Historia marki Longines
Kiedyś słynęła z produkcji modeli ze stoperem i precyzyjnego pomiaru czasu na imprezach sportowych. Jej zegarki odmierzały czas pionierom lotnictwa, odkrywcom i eleganckim damom. Marka Longines zawsze kojarzyła się z dobrą jakością, dlatego już w XIX wieku musiała bronić się przed podróbkami.
Był rok 1832. Statek HMS Beagle z Karolem Darwinem na pokładzie dotarł do Brazylii, a odkrycia, których Darwin dokonał podczas tej podróży stworzyły podstawę słynnej teorii ewolucji. W tym czasie, w szwajcarskim Saint-Imier, 23-letni Auguste Agassiz przyjął ofertę przystąpienia do spółki i został udziałowcem Comptoir Horloge Raiguel Jeune & Cie. (później przekształconej w Agassiz & Cie.). Wtedy produkcja zegarków wyglądała całkowicie inaczej niż dzisiaj. Nie było fabryk, a wykonanie poszczególnych części najczęściej zlecano miejscowym rzemieślnikom, zazwyczaj chłopom, od których skupował je tzw. comptoir d’etablissage. Comptoirs to były na ogół małe firmy zajmujące się montażem oraz sprzedażą zegarków. Mechanizm działania takiego comptoir’a był prosty: firma kupowała części, które wykonywali mieszkańcy okolicznych wsi, a następnie składała z nich czasomierze. Gotowe zegarki zawsze sygnowano nazwą danego comptoir’a. I w takiej właśnie firmie udziałowcem, a od 1846 roku jedynym właścicielem był A. Agassiz. Jego praca polegała głównie na sprzedaży gotowych zegarków (w większości nakręcanych za pomocą kluczyka, kieszonkowych modeli typu Lepine z wychwytem cylindrowym), dlatego przez cały czas podróżował po Europie i Ameryce. Zwłaszcza w Ameryce udało mu się nawiązać ciekawe kontakty biznesowe, które później pomogły mu rozwinąć skrzydła. Poza zaangażowaniem w działalność własnej firmy, Agassiz był też jedną z ważniejszych postaci w Saint-Imier: w latach 1846-47 rządził miasteczkiem jako burmistrz.
Po 20 latach ciągłego podróżowania, musiał ze względów zdrowotnych znaleźć sobie godne zastępstwo. W 1852 roku, poprosił o pomoc swojego siostrzeńca Ernesta Francillona, a sam osiedlił się w Lozannie. Nie spodziewał się jednak, że siostrzeniec zrobi w rodzinnej firmie aż taką rewolucję. Francillon, który odbył roczną praktykę w warsztacie zegarmistrzowskim w Motiers (w kantonie Neuchatel), zafascynowany był amerykańskimi wynalazkami i chciał, jako pierwszy w okolicy, otworzyć nowoczesną manufakturę. Uważał, że produkowane nowoczesnymi metodami zegarki będą lepszej jakości. Jedyny problem w tamtym czasie stanowiła ograniczona ilość dostawców mechanizmów, którzy w związku z tym często dyktowali wysokie ceny. Ale i z tej sytuacji udało mu się znaleźć wyjście. Swoje ambitne plany przedyskutował z wujem i chociaż ten miał pewne wątpliwości, Francillon zaczął na własną rękę szukać miejsca pod budowę fabryki. Poszukiwania zakończyły się pomyślnie w maju 1866 r.: na sprzedaż wystawiono dwie sąsiadujące ze sobą parcele znajdujące się na południe od Saint-Imier, w miejscu zwanym przez mieszkańców „les longines”, czyli długie łąki.
