
Recenzja Longines Spirit 42 mm Prestige [zdjęcia live, cena]
Premierowa kolekcja Spirit to w zasadzie flagowy przykład tego, co wychodzi marce Longines najlepiej, czyli sportowa klasyka z nutą wzornictwa vintage. Na swój sposób nieco zachowawcza, ale z pewnością daleka od nudy.
O planowanym debiucie kolekcji Spirit dowiedzieliśmy się przed oficjalną premierą, co nie znaczy, że ta wiadomość nas nie zaskoczyła. Longines, w przeciwieństwie do wielu poprzednich lat, zdecydował się pokazać zupełnie nową linię czasomierzy, a nie tylko rozbudować stałą ofertę o nowe modele. Zainspirowana legendarnymi pilotami pełna kolekcja Spirit składa się z prostych trzywskazówkowców oferowanych w dwóch rozmiarach: 40 i 42 mm oraz wariantu z chronografem. O zegarkach tych pisaliśmy już wcześniej TUTAJ.
Klasyka wcale nie jest nudna
Po premierze Spirita wśród miłośników zegarków dało się słyszeć wiele różnych opinii, szczególnie w odniesieniu do wariantu z 42 mm kopertą bez chronografu. Większości się podobał, ale dyskusję wzbudziły dwa elementy: polerowane gwiazdki widoczne w dolnej części tarczy oraz ucięty indeks z cyfrą 3. Aby przekonać się na własne oczy, jak to wygląda na żywo, postanowiłem właśnie ten wariant wypożyczyć do testów. „I co?” – zapytacie. Faktycznie, ścięta trójka nie wygląda najlepiej, choć po kilku dniach da się do niej przyzwyczaić. Można zdecydować się na wariant z mniejszą, 40 mm kopertą, gdzie na godz. 3 widnieje tylko okienko datownika. Bez wątpienia taką wersję, ale przede wszystkim ze względu na rozmiar, wybrałbym dla siebie.

Co do gwiazdek – być może przez to, że są polerowane, przyciągają wzrok, ale na pewno nie przeszkadzają. Longines stosował już tego typu oznaczenia w przeszłości i były one zarezerwowane dla zegarków zasilanych mechanizmami o wysokiej jakości i niezawodności. Jeśli chodzi o sam projekt koperty recenzowanego Spirita, to nietrudno zauważyć, że jest on inspirowany historycznymi pilotami, co nadaje mu nostalgiczny klimat znany z zegarków vintage. W mojej opinii działa to jak najbardziej na plus i stąd trudno uznać zegarek za nudny. Tym bardziej, że na samej tarczy całkiem sporo się dzieje.
Tarcza pełna niespodzianek

Do recenzji wybrałem wariant z jasną, srebrzystą tarczą. Uwagę zwraca charakterystyczna, chropowata powierzchnia cyferblatu z naniesionymi 12 (w przypadku wersji 42 mm) cyframi, pełniącymi rolę indeksów godzinowych. Cyfry te są dość spore i zostały wypełnione pokaźną ilością substancji świecącej. Dająca zieloną poświatę Super-LumiNova trafiła także na centralne wskazówki oraz fragment w kształcie rombu (tzw. diament) na polakierowanej na czerwono końcówce sekundnika. Podobne „diamentowe” detale towarzyszą także każdemu z 12 indeksów. Nadrukowano je z luminowy i umieszczono tak, że znajdują się na krawędzi dzielącej chropowatą część cyferblatu od zewnętrznego, gładkiego ringu z podziałką sekundową. We wspomnianym ringu wykonano w tym celu drobne wcięcia w kształcie litery V. Elementy te wpływają na trójwymiarowość kompozycji, a ciekawym dodatkiem jest to, że romb z sekundnika podczas jego pracy przemieszcza się dokładnie nad tymi z tarczy. Podsumowując – na pierwszy rzut oka wydawałoby się prosta tarcza, skrywa jednak sporo smaczków. Część z nich zaczyna się dostrzegać dopiero po jakimś czasie.
Koperta i mechanizm
Wspomnianą tarczę recenzowanego Longinesa zamknięto w stalowej kopercie o średnicy 42 mm i grubości 12,2 mm. Jej powierzchnia jest w większości szczotkowana, a polerowaniu poddano elementy takie jak wąski pierścień lunety, czy fazowane krawędzie uszu. Szwajcarzy postawili na długie uszy, które na moim niewielkim (17,5 cm) nadgarstku układały się poprawnie, ale momentami miałem wrażenie, że nieco odstają. Za to 40 mm wariant zegarka, który także mierzyłem, był pod tym względem idealny.
Do obsługi wskazań służy widoczna na godz. 3, nieco powiększona koronka. Na jej boczną powierzchnię trafiło logo firmy Longines, a dzięki nieprzesadzonym rozmiarom bardzo wygodnie się nią operuje.

Po obróceniu zegarka naszym oczom ukaże się pełny dekiel z grawerem przedstawiającym logo Longinesa (uskrzydloną klepsydrę) wkomponowane w kulę ziemską. Pod dokręconą 6 śrubkami „pokrywą” zamknięto certyfikowany przez COSC kaliber L888.4, czyli modyfikowany pod wytyczne Longinesa werk ETA A31.L11 – taktowany na 3,5 Hz mechanizm z automatycznym naciągiem, wydłużoną do 64 godzin rezerwą chodu oraz elementami z krzemu, dzięki którym werk jest bardziej odporny na działanie pól magnetycznych.

Czy warto zdecydować się na wersję Prestige?
W recenzowanej wersji Prestige w komplecie z zegarkiem przyszły właściciel otrzymuje także brązowy, skórzany pasek z jasnym przeszyciem, drugi, nieco dłuższy brązowy pasek w typie NATO oraz stalową bransoletę – szczotkowaną, z polerowanymi, fazowanymi krawędziami ogniw i z zapięciem z zabezpieczeniem na dwa przyciski.

We wszystkich zastosowano system szybkiej zmiany. Oznacza to, żeby aby zdjąć pasek, wystarczy przesunąć paznokciem widoczną od wewnętrznej strony dźwigienkę lub – w przypadku bransolety – nacisnąć znajdujący się na pierwszym ogniwie przycisk. Cała operacja trwa dosłownie kilka sekund, dzięki czemu można swobodnie przerzucić się np. z paska na bransoletę podczas wyjścia na basen.

Spirit Prestige to niestety także najdroższa z oferowanych wersji – kosztuje 12 190 PLN. Przy zegarku na samej bransolecie albo skórzanym pasku cena spada do 9 480 PLN. I biorąc pod uwagę wszystkie za i przeciw myślę, że to właśnie ta ostatnia wersja znajdzie największą liczbę nabywców. Szczególnie, że sam czasomierz to ciekawy wybór w przypadku, gdy szukamy zegarka osadzonego w klasycznych klimatach, ale ze sportowym zacięciem i do noszenia na co dzień. Dopasujemy go niemal do każdego stroju i okazji.

Longines Spirit 42 mm Prestige
Producent | Longines |
Nazwa modelu | Spirit 42 mm Prestige |
Ref. | L3.811.4.73.9 |
Mechanizm | z automatycznym naciągiem |
Symbol mechanizmu | L888.4 (ETA A31.L11) |
Rezerwa chodu (h) | 64 |
Tarcza | srebrna |
Koperta | stal |
Średnica (mm) | 42 |
Wysokość (mm) | 12,20 |
Wodoszczelność | 100m |
Pasek | skórzany, bransoleta |
Cena (PLN) | 12190 |