#KultoweZegarki: Patek Philippe Nautilus
Kiedy w 1976 roku pojawił się na rynku, reklamowano go jako jeden z najdroższych, stalowych zegarków na świecie. Był też jednym z pierwszych luksusowych modeli o wodoszczelności do 120 metrów. Dzisiaj jego wygląd już nie szokuje, ale 40 lat temu wydawał się bardzo odważny, a nawet krzykliwy. Oto Nautilus – dawniej awangarda, obecnie absolutny klasyk gatunku.
Lata 70. XX wieku były bardzo burzliwą dekadą: Stanley Kubrick nakręcił „Mechaniczną pomarańczę”, zakończyła się wojna w Wietnamie, w Wielkiej Brytanii i USA powstał ruch punk, a dzięki regularnie latającym samolotom Concorde czas podróży z Europy do USA skrócił się o połowę. Zmienił się też styl życia na bardziej aktywny – coraz więcej osób zaczęło uprawiać sport, dlatego stroje i zegarki stały się mniej formalne. Na topie były wtedy zwłaszcza sportowe modele oferowane przez dwie marki: Rolex i Omega. Obserwując to, co się dzieje, inni producenci, nawet ci bardzo konserwatywni, też nie chcieli pozostawać w tyle. Pierwszym, który odważył się złamać wszelkie zasady obowiązujące w świecie zegarków luksusowych był Audemars Piguet. W 1972 roku pokazał na targach w Bazylei model Royal Oak – luksusowy zegarek opakowany w stalową, a nie złotą kopertę.
O wprowadzeniu modelu przeznaczonego dla młodszych i wysportowanych klientów myśleli też właściciele marki Patek Philippe. Philippe Stern, który stanął na czele firmy w drugiej połowie lat 70. XX wieku przyznawał w wielu wywiadach, że pomysł na stworzenie stalowego zegarka wszystkim w firmie bardzo się podobał. Ale marka Patek Philippe nie mogła pokazać modelu, który za bardzo przypominałby Royal Oaka. Dlatego zaprojektowanie nowego sportowego zegarka zlecono temu, który mógł zagwarantować, że wymyśli coś innego. Był nim, nie kto inny, a słynny projektant Gérald Genta, czyli twórca… Royal Oaka. Dla firmy Patek Philippe Genta miał zaprojektować zegarek o anatomicznym kształcie umożliwiającym idealne dopasowanie się do przegubu. Pierwszy projekt G. Genta opracował samodzielnie, jednak po zaprezentowaniu pomysłu rodzinie Sternów usłyszał, że ci chcieliby zmienić kilka elementów. Dlatego dalsze prace nad opracowaniem prototypów nowego, wodoszczelnego zegarka odbywały się już wspólnie. Najwięcej czasu poświęcono na stworzenie idealnych proporcji i wymiarów. W sumie, prace projektowe trwały dwa lata i w 1976 roku powstał model, dla którego Philippe Stern – doświadczony nawigator i zapalony żeglarz – wybrał nazwę Nautilus i przydzielił mu numer referencyjny 3700.
Jednak na dobre historia tego zegarka zaczęła się 23 kwietnia 1976 roku, kiedy firma Patek Philippe zgłosiła go w Szwajcarskim Biurze Własności Intelektualnej. Nautilus był zegarkową ciekawostką – powstał w manufakturze uznawanej za najbardziej konserwatywną, ale jego wygląd i osiągi okrzyknięto awangardowymi. W oczy rzucała się przede wszystkim duża, 42-milimetrowa koperta typu Monocoque i ciemna tarcza ozdobiona poziomymi paskami. W pierwotnej wersji obudowa wykonana była ze stali i miała bardzo dużą wodoszczelność wynoszącą aż 12 atm. Jej ekstrawagancki kształt inspirowany był wyglądem iluminatora, co wbrew przypuszczeniom i rozpowszechnianym mitom, nie miało związku z żeglarskimi zainteresowaniami Philippe’a Sterna. W środku, wielkiej jak na tamte czasy koperty, pracował kaliber 28 255C z automatycznym naciągiem i wskazaniami godzin, minut oraz datownika na godzinie 3 (mechanizm miał wysokość 3,05 mm). Nautilus był, po Royal Oaku, kolejnym stalowym zegarkiem, który więcej kosztował niż złote modele z tamtego okresu. Trochę kokieteryjnie, firma Patek Philippe reklamowała go hasłem: „Jeden z najdroższych zegarków na świecie wykonany jest ze stali”. Ze słynnym modelem marki Audemars Piguet łączyło go jeszcze jedno: mechanizm. Podobnie jak stosowany przez AP kaliber 2121, oznaczony w Patku jako kal. 28 255C też powstał na podstawie mechanizmu dostarczonego przez firmę Jaeger-LeCoultre. Napędzana nim, pierwsza wersja Nautilusa miała numer ref. 3700/1 i ze względu na swoje spore wymiary została przez włoskich kolekcjonerów nazwana Jumbo i jako taka przeszła do historii.
