
#KultoweZegarki: Zenith El Primero
Tym razem bohaterem naszego cyklu będzie wyjątkowo nie konkretny model zegarka, a mechanizm. Mechanizm nie byle jaki, bo uchodzący za najlepszy na świecie werk ze stoperem o wysokiej wydajności.
Zdążyliśmy już przyzwyczaić się do tego, że jakiś model zegarka zostaje okrzyknięty klasykiem, albo tzw. ikoną (ikona to ostatnio jedno z ulubionych słów, nie tylko w branży zegarkowej). Jednak rzadko zdarza się, że rozgłos zyskuje mechanizm. Dlatego po tym względem El Primero jest fenomenem.
Aby zrozumieć, w jaki sposób stał się wyjątkowy, trzeba cofnąć się do 1960 r., tj. momentu przejęcia przez firmę Zenith kontroli nad Martel Watch Co. SA, producentem mechanizmów i zegarków (wtedy jeszcze nikt nie używał słowa „manufaktura”). Martel był dla Zenitha świetnym zapleczem technicznym oraz badawczo-rozwojowym, głównie ze względu na produkowane mechanizmy. Firma wytwarzała bardzo różne napędy: od nowoczesnego kalibru 1118 z automatycznym naciągiem i datownikiem, aż po skomplikowane, ręcznie nakręcane kalibry ze stoperem (chętnie korzystały z nich różne marki oprócz Zenitha, na przykład Universal Genève). Dla Zenitha bezcenne było zwłaszcza doświadczenie i wiedza Raoula Pellatona, współwłaściciela firmy Martel (prowadził ją razem z bratem Georgesem). Na marginesie: Raoul i Georges Pellatonowie nie byli spokrewnieni (przynajmniej nic o tym nie wiadomo) z Albertem Pellatonem, znanym konstruktorem z firmy IWC oraz ambitnym twórcą m.in. chronografów typu tri-compax.
Ale wracając do Zenitha i Martela: na początku lat 60. XX w. prawie wszyscy producenci zegarków zaczęli zastanawiać się nad wykorzystaniem automatycznych mechanizmów do stworzenia wersji ze stoperem. Lecz w większości przypadków na zapowiedziach się skończyło.
Coś specjalnego na 100-lecie
Tymczasem Zenith, razem z Martelem, miał mocną kartę przetargową. Dosyć szybko, bo już w 1962 r. powstała wstępna specyfikacja techniczna pierwszego automatycznego chronografu. Od razu wymyślono też dla niego łatwą do zapamiętania nazwę „El Primero” (tj. pierwszy w języku esperanto, hiszpańskim i portugalskim). Wtedy nikt jeszcze nie wiedział, czy El Primero wyprzedzi konkurencję, dlatego nazwa miała raczej funkcję informacyjną: oznaczało to, że to pierwszy tego typu mechanizm Zenitha.
Początkowo, premierę El Primero zaplanowano na 100-lecie firmy Zenith, przypadające w 1965 r. – termin był nierealny, biorąc pod uwagę wytyczne dotyczące mechanizmu. Raoulowi Pellatonowi, autorowi koncepcji, chodziło o stworzenie całkiem nowego werku zespolonego ze stoperem (Pellaton wykluczał konstrukcję modułową). Niby niuans, jednak o zasadniczym znaczeniu. Tego typu konstrukcja była płaska, co pozwalało na dodawanie różnych funkcji dodatkowych, na przykład wskazań faz Księżyca, nie zwiększając przy tym zbytnio grubości zegarka.
Oprócz niewielkich wymiarów mechanizmu (chodziło zwłaszcza o wysokość wynoszącą 6,5 mm), drugą projektową wytyczną była dokładność pomiaru stopera. Pellaton chciał, by El Primero mierzył czas z dokładnością do 1/10 s, co nawet dzisiaj można uznać za fenomen. A w latach 60. XX w. taki mechanizm był unikatem: nie dość, że łączył automatyczny naciąg ze stoperem, to jeszcze bardzo dokładnie mierzył czas. Wtedy większość chronografów (oczywiście tych nakręcanych ręcznie) pracowała z częstotliwością 18 000 wahnięć na godzinę, tj. mierzyła czas z dokładnością do 1/5 s (mechanizmy osiągały wtedy maksymalnie 21 600 wahnięć/h).
Aby osiągnąć ten ambitny cel, konstruktorzy z Zenitha musieli zwiększyć częstotliwość pracy balansu do 36 000 wahnięć oraz dostosować cały układ mechaniczny. W El Primero funkcję stopera miało obsługiwać niezawodne koło kolumnowe, co też nie było oczywistością (w latach 60. XX w. bardzo modne stały się chronografy z przestawnym zębnikiem; głównie ze względu na niskie koszty produkcji oraz łatwe serwisowanie). Tak wysoka częstotliwość wiązała się też z pewnymi problemami, na przykład częstszym smarowaniem mechanizmu. Dlatego inżynierowie współpracujący z Zenithem stworzyli specjalny system suchego smarowania, który powstał na bazie siarczku molibdenu. Z kolei zegarmistrze, utrudniając sobie i tak już trudne zadanie, nie dość, że pomniejszyli cały mechanizm (miał średnicę 30 mm i wysokość 6,5 mm), to dodali jeszcze okno datownika.
Pierwsze sukcesy
W 1962 r. koncepcja Raoula Pellatona została przelana na papier i to dosłownie. Dzisiaj trudno sobie wyobrazić projektanta przy desce kreślarskiej, jednak wtedy każdy nowy mechanizm musiał być dokładnie rozrysowany w tradycyjny sposób. Dlatego proces powstawania całego zegarka był bardzo pracochłonny.
Zenithowi prace nad El Primero zajęły siedem lat, a zatem premiera odbyła się nie w setną, lecz w 104. rocznicę istnienia firmy. Mimo opóźnienia było co świętować, bo konkurentom i tak nie udało się wcześniej pokazać prototypów nowego mechanizmu.
Pierwsze prototypy oznaczone symbolami 3019 PHC i 3019 PHF zostały pokazane prasie 10 stycznia 1969 r. Pod tymi tajemniczymi nazwami kryły się informacje na temat kalibrów. „30” symbolizowało średnicę (30 mm), „1” odnosiło się do chronologicznej numeracji różnych kalibrów o tej samej średnicy (ten był pierwszy), a ostatnia cyfra, tj. „9” określała rodzaj mechanizmu (chronograf). Natomiast litery zostały przejęte od firmy Martel, która w ten sposób oznaczała poszczególne mechanizmy. I tak, „P” od Power (wahnik), H od Hour (licznik godzinowy), a C od Calendar (datownik).
Drugi z pokazanych kalibrów miał w nazwie skrót PHF. „F” prawdopodobnie pochodziło od słowa Full, tj. pełny, ponieważ ta wersja miała wskazania pełnego kalendarza (datownika, dnia tygodnia, miesiąca) oraz wskaźnik faz Księżyca. Do dziś, najbardziej rozpoznawalnym mechanizmem pozostaje 3019 PHC z charakterystycznym układem liczników tri-compax i datownikiem na godz. 4.30 (El Primero był opakowany w stalową kopertę o charakterystycznym, poduszkowatym kształcie).
Kiedy jeszcze w tym samym roku na rynek trafiły zegarki z mechanizmem El Primero, Zenith był już częścią holdingu, do którego należały też marki Movado i Mondia SA (pozostaną w jednej grupie do 1983 r.). Dlatego El Primero 3019 PHC został wykorzystany też w niektórych wersjach modelu Datron marki Movado, a kaliber 3019 PHF zmienił w Movado nazwę na Astronic HS 360.

Prezentacja mechanizmu El Primero była epokowym wydarzeniem, ale niestety odbyła się w nieodpowiednim czasie.
W 1970 r. El Primero wziął udział w oryginalnym eksperymencie: poleciał Boeingiem 707 z Paryża do Nowego Jorku. Jednak nie znalazł się ani w kabinie pilotów, ani na nadgarstku któregoś z pasażerów, lecz cały czas był przytwierdzony do podwozia samolotu. Kiedy samolot startował w Paryżu, temperatura powietrza wynosiła 4°C, a 20 minut później, na wysokości prawie 10 000 m spadła do -62°C (ciśnienie spadło czterokrotnie). Mimo ogromnych wstrząsów i zmian temperatur, El Primero „przeżył” i, co ciekawe, dokładnie wskazywał czas. Wydawało się więc, że świat stoi przed nim otworem. Jednak wyjątkowymi osiągami tego mechanizmu zarząd firmy Zenith nie nacieszył się zbyt długo.
Dramatyczne zwroty akcji
Początek lat 70. XX w. to chyba najgorszy czas w historii szwajcarskiego zegarmistrzostwa. Wtedy modne stały się tanie zegarki kwarcowe, głównie rodem z Azji, i wydawało się, że czas zegarków mechanicznych już minął. W 1972 r. większościowe udziały w grupie Mondia-Zenith-Movado przejął amerykański koncern Zenith Radio Corporation (firma Zenith była częścią tego koncernu od 1971 do 1978 r.), który specjalizował się w produkcji elektronicznych podzespołów i do którego należała jedyna rozgłośnia radiowa odbierana na całym świecie. Amerykanie nie bawili się w sentymenty: od razu zwolnili większość pracowników (z 1000 zostało 150), bo ci, ich zdaniem, nie myśleli przyszłościowo. A przyszłość miała podobno należeć do kwarcu, dlatego pozostałym pracownikom firmy Zenith kazano zniszczyć wszystko, co miało związek z zegarkami mechanicznymi. I tak, w 1975 r., po sześciu latach od premiery, El Primero miał zaliczyć spektakularny upadek. Amerykańskie kierownictwo zleciło zatrzymanie produkcji i wysłanie na złom maszyn, części zamiennych oraz gotowych mechanizmów. Oznaczało to, że około 10 lat badań, prac rozwojowych i marketingowych miała być wymazana w ciągu kilku tygodni. Na szczęście, wśród pracowników firmy Zenith znaleźli się tacy, którzy zignorowali polecenie i postanowili ukryć wszystko to, co miało zostać zniszczone. Mózgiem całej operacji był kierownik produkcji, Charles Vermot (w firmie Zenith od 1936 r.), który wcześniej próbował przekonać amerykańskie szefostwo, by zmieniło zdanie. Wysłał do dyrekcji list, w którym m.in. napisał: „Mylą się Państwo, wierząc w ostateczny koniec mechanicznych chronografów z automatycznym naciągiem” (cytat pochodzi z książki „El Primero. Geschichte und andere Geschichten”). Gdy za oceanem zignorowano list Vermota twierdząc, że maszyny i narzędzia potrzebne do produkcji El Primero są warte tyle co przetopiony, metalowy złom, Ch.Vermot postanowił działać.

W akcji „El Primero” pomagał mu brat, ponieważ Charles nie chciał angażować żadnego ze współpracowników, aby później nie mieli z tego powodu nieprzyjemności. Wieczorami, w drewniane skrzynie pakowali plany konstrukcyjne, matryce, mechanizmy, koperty, gotowe zegarki oraz narzędzia potrzebne do ich produkcji, a następnie ukryli skrzynie na strychu fabryki (dosłownie kilka metrów od miejsca, gdzie jeszcze niedawno powstawał El Primero). Każda część oraz każde narzędzie dokładnie opisali oraz skatalogowali. Proces powstawania mechanizmu był też szczegółowo opisany w notesie, ukrytym w jednej ze skrzyń.
Wtedy Zenith produkował wyłącznie zegarki kwarcowe, a wśród nich były nawet te z charakterystyczną tarczą El Primero.
Ebel daje impuls
Czas mijał, Charles Vermot przeszedł na emeryturę, a szybko spadające ceny zegarków elektronicznych zniechęciły Amerykanów do produkcji czasomierzy, więc w 1978 r. Zenith Radio Corporation sprzedał swoje udziały trzem szwajcarskim firmom (była wśród nich Dixi Cylindre SA, której ówczesny właściciel, Paul Castella był wielkim miłośnikiem zegarków).
Na spełnienie swoich marzeń Vermot musiał poczekać kolejnych kilka lat, bo dopiero w 1986 r. Zenith na nowo zaczął produkować zegarki mechaniczne, w tym El Primero.
W 1986 r. El Primero zyskał nową nazwę: kaliber 400. Konstrukcja mechanizmu pozostała taka sama jak ta w pierwotnej wersji, zmieniono jedynie ochronę antywstrząsową na bardziej nowoczesną.
Co ciekawe, impuls przyszedł z zewnątrz, a dokładnie od jednego z szefów znanego producenta zegarków, firmy Ebel. W 1982 r. Pierre-Alain Blum chciał wszystkich zaskoczyć i w środku kwarcowego kryzysu zaprezentować mechaniczny model ze stoperem. Przypomniał sobie wtedy o mechanizmie El Primero, który jego zdaniem idealnie nadawał się do wykorzystania w nowym zegarku. Zapytał więc w firmie Zenith, ale oficjalnie mechanizm przecież nie istniał. Castella nie spodziewał się, że na terenie fabryki ukryty jest prawdziwy skarb. Wtedy Vermot pokazał zawartość tajemniczych skrzyń i dzięki temu udało się odtworzyć produkcję słynnego mechanizmu. Po spektakularnej prezentacji nowego zegarka marki Ebel, zaczęły spływać zamówienia od innych producentów zegarków. Wśród nich były: Dunhill, Dubois et fils oraz firma Rolex, której Zenith przez wiele lat (od 1988 do 2000 r.) dostarczał ten mechanizm jako napęd słynnego modelu Oyster Perpetual Cosmograph Daytona.
Rainbow i spółka
Po powrocie „z zaświatów”, El Primero pojawiał się w różnych opakowaniach: od eleganckich po sportowe. Natomiast jeżeli chodzi o techniczną stronę, to przez wiele lat właściwie niczego nie zmieniano (oprócz wspomnianej ochrony antywstrząsowej). W 1998 r. została zmieniona ilość zębów w dwóch kołach, a kalibry 400, 405, 410 i 420 zyskały w nazwie dodatkowe „Z” (np. kal. 400 Z).
Mając taki skarb, Zenith żarliwie z niego korzystał. Wszystkie produkowane serie: Academy, Clipper, Cosmopolitan, Defy, Epervier i Port Royal pojawiały się w wersjach ze stoperem. Firma wyprodukowała tak wiele różnych wariantów, że dzisiaj na aukcjach trafiają się niezwykłe okazy.

Jak choćby zaprojektowany w 1992 r. model El Primero Rainbow, napędzany zmodernizowanym mechanizmem El Primero, do którego kilka lat później dodano funkcję flyback. Projekt modelu Rainbow był konsultowany z pilotami, dlatego zegarek miał powiększone przyciski, satynowaną powierzchnię koperty, czarną tarczę i szafirowe szkło z obu stron pokryte powłoką antyrefleksyjną. Widoczny na godz. 3 najważniejszy licznik (30-minutowy) został celowo powiększony, a 5-minutowa podziałka na pierścieniu zaznaczona na czerwono – wszystko po to, aby poprawić i tak już dobrą czytelność wskazań. Kolory: zielony, żółty i niebieski na liczniku 30-minutowym nawiązywały do lotniczego kodu (sygnały świetlne podawane pilotom z wieży lotniska; oznaczenia drogi startowej na lotnisku).

Jednym z najciekawszych i najdoskonalszych modeli był El Primero Chronomaster, który trafił na rynek w 1994 r. Chronomaster jako jedyny miał certyfikat chronometru i dzisiaj należy do modeli poszukiwanych przez kolekcjonerów. Wśród miłośników marki popularnością cieszą się też wersje z kalibrem 3019 (datowane od 1969 do 1975 r.), zwłaszcza te w wariancie Espada, oraz chronografy zwane De Luca.
W 2009 r., na 40. urodziny El Primero, firma Zenith wypuściła dwie wyjątkowe serie: The Original’s (500 sztuk) i New Vintage 1969 40th Anniversary Limited Edition (69 sztuk w kopercie z różowego złota), obie utrzymane w stylu kojarzonym z 1969 r. Nawet kształt i wielkość koperty, oraz wskazówki przypominały oryginalną wersję z końca lat 60. New Vintage 1969 miał, podobnie jak w modelu historycznym, wyraźnie oddzielone tarcze dodatkowe, natomiast w zegarku The Originals liczniki nakładały się na siebie. Poza tym, pierwszy z nich miał po prawej stronie tarczy kolorowe paski ozdobne, które przypominały cztery wzory giloszowania, stosowane przez firmę Zenith. W obu jako napęd posłużył kaliber El Primero 400, tj. unowocześniona wersja historycznego mechanizmu.
Szybko, coraz szybciej
W 2017 r., El Primero pokazał się na targach Baselworld w niespotykanej dotąd postaci. Kaliber El Primero 9004 posłużył jako napęd modelu Defy El Primero 21 – zegarka o futurystycznym wyglądzie, napędzanym futurystycznym mechanizmem, który mierzył czas z dokładnością do jednej setnej sekundy (taka dokładność jest zwykle zarezerwowana dla zegarków kwarcowych). Tym samym, El Primero przeniósł się w XXI w., choć w jednym detalu pozostał sobie wierny: nadal pracuje z wysoką częstotliwością. W tej wersji wynosi ona wprawdzie aż 360 000 wahnięć na godzinę (dzięki temu stoper mierzy czas z dokładnością do 1/100 s), lecz w tradycyjnych wariantach wciąż pozostaje na poziomie 36 000 wahnięć.

Jak widać, nawet po tylu latach firma Zenith wciąż nie ma sobie równych w tworzeniu „szybkich” mechanizmów. Od 1969 r. (z krótkimi przerwami) to El Primero ustalał reguły gry, a jego supernowoczesny następca El Primero 21 idzie po prostu za ciosem.

W 2019 r. „Pierwszy” obchodził okrągłe, 50. urodziny. Firma Zenith zaczęła bardzo uroczyście świętować tę rocznicę, bo od prezentacji kolekcjonerskiego zestawu składającego się z trzech zegarków (zestaw był dostępny w limitowanej serii 50 sztuk), opakowanych w eleganckie pudełko zawierające także zegarmistrzowskie akcesoria (wkrętak, lupę, lampkę i mechanizm El Primero). Każdy z jubileuszowych czasomierzy miał tarczę w trzech kolorach, takich, jak zegarek sprzed 50 lat. Pierwszy z nich to El Primero A386 Revival, czyli wierna kopia zegarka ze stoperem z 1969 r. Drugi model, czyli Chronomaster 2 El Primero miał większą, stalową kopertę (średnica 42 mm) z ceramicznym pierścieniem oraz centralną wskazówkę sekundową (zaznaczoną czerwonym kolorem) wykonującą w ciągu 10 s jeden pełny obrót dookoła tarczy, dzięki czemu z łatwością można odczytać dziesiąte części sekundy. Ostatnim z jubileuszowych modeli był Defy El Primero 21, opakowany w tytanową kopertę o średnicy 44 mm, w której pracował supernowoczesny kaliber El Primero 9004 z dwoma wychwytami: jednym dla mechanizmu głównego (częstotliwości 5 Hz) i drugim dla funkcji stopera (o częstotliwości 50 Hz).

Ostatnio El Primero często występował w zegarkach bez tarczy, pokazujących szkieletowany mechanizm, co z pewnością spodobało się wielu miłośnikom zegarków. W 2021 roku Zenith pokazał klasyczny, sportowy chronograf oparty na werku El Primero – Chronomaster Sport.
Nietypowe projekty
Zegarki El Primero pojawiają się też w specjalnych seriach tworzonych we współpracy z innymi firmami, na przykład kubańską marką Cohiba, wytwarzającą znane cygara czy brytyjskim producentem samochodów Range Rover. Dzięki temu powstają bardzo oryginalne zegarki, jak ten inspirowany Range Roverem Velar z matowoczarną kopertą zrobioną z aluminium (tak jak karoseria Velara) pokrytego odporną na zarysowania ceramiką. Wahnik mechanizmu (kaliber El Primero 400 B) napędzającego zegarek Chronomaster El Primero Range Rover Velar Special Edition też jest ozdobiony napisem Range Rover. Poza tym, podobnie jak wnętrze Velara, kauczukowy pasek ze skórzaną wyściółką ma widoczną perforację układającą się we wzór przypominający flagę Wielkiej Brytanii.

Do najbardziej oryginalnych wersji należą też specjalne modele El Primero Chronomaster 1969 „Tribute to The Rolling Stones” stworzone na cześć Rolling Stonesów, w których w zależności od wersji, słynne logo zespołu (czerwone usta i wysunięty język) widać na tarczy lub wahniku.
Posłowie
Przez wiele lat Zenith zbytnio nie ujawniał się jako producent zegarków, jedynie oferował innym markom to, czego mogło mu pozazdrościć wielu producentów. Dopiero po przejęciu wszystkich udziałów przez francuski koncern LVMH, firmie w końcu udało się wyjść z cienia i zaczęła nowe, luksusowe życie. Teraz jej kolekcja opiera się na dwóch mechanizmach pochodzących z własnej manufaktury: słynnym El Primero i jego młodszym bracie – bardzo płaskim Elite.
Zegarki Zenith biorą udział w wyprawach na bieguny, pływają po oceanach i towarzyszą w niezwykłych wyczynach Austriaka Felixa Baumgartnera, który 14 października 2012 r. wykonał skok z wysokości 39 000 metrów i bezpiecznie wylądował na pustyni w amerykańskim Roswell w stanie Nowy Meksyk. Swobodne spadanie zajęło mu dokładnie 4 min. i 22 s. Podczas lotu Austriak przekroczył barierę dźwięku, a jego Stratos El Primero Chronograph przetrwał ten skok bez żadnego uszczerbku.

A co z Charlesem Vermotem, dzięki któremu dzisiaj możemy cieszyć się El Primero? Kiedy przechodził na emeryturę dostał zegarek – oczywiście z mechanizmem El Primero.
Artykuł jest częścią cyklu „Kultowe Zegarki”
Materiały prasowe Zenith; El Primero. Geschichte und andere Geschichten; Manfred Rössler, Zenith; Lucien F. Trueb, Die Zeit der Uhren; Anton Kreuzer, Armbanduhren. Geschichte, Technik und Design; Gisbert L. Brunner, Christian Pfeiffer-Belli, Klassische Armbanduhren von A-Z; Chronos 2/2013; uhrenkosmos.com.