
Z wizytą w Audemars Piguet Renaud & Papi
Każda szanująca się zegarkowa manufaktura ma swoje sekrety, rzadko kiedy jednak robią one takie wrażenie, jak należące do AP studio Renaud & Papi.
Audemars Piguet to dzisiaj jedna z najlepszych szwajcarskich zegarkowych manufaktur, nie bez przyczyny uznawana za jedną z trzech największych, obok Patek Philippe i Vacheron Constantin. Portfolio firmy, której główną siedzibę w Le Brassus odwiedziliśmy i opisaliśmy szerzej TUTAJ, to najszerszy z całej wielkiej trójki przegląd zegarków, od klasycznego Julesa Audemarsa, przez nieszablonowe Millenary po kultowego Royal Oaka i jego sportową wersję – Offshore. Część z nich powstaje bezpośrednio w manufakturze, jednak te bardziej skomplikowane i koncepcyjne modele to już domena atelier Renaud & Papi.

Zlokalizowane w Le Locle – prawie dokładnie 100 km od Le Brassus – atelier, a właściwie pełnoprawna manufaktura, odpowiada za takie perełki kolekcji AP jak koncepcyjne Royal Oaki, karbonowy chronograf Millenary, wielkie komplikacje i rewolucyjne z wielu względów (o czym za moment) AP Escapement. Tutaj powstają też skomplikowane mechanizmy dla zewnętrznych klientów, np. Richarda Mille. Jak już się pewnie domyślacie, mieliśmy przyjemność odwiedzić studio Renaud & Papi – i to z nie byle jakim przewodnikiem.
Renaud i Papi
Manufaktura Audemars Piguet Renaud & Papi oryginalnie założona została przez dwóch zapalonych zegarmistrzów-wizjonerów: Dominica Renauda i Giulio Papiego. W 1986 roku obaj panowie doszli do wniosku, że zamiast piąć się mozolnie po kolejnych, pochłaniających długie lata, szczeblach zegarmistrzowskiej kariery (nomen omen w AP), uruchomią własny projekt. Tak w dużym uproszczeniu powstało studio Renaud & Papi. Z biegiem lat, z małego, liczącego sobie kilka osób atelier z wizją tworzenia zegarmistrzowskiej awangardy, studio przekształciło się w pełnoprawną markę pod auspicjami (i z wydatnym dofinansowaniem, w zamian za 52% udziałów) Audemars Piguet. Zawierając umowę z wielką manufakturą R&P zastrzegli sobie, że ich niezależność jest niepodważalna, i choć to Audemars będzie klientem priorytetowym, komplikacje tworzone będą także dla innych, zaprzyjaźnionych marek. Tak oto powstało jedno z najciekawszych i intrygujących miejsc na dzisiejszej mapie zegarkowej. A oprowadził nas po nim nie kto inny, jak sam Giulio Papi.


Zadomowione w Le Locle włości APRP robią imponujące wrażenie – zwłaszcza jeśli tak jak my – spodziewalibyście się małego, skromnego warsztatu ze zgarbionymi zegarmistrzami i zestawem archaicznych narzędzi oraz maszyn. Gdyby jutro Giulio Papi (Daniel Renaud opuścił markę kilka lat temu) zdecydował się na pełną niezależność, możliwości ku temu byłoby idealne. Znajdziemy tu wszystko: od pokaźnego parku maszyn CNC, przez studia projektowe, R&D (badania i rozwój), szereg stanowisk zegarmistrzowskich (z dużym naciskiem na wykańczanie mechanizmów w najdoskonalszy możliwy sposób), dział designu, testów i biura – arenę nieustającej burzy mózgów teamu zegarmistrzów i inżynierów firmy. Swoje miejsce ma tutaj nawet mała szkoła zegarmistrzowska, kształtująca przyszłych pracowników.


Każdy nowy mechanizm rodzi się oczywiście w głowach zegarmistrzów. Pomysły przenoszone są na papier, a następnie na nieco bardziej profesjonalne rysunki techniczne, które są przedmiotem pierwszych dyskusji i dalszej pracy. Kolejno powstaje CAD’owski model, pierwsze prototypy i modele poszczególnych komponentów. Każdy etap to cały szereg poprawek i udoskonaleń. Praca oczywiście różni się zależnie od stopnia skomplikowania nowego zegarka, a i ta wykonywana na zlecenie zewnętrznej marki ma inny wymiar, aniżeli ta pod szyldem AP. Oto kilka przykładów gotowych zegarków (finalny montaż odbywa się także w Le Locle) autorstwa APRP.

AP Escapement
Jednym z najistotniejszych owoców ostatnich lat pracy APRP jest mechanizm ze specjalnym wychwytem – kaliber 2908.

Dla Giulio Papiego chronometria jest jedną z najistotniejszych wartości mechanicznego zegarmistrzostwa. Choć jego studio tworzy wiele różnych tourbillonów, projekt „nowego-starego” wychwytu założył wykorzystanie koncepcji stworzonej niemal 3 stulecia temu przez zegarmistrza imieniem Robin. Rozwiązanie zakłada przeprojektowanie geometrii wychwytu tak, by maksymalnie zmniejszyć tarcie (40-krotnie mniejsze niż w tradycyjnym układzie) bez konieczności stosowania nowoczesnych materiałów i przy zminimalizowanym do granic smarowaniu. Znacznie poprawiona jest także wydajność i utrata energii, która w standardowym wychwycie kotwicowym może wynieść nawet do 70%. Papi jest przeciwnikiem krzemu, który jest trudny w obróbce i praktycznie nie do serwisowania rękami przeciętnego zegarmistrza.
Co jednak najciekawsze, APRP pracuje właśnie intensywnie nad stworzeniem industrialnej (czyli możliwej do produkowania w większym zakresie) wersji wychwytu, która pozwoliłaby zasilić nim większą liczbę manufakturowych kalibrów AP. Prace trwają, a podekscytowany Papi sam przyznaje, że jego zdaniem…
„Wychwyt AP jest doskonalszym gwarantem precyzyjnego chodu niż nawet doskonale wyregulowany tourbillon”.
Możliwości manufaktury APRP są doprawdy nieograniczone. Nie tylko technicznym potencjałem samego warsztatu pracy, ale przede wszystkim wiedzą, doświadczeniem i ogromną wyobraźnią Giulio Papiego, który często stawiany jest w jednym szeregu z najwybitniejszymi zegarmistrzami naszych czasów. Także Audemars Piguet może spać spokojnie – z takim zapleczem marka ma niemal gwarantowany spokój i rozwój swojego portfolio wielkich komplikacji. A gdy do tego dojdzie „masowo” tworzony wychwyt AP, pozycja marki jeszcze się ugruntuje. Na słowa uznania zasługuje też otwartość APRP na inne manufaktury. Fakt faktem, bez ogromnego doświadczenia oraz zaplecza Richard Mille i inni mu podobni nie mieliby szansy zaistnieć. I tylko trochę szkoda, że pewien nadgorliwy bloger skorzystał kiedyś z dobrodziejstw Instagrama tak szybko, że pokazując jeden z prototypów dobre 2 tygodnie przed jego premierą teraz uniemożliwił nam obejrzenie podobnych egzemplarzy. Jedno jednak jest pewne – Audemars Piguet zaskoczy nas jeszcze mnóstwem wyjątkowych zegarków, a wiele z nich wyjdzie właśnie spod ręki Giulio Papiego i jego ludzi.
Więcej o AP Escapement czytaj TUTAJ.