Dzieje zegarmistrzostwa 10 trendów w branży zegarkowej
Jak świat zegarków będzie wyglądać za 10-20 lat? Czy skomplikowane modele mechaniczne nowej generacji będą musiały konkurować z coraz inteligentniejszymi smartwatchami? Trudno prorokować. W ostatnich kilkunastu latach pojawiły się jednak pewne zjawiska, które zmieniły i prawdopodobnie będą zmieniać branżę w najbliższej przyszłości. Oto dziesięć z nich.
1. Mechanizmy z własnej manufaktury
Często produkcję zegarków porównuje się do produkcji samochodów, ponieważ podobnie jak w przemyśle motoryzacyjnym wiele konkurujących z sobą firm stosuje ten sam mechanizm (a w przypadku samochodów: silnik). Większość marek projektuje zegarki, kupuje komponenty, w tym gotowe mechanizmy, a następnie składa z nich czasomierze. Producenci zegarków stosują prawie tę samą technologię co producenci samochodów. Różnice wynikają właściwie ze skali i ilości zatrudnionych osób. Od połowy lat 80. do lat 90. XX w. w większości zegarków dostępnych na rynku pracowały mechanizmy z jednego źródła – firmy ETA należącej do koncernu Swatch Group. Rzadkością były tzw. manufaktury, czyli producenci zegarków, którzy wytwarzali własne mechanizmy. Przez koneserów i kolekcjonerów, czasomierze z manufaktur uchodzą za dużo wartościowsze, ponieważ świadczą o zegarmistrzowskiej kompetencji marki.
W latach 80. XX w. do tej elitarnej grupy należało tylko kilka marek, wśród nich: Patek Philippe, Jaeger-LeCoultre, Rolex i Zenith. Lata 90. XX w. przyniosły przełom: pojedyncze firmy inwestowały w tworzenie własnych mechanizmów. Jednak najwięcej mechanizmów z własnych manufaktur zaczęło powstawać po roku 2002, kiedy koncern Swatch Group ogłosił, że będzie stopniowo zmniejszać ilość mechanizmów dostarczanych firmom spoza koncernu. Strach przed zablokowaniem dostaw zmusił producentów do szukania alternatywy. A taką alternatywą, choć bardzo kosztowną, było stworzenie własnych mechanizmów.
W ostatnich kilkunastu latach wiele się działo w tej dziedzinie: coraz więcej marek wytwarza własne mechanizmy.
Co oznacza w praktyce, że dana firma jest tzw. manufakturą? Ma po prostu większą kontrolę nad jakością, a poza tym jest, w pewnym sensie, niezależna od dostawców.
2. Niekonwencjonalne wskazania
Wyglądają jak przybysze z innego świata – zegarki marek Max Büsser & Friends (MB&F), Urwerk, HYT, Ressence, Hautlence i kilku innych firm istniejących od niedawna, wymykają się konwencjom, gatunkom i formom. Większość z nich to futurystycznie wyglądające maszyny, które wskazują czas. Tak swoje czasomierze nazywa marka MB&F, a w jej najnowszym modelu o nazwie Legacy Machine Split Escapement balans pracuje nad trzema małymi tarczami dodatkowymi. Z tarczy widocznej na godzinie 12 można odczytać wskazania czasu, z tej na godzinie 7 wskazania datownika, a z tarczy na godzinie 5 wartość rezerwy chodu.
Z kolei właściciel najnowszego modelu UR-210 Royal Hawk marki Urwerk odczyta czas z futurystycznie wyglądającego trójramiennego satelity obracającego się wokół centralnej osi. W każdym ramieniu, które pełni rolę wskazówki minutowej znajduje się czteroboczny element z czterema cyframi odpowiadającymi godzinom. Po upływie 60 s, ramię satelity dociera do końca skali i automatycznie powraca do pozycji 0. Wtedy, widoczny na ramieniu element z cyframi przeskakuje na kolejną godzinę. Niekonwencjonalna jest też koperta zegarka zrobiona z platyny pokrytej czarną powłoką PVD (Urwerk to chyba jedyna marka, która pokrywa platynę dodatkową powłoką).
Trzecia z niekonwencjonalnych marek, czyli HYT zasłynęła dzięki zegarkom hydromechanicznym, wykorzystującym specjalną ciecz do wskazań czasu. Jeden z ostatnio pokazanych modeli, czyli H20 wygląda niczym silnik motocyklowy pod szkłem. Niebieska, przezroczysta ciecz wskazuje w nim godziny, natomiast minuty można odczytać z centralnie umieszczonej wskazówki poruszającej się nad widocznym mechanizmem.
