Recenzja Longines Heritage 1973
Odświeżona wersja chronografu z historycznej linii Conquest ma szansę spodobać się nie tylko miłośnikom czasomierzy w stylu vintage. Klasyczny design w połączeniu ze współczesną jakością wykonania czyni z Longines Heritage 1973 ciekawą propozycję niemal dla każdego.
Odkurzanie swoich archiwów stało się w ostatnim czasie dość częstą praktyką wykorzystywaną przez poszczególne marki zegarkowe. Jedne robią to lepiej, inne gorzej, ale niemal każda firma z przeszłością podejmuje wyzwanie i próbuje dać nowe życie często zapomnianym już modelom. Jak na tym tle wypada Longines? Moim zdaniem bardzo udanie. Heritage 1973 zgrabnie łączy niemal identyczny – na pierwszy rzut oka – z pierwowzorem wygląd ze współczesną technologią, do jakiej przyzwyczaiły nas produkowane dzisiaj czasomierze.
Historia
Za bezpośrednią inspirację Heritage 1973 – jak nietrudno zgadnąć – posłużył zegarek debiutujący w ofercie Longines właśnie w tym roku. Był to chronograf z linii Conquest, z kopertą przypominającą produkowany ówcześnie przez Heuera model Camaro. Jego tarcza miała białą powierzchnię z dwoma czarnymi totalizatorami, czyli układ znany pod pieszczotliwym określeniem „panda”. Cyferblat zegarka zdobiły spore, nakładane indeksy otoczone niebieską skalą tachymetru i dość szeroka wskazówka sekundowa chronografu. Od strony mechanicznej Conquesta zasilał własny werk Longines z kołem kolumnowym, oznaczony numerem CH30.
Design (koperta, tarcza)
Zaprezentowany na targach w Bazylei w 2013 roku Longines Heritage 1973 dostępny jest w dwóch wersjach kolorystycznych. Jedna to czarna tarcza ze srebrnymi totalizatorami, a druga – ta przypominająca model historyczny i testowana przez nas – biała tarcza z czarnymi totalizatorami.
Przy pierwszym kontakcie można odnieść wrażenie, że chronograf z linii Conquest i Heritage 1973 są niemal identyczne. Wystarczy jednak przyjrzeć się nieco dłużej, by od razu zauważyć detale, która oba modele znacząco odróżniają. Mowa o trzeciej tarczce chronografu oraz okienku daty. Trzecia tarczka – na godzinie 6 – została dodana w wyjątkowo dyskretny sposób. Patrząc z większej odległości jest niemal niewidoczna – na białym tle dostrzegamy delikatną wskazówkę wraz z przypisaną jej 12-godzinną skalą. Niestety, tego samego nie można powiedzieć o okienku datownika. Umieszczono je na godzinie 4.30, co w mojej opinii przeładowuje cyferblat i nieco zaburza panującą harmonię. Osobiście bardzo często korzystam z tej funkcji w zegarku i uważam ją za jedną z bardziej użytecznych, ale w tym przypadku mogłoby jej nie być lub – jeśli już – w mniejszym rozmiarze albo u dołu tarczy. Choć to oczywiście kwestia gustu.
Sam cyferblat bardzo mi się podoba. Można na nim dostrzec wiele elementów dokładnie odwzorowanych z oryginału: czcionkę i detale związane z licznikami chronografu, w tym dłuższe od pozostałych 5 pierwszych indeksów minutowych w liczniku 30-minutowym.
Czarne tarczki ozdobiono wzorem ślimakowym, a naniesiona przy krawędzi z kopertą skala tachymetru jest – jak w oryginale – niebieska. Towarzyszy jej dość ciekawie rozwiązana skala minutowa. Pomiędzy indeksami minutowymi wkomponowano podziałkę, dzielące każdą sekundę na cztery części. I choć wydawać by się mogło, że wpłynie to negatywnie na estetykę i czytelność tarczy – jest dokładnie odwrotnie. Projekt dopełniają masywne, nakładane, dzielone na pół czarnym paskiem indeksy oraz dość „potężne” centralne wskazówki wraz z sekundnikiem. Ten ostatni jest znacznie „grubszy” od innych spotykanych w zegarkach z chronografem i – przy wyłączonym oraz wyzerowanym stoperze – zasłania część napisu Longines. Zdaję sobie sprawę, że taki już urok wzornictwa z lat 70., choć wielu osobom ta wskazówka może się wydać zbyt mało dyskretna.
Longines Heritage 1973 to także SuperLuminova. Substancja świecąca trafiła na centralną wskazówkę godzinową i minutową oraz – w postaci małych kuleczek – jako uzupełnienie indeksów godzinowych. O tyle o ile „naładowane” wskazówki widać w ciemności długo, to elementy przy indeksach cechuje raczej krótki czas świecenia.
Aby dostosować zegarek do współczesnych oczekiwań klientów, kopertę nieznacznie powiększono (z 37mm do 40mm). Jej powierzchnia jest z góry szczotkowana, brzegi są fazowane i – podobnie jak boczne powierzchnie – polerowane. Jakość wykonania – biorąc pod uwagę cenę czasomierza – jest na naprawdę wysokim poziomie.
