
Recenzja Longines Heritage Diver 1967 [zdjęcia live, cena]
Połączenie sportowej komplikacji, designu retro, oryginalnej kolorystyki i przystępnej ceny modelu Heritage Diver 1967 zaowocowało tytułem „Zegarka Publiczności” 2015 roku. Teraz przyjrzeliśmy się mu bliżej by zrozumieć, za co tak polubiliście nurkowego Longinesa.
Jest wiele aspektów wpływających na ogólną ocenę zegarka, od jego mechaniki, marki i jej historii, użytkowości, funkcjonalności, materiałów przez cenę, dostępność, unikatowość po aspekt moim zdaniem fundamentalny – wygląd. Zegarek kupujemy oczami, a nawet największy pasjonat zegarmistrzowskiej sztuki i misternego łączenia drobniutkich elementów nie wyda swoich ciężko zarobionych pieniędzy na model, który mu się po prostu nie podoba. A tak się składa, że Longines Heritage Diver 1967 właśnie swoim wyglądam robi całą robotę.


To właśnie od stylistyki rzeczonego Longinesa zacznijmy ten krótki test, bo to jego zdecydowanie najmocniejsza strona. Retro design ma się w dzisiejszych czasach znakomicie i to nie tylko w zegarmistrzostwie, ale także w motoryzacji, modzie, architekturze wnętrz i wielu innych dziedzinach. Zasługa to pewnie pospołu nostalgii za „starym i dobrym” oraz poszanowania prostoty, która zazwyczaj towarzyszy projektom vintage. Współcześni projektanci często gubią się w swoich własnych wizjach, na siłę próbując wykreować coś nowego – z jakim rezultatem, wiecie najlepiej sami. Vintage jest jak dobrze znany obiad u babci, jak sprawdzone miejsce na urlop, jak ulubione wino – a ludzie mają w naturze to, że preferują to co sprawdzone i znane.
Pierwszy w designie Longinesa Heritage Diver 1967 w oczy rzuca się czerwony bezel. Akcent ten nawiązuje bezpośrednio do oryginału. Kolor aluminiowej wkładki pierścienia wpada, zależnie od konta padania światła, w burgund albo wiśnię i w zestawieniu z biała skalą (60-minutową i 12-godzinną) wygląda świetnie, choć początkowo byłem do niego nieco uprzedzony. Z jaskrawymi kolorami w zegarkach jest tak, że rzadko kiedy pasują, ale tym razem projektant trafił w przysłowiowy punkt. Wspominane skale sprawiają, że pierścień, choć obraca się w jednym kierunku, raczej nie jest typowym bezelem nurkowym, a raczej dodatkowym timerem, tudzież wskazaniem drugiej strefy.


Poza czerwienią zewnętrznego pierścienia pozostała część kompozycji HD 1967 jest prawie w 100% monochromatyczna, stylowa i elegancka. Zwyczajowo umieszczona na bezelu skala tachymetru tym razem znalazła swoje miejsce na białym ringu okalającym cyferblat. Reszta jest czarna, z leciutką fakturą i namalowanym centralnie przez oś symetrii czerwonym krzyżem. Z białą skalą minutową zestawiono proste, długie indeksy godzinowe z masy luminescencyjnej, świecącej na zielono. Czarne tło świetnie kontrastuje z dwoma biało-srebrnymi, ozdobionymi szlifem ślimakowym licznikami na godz.3 i 9. Po prawej stronie znajdziemy licznik 30-minutowy od chronografu, po jego przeciwnej stronie małą sekundę. Co ciekawe, licznik stopera jest nieco większy niż sekundowy. Z tła nie wyróżnia się trzecia mała tarcza – licznik 12-godzinny – który rozwiązano w formie skali namalowanej bezpośrednio na tarczę główną. Trzy tarczki zaopatrzono w smukłe, uformowane jak liście wskazówki ze stali. Wskazówki odmierzające czas są również stalowe, ale prostokątne, fazowane i wypełnione na końcach luminową. Ostatnia wskazówka to prosty, stalowy, centralny sekundnik.

W całym designie cyferblatu HD 1967 najbardziej wątpliwy może być datownik, który umieszczono między godz.4 a 5, w przekrzywionym okienku z białą ramką, czarnym dyskiem i białymi cyframi. Takie usytuowanie daty burzy symetrię, ale dla mnie to zawsze bardziej wybór między estetyką, a funkcjonalnością. Ja wybieram to drugie.
Funkcjonalna zresztą jest cała kompozycja – w rozumieniu idealnej czytelności i wygody. Trochę słabiej jest z zewnętrzem.