Akcja modyfikacja
Na wprowadzenie własnego mechanizmu do Nautilusa nie trzeba było długo czekać. Dostarczany przez firmę Jaeger-LeCoultre kaliber podstawowy, od 1977 roku zastąpiony został nowym mechanizmem, który, co ciekawe, wcale nie został skonstruowany jako napęd do modeli sportowych. Stworzony w warsztatach firmy Patek Philippe kaliber 240 z mikrowahnikiem (bez datownika i sekundnika) miał tylko 2,4 mm wysokości i jego parametry techniczne nie pozwalały na zastosowanie w nim funkcji dodatkowych. Okazał się jednak na tyle niezawodny, że z czasem zaczęły powstawać różne, coraz bardziej udoskonalane wersje.
Jednak, jak w wywiadach przyznawał Philippe Stern, awangardowy Nautilus w rozmiarze Jumbo początkowo cieszył się umiarkowanym zainteresowaniem. Dużo lepiej został przyjęty damski model pokazany w 1979 roku, który dostępny był w różnych wersjach: w kopercie ze stali, złota, stali łączonej ze złotem lub wysadzanej brylantami. Między innymi z tego powodu, w 1981 roku Jumbo zastąpiony został pomniejszonym do 37 mm modelem oznaczonym nr ref. 3800, w którym pracował kaliber 330 SC z automatycznym naciągiem i wskazaniami godzin, minut, sekund oraz datownikiem. Do dzisiaj ten wariant, nazywany klasycznym Nautilusem, zaliczany jest do najbardziej popularnych. Z czasem powstało wiele wersji tego czasomierza, a jedną z najbardziej poszukiwanych przez kolekcjonerów jest ta oznaczona jako ref. 3800/1R. Seria 3800/1R stworzona została specjalnie na rynek włoski w 1981 roku i obejmowała tylko dziesięć egzemplarzy opakowanych w koperty z różowego złota (Ref. 3800/1R miał czarną tarczę i wykonane z brylantów indeksy godzinowe).
W latach 80. XX wieku Nautilus – tym razem jako Ref. 3900 – dostał nowy, kwarcowy mechanizm ze wskazaniami godzin, minut, sekund i datownikiem. Ta wersja produkowana była do końca lat 90. XX wieku i stała się popularna wśród miłośników sportowych zegarków (ostatnie egzemplarze dostała francuska drużyna rugby).
Powrót Jumbo
Kiedy miłośnicy Nautilusa powoli tracili już nadzieję na pojawienie się ciekawej mechanicznej wersji, firma Patek Philippe przygotowała dla nich niespodziankę. W 1998 roku – dokładnie 15 lat od wycofania największego Nautilusa, odbyła się premiera zegarka, którego oficjalna nazwa brzmiała… Nautilus Jumbo (Ref. 3710). Już na pierwszy rzut oka widać było, że ten nowy Nautilus jest inny: miał na przykład wskaźnik rezerwy chodu na godzinie 12. I to nietypowy wskaźnik. Znajdująca się pod godziną 12, mała wskazówka informowała o tym, kiedy moment obrotowy sprężyny naciągowej nie jest wystarczający, aby zapewnić mechanizmowi optymalny chód. Czyli w przeciwieństwie do klasycznego wskaźnika rezerwy chodu, z tego wskazania można się było dowiedzieć nie tego, jak długo będzie jeszcze chodził zegarek, ale tego, kiedy mechanizm znajdzie się w niebezpiecznej fazie i zacznie spadać dokładność jego chodu. Wprowadzenie tej „małej komplikacji” umożliwił kaliber 330 SC IZR z automatycznym naciągiem, który miał centralny wahnik wykonany z 24-karatowego złota i pracował z częstotliwością 28 800 wahnięć/godzinę. Mechanizm umieszczony został w stalowej kopercie, która podobnie jak w pierwowzorze była wodoszczelna do 12 atm.
Kilka lat później, w 2004 roku, na rynku pojawił się pierwszy Nautilus z przezroczytym deklem z szafirowego szkła, a następnie (w 2005 roku) skomplikowana wersja oznaczona jako Ref. 3712/1A ze wskazaniami faz Księżyca i wskaźnikiem rezerwy chodu.