Do obsługi chronografu otrzymujemy dwa standardowe przyciski w kształcie cylindrów, które – co uważam za duży plus – nie wystają zbyt mocno poza obrys koperty. Modyfikacji czasu możemy dokonać przy użyciu sygnowanej nazwą i logo Longinesa, niezakręcanej koronki (w pozycji wyjściowej może posłużyć również do nakręcenia zegarka). Okienko daty sprzęgnięto z kolei ze znajdującym się na godzinie 10 korektorem, obsługiwanym dołączonym do zestawu przyrządem. Oczywiście zmiany można dokonywać nawet długopisem, ale to łatwa droga do zarysowania gładkiej jak tafla powierzchni koperty. Przy zegarkach z licznymi funkcjami jestem zwolennikiem stosowania korektorów zamiast integrowania wszystkiego z koronką. Niestety w tym przypadku nie potrafię znaleźć racjonalnego wytłumaczenia dla tego rozwiązania. Żeby było jasne – nie jest ono gorsze. Po prostu dziwi mnie, że zmiana wskazania daty nie została zintegrowana z koronką.
Na koniec pasek. Longines Heritage 1973 jest sprzedawany w komplecie z czarnym paskiem ze skóry aligatora. I choć jego białe przeszycia dodają zegarkowi bardziej sportowego charakteru, doskonale sprawdzi się także jako codzienny towarzysz nadgarstka do garnituru. W zegarku zwrócono uwagę nawet na taki detal, jak klamerka wieńcząca pasek, którą udekorowano logiem uskrzydlonej klepsydry.
Mechanizm
Jeśli mówimy o mechanizmach, to trzeba nadmienić, że Longines w pełni korzysta w tym zakresie z zasobów swojego właściciela – Swatch Group (SG). Należący do SG producent mechanizmów ETA wytwarza dla wybranych marek specjalnie modyfikowane kalibry, które marki te otrzymują „na wyłączność”. I tak jak dla Certiny i Tissota powstał werk Powermatic 80, tak dla Longinesa stworzono mechanizm chronografu na bazie sprawdzonego Valjoux 7753, oznaczonego symbolem L688.2. Widoczny przez szafirowe szkło dekla kaliber ma mostki udekorowane perłowaniem i rotor ozdobiony pasami genewskimi oraz grawerem (nazwa, numer ref. zegarka i logo). Widać także niebieskie koło kolumnowe, którego pracę można prześledzić po wciśnięciu przycisku chronografu. Przez okres 2 tygodni testowania zegarka mechanizm, pomimo iż nie jest to werk manufakturowy jak w oryginale (nad czym ubolewam ja i zapewne każdy miłośnik marki Longines), sprawował się dobrze, generując w skrajnych przypadkach odchyłki dobowe na poziomie -5 / +7 sekund.
Wrażenia
Prosty, sprawdzony układ tarczy, doskonałe odzwierciedlenie historycznej, fenomenalnie wykończonej polerowaniem i szczotkowaniem koperty oraz idealnie dobrana wielkość sprawiły, że bardzo wysoko oceniam recenzowany model. Pomimo, że zastosowanie mechanizmu z automatycznym naciągiem wymusiło zwiększenie wysokości koperty, a długość – z uszami – to ponad 47mm, zegarek chował się swobodnie pod mankietem koszuli. I choć w założeniu ma raczej sportowy charakter, w moim odczuciu lepiej będzie się prezentował jako uzupełnienie marynarki, a nawet garnituru.
Heritage 1973 to również pierwszy zegarek z tarczą typu „panda”, który miałem okazję przetestować. Czytelny, rzucający się w oczy design od razu budzi skojarzenia z latami 70. ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Początkowo obawiałem się swojej oceny, bo już np. Rolex Daytona „Paul Newman” – pomimo, że jest zegarkiem kultowym i wyjątkowo cenionym przez kolekcjonerów – nigdy nie należał do moich ulubieńców.
Recenzowany model to pierwszorzędne połączenie historii z nutką nowoczesności. Jeśli dodamy do tego bardzo dobre wykończenie oraz systemy gwarantujące zwiększoną wytrzymałość i odporność to otrzymujemy zegarek, który w swoim przedziale ma niewielu konkurentów.
Na (+)
– świetny design tzw. „vintage look”
– wierne odwzorowanie wielu elementów z oryginału z 1973 roku
– przywiązanie wagi do detali
Na (-)
– zaburzające kompozycję tarczy okienko daty
– korektor datownika w kopercie, zamiast zintegrowany z koronką
– nieco zbyt „toporna” wskazówka sekundowa chronografu (pomimo iż nawiązuje do oryginału)
Longines Heritage 1973
Ref: L2.791.4.72.0
Mechanizm: L688, automatyczny, 54h rezerwy chodu, 28.800 wahnięć/h (4Hz), chronograf z kołem kolumnowym.
Tarcza: biała z czarnymi totalizatorami (tzw. panda), wskazówki i indeksy wypełnione luminową
Koperta: 40mm, stal; szafirowe szkło z wewnętrznym antyrefleksem; przeszklony szafirowym szkiełkiem dekiel
Wodoszczelność: 30m
Pasek: czarny, ze skóry aligatora
Limitacja: —
Cena: ~10.000PLN
Zegarek do testów dostarczyła firma Longines.
Headwind lepszy był…ale ten blisko ideału ;-)
W. O.K.
Zegarek rzeczywiście przepiękny, choć „pod maską” już nie tak pięknie. Jak dla mnie mankamentem jest wskazówka sekundnika z przeciwwagą w postaci półksiężyca – z pełną świadomością tak właśnie zakończyłbym wskazówkę wskazań datownika, ale tu nie pasuje mi to i już.