Oryginalny Diver z 1967 roku miał stalową kopertę pokaźnej jak na owe czasy średnicy 40mm. Projektując reedycję marka (niestety) nie powstrzymała się przed „dostosowywaniem” gabarytów do współczesnych wymagań i zwiększyła rozmiar do 42mm. Razem z dobrze ponad 15mm grubości daje to zegarek, który na ręku widać oraz czuć, zwłaszcza gdy dorzucimy do tego jeszcze dość długie, proste uszy i mocno wypukłe, szafirowe szkło. To z pewnością nie jest zegarek, który nosi się jak klasycznego garniturowca ani nawet klasyczne chrono, ale z drugiej strony takie nie jest jego przeznaczenie. Jak sama nazwa słusznie wskazuje, diver to diver, zegarek sportowy z dużym WR (tutaj pokaźne 300m), mocną konstrukcją oraz bardziej technicznym niż eleganckim zacięciem. HD 1967 jest modelem sportowym w wydaniu vintage, z wieloma drobnymi smaczkami pokroju wspomnianego, wypukłego szafiru oraz dużych przycisków typu „pump-pusher”.

Mechanizm
Sercem każdego mechanicznego chronografu jest kaliber, którego konstrukcja jest jedną z bardziej wymagających w zegarmistrzowskiej sztuce. Z tego choćby powodu wybór właściwego mechanizmu stawia przed każdą marką ze średniego poziomu cenowego niełatwe zadanie. Na swoje szczęście (choć wielu z tym stwierdzeniem pewnie będzie dyskutowało) Longines należy do Swatch Group, a to w kwestii mechaniki wiele ułatwia. Grupowym potentatem w dziedzinie masowego zegarmistrzostwa jest ETA i to właśnie tam powstał przygotowany specjalnie pod kątem Longinesa kaliber L688.2 (stworzony na bazie ETY A08.231). Kluczowe parametry werku to 54h rezerwy chodu (wystarczająco dużo), automatyczny naciąg, 27 kamieni i 4-Hercowy balans, który zapewnia płyny ruch sekundnika stopera oraz koło kolumnowe.

W mechanicznym chronografie istotne, poza częstotliwością balansu, jest także współgranie modułu stopera z mechanizmem bazowym. L688.2 pod tym w względem działa sprawnie i bez zarzutu, a przyciski start/stop i reset pracują tak, jak powinny w zegarku z tej półki. Werk ma również stop-sekundę, korektę datownika (przyciskiem w kopercie) i dokręcenie z koronki – słowem wszystko to, czego można chcieć. Pasjonaci zapewne nie będą mechanizmem podekscytowani tak jak przy legendarnym, ręcznie nakręcanym kalibrze 13ZN z pierwszej połowy ubiegłego wieku, ale przynależność do SG rządzi się swoimi prawami.

Podoba mi się estetyka Heritage Divera 1967 i jego całkiem solidny mechanizm – zapytacie więc może, czy wszystko w nim można zaliczyć „in plus”? Niestety jeden element projektanci marki chyba przespali. Co znamienne, zdarza się to całkiem często wielu producentom zegarków tego segmentu rynku. HD 1967 oferowane jest na w sumie aż 3 opcjach paska/bransolety – i niestety żadna z nich zwyczajnie do niego nie pasuje. Testowany egzemplarz zestawiono z mięsistym paskiem ze skóry aligatora, przeszytym białą nitką i zapinanym na stalową, ładnie wykończoną klamerkę. Technicznie do paska zarzutów nie mam, natomiast elegancki aligator do nurka pasuje tak jak smoking i muszka. Nie lepiej jest z opcją paska gumowego, który przez swoją grubość i nowoczesny wygląd też gryzie się z ogólnym designem. Chyba najlepiej wypada zestawienie HD 1967 ze stalową bransoletą. Złożono ją z zestawu polerowanych i satynowanych ogniw, z dodatkowymi, polerowanymi detalami i zabezpieczonym zapięciem, które w bonusie oferuje nurkową przedłużkę. Jeśli lubicie nosić na ręku mały, stalowy odważnik, pewnie ta opcja przypadnie wam do gustu najbardziej, choć czyni i tak masywny zegarek jeszcze potężniejszym.

Szkoda wielka, że Longines nie zdecydował się na pasek, który w swojej kolekcji już ma i tu pasował by idealnie – pasek z modelu Legend Diver, zrobiony z syntetycznego materiału w stylu vintage. Na całe szczęście w zegarku akurat pasek zmienić najprościej, ja pewnie HD 1967 od razu przerzuciłbym na nylonowe NATO w kolorze khaki.

Z całkiem bogatego portfolio Longinesa linia Heritage oferuje w sumie najciekawszy zestaw czasomierzy, od klasycznych garniturowców po modele sportowe. Niby sięganie do własnych archiwów i powielanie wzorców stworzonych dekady temu jest łatwe i wygodne, ale po pierwsze takie archiwa trzeba mieć, a po drugie umiejętnie je wykorzystywać. Longines robi to świetnie, a Heritage Divera 1967 można polubić za bardzo wiele detali, od bezela w kolorze burgundu, przez lekko asymetryczną tarczę z ciekawą fakturą, mocno wypukłe szafirowe szkiełko niczym używana kiedyś pleksi, stylowe przyciski i ładne tłoczenie na deklu (sylwetka nurka). Można też za cenę, która na półce wynosi 11.650PLN i jest więcej niż atrakcyjna w relacji do jakości. Podobnie zresztą, jak cała kolekcja Heritage.