Nautilus coraz bardziej skomplikowany
Z okazji przypadającego w 2006 roku 30-lecia Nautilusa można było spodziewać się, że firma Patek Philippe przygotuje kilka ciekawostek. Tak też się stało. Nie mogło jednak zabraknąć wyczekiwanej przez miłośników stalowej wersji przypominającej tę z 1976 roku. Najbardziej podobny do zegarka sprzed lat był Ref. 5711/1 z wyposażoną w przezroczysty dekiel, charakterystyczną kopertą (chociaż powiększoną do 43 mm i konstrukcyjnie zupełnie nową, bo składającą się z trzech, a nie dwóch części), tarczą ozdobioną poziomymi paskami i owalnym pierścieniem z widocznymi, dopiero po dokładniejszym przyjrzeniu się, delikatnie zarysowanymi ośmioma kątami. Nowy Nautilus otrzymał oczywiście nowy mechanizm, czyli stworzony we własnej manufakturze kaliber 315 SC z automatycznym naciągiem (o wys. 3,22 mm) i wskazaniami godzin, minut, sekund oraz datownikiem na godzinie 3.
Jednak to nie na tej wersji skupiła się największa uwaga odwiedzających targi w Bazylei w 2006 roku. Dużo więcej emocji wzbudził Nautilus Chronograph (Ref. 5980/1A) – pierwszy Nautilus ze stoperem opakowany w dużą, 44-milimetrową stalową kopertę z prawie niewidocznymi przyciskami służącymi do obsługi stopera. Pod jego przezroczystym deklem pracował całkiem nowy, składający się z 327 części kaliber CH 28-520 C ze stoperem (z kołem kolumnowym i pionowym sprzęgłem) z powracającą wskazówką i szybką korektą datownika. W ciekawy sposób rozwiązane zostały w nim wskazania stopera na tarczy. Umieszczony na godzinie 6 oryginalny licznik minutowy podzielony został na dwie części: skalę od 0 do 30 i od 30 do 60, natomiast w środku znalazł się licznik 12-godzinny. Zmodyfikowany został też datownik (wykorzystano rozwiązanie zgłoszone do opatentowania w 1991 roku), dzięki czemu zmiana daty następowała o północy w ciągu niecałej sekundy.
Najbardziej skomplikowaną wersją Nautilusa pokazaną na 30-lecie był Ref. 5712/1A dostępny w kilku wersjach: w kopercie ze stali, różowego lub białego złota. Oprócz wskaźnika rezerwy chodu, miał też zintegrowane z datownikiem (obsługiwanym za pomocą wskazówki) wskazania faz Księżyca umieszczone między godziną 7, a 8 i mały sekundnik widoczny między godziną 4, a 5. Za to wszystko odpowiadał, widoczny pod przezroczystym deklem, bardzo płaski kaliber 240 PS IRM C LU z automatycznym naciągiem.
W 2014 roku rodzina Nautilusa znowu się powiększyła, tym razem o model stworzony dla osób, które podróżując często zmieniają strefy czasowe. Nautilus Travel Time Chronograph (Ref. 5990/1A) wskazuje bowiem czas dwóch stref (z oddzielnymi wskazaniami dzień/noc dla czasu domowego oraz lokalnego). Poza tym, zastosowany w nim kaliber CH 28-520 C FUS z automatycznym naciągiem ma też funkcję stopera z powracającą wskazówką oraz datownik obsługiwany za pomocą wskazówki (na godzinie 12). Aby połączyć funkcję wskazań czasu dwóch stref z funkcją stopera, konstruktorzy musieli opracować nie tylko nowy mechanizm, ale też zaprojektować na nowo kopertę. Jednak nie chcąc zbytnio ingerować w charakterystyczny design obudowy, po lewej stronie 40,5-milimetrowej koperty, zamiast charakterystycznego elementu ozdobnego, umieścili korektory dla wskazań czasu dwóch stref.
Nautilus obchodził ostatnio 40. urodziny. Na tę okazję firma Patek Philippe przygotowała dwa limitowane, rocznicowe zegarki. Więcej o nich przeczytacie TUTAJ.
Przez wiele lat wydawało się, że w modelu Nautilus niewiele można zmienić, bo jego specyficzny kształt nakazuje zachowanie umiaru. Ale, jak się okazało, modyfikacje można wprowadzać w taki sposób, aby zegarek zachował swój charakter. W końcu Nautilus nie jest jednym z wielu sportowych modeli, tylko jednym z klasyków marki Patek Philippe.