
TOP 5 – Chronografy
Mechaniczny chronograf to jedna z popularniejszych i zarazem trudniejszych do wykonania komplikacji zegarmistrzowskich. Swoimi korzeniami sięga początków XIX wieku, lecz po dziś dzień jest nieprzerwanie rozwijana i ceniona wśród kolekcjonerów.
Macie swoją ulubioną zegarkową komplikację? Zakładam, że skoro czytacie ten tekst i weszliście na CH24.PL (za co dziękujemy) interesujecie się zegarkami w stopniu, który pozwala Wam już odpowiedzieć na to pytanie. Komplikacja, czyli mechaniczne wykonanie konkretnej funkcji, to w mechanicznym czasomierzu wszystko od datownika po Grande et Petite Sonnerie. Jedni lubią zegarki proste, minimalistyczne i bez zbędnych bajerów, inni preferują zegarmistrzowskie popisy pokroju Grande Complication z tourbillonem, wiecznym kalendarzem i minutową repetycją, najlepiej w wersji westminsterskiej. Gdybym ja miał zbudować dla siebie kolekcję składającą się tylko z jednej komplikacji, bez cienia wahania i minuty zastanowienia wybrałbym chronograf.
Tajemniczo brzmiące w uszach laika słowo „chronograf” to w zegarkach określenie funkcji stopera. Stopera, czyli urządzenia do odmierzania konkretnych odcinków czasu, dokładnie tak jak w zawieszanych na szyi, elektronicznych stoperach, którymi bawiliśmy się w dzieciństwie. Nazwa pochodzi od kombinacji dwóch francuski słów: „chrono” czyli czas i „graphen” czyli zapisywanie. Zostawmy jednak elektronikę i skupmy na stoperach stricte mechanicznych, które swoją funkcję spełniają dzięki skomplikowanemu i trudnemu do wyregulowania mechanizmowi dźwigni, kół i przekładni zsynchronizowanych w jedną, precyzyjną całość.
Do tej pory za ojca chronografu uznawano Nicolasa Rieusseca. Ten francuski zegarmistrz w roku 1821 wynalazł i skonstruował urządzenie, które miało mierzyć czas koni biorących udział w popularnych w tamtym okresie gonitwach sportowych. Jego forma nie przypominała jednak w zasadzie w niczym tego, co nazywamy chronografem dzisiaj. Drewniane, spore pudełko ukrywało w sobie mechanizm napędzający umocowane na wierzchu skrzyni dwa obracające się dyski. Nad dyskami tymi umieszczone były dwie igły, które po naciśnięciu odpowiednich przycisków wypuszczały na tarcze małe kropelki atramentu. Przyrząd był nieprecyzyjny, ale i tak fundamentalnie zrewolucjonizował swoje czasy, a Rieussec na stałe wpisał się do historii zegarmistrzostwa, choć pionierskość jego wynalazku została ostatnio podważona.
Wszystko wskazuje na to, że pierwszy chronograf powstał tak naprawdę dobre 5 lat wcześniej, a jego autorem był Louis Moinet.
O całej historii, zasadach działania i typach chronografów możecie przeczytać – w najdrobniejszych detalach – w naszej encyklopedii wiedzy o zegarkach. A oto lista najciekawszych moim zdaniem, mechanicznych stoperów.
Rolex Cosmograph Daytona

Powstał w roku 1960 i tę datę można śmiało, bez górnolotnej przesady, uznać za narodziny legendy. Zbudowany w kontrze do rynkowej konkurencji (szczególnie modelu, o którym przeczytacie poniżej) chronograf Rolexa przeszedł długą drogę od pierwszych referencji z manualnymi mechanizmami i kopertami, które raczej słabo spełniały wymagania wodoszczelności, przez El Primero aż po manufakturową wersję współczesną. Praktycznie niezmieniony pozostał styl Daytony i jej absolutne uwielbienie przez kolekcjonerów. Wielu za kultową uznaje referencję 6265 z manualnym kalibrem i zakręcanymi przyciskami, a rynek aukcyjny z kolei do rangi ikony wyniósł modele „Paul Newman”. Jeden z nich Christie’s zlicytowało w zeszłym roku za ponad 1.000.000USD – i niech to będzie najwymowniejszym dowodem wartości Daytony i jej miejsca w historii zegarmistrzostwa.

Omega Speedmaster Professional „Moonwatch”

W przeciwieństwie do chronografu Rolexa, który przydomku Cosmograph użył li tylko by podczepić się pod ówczesną fascynację kosmosem i jego podbojem, Omegowy Speedmaster był pełnoprawnym astronautą. Jego legendę i wkład w amerykański podbój kosmosu, na czele z uratowaniem życia członków załogi misji Apollo 13 znają pewnie wszyscy. Zegarkowy status tej Omegi kojarzy każdy, kto interesuje się zegarkami choćby pobieżnie. Speedmaster Professional gości na zegarkowym rynku nieprzerwanie prawie 60 lat (w wersji „Pro” od roku 1964) i jak dobrze sprawdzony, udany projekt, praktycznie w ogóle się nie zmienia. Chociaż wersji i wariantów samego Speedmastera powstała cała gama, model Professional „Moonwatch” – ten „prawdziwy” i zgodny z manualnie nakręcanym, minimalistycznym pierwowzorem – to nadal najbardziej ceniona, poszukiwana i lubiana wersja. A na czym polega jej fenomen, możecie przeczytać w naszej obszernej recenzji Moonwatcha.

Breitling Navitimer

Obok Omegi i Rolexa trzecim z liczących się graczy na polu walki o stworzenie idealnego, mechanicznego chronografu był Breitling – marka, która po dziś dzień kojarzona jest z tą właśnie komplikacją. Firma brała czynny udział w pracach nad pierwszym automatycznie nakręcanym chronografem, ale w historii zapisała się przede wszystkim modelem Navitimer. Marka założona w Szwajcarii w 1884 roku od samego początku mocno fascynowała się lotnictwem, a Navitimera zaprojektowano (w roku 1952) jako idealne, funkcjonalne narzędzie na rękę pilota. Chronograf uzupełniła tzw. suwak logarytmiczny, który w połączeniu z ruchomym, obrotowym bezelem pozwala dokonywać mniej i bardziej skomplikowanych lotniczych kalkulacji. Współczesne Navitimery, stylistycznie mocno wierne oryginałowi, to m.in. model na manufakturowym, cenionym i uznanym kalibrze 01 – opisanym w detalach TUTAJ.
TAG Heuer Carrera

Choć w zestawieniu 10 zegarkowych ikon umieściliśmy niebieskie Monaco, z punktu widzenia komplikacji chronografu na miejsce na naszej liście bardziej zasługuje Carrera. Już sama nazwa modelu stworzonego prze Jacka Heuera na cześć drogowego wyścigu Carrera Panamericana kojarzy się mimowolnie ze stoperem i jego motoryzacyjno-sportowymi konotacjami. Heuer swój chronograf zaprojektował na wzór zegarów z kokpitu sportowego samochodu lat 50. XX wieku, z czytelną tarczą, dwoma małymi licznikami i centralnym sekundnikiem stopera. Całość zamknął w prostej, stalowej kopercie i to właśnie ta szlachetna prostota (plus motoryzacyjne tło, które mężczyźni kochają niezmiennie) zapewniły zegarkowi i całej linii ponadczasowy sukces. Dziś na równi cenione są współczesne wersje na kalibrach produkowanych przez TAGa (min. wersja 1887, zrecenzowana TUTAJ) i piękne, dobrze utrzymane egzemplarze vintage. Nawet sam TAG Heuer, już pod wodzą charyzmatycznego Jeana-Claude’a Bivera, zdaje się rozumieć ten fenomen, produkując równocześnie mocno awangardową wersję Heuer 01 i inspirowany historią model Claibre 18. Testy obu przeczytacie u nas już niebawem.

Zenith El Primero
Na jakiejkolwiek wiarygodnej liście kultowych chronografów po prostu nie może zabraknąć zegarka, którego mechanizm jest dla wielu koneserów synonimem mechanicznego chronografu idealnego. Zenith El Primero przeszedł długą i wyboistą drogę, ale jego konstrukcyjne rozwiązania – na czele z taktowanym na 5 Herców balansem (36.000 pół-wahnięć/h) – zagwarantowały mu ponadczasowość. El Primero używał w sowich zegarkach m.in. Rolex (rzecz jasna w Daytonie, o której już pisaliśmy w tym zestawieniu), a dzisiaj korzystają z niego m.in. należące do tej samej grupy kapitałowej TAG Heuer i Hublot. Mechanizm produkowany jest obecnie w manufakturze w Le Locle i montowany w całym szeregu referencji: od klasycznych, po warianty z rocznym kalendarzem i wersje bez stopera. Kultowe jest jednak bez dwóch zdań El Primero z 5-Hercowym chronografem, stalową kopertą i cyferblatem, na którego srebrną bazę nałożone są trzy trójkolorowe tarczki. Pełny potencjał werku Zenith wykorzystał i pokazał w wersji Striking 10th – jej centralnie umocowany, krwistoczerwony sekundnik wykonuje jeden obrót po tarczy w 10 sekund. Test tego modelu przeczytacie TUTAJ.

Wyróżnienia
Pewnie nieco dziwi Was fakt, że na powyższej liście 5 kultowych chronografów nie ma niczego z oferty wielkich zegarmistrzowskich graczy pokroju Patek Philippe, Audemars Piguet i Vacheron Constantin. Oczywiście każda z tych marek ma w swojej ofercie dobre, mechaniczne stopery (choć AP ciągle z tym tematem walczy), ale w historii zapisały i zapisują się raczej innymi zegarmistrzowskimi perełkami. Podobnie sprawa ma się z firmami Jaeger-LeCoultre, Breuget i Blancpain. Absolutnie jednym z moich ulubionych chronografów jest Datograph produkowany przez niemieckie A. Lange & Söhne w Glashütte (do poczytania i pooglądania TUTAJ), ale ponieważ powstaje raptem od 15 lat, ma jeszcze trochę czasu by zapracować na miano kultowego – zegarmistrzowskich atutów z całą pewnością mu nie brakuje.

Nie można nie wspomnieć też o mocno awangardowych koncepcjach chronografu, które próbują rozwijać i usprawniać jego sprawdzony wzorzec. Szczególnie imponujący jest projekt małej manufaktury De Bethune – Maxichrono Tourbillon. Opakowany w mocno klasyczną formę chronograf dostał 3 koła kolumnowe i przeprojektowany system kontrolowania działań stopera, z pewnością wnoszący coś nowego do tej tradycyjnej komplikacji.

Ciekawe chronografy znajdziemy także w budżetowym segmencie rynku – pamiętać jedynie trzeba, że tutaj o manufakturowość i magiczny „in-house” raczej trudno. Ciekawe chronografy ma w swojej ofercie Longines – mechanizm z kołem kolumnowym autorstwa ETY znajdziemy m.in. w modelu Heritage 1973. Mój cichy faworyt budżetowych chronografów to z kolei napędzany kombinacją werków od ETY i Dubois Depraz (baza z modułem) Heritage Chronograph od Tudora – połączenie jakości mady-by-Rolex i oryginalnej stylistyki vintage.


Breitling najpiękniejszy !!!