Ta oryginalna interpretacja upływającego czasu dowodzi, że w przyszłości projektanci będą czerpać inspiracje do zegarków z różnych dziedzin nauki.
3. Zegarki dla kosmopolitów
Kiedyś były nazywane „kapitańskimi”, dziś są znane jako zegarki GMT – modele ze wskazaniami czasu dwóch lub więcej stref to obecnie dodatek, bez którego nie może obejść się niejeden pracownik wielkiej korporacji. Dla tych, którzy regularnie zmieniają strefy czasowe ważne jest nie tylko szybkie dostosowanie się do lokalnej pory dnia lub nocy, lecz także to, czy w czasie, kiedy załatwiają firmowe sprawy na drugiej półkuli, w ich biurze ktoś jeszcze pracuje. Zatem dla wielu biznesmenów oraz pracowników korporacji posiadanie zegarka ze wskazaniami czasu drugiej strefy to po prostu konieczność.
A co proponują producenci? Wybór jest spory: na przykład modele z dodatkową, centralnie umieszczoną wskazówką godzinową, która w ciągu 24 godzin wykonuje jeden pełny obrót dookoła tarczy (podstawowa wskazówka godzinowa wykonuje pełny obrót w ciągu 12 godzin). Takie rozwiązanie już wiele lat temu zaproponowała firma Rolex, a ponieważ jest ono doskonałe, Rolex wciąż stosuje je w produkowanym modelu GMT-Master II. Niektórzy producenci oferują zegarki ze wskazaniami czasu drugiej strefy na tarczy głównej, a czasu domowego na tarczy dodatkowej. Ten rodzaj wskazań pojawia się w wielu formach i pomaga osobom podróżującym w szybkiej orientacji. A to ważne, zwłaszcza jeżeli ktoś ma problemy z koncentracją wynikające z jet lagu.
Istnieją też zegarki, w których można korygować czas drugiej strefy co do minuty: niby nieistotny szczegół, ale pozwala osobie podróżującej na precyzyjne ustawianie czasu w miejscach, w których różnice czasowe wymagają też korekty minut, na przykład w Australii (plus 8 h 30 min. w stosunku do naszej strefy czasowej) czy Indiach (plus 4 h 30 min.).
Coraz więcej marek proponuje też tzw. world timery, czyli zegarki, za pomocą których można określić godzinę we wszystkich 24 strefach. Rozwiązanie nie jest nowe, bo powstało wiele lat temu. Dla potrzeb zegarmistrzostwa system zaadoptował Louis Cottier (1894-1966), szwajcarski konstruktor, który w 1935 r. opatentował mechanizm umożliwiający w prosty i czytelny sposób określenie czasu w dowolnym punkcie długości geograficznej. Dwa lata później firma Patek Philippe zaprezentowała model World Time Ref. 515, który powstał na bazie wynalazku Cottiera i był pierwszym z cyklu world timerów, produkowanych z niewielkimi modyfikacjami do roku 1965.
Ten genialny wynalazek firma Patek Philippe stosuje do dzisiaj. Na podobnej zasadzie działają też zegarki innych producentów, choć większość z nich woli stosować własne rozwiązania. W niektórych modelach wskazówka dla czasu drugiej strefy może być przestawiana wprzód i w tył, z kolei w innych czas drugiej strefy obsługiwany jest za pomocą oddzielnej wskazówki godzinowej i minutowej.
4. Na tropie tradycji
Od głośnej premiery smartwatcha Apple minęło kilka lat. Okazało się, że nie była to wielka rewolucja, a tylko jedna z tendencji i zegarki mechaniczne nadal są bezkonkurencyjne. Smartwatch zmienił wprawdzie branżę, bo zmusił niektóre marki do większej rywalizacji, ale zegarkowy mainstream i tak najchętniej sięga po to, co świetnie zna. Dlatego na czasie są klasyczne czasomierze w stylu retro. Producenci proponują kolejne wersje znanych modeli, wzorowane na historycznych zegarkach lub tylko inspirowanych wzornictwem sprzed kilkudziesięciu lat. Vintage króluje, toteż oglądając większość kolekcji można przeżyć coś w rodzaju zegarkowego déjà vu: oldskul całkowicie przyćmił nową falę reprezentowaną przez smartwatcha. Dla większości producentów bardziej liczy się ponadczasowa klasyka niż efekt „wow”, zgodnie ze starą zasadą, która brzmi: nic tak dobrze się nie sprzedaje jak klasyczny zegarek. Ważne, aby był funkcjonalny i praktyczny, a zatem w zegarkach mechanicznych najwięcej jest tych z mechanizmami automatycznymi. Kształt kopert pozostaje bez zmian: przeważają okrągłe, o średnicy nieprzekraczającej 40-42 mm, a w modelach sportowych o średnicy 44-45 mm.
