Dzieje zegarmistrzostwa Kwarcowa rewolucja (część 2)
Produkcja masowa i automatyzacja, jaką w latach 70. XX w. udało się wprowadzić japońskim producentom, zagwarantowała Japończykom ogromną przewagę nad szwajcarską konkurencją. Doprowadziła m.in. do spadku zainteresowania zegarkami mechanicznymi, a w konsekwencji do wielkiego kryzysu szwajcarskiego przemysłu zegarmistrzowskiego.
Poniższy tekst stanowi kontynuację artykułu: Dzieje zegarmistrzostwa: kwarcowa rewolucja (część 1).
Zautomatyzowane linie produkcyjne wykorzystywane były przez japońskie firmy, w tym Seiko, już pod koniec lat 60. XX wieku. Dzięki temu niektóre etapy produkcji mogły odbywać się prawie bez udziału człowieka (np. sortowanie, a następnie montowanie części mechanizmu, testowanie, regulowanie i umieszczanie mechanizmu w kopercie). Tym samym zegarek stał się produktem masowym. Modele kwarcowe były oferowane w dużo niższej cenie niż najprostsze czasomierze mechaniczne, a dokładność chodu nawet taniego zegarka kwarcowego przewyższała dokładność drogich „mechaników”. Ten argument idealnie przemawiał do wyobraźni klientów.
W Szwajcarii, pojedyncze firmy próbowały dopasować się do nowych czasów i oprócz wspomnianego zegarka Swissonic 2000 marki Longines powstawały też inne, np. analogowy Master-Quartz firmy Jaeger-LeCoultre (1973 r.) i Chronosplit marki Heuer (1975 r.) – pierwszy na świecie zegarek kwarcowy ze stoperem z podwójnym, cyfrowym wyświetlaczem (LED-owym i LCD), mierzący czas z dokładnością do 1/100 s. Swój udział w kwarcowej rewolucji miały też firmy: Piaget, która w 1976 r. pokazała ultrapłaski mechanizm kwarcowy (3,1 mm) i Omega, prezentując w tym samym roku Marinechronometer, uznany za najdokładniejszy zegarek kwarcowy na świecie (obserwatorium w Neuchatel testowało go przez 63 dni i test wykazał, że dzienne wahania chodu wynosiły tylko 2/1000 s).
Prawdziwy, międzynarodowy wyścig zaczął się w 1978 r. od pokazania przez firmę Citizen analogowego modelu Exceed Gold z kopertą o grubości 4,1mm. Odpowiedź Seiko była natychmiastowa – w tym samym roku na rynek trafił zegarek o grubości 2,5 mm. Tym razem także Szwajcarzy nie przespali okazji i 12 stycznia 1979 r. zorganizowali w kilku metropoliach premierę zegarka Delirium I, najbardziej płaskiego zegarka kwarcowego ze wskazaniami analogowymi (koperta miała grubość 1,98 mm), stworzonego przez firmę ETA.
W czerwcu tego samego roku powstał następny zegarek – Delirium II miał kopertę o grubości zaledwie 1,44 mm. Firma Seiko próbowała ścigać się w tej konkurencji, ale Szwajcarzy tworzyli kolejne, coraz bardziej płaskie wersje zegarka Delirium. Ostatnia, Delirium IV z 1980 r., jest wciąż uznawana za najbardziej płaski zegarek ma świecie (koperta miała grubość 0,98 mm, szafirowe szkło 0,19 mm,a bateria 0,8 mm; godziny i minuty były wskazywane na dyskach z nadrukowanymi cyframi). Powstało tylko 60 sztuk tego zegarka, więc cena była wysoka (w Stanach Zjednoczonych kosztował 60 000 USD).
Plastik ratuje branżę zegarmistrzowską
Doświadczenia zdobyte przy pracach nad zegarkami Delirium pomogły Szwajcarom stworzyć produkt, który miał wyprowadzić branżę z kryzysu – plastikowego Swatcha. Za produkcję zegarka odpowiedzialny był Elmar Mock, specjalista w dziedzinie formowania tworzyw sztucznych, który bez konsultacji ze swoim szefem (Ernstem Thomke) zlecił zamówienie bardzo drogiej wtryskarki (kosztowała 500 000 CHF) w sytuacji, kiedy firma stała na skraju bankructwa i już zwolniła tysiące pracowników. Ryzyko się opłaciło: w 1981 r. powstały pierwsze prototypy zegarka. Nie używano wtedy jeszcze nazwy Swatch, tylko zamiennie Vulgaris Popularis, Kaliber 500, Second Watch, Swiss Watch lub S-Watch (Swatch był wymysłem pracowników z działu marketingu; nowe słowo powstało z połączenia: Swiss i watch).
Swatch łamał obowiązujące dotąd zasady szwajcarskiego zegarmistrzostwa: był tani (produkcja kosztowała niecałe 10 CHF), zrobiony z tworzywa sztucznego i nie nadawał się do naprawy. Wydawałoby się, że ten niekonwencjonalny pomysł wszystkim się spodoba i sukces odniesie już pierwsza seria, która trafiła na rynek w 1982 r. Jednak na początku Swatch okazał się całkowitą porażką. Z pomocą Szwajcarom przyszedł szef amerykańskiej sieci domów towarowych Bloomingdale’s. Podpowiedział im, że sam pomysł jest fantastyczny, ale zegarek wygląda nijako, więc aby się spodobał, trzeba zrobić z niego kolorowy produkt lifestylowy. Szwajcarzy posłuchali, zmienili strategię i kolorowy Swatch, który trafił na rynek w marcu 1983 r. osiągnął wielki marketingowy sukces i sprzedał się w milionach egzemplarzy. Mimo, że pierwsza kolekcja była jeszcze bardzo „grzeczna”, już 20 stycznia 1984 r. firma Swatch świętowała wyprodukowanie milionowego egzemplarza. Tego nawet najbardziej zaciekli krytycy nie mogli zignorować. Pod koniec 1984 r. Swatch sprzedał już 3,5 mln. zegarków.
1 stycznia 1985 r. powstała firma Swatch AG, a latem tego samego roku ASUAG i SSIH przekształciły się w SMH (Societe Suisse de Microelectronique et d’horlogerie). Cieszący się wielkim powodzeniem Swatch był lokomotywą całej grupy, ponieważ dzięki tej marce została utrzymana przy życiu firma ETA, oraz triumfalnie powróciły marki, które wcześniej skazano na upadłość. Receptą na sukces był wygląd i sposób reklamowania Swatcha – bardziej kojarzył się z modowym dodatkiem niż z zegarkiem. Między Swatchem a światem mody było zresztą kilka podobieństw, np. w ciągu roku powstawało kilka różnych kolekcji w różnym stylu i kolorystyce. Poza tym Swatch był początkowo sprzedawany w sklepach z biżuterią, gdzie wystawiano go obok naszyjników i kolczyków, a hasło reklamowe brzmiało wtedy: „Fashion that ticks”. Firma oferowała też specjalne edycje zaprojektowane przez znanych artystów, np. Kiki Picasso, Vivienne Westwood czy Keitha Haringa po które ustawiały się kolejki (jak wiele lat później po najnowsze modele iPhone’a) Można powiedzieć, że Swatch był wtedy tym, czym dzisiaj jest Apple.
Rewolucja kwarcowa zmieniła sposób myślenia szwajcarskich producentów o zegarkach. Wcześniej, w wielu przypadkach decydujący głos należał do inżynierów i zegarmistrzów, a od momentu pojawienia się tanich zegarków kwarcowych dużo ważniejszy stał się marketing.
A co dzisiaj dzieje się z kwarcem? Trzyma się świetnie, bo mimo popularności mechanicznych czasomierzy większość produkowanych modeli nadal ma mechanizmy kwarcowe.
Artykuł jest częścią cyklu „Dzieje zegarmistrzostwa”.