Francillon – twórca nowoczesnej marki
Już rok później, w 1867 r. pierwsze zegarki z napisem „E. Francillon Longines Suisse” opuściły fabrykę. Każdy z nich miał na deklu wygrawerowaną nazwę „Longines” oraz uskrzydloną klepsydrę. Wieść o niezawodnych i precyzyjnych czasomierzach szybko się rozniosła, a owładnięci żądzą bogactwa okoliczni rzemieślnicy natychmiast zaczęli wykonywać tańsze imitacje zegarków Longines. Skutecznym środkiem zwalczającym pojawiające się coraz częściej podróbki okazała się uskrzydlona klepsydra, nowe logo firmy. W 1874 r. Ernest Francillon oficjalnie ogłosił, że każdy produkowany przez niego zegarek ozdobiony jest właśnie tym znakiem. I nie zmieniło się to do dzisiaj: słynna klepsydra wciąż zdobi wszystkie modele marki Longines.
Francillon miał świadomość, że samo ogłoszenie nie daje żadnych gwarancji, dlatego w maju 1889 r. zgłosił w Szwajcarskim Instytucie Własności Intelektualnej znak towarowy, a w 1893 r. zarejestrował go także w Światowej Organizacji Własności Intelektualnej. Firma Longines jako jedna z pierwszych znalazła się zatem w międzynarodowych rejestrach.
Zarządzana przez Francillona fabryka produkowała bardziej nowoczesne zegarki niż te, które wcześniej powstawały w comptoir. Obsesją ambitnego Szwajcara stało się tworzenie precyzyjnych zegarków w przystępnej cenie. Za organizację produkcji odpowiadał inżynier Jacques David, któremu Francillon zlecił w 1867 roku przygotowanie oraz nadzór nad maszynami. Dzięki nowej fabryce zmieniła się też miejscowość Saint-Imier – rzemieślnicy nie pracowali już w domu, ale musieli przyzwyczaić się do stałych godzin pracy w fabryce, a co za tym idzie większej kontroli tego, co robili. Francillon był przeciwnikiem typowej pracy taśmowej, wolał mieć wykwalifikowanych pracowników. Dlatego m.in. dzięki niemu i David’owi w 1866 roku w Saint-Imier powstała pierwsza szkoła zegarmistrzowska.
W 1867 roku w firmie Longines definitywnie pożegnano się z czasomierzami nakręcanymi kluczykiem, a oprócz zegarków typu Lepine z wychwytem cylindrowym zaczęły powstawać też czasomierze z wychwytem kotwicowym. Poza tym, Longines produkował zegarki damskie napędzane 12-, 13- i 14-linowymi mechanizmami. W pierwszych latach działalności powstawały zarówno modele z własnymi kalibrami, jak i te z mechanizmami kupowanymi od dostawców zewnętrznych.
W tamtym czasie wzorem dla wielu była wspomniana już Ameryka: nie tylko jako rynek zbytu, ale też jako wzór do naśladowania. W przeciwieństwie do czasomierzy wytwarzanych w Europie, produkowane w USA zegarki były dziełem maszyn, a nie wyłącznie ludzi. Dla Francillon’a rynek amerykański miał duże znaczenie z jednego powodu: w latach 1873-74 w USA sprzedawało aż 80 procent zegarków produkowanych przez Longines. Dlatego w 1885 r. Francillon porozumiał się z Albertem Wittnauerem, który został przedstawicielem firmy w USA i otworzył w Nowym Jorku jej filię.
Przełomowy czas
Na odbywającej się w 1876 roku światowej wystawie w Filadelfii, Jacques David wręcz oniemiał na widok supernowoczesnych maszyn prezentowanych w tzw. „Machinery Hall”. Wtedy pojął, że Szwajcarzy ze swoimi metodami produkcji nie mogą być konkurencyjni. Postanowił więc wprowadzić, ten rewelacyjny jak na tamte czasy, amerykański model, ale po zastanowieniu się stwierdził, że idealnym rozwiązaniem będzie połączenie szwajcarskiej pracowitości z tym, co oferują nowoczesne maszyny. Przełomem miało być też wprowadzenie zupełnie nowego produktu. Longines nie miał wtedy jeszcze własnego mechanizmu ze stoperem, dlatego aby urozmaicić swoją ofertę, firma wykupiła licencję na produkcję mechanizmu ze stoperem, którego modułowa budowa idealnie nadawała się do montażu w większości istniejących w tamtym czasie mechanizmów. Poza tym, konstrukcja była bardzo wygodna w serwisowaniu: aby wymienić smary lub naprawić mechanizm, zegarmistrz nie musiał demontować wskazówek i zdejmować tarczy. I tak, w 1878 roku narodził się kaliber 20H, który powstał na podstawie istniejącego już i słynącego z niezawodności oraz precyzji, ręcznie nakręcanego kalibru 20L.