Po kilkunastoletniej przerwie producenci wrócili też do rozmiaru medium, który proponują jako wersję uniseks, co można uznać za znak naszych czasów.
5. Muzea – przypomnienie historii i pozycji marki
DNA jest słowem najczęściej używanym przez marketingowców w ostatnich kilkunastu latach. Czytając teksty PR-owe przygotowane przez różne agencje, można odnieść wrażenie, że ich pracownicy zaliczyli to samo szkolenie i żadna marka nie istnieje dziś bez DNA. Z drugiej strony, chwalenie się bogatą historią stało się ostatnio bardzo ważną strategią dla wielu firm. Najlepszym sposobem na pochwalenie się długą zegarmistrzowską tradycją jest pokazanie historycznych zegarków, dlatego wiele dużych marek i kilka mniejszych zaczęło otwierać własne muzea. Niektóre z nich, np. muzeum firm IWC czy TAG Heuer wyglądają bardzo nowocześnie, inne mają tradycyjny, tematyczny podział.
Remontem i przy okazji rozbudową własnych muzeów zajęły się na przykład firmy: Longines, Omega, Jaeger-LeCoultre, Audemars Piguet i Patek Philippe. Największe z nich, muzeum Patek Philippe, znajduje się w odrestaurowanym budynku w stylu art déco w genewskiej dzielnicy Plainpalais. Ekspozycja jest imponująca – przedstawia ponad cztery wieki zegarmistrzostwa i jest podzielona na dwie główne kolekcje: zbiór wyjątkowych zegarków datowanych od XVI w. zawierający m.in. pierwsze zegarki, jakie kiedykolwiek powstały oraz kolekcję czasomierzy wyprodukowanych przez firmę Patek Philippe od 1839 r. do dzisiaj.
6. Nowoczesne materiały
W zegarkach wszystko już było? Nic bardziej mylnego. W ostatnich kilkunastu latach producenci prześcigają się w wymyślaniu coraz nowszych technologii, dzięki którym zegarki są jeszcze doskonalsze. Na wytrzymałych kopertach zaczynając i zwiększeniu precyzji oraz odporności mechanizmów kończąc.
Jeżeli chodzi o koperty, to najbardziej liczą się dwa kryteria: wytrzymałość i lekkość. Jedną z pierwszych firm, która zabłysnęła nietypowymi materiałami był Hublot. Firma wprowadziła tzw. Magic Gold, czyli połączenie złota z ceramiką wyróżniające się wyjątkową odpornością na zarysowania (dokładny opis materiału znajdziecie w naszej relacji z wizyty w manufakturze Hublot – TUTAJ).
Z kolei pionierem w wykorzystaniu i obróbce materiałów nietypowych dla branży zegarkowej jest Rado. Najczęściej nazwa Rado kojarzy się z zegarkami wykonanymi z ceramiki high tech, produkowanymi przez tę firmę od lat 80. XX w. Ale marka ma też na koncie pewien rekord: pochodzący z lat 90. XX w. model V10K, pokryty powłoką ze sztucznego nanokrystalicznego diamentu high tech o twardości 10 000 HV, został uznany za najtwardszy zegarek na świecie.
Oprócz Rado, eksperymenty z różnymi rodzajami ceramiki przeprowadzały też inne marki. Ciekawostką był na przykład zegarek J12 Chromatic marki Chanel (nie kojarzącej się raczej z zegarkami) w tytanowo-ceramicznej obudowie.
