Amida Digitrend „Take-off Edition” – powrót cyfrowej legendy lat 70.
Zaprojektowana jako zegarek dla kierowców i zaopatrzona w cyfrowe wskazanie czasu – Amida powraca we współczesnej, wiernej oryginałowi i w pełni mechanicznej odsłonie.
Lata 70. ubiegłego stulecia były w zegarkowym designie czasem być może najciekawszych eksperymentów i najbardziej śmiałych propozycji, łamiących ogólne kanony. 5 dekad wstecz, zegarkowi projektanci – podobnie jak projektanci niemal wszystkiego co użytkowe – z przekonaniem tworzyli nową rzeczywistość, która wydawała się futuryzmem… i wydaje dalej, mimo upływu ponad połowy stulecia. W 1976 roku, na targach Baselworld, swoją zupełną nowość pokazała marka Amida. W dobie klasycznego zegarmistrzostwa i coraz silniej zaznaczającej swoją obecność kwarcowej elektryfikacji, była to propozycja niemal kosmiczna.
Zegarek zaprojektowano w formie tzw. „driver’s watch”, czyli czasomierza, z którego czas odczytuje się niejako od przodu, bez odrywania rąk od kierownicy. Co więcej, w obłej, stalowej kopercie, zamknięto w pełni mechaniczny kaliber, który napędzał dwa dyski: jeden odpowiadający za godziny, drugi za minuty. Oryginalna Amida zamocowana była na pełnej, stalowej bransolecie i z całym przekonaniem – choć w owych czasach nie było mnie jeszcze na świecie – musiała wzbudzać skrajne emocje. Niestety projekt nie zyskał popularności, a w zderzeniu z rynkowymi realiami marka zbankrutowała raptem 3 lata później. Od tamtej pory żyła tylko w sercach najwierniejszych kolekcjonerów, ale właśnie powraca z niebytu.
Amida Digitrend
Za reaktywacją marki stoi trójka pasjonatów: Matthieu Allègre, Clément Meynier oraz Bruno Herbet. Różni ich stopień doświadczenia na polach zegarkowego fachu, ale łączy wspólne zamiłowanie do cyfrowej Amidy. Pierwszy projekt firmy, mocno nawiązujący do oryginalnego zegarka, nazwano chwytliwie „Take-off Edition”.
„Take-off”
Zrobiony ze stali zegarek zachował formę obłego, metalowego pudełka, wykończonego starannie satynowaniem i dekoracyjnymi polerkami. W jego prawy bok wpuszczona została sygnowana logotypem marki koronka. Całość mierzy 39,6 mm szerokości, 39 mm długości oraz 15,6 mm grubości. Od spodu dekiel ma przeszklone okienko, przez które widać tykający balans automatycznego kalibru. W tym względzie twórcy Amidy postanowili na firmę Soprod i kaliber Newton P092. Mechanizm, stanowiący bazę konstrukcji, ma 44 h rezerwy chodu i wspomniany balans z taktowaniem na 4 Hz. Clou projektu jest jednak mechaniczny moduł, dzięki któremu zegarek cyfrowo wskazuje czas.
Zaprojektowany przez Amidę moduł ma raptem 9 komponentów mechanicznych, zmontowanych w sumie 6 śrubkami. W jego skład wchodzą m.in. dwa czarne dyski z nadrukowanymi na pomarańczowo cyframi. Ten godzinowy ma funkcję „jumping-hour”, przeskakuje więc co 60 minut na kolejną wartość. Mechanizm, choć widać tylko jego mały fragment, ozdobiono pasami genewskimi, piaskowaniem i perłowaniem .
A na jakiej zasadzie Amida Digitrend pokazuje czas i robi to tak, by dało się go odczytać od przodu koperty? Wykorzystuje szklaną pryzmę (ze szkła szafirowego), która odbija poziome wskazanie dysków i prezentuje je w dwóch okienkach na froncie. Między nimi na pomarańczowo nadrukowano nazwę marki oraz modelu.
Dostępność i cena
Amida Digitrend „Take-off Edition” zestawiona została ze skórzanym paskiem z alcantary, wykończonym pomarańczową podszewką i stalową klamerką. Egzemplarz kosztować będzie 2 900 CHF (~12 800 PLN) plus podatek. Przedsprzedaż rusza 28 maja na oficjalnej stronie marki.
Amida Digitrend "Take-off Edition"
Producent | Amida |
Nazwa modelu | Digitrend "Take-off Edition" |
Mechanizm | z automatycznym naciągiem |
Symbol mechanizmu | Soprod NETWON P092 |
Rezerwa chodu (h) | 44 |
Koperta | stal |
Średnica (mm) | 39,6 x 39 |
Wysokość (mm) | 15,6 |
Wodoszczelność | 50m |
Pasek | skórzany |