Koniec XIX w. to złoty okres dla Longines: zegarki sprzedawały się znakomicie, fabryka zatrudniała coraz więcej osób (w połowie lat 80. XIX wieku pracowało 400, w 1900 roku już 657 osób), a w 1880 roku firma całkowicie uniezależniła się od dostawców mechanizmów i we własnej fabryce zaczęła produkować coraz więcej kalibrów ze stoperem, precyzyjnych chronometrów oraz zegarów dla kolei (chętnie kupowanych w Ameryce i wielu krajach europejskich). Longines był na fali także dzięki obecności na wielu wystawach, na przykład światowej wystawie w Paryżu w 1878 roku, w Chicago w 1893 roku czy ponownie w Paryżu w 1900 roku, gdzie jeden z jego kieszonkowych modeli zdobył Grand Prix. Dobra passa firmy trwała nawet po śmierci E. Francillon’a (zmarł w 1900 roku) i Jacquesa Davida (1912 r.): Longines zaczął wprowadzać nowe mechanizmy, także te z komplikacjami, a zegarki kieszonkowe powoli zaczynały być wypierane przez modele naręczne.
Chrono, czyli stoper
Sukces na rynku amerykańskim firma zawdzięczała przede wszystkim wspomnianym komplikacjom, ponieważ o ile Amerykanie potrafili wykonać proste modele najwyższej jakości, o tyle problem pojawiał się, kiedy należało stworzyć na przykład zegarek ze stoperem. A rozwój nauki i rosnąca popularność wielu dyscyplin sportowych wpłynęła też na bardzo szybki wzrost zainteresowania coraz bardziej precyzyjnymi zegarkami. Dlatego Longines wyrastał na nową gwiazdę – specjalistę od precyzyjnego pomiaru. Oprócz wspomnianego już kalibru 20H, w Saint-Imier szybko zaczęły powstawać kolejne. W 1889 roku konstruktorzy stworzyli 19-liniowy (ok. 43 mm) kaliber 19CH, którego balans pracował z częstotliwością 18 000 wahnięć na godzinę i umożliwiał pomiar czasu z dokładnością do jednej piątej sekundy. Ale największą zaletą mechanizmu były nie parametry techniczne, ale dosyć niska cena, dzięki czemu modele napędzane tym kalibrem cieszyły się sporym wzięciem w USA. Oprócz 19CH, firma Longines miała w zanadrzu jeszcze jeden: oficjalnie zaprezentowany w 1887 roku kaliber 19.73, czyli konstrukcję z kołem kolumnowym, klasycznym sprzęgłem i 30-minutowym licznikiem ze skaczącymi wskazaniami. Ten mechanizm idealnie nadawał się do zastosowania w różnych modelach kieszonkowych, zwłaszcza w takich z dwoma tarczami. Na jednej tarczy widoczne były wskazania czasu oraz stopera, a od strony dekla, w zależności od potrzeb, można było umieścić na przykład przydatną dla kierowców podziałkę tachometryczną.
Z czasem pojawiły się kolejne wersje tego mechanizmu, w tym ta bardziej płaska oznaczona jako 19.73N, która po wprowadzeniu sporych modyfikacji (m.in. rezygnacja ze wskazań czasu) mierzyła krótkie odcinki czasowe z dokładnością do jednej setnej sekundy (balans pracował w tym kalibrze z częstotliwością 360 000 wahnięć na godzinę). Wtedy był to jeden z najlepszych tego typu mechanizmów na rynku. O jego popularności świadczy chociażby fakt, że produkowano go nieprzerwanie przez 30 lat. Napędzane 19.73N stopery zamawiały instytuty badawcze, laboratoria, oraz wojsko i, co nie dziwi, także osoby prywatne.