Pracując nad nowymi materiałami, producenci zegarków zaczęli opracowywać nowe procesy, prezentując co jakiś czas wyniki swoich działań, jak chociażby stosowany przez firmę Rolex spiek ceramiczny Cerachrom, złoto Everose, czyli stop różowego złota z domieszką platyny i Rolesium (połączenie stali 904L z platyną), a przez firmę Omega: spiek Ceragold (połączenie ceramiki ze złotem), złoto Sedna (specjalny stop składający się ze złota, miedzi i palladu) oraz tzw. Liquidmetal – amorficzny metal, który po hartowaniu jest trzykrotnie twardszy od stali i odporny na korozję.
Firmy chętnie sięgają też po materiały nadające zegarkom bardziej świeżego i nowoczesnego wyglądu. Dlatego wzięcie mają, zwłaszcza w zegarkach sportowych: tytan, kauczuk, włókno węglowe i wspomniana ceramika. Coraz więcej zegarków jest opakowanych w koperty z brązu, choć na topie nadal pozostaje sprawdzona stal.
Nowoczesność dotarła też do wnętrza. Aby dostosować zegarki mechaniczne do codziennego surwiwalu, producenci eksperymentują z różnymi materiałami, które nie wymagają smarowania i gwarantują większą dokładność chodu oraz odporność na działanie pól magnetycznych. Najlepszym przykładem jest krzem. W ostatnich kilku latach produkcja wychwytów, sprężyn włosowych i półmostków balansu z krzemu stała się hitem wśród wiodących zegarkowych manufaktur. Komponenty z krzemu stosują: Patek Philippe, Breguet, Omega, Jaeger-LeCoultre, Ulysse Nardin, a ostatnio nawet Longines, Tissot i Certina.
Pierwszym sygnałem, że niedługo nadejdzie krzemowy boom, była prezentacja modelu Freak marki Ulysse Nardin w 2001 r. Wtedy stało się jasne, że to nowatorskie rozwiązanie oznacza wielki postęp w zegarkach mechanicznych. W porównaniu z tradycyjnie stosowanymi materiałami do produkcji elementów wychwytu, krzem ma tę zaletę, że jest lżejszy i nie wymaga smarowania. Jeszcze lepsze parametry osiągane są wtedy, gdy elementy wykonane z czystego krzemu pokryte zostaną powłoką diamentową. W najlepszym przypadku udaje się uzyskać wyjątkowy efekt: powierzchnia wychwytu jest bardzo twarda i jednocześnie wyjątkowo gładka. Diament byłby idealnym surowcem, ale w formie naturalnej jest zbyt drogi i ze względu na swoją krystaliczną strukturę nie daje się formować do wymaganych kształtów. Tę wiedzę wykorzystano w firmie Ulysse Nardin i we współpracy z niemiecką firmą Gesellschaft für Diamantprodukte GmbH (GFD), w 2004 r. opracowano tak zwany DCS (diamond-coated silicon), czyli proces, w którym na krzemowe części jest nanoszona bardzo cienka warstwa z nanokrystalicznego diamentu. Ma ona takie same właściwości jak diament, ale jest zdecydowanie tańsza w produkcji.
7. Własne butiki i internet
Biorąc przykład ze znanych domów mody, coraz więcej zegarkowych marek otwiera własne butiki. Wszystko zaczęło się od wejścia pierwszych firm na azjatyckie rynki, zwłaszcza chiński, gdzie struktura handlu wygląda całkiem inaczej niż w Europie. Tam butiki firmowe były koniecznością, lecz szybko okazało się, że taka koncepcja sprzedaży sprawdzi się też poza Azją. Zaczęły więc powstawać pierwsze butiki w miastach najczęściej odwiedzanych przez turystów: Paryżu, Nowym Jorku, Londynie oraz miejscowościach, w których odpoczywają sławni i bogaci takich, jak Cannes czy St. Tropez. Wraz z rozwijającymi się nowymi rynkami, Swatch Group stworzył własną koncepcję – butiki Tourbillon, w których można kupić zegarki kilku marek należących do tego koncernu (Breguet, Harry Winston, Blancpain, Glashütte Original, Jacquet Droz, Omega i Swatch) oraz sieć Hour Passion (na zegarkach Flik-Flak zaczynając, a na Longines kończąc).
Posiadanie własnych butików jest dla marek okazją do lepszego pokazania się oraz do bezpośredniego kontaktowania się z klientem. Aby podkreślić wyjątkowość tych miejsc, firmy wypuszczają specjalne, limitowane serie, które są dostępne wyłącznie we własnych butikach.
