej kopercie, jednak w wersji skomplikowanej: z tourbillonem (ważąca zaledwie 0,319 g klatka tourbillonu zrobiona była z tytanu) i masą zamachową wykonaną z platynoirydu. Rok później, firma Audemars Piguet pokazała długo wyczekiwany model ze stoperem opakowany (jak przed laty) w dużą kopertę, w której pracował ultrapłaski (wysokość 5,5 mm) mechanizm z automatycznym naciągiem, wahnikiem z 18-karatowego złota i ze stoperem z kołem kolumnowym.
Koncepcyjny supermodel
Był rok 2002. Wtedy narodził się pierwszy koncepcyjny model, nazwany Royal Oak Concept. Był to świetny przykład kolejnego etapu rozwoju Royal Oaka. W tym ręcznie nakręcanym czasomierzu, tourbillon połączony był ze wskaźnikiem momentu obrotowego i wskaźnikiem ruchów bębna.
Zastosowano w nim między innymi nowy system naciągu oraz ciekawy sposób przestawiania wskazówek. Za pomocą przycisków, koronka ustawiana była w pozycji: „nakręcanie”, „ustawianie czasu” lub „neutralnej” (w tej ostatniej była całkowicie oddzielona od przekładni chodu). Wtedy jedno ze wskazań informowało o tym, w jakiej pozycji aktualnie znajduje się koronka. Bardzo nowocześnie prezentowała się też sama koperta: do jej wykonania wykorzystany został, znany z przemysłu lotniczego, bardzo twardy materiał o nazwie Alacrite 602, czyli stop składający się w 20 % z chromu, 15% wolframu, 10% niklu i 0,1% włókna węglowego. Na tym modelu się jednak nie skończyło, ponieważ w 2008 roku powstał Royal Oak Carbon Concept Tourbillon Chronograph – bardzo lekki czasomierz, w którym po raz pierwszy zastosowano kopertę i płytę główną mechanizmu wykonane z włókna węglowego.
W 2011 roku pokazany został Royal Oak Concept GMT Tourbillon w bardzo lekkiej, ale wytrzymałej, tytanowej kopercie z czarnym, ceramicznym pierścieniem i czarnymi przyciskami oraz koronką. Jego unowocześniona wersja z 2014 roku miała tytanowo-ceramiczną kopertę (wykonaną z białego spieku ceramicznego) i zmodyfikowany mechanizm (górny mostek kalibru 2930 też powstał z białej ceramiki).
Jedną z atrakcji 2015 roku ma być kolejny koncept. Tym razem, konstruktorzy podeszli jeszcze bardziej ambitnie i w modelu Royal Oak Concept Accoustic pokazują, w jaki sposób można zinterpretować najbardziej skomplikowaną funkcję dodatkową, czyli minutową repetycję. Konstrukcja powstawała osiem lat i stoi za nią, znane z wielu niewiarygodnych wręcz pomysłów, studio Renaud & Papi. Royal Oak Concept Accoustic pojawił się w tytanowej kopercie i oprócz wspomnianej minutowej repetycji miał też tourbillon oraz stoper.
Te wszystkie innowacje, wprowadzone w serii Concept nawiązują, choć patrząc na nie trudno w to uwierzyć, do koncepcji pierwszego Royal Oaka z 1972 roku. Podobnie jak model z lat siedemdziesiątych XX wieku, który zaskoczył cały zegarkowy świat i radykalnie zmienił wizerunek sportowych zegarków luksusowych, także Concept ma wyprzedzać ducha swoich czasów.
Nadchodzi mocarz
W historii Royal Oaka było kilka przełomowych momentów. Jednym z nich były narodziny serii Royal Oak Offshore w 1993 roku. Zegarek pojawił się w nowej, zmodyfikowanej kopercie (wynik trwających ponad rok prac rozwojowych) o, wtedy wręcz niewyobrażalnej, średnicy wynoszącej 46 mm. Bo Offshore to bardziej sportowa i jeszcze bardziej dynamiczna wersja Royal Oaka. Jak się okazało i tym razem, Royal Oak wyprzedził swój czas i, także po raz kolejny, sprowokował konkurencję do wygłaszania krytycznych komentarzy.
Offshore miał zakręcaną koronkę, wykonane z silikonu uszczelnienia (dzięki temu koperta była wodoszczelna do 10 atm) i zaprojektowaną na nowo bransoletę z zapięciem motylkowym. Pierścień i dekiel zakręcane były na śruby, natomiast mechanizm (kaliber 2226 ze stoperem) znajdował się w wykonanej z miękkiej stali, dodatkowej kopercie, która chroniła go przed działaniem pól magnetycznych (ochrona do 24 000 A/m).
Nowy członek rodziny został ciepło przyjęty przez miłośników marki, dlatego dosyć szybko pojawiły się jego kolejne wersje z różnymi funkcjami dodatkowymi i w różnych, materiałowych kombinacjach. Jedną z najważniejszych, jeżeli chodzi o stronę techniczną, była ta ze stoperem i wiecznym kalendarzem, w której zastosowano mechanizm z dodatkowym modułem, stworzony na podstawie kalibru 2226 (znanego z pierwszego Offshore’a). Podobnie jak mechanizmy pracujące w innych wersjach Royal Oaka, także i ten wyróżniał się wyjątkowo małą wysokością.
Największym Offshorem, jaki dotychczas powstał w warsztatach w Le Brassus był T3 – wspólne dzieło manufaktury i wielkiego miłośnika zegarków marki Audemars Piguet, Arnolda Schwarzeneggera.
Premiera zegarka (w 2003 roku) zbiegła się z wejściem na ekrany kin trzeciej części „Terminatora”, w której terminator nosił, prezentującego się równie groźnie jak on, Royal Oaka Offshore’a T3. T3 miał ogromną, tytanową kopertę o wymiarach: 61 mm (długość) x 57,2 mm (szerokość) i tarczę o średnicy 32,5 mm. W środku pracował znany kaliber 2226 ze stoperem i 42-godzinną rezerwą chodu. Jednak mimo tak dużych gabarytów (koperta miała wysokość 15,65 mm) zegarek sprawiał wrażenie, że jest dosyć płaski.
I, jak łatwo się domyśleć, T3 świetnie wyglądał na masywnym przegubie Arnolda Schwarzeneggera. Zresztą nie tylko na jego. Audemars Piguet wypuścił na rynek limitowaną serię obejmującą tysiąc egzemplarzy i nie brakowało zapaleńców, którzy zdecydowali się na zakup T3, choć prawdopodobnie nie mogli pochwalić się takimi warunkami fizycznymi, jak były gubernator Kalifornii. Jednak trzeba przyznać, że w dzisiejszych czasach, kiedy nawet kobiety noszą zegarki o średnicy ponad 40 milimetrów, Royal Oak Offshore T3 na zawsze pozostanie chyba jednym z nielicznych typowo męskich modeli (dla miłośników ciężkich, masywnych zegarków firma Audemars Piguet ma w zanadrzu nawet jego superciężką wersję w złotej kopercie).
No cóż, w końcu miłość często wymaga wyrzeczeń i poświęceń. A Royal Oak to nie jest zwykły zegarek i zyskuje przy bliższym poznaniu. Wykonanie samej koperty to prawdziwe wyzwanie – tworzona jest w dwudziestu etapach, aż ze stalowego bloku powstanie surowa obudowa wymagająca dalszej obróbki. Później, aby koperta i bransoleta wyglądały jak należy, potrzebne są kolejne dwadzieścia trzy operacje. Dopiero wtedy, każda z 250 krawędzi koperty i bransolety jest odpowiednio wypolerowana lub satynowana.
Royal Oak osiągnął wprawdzie wiek średni, ale z eleganckiego, sportowego czasomierza przemienił się w ekstremalny zegarkowy bolid, którego koperta może być jak bazaltowa skała.
Swietny arytykul, nie wiedzialem polowy o tym zegarku.