Następnym, logicznym krokiem było więc skonstruowanie stopera, który mierzyłby czas na wielkich sportowych imprezach. Longines zmierzył się także i z tym zadaniem: intensywne prace konstruktorskie zaczęły się w 1938 roku, ale szybko zdecydowano się na wykorzystanie istniejącego już, zaprezentowanego w 1908 roku i wielokrotnie nagradzanego w konkursach chronometrycznych w Neuchatel i Kew-Teddington kalibru 24.99. Dzięki temu, rok później odbyła się oficjalna prezentacja modelu z podwójnym stoperem, którego balans pracował z częstotliwością 2,5 Hz, a stoper mierzył czas z dokładnością do jednej piątej sekundy.
Pomimo tego, że w profesjonalnym pomiarze czasu na imprezach sportowych od 1954 roku stosowane były urządzenia kwarcowe, firma Longines nie zrezygnowała z tworzenia precyzyjnych mechanicznych stoperów, w tym pokazanego w 1957 roku dużego, skomplikowanego kalibru 260 ze stoperem z doganiającą wskazówką, mierzącego czas z dokładnością do jednej dziesiątej sekundy.
Lista modeli ze stoperem jest długa i nie ma sensu wymieniać tu wszystkich. Ale warto wspomnieć też kilka ciekawych zegarków naręcznych, w których stosowane były tego typu mechanizmy. Pierwszy model ze stoperem, napędzany ręcznie nakręcanym kalibrem 13.33Z pojawił się na rynku już w 1913 roku. Stoper z kołem kolumnowym obsługiwany był w nim za pomocą jednego przycisku, a balans wykonywał 18 000 wahnięć na godzinę. Konstrukcja miała jednak drobną wadę: nie można było w niej ustawić czasu za pomocą koronki (służył do tego mały sztyft). Gdyby nie wysokie koszty jego produkcji oraz zmieniająca się moda, kaliber 13.33Z byłby prawdopodobnie produkowany przez długi czas. Ale w latach 30. XX wieku stoper obsługiwany za pomocą jednego przycisku był już passe, dlatego firma musiała stworzyć wersję 13ZN z dwoma przyciskami.
Z czasem powstawały kolejne kalibry, ale kariera Longinesa jako manufaktury wytwarzającej własne kalibry ze stoperem zakończyła się w latach 50. XX wieku. Wyprodukowane później modele ze stoperem napędzane były już mechanizmami, które w większości powstały na podstawie gotowych kalibrów dostarczanych przez firmę Valjoux.
Pionierzy i ich czasomierze
Dzięki udziałowi w spektakularnych ekspedycjach, precyzyjne chronometry z Saint-Imier zaczęły zdobywać międzynarodową sławę. Jedną z pierwszych była wyprawa na biegun północny, zorganizowana w 1899 r. przez znanego podróżnika księcia Ambruzji. Euforia, z jaką jej uczestnicy opowiadali o odporności czasomierzy na ekstremalne temperatury, okazała się najlepszą reklamą dla zegarków Longines. O ich niezawodności przekonał się też norweski badacz Roald Amundsen, który wyposażony w psi zaprzęg i chronometr marki Longines, 14 grudnia 1911 r. jako pierwszy zdobył biegun południowy.
Udane wyprawy na oba bieguny stały się przepustką do świata lotnictwa i w 1919 r. Longines został oficjalnym dostawcą czasomierzy dla Międzynarodowej Federacji Lotniczej (FAI). Do lat 30. firmie udało się zanotować aż 34 rekordy, w tym m.in. ten ustanowiony w 1926 r. przez Richarda E. Byrda i Floyda Benetta, którzy – startując ze Spitsbergenu – dokonali przelotu nad biegunem północnym.