Niektóre marki próbują też zaistnieć w internecie. Ostatnio, po raz pierwszy w swojej historii sprzedaż zegarków w internecie uruchomiła marka Omega, a limitowana edycja zegarka Speedmaster „Speedy Tuesday” została wyprzedana w niecałe pięć godzin od momentu zaprezentowania jej w sieci. Na platformie farfetch.com można już kupić zegarki TAG Heuer, Zenith, Girard-Perregaux, Ulysse Nardin i Bell & Ross. Z kolei koncern Richemont jest właścicielem grupy Yoox Net-à-Porter (transakcja została sfinalizowana w maju 2018 r.), czyli pojawienie się w sprzedaży internetowej większości zegarków marek należących do tego koncernu jest tylko kwestią czasu.
8. Mechanika dla kobiet
Kiedy na początku XX w. zegarek przestał być noszony w kieszonce, mężczyźni stwierdzili, że to chwilowe szaleństwo projektantów. Wtedy okazało się, że kobiety są bardziej otwarte na nowości, ponieważ ten sposób noszenia zegarka od razu zdobył ich uznanie (facetom wynalazek się nie spodobał – uważali, że jest niemęski). W kolejnych dziesięcioleciach damskie modele zegarków powstawały trochę w cieniu coraz ciekawszych zegarków męskich. Gdy w latach 70. XX w. mechanizmy kwarcowe zrewolucjonizowały całą branżę, producenci zaczęli je częściej stosować także w damskich zegarkach. Wtedy właściwie skończyła się wspólna historia modeli damskich i męskich.
Pod koniec lat 80. XX w. w wielkim stylu powróciły zegarki mechaniczne, ale wtedy pasjonowali się nimi przede wszystkim mężczyźni. Modele damskie nadal miały mechanizmy kwarcowe, a ich głównym zadaniem było ładnie wyglądać i dokładnie wskazywać czas. Wydawało się, że klientki są zadowolone z takiego obrotu sprawy, jednak chyba najbardziej zadowoleni byli producenci, ponieważ koszty wyprodukowania zegarka kwarcowego są o wiele niższe niż mechanicznego. Coś drgnęło dopiero pod koniec lat 90. XX w. – wtedy coraz więcej pań narzekało na niewielki wybór damskich zegarków mechanicznych.
Prawdziwy przełom nastąpił jednak w 2010 r. Wtedy firma Patek Philippe pochwaliła się pierwszym mechanizmem ze stoperem stworzonym we własnej manufakturze i użyła go w damskim modelu o wymownej nazwie Ladies First. Od prezentacji tego zegarka zaczęła się moda na „mechanikę” dla kobiet, która nie przemija i prawdopodobnie utrzyma się na dłużej.
9. Certyfikaty
Zegarmistrze zawsze z sobą konkurowali o to, komu uda się zrobić dokładniejszy i bardziej niezawodny zegarek. Dlatego od dawna istnieją instytucje, które wydają odpowiednie certyfikaty informujące o precyzji chodu lub jakości wykonania niektórych części mechanizmu. Już w 1960 r. japońska firma Seiko ustaliła w modelu Grand Seiko własne standardy dotyczące dokładności chodu (były bardziej restrykcyjne niż COSC). Obecnie zegarki Grand Seiko muszą zaliczyć tzw. „Grand Seiko Inspection Standard“ (są testowane przez 17 dni). Obecnie, najbardziej znanym instytutem jest COSC wydający certyfikaty chronometru, Chronofiable sprawdzający niezawodność oraz Pieczęć Genewska potwierdzająca jakość wybranych części mechanizmu (ten ostatni certyfikat jest dostępny tylko dla firm, których mechanizmy w całości są złożone w kantonie genewskim).
Niedawno zapanowała moda na certyfikaty i zaczęły powstawać nowe. Pierwsza była Fundacja Qualité Fleurier utworzona w 2001 r. przez firmy Chopard, Parmigiani i Bovet oraz Vaucher (producent mechanizmów), która pierwsze certyfikaty wydała w 2004 r. Czym Qualité Fleurier różni się od COSC i Chronofiable? Fundacja testuje całe zegarki, a nie tylko mechanizmy. Zanim zegarek dostanie to wyróżnienie, musi mieć certyfikat COSC oraz zaliczony test Chronofiable. Poza tym, musi spełniać różne wymogi techniczne i estetyczne oraz być w 100% zrobiony w Szwajcarii