Dzieje zegarmistrzostwa Kwarcowa rewolucja (część 1)
To historia pełna emocji, dramatów, ale też inwencji twórczej. Powstanie zegarka kwarcowego doprowadziło wielu szwajcarskich producentów do rozpaczy. Kwarcowa rewolucja miała tyle samo wrogów, co zwolenników, a po niej świat zegarków nigdy już nie będzie taki jak dawniej.
Pod koniec lat 60. XX w. nic nie zapowiadało wielkiego kryzysu. Szwajcarscy producenci zegarków mechanicznych upajali się sławą (zdobytą przecież z takim trudem) i korzystali ze swojej niemal monopolistycznej pozycji. Amerykańska konkurencja dawno wypadła z gry, a na producentów z Dalekiego Wschodu Szwajcarzy spoglądali bardziej z lekceważeniem niż strachem. Wydawało się, że nic nie zakłóci tej zegarkowej, szwajcarskiej sielanki. Wiadomo, sukces rozleniwia i kiedy jest bardzo dobrze, często do głosu dochodzi arogancja. Dlatego żadnego niepokoju w Szwajcarii nie wzbudziło pojawienie się na rynku rewolucyjnego zegarka Astron 35 SQ marki Seiko (w grudniu 1969 r.).
Jak się później okazało, było się czego bać, bo Astron zapowiadał nową rewolucję – rewolucję kwarcową. Seiko reklamowała go jako bardzo precyzyjny czasomierz (dokładność chodu wynosiła 5 s dziennie), dostępny tylko dla wybranych. Początkowo Astron pojawił się w limitowanej serii 100 egzemplarzy i kosztował 450 000 jenów (1250 USD), co w tamtym czasie odpowiadało cenie nowej Toyoty Corolli. Szwajcarzy całkowicie zignorowali Astrona. Swoją drogą do dzisiaj uważają (podobnie zresztą jak Amerykanie, którzy w 1959 r. wyprodukowali pierwsze układy scalone), że to oni, a nie Japończycy stworzyli pierwszy zegarek kwarcowy.
Szwajcarzy powołują się na datę powstania mechanizmu Beta 21, wyprodukowanego przez konsorcjum o nazwie Centre Électronique Horloger (CEH). CEH skupiał 20 szwajcarskich producentów (m.in. firmy Piaget, Omega, Rolex, IWC i Bulova), którzy zainwestowali 30 mln. CHF w stworzenie „mechanizmu przyszłości”. Wprawdzie Beta 21 powstał w 1967 r., czyli wcześniej niż Astron marki Seiko, jednak oficjalna premiera pierwszych kwarcowych zegarków szwajcarskich marek (m.in. Bulova, Ebel, Eberhard & Co., IWC, Jaeger-LeCoultre, Longines, Omega, Patek Philippe, Piaget, Rado i Zenith) odbyła się dopiero w kwietniu 1970 r. Dlaczego produkcja kwarcowego zegarka zajęła Szwajcarom kilka lat? Mimo dużej dokładności, mechanizm Beta 21 miał jedną podstawową wadę: był zbyt skomplikowany, aby można go było produkować seryjnie. A Szwajcarzy, zamiast myśleć o uproszczeniu produkcji, woleli w tamtym czasie upajać się myślą o jego wyjątkowej precyzji. Z letargu obudzili się w drugiej połowie lat 70. XX w., ale wtedy było już za późno.
Na początku lat 70. XX w. szwajcarscy producenci nie spodziewali się, że już wkrótce elektronika będzie dostępna w tak niskich cenach i zastąpi zegarki mechaniczne, nad którymi pracowało tyle pokoleń zegarmistrzów. Prawie nikt nie wierzył, że można zrobić biznes na masowo produkowanych zegarkach kwarcowych, bo w 1971 r. szwajcarskie firmy wciąż jeszcze zarabiały na sprzedaży tradycyjnych czasomierzy, choć ilościowo ich eksport po raz pierwszy od 15 lat spadł o 1,8%. Ale winę za to ponosił wysoki kurs franka szwajcarskiego, a nie dalekowschodnia konkurencja. Po co więc myśleć o zmianie tego, co działało tyle lat? Pierwszy kwarcowy zegarek marki Seiko z 1969 r. nie zapowiadał jeszcze katastrofy – kosztował tyle, że nie każdy mógł sobie na niego pozwolić, więc nie było się czego obawiać. Jednak niebawem Japończycy zautomatyzowali produkcję i ceny zegarków kwarcowych zaczęły spadać. Jakby tego było mało, szwajcarskich producentów zaskoczył przewrót walutowy – w 1973 r. po dewaluacji dolara załamał się system Bretton Woods (wcześniej Stany Zjednoczone zawiesiły wymienialność dolara na złoto) i na najważniejszym rynku, czyli amerykańskim ceny szwajcarskich zegarków drastycznie wzrosły. Ich sprzedaż całkowicie się załamała, w dodatku Japończycy oferowali to, czego chcieli Amerykanie – tani towar. Z tygodnia na tydzień ceny były coraz niższe, a w sklepach pojawiały się nowe, japońskie ciekawostki techniczne z coraz większą ilością funkcji. Nikt już nie zwracał uwagi na jakość. Liczyła się cena i nowoczesne technologie. Zwycięzca był tylko jeden: Japończycy.
Potęga Seiko i recepta na bezradność Szwajcarów
Od czasów tak zwanego amerykańskiego kryzysu z 1876 r., który potrząsnął szwajcarskim przemysłem zegarkowym, dalekowschodnią ofensywę kwarcową można porównać do szalejącego tornado. Z 90 000 miejsc pracy w szwajcarskiej branży zegarkowej pozostało 30 000. Setki producentów zegarków i ich dostawców zbankrutowało, a tysiące zegarmistrzów musiało z dnia na dzień szukać nowego zajęcia. O tym, jak dramatyczna była sytuacja świadczy choćby przykład firmy Zenith. W 1975 r. właściciele zarządzili zniszczenie wszystkich narzędzi i złomowanie maszyn wykorzystywanych do produkcji legendarnego dzisiaj mechanizmu El Primero (więcej o tej historii przeczytacie TUTAJ)
Wrogiem numer jeden całej zegarkowej Szwajcarii stała się firma Seiko, której celem było ciągłe udoskonalanie technologii kwarcowej. Mimo, że inni japońscy producenci też wykorzystywali kwarc, to w tej walce prawie się nie liczyli. Dla porównania: największy rywal Seiko, firma Citizen miała dochody odpowiadające 25% tych, jakie osiągało Seiko, a firma Casio weszła do tej gry dopiero pod koniec lat 70. XX w. Pod wieloma względami Seiko było pionierem. Wprowadzając nowe technologie, firma nie zgłaszała ich w urzędzie patentowym, dlatego wiele z tych technologii stało się później światowymi standardami, do dzisiaj używanymi przez większość producentów. Wspomniany wcześniej model Astron symbolizuje przełom w historii współczesnego zegarmistrzostwa, ale po nim przyszła kolej na bardziej zaawansowane czasomierze.
Podczas, gdy w Szwajcarii pojedyncze firmy próbowały swoich sił w nowych technologiach, np. w 1972 r. Longines stworzył we współpracy z Texas Instruments pierwszy zegarek kwarcowy z wyświetlaczem LCD (model Swissonic 2000 wskazywał godziny, minuty, sekundy i datę), firma Seiko pokazała pierwszy kwarcowy zegarek damski z analogowymi wskazaniami. Później na rynek trafiły nowe serie, najpierw z sześciocyfrowymi wyświetlaczami LCD, a w 1975 r. wielofunkcyjne zegarki ze wskazaniami cyfrowymi.
Około 1977 r. firma Seiko była już największym producentem zegarków na świecie, ale cały czas inwestowała w produkcję modeli kwarcowych ze wskazaniami analogowymi i cyfrowymi. Szwajcarzy nie nadążali za tempem narzuconym przez Seiko. Jednym z powodów była nieudolność i brak kreatywności kartelu ASUAG, do którego należało wiele marek (m.in. Longines) oraz producenci mechanizmów, skupieni pod egidą firmy Ebauches SA (później ETA SA). Drugim, dużym graczem na rynku szwajcarskim było konsorcjum Société Suisse pour l’Industrie Horlogère (SSIH), skupiające firmy Omega, Tissot, Lanco i Lemania. Resztę branży stanowiły setki firm, które w większości produkowały zegarki z części dostarczonych przez ponad tysiąc małych podmiotów. Mali producenci obserwowali to, co robią giganci, a to ich pogrążało. Szybko okazało się bowiem, że kartel istniejący w takiej formie jest kolosem niezdolnym do działania. Szwajcarzy byli pod presją: Seiko wytwarzał coraz tańsze zegarki, a firmy skupione w kartelu ASUAG nie mogły taniej produkować ze względu na wysokie koszty utrzymania ogromnych zakładów. Japończycy cały czas narzucali ostre tempo, dlatego Szwajcarzy musieli działać, żeby całkowicie nie wypaść z rywalizacji. Dla porównania: w 1973 r. udział elektronicznych zegarków w produkcji firm należących do kartelu wynosiło zaledwie 9,3%, a w 1982 r. już 77,2%. Największe obroty robiła Ebauches SA, ale w 1981 r. zaliczyła spadek o 32,4%. Jedynym ratunkiem dla obu szwajcarskich gigantów okazała się fuzja ASUAG-u z SSIH (w 1983 r. straty SSIH wynosiły 340 mln. CHF) oraz ich restrukturyzacja.
Za zbawcę szwajcarskiego przemysłu zegarkowego uznano Nicolasa G. Hayeka, autora bolesnych reform. Jednak Hayek nie zrobił tego sam. Pomógł mu m.in. Ernst Thomke, zatrudniony przez ASUAG w 1978 r. po to, by zmodernizować Ebauches SA. Thomke przekształcił Ebauches SA w firmę ETA SA, redukując koszty i przystosowując ją m.in. do produkcji mechanizmów kwarcowych. Dzięki tym dwóm biznesmenom, Szwajcarom udało się przetrwać skutki kwarcowego kryzysu.
Kto sfinansował te rewolucyjne zmiany? Konsorcjum szwajcarskich banków, które wcześniej zleciło Nicolasowi G. Hayekowi, właścicielowi jednej z najlepszych firm konsultingowych w Szwajcarii, przygotowanie koncepcji naprawy przemysłu zegarkowego. Zgodnie z umową, Hayek opracował klarowny plan: produkcją mechanizmów miała zająć się wyłącznie firma ETA SA, natomiast firmy, które wcześniej wytwarzały własne mechanizmy, miały skoncentrować się na tworzeniu projektów zegarków, ich marketingu oraz sprzedaży. Banki zaakceptowały koncepcję Hayeka i w ciągu dwóch lat zainwestowały ponad 550 mln. CHF w nowo powstały koncern SMH (Société de Microélectronique et d’Horlogerie). Utworzony w 1983 r. koncern SMH przekształcił się później w Swatch Group (w 1998 r.).
Płaski i precyzyjny
Wróćmy jednak do początków szwajcarsko-japońskiej wojny. Prezentacja modelu Astron 35 SQ marki Seiko w grudniu 1969 r. z pewnością zdenerwowała Szwajcarów, choć ze względu na jego wysoką cenę bardziej chodziło im o urażone ambicje niż o fakt, że to Japończycy pokazali pierwszy na świecie zegarek kwarcowy produkowany seryjnie. Dzisiaj niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, jaką pozycję Seiko miało w tamtym czasie: firma produkowała więcej zegarków mechanicznych niż jakakolwiek inna marka na świecie. Na pomysł stworzenia zegarka kwarcowego zarząd Seiko wpadł już w latach 50. XX w. W 1959 r., grupa pięciu inżynierów, na czele której stał Tsuneya Nakamura, zaczęła prace nad tajnym projektem, który 10 lat później zakończył się oficjalną prezentacją małego mechanizmu kwarcowego nadającego się do seryjnej produkcji.
W tym samym czasie, w 1969 r., czyli roku pojawienia się zegarka Astron, firma Omega stworzyła pierwszy kwarcowy model koncepcyjny o nazwie Megaquarz 2400 (dokładność jego chodu wynosiła 1 s miesięcznie). Jednak koncept był gotowy do produkcji seryjnej dopiero w 1974 r. Wtedy Japończycy wytwarzali już zegarki kwarcowe w wielkich seriach i w związku z tym ich ceny bardzo spadły. Rok wcześniej Szwajcarzy zajmowali się jeszcze testowaniem prototypów mechanizmu Beta 21 pod kątem dokładności. Wyniki były bardzo dobre – Beta 21 był dokładniejszy niż mechanizmy Seiko. Ale co z tego, jeżeli produkcja zegarka z tym mechanizmem była zbyt droga i dopiero w 1976 r. Ebauches SA zaczęła oferować seryjnie produkowane mechanizmy kwarcowe.
Czytaj dalej: Kwarcowa rewolucja – cześć 2
Artykuł jest częścią cyklu „Dzieje zegarmistrzostwa”.