Największą sławę i popularność marka Longines zawdzięcza jednak Charlesowi Lindberghowi. Co prawda podczas swojego samotnego przelotu przez Atlantyk w 1927 r. nie miał jeszcze czasomierza tej marki, ale po złych doświadczeniach (prawdopodobnie z amerykańskim chronometrem) na pokładzie Spirit of St. Louis, Lindbergh postanowił zaprojektować idealny zegarek dla pilotów. Po wylądowaniu we Francji poskarżył się dziennikarzom, że chronometr pokładowy całkowicie go zawiódł i kiedy przelatywał nad Wyspami Brytyjskimi, nie wiedział, czy jest już nad Irlandią czy może Kornwalią. Wtedy obiecał sobie, że zrobi wszystko, aby żaden pilot nie musiał korzystać z tak słabych urządzeń nawigacyjnych. I słowa dotrzymał. Kiedy zamilkły fanfary na jego cześć, Lindbergh zaprojektował zegarek kątowo-godzinowy, który nie tylko wskazywał czas, ale za pomocą sekstansu pozwalał także precyzyjnie ustalić długość i szerokość geograficzną. Projekt trafił do FAI w Nowym Jorku, a konkretnie do Johna Heinmüllera, który jednocześnie był dyrektorem w firmie Longines Wittnauer-Watch Co. Heinmüller kupił bilet na pierwszy statek do Europy i wyruszył do Saint-Imier, aby tam zaprezentować oryginalny pomysł Lindbergha. Uważał, że dzięki temu zegarkowi Longines mógłby stać się numerem jeden w produkcji zegarków dla pilotów. I, jak się później okazało, miał rację. Po pięciu miesiącach prac, w marcu 1931 r., model Lindbergh był gotowy. W sierpniu tego samego roku zaprezentowano go w Europie i Ameryce, i już kilka miesięcy później stał się bestsellerem wśród zegarków dla pilotów. Przy tworzeniu tego czasomierza firma Longines częściowo skorzystała z systemu opracowanego przez Philipa van Horn Weemsa. Jako napęd zastosowany został ręcznie nakręcany kaliber 37.9, który opakowano w ogromną, 47,5-milimetrową kopertę, dzięki czemu zegarek mógł być noszony także na kombinezonie pilota.
Zegarek kątowo-godzinowy był idealnym urządzeniem nawigacyjnym, jednak w firmie Longines konstruktorzy postanowili stworzyć coś, co jeszcze bardziej zadziwi świat. Udało im się to w 1939 roku, kiedy pokazali czasomierz o nazwie Siderograph, dostępny w trzech wersjach: jako zegarek kieszonkowy, naręczny lub zegar pokładowy. Specjalne zaprojektowane podziałki pozwalały w nim ustalić kąty i minuty kątowe czasu gwiazdowego, a zastosowany w nim kaliber 37.9 regulowany był na podstawie nadawanego przez radio sygnału czasu lub efemeryd (tabelarycznych danych dotyczących położenia planet). Zegar rzeczywiście spełnił swoją rolę: zadziwił świat. Jednak nie nadawał się do mierzenia czasu „zwykłych” ludzi.
Ale wracając do pionierów i ich czasomierzy. Zegary marki Longines: jeden wskazujący czas Greenwich i drugi ze wskazaniami czasu lokalnego, znajdowały się też na pokładzie słynnego sterowca LZ 127 Graf Zeppelin, który w 1929 r. obleciał Ziemię w ciągu 12 i pół dnia. Po wylądowaniu, zachwycony precyzją i niezawodnością chronometrów, pierwszy oficer sterowca Hans von Schiller telegraficznie wysłał gratulacje do firmy Longines. W drugiej połowie lat 30. bohaterem niemal wszystkich mediów stał się amerykański miliarder Howard Hughes, który w 1938 r. obleciał świat dookoła w ciągu 3 dni, 19 godzin, 8 minut i 10 sekund, ustanawiając tym samym nowy rekord. Hughes także korzystał z chronometrów firmy Longines, między innymi ze wspomnianego Siderographu, który ułatwiał ustalenie pozycji samolotu. Jego wyczyn przyniósł marce ogromną reklamę, nie tylko w Stanach Zjednoczonych, co przełożyło się na jeszcze lepszą sprzedaż zegarków.
Mechanika i kwarc
Jak się okazuje, kreatywnością musieli często wykazywać się nie tylko konstruktorzy, ale także pracownicy administracyjni firmy. Jedna z anegdot głosi, że aby dostarczać zamówione zegarki podczas II Wojny Światowej, trzeba było sięgać po niekonwencjonalne metody. Przedstawiciel marki zlecał na przykład wysyłkę towaru do Bahrajnu, gdzie rezydował. Gotowe zegarki umieszczane były w wydrążonych egzemplarzach Biblii i wysyłane do Bahrajnu. Do nadawcy przesyłki wracały także z cenną zawartością – wypełnione złotem. Aby uniknąć kontroli celnych, na każdym egzemplarzu umieszczano napis: „odmowa przyjęcia”, co jak się później okazało, było wyjątkowo skuteczne. Celnicy sądzili, że ktoś po prostu zwracał niechciane książki.
Momentami było naprawdę ciężko, ale się opłaciło, ponieważ firma nie straciła klientów ani w czasie wojny, ani zaraz po jej zakończeniu. Cały czas ambitnie brała też udział w różnych konkursach chronometrycznych i inwestowała w rozwój nowych technologii: w 1944 i 1946 roku manufaktura zdobyła nagrody za pierwsze seryjnie produkowane chronometry naręczne, a w 1955 roku otworzyła własne laboratorium, w którym testowane były smary, sprężyny i inne elementy mechanizmu.
Inżynierowie i konstruktorzy z firmy Longines pracowali nie tylko nad wymyślaniem nowych, mechanicznych rozwiązań. Część z nich miała zupełne inne zadania, w tym także stworzenie coraz dokładniejszych urządzeń do pomiaru czasu. Udało się im to w 1954 roku, kiedy powstał pierwszy przenośny zegar kwarcowy (opisany poniżej). Kolejnym krokiem było stworzenie w 1964 roku elektronicznego chronometru pokładowego z analogowymi wskazania czasu, a następnie, w 1969 roku, pierwszego kwarcowego zegarka naręcznego, który nadawał się do seryjnej produkcji. W szczytowej fazie „kwarcowej gorączki” firma zdecydowała się na odważny krok: stworzyła nowy, automatyczny kaliber. Znany później jako L990 był najbardziej płaskim na świecie (wys. 2,95 mm) mechanizmem z centralnym wahnikiem i skaczącym wskazaniem datownika.
Jednak kolekcję marki Longines i tak na jakiś czas zdominowały kwarcowe modele, podobnie zresztą jak w przypadku wielu innych producentów w tamtym okresie. Do najciekawszych zaliczyć można najbardziej płaski zegarek kwarcowy na rękę, czyli pokazany w 1979 roku model Golden Leaf, którego koperta miała wysokość tylko 1,98 mm oraz bardzo precyzyjny zegarek V.H.P. (skrót od: Very High Precision) z 1984 roku o wahaniach chodu wynoszących zaledwie 0,02 sekundy dziennie.
Warto wspomnieć też, wylansowany w 1990 roku ultrapłaski model La Grandes Classique – jeden z bestsellerów marki, który produkowany jest do dziś.
Później nastąpił triumfalny powrót zegarków mechanicznych. Swoje 175-lecie, w 2007 roku firma uczciła prezentując zegarek Retrograde z kolekcji Master, napędzany automatycznym kalibrem L698 z kilkoma powracającymi wskazaniami: datownika, dnia tygodnia i czasu drugiej strefy oraz jego drugą wersję: z powracającym wskaźnikiem rezerwy chodu. Trzy lata później przyszedł czas na pokazanie modelu ze stoperem z kołem kolumnowym, którego mechanizm był całkowicie nową konstrukcją stworzoną na zlecenie Longines’a przez firmę ETA.
W 2012 roku, swoje 180-lecie marka obchodziła bez fajerwerków, ale za to z nowymi zegarkami, m.in. modelem ze stoperem obsługiwanym za pomocą jednego przycisku, zegarkiem Retrograde ze wskaźnikiem dzień/noc oraz wskazaniami faz Księżyca i w końcu nową kolekcją Saint-Imier składającą się z damskich i męskich modeli napędzanych wyłącznie mechanizmami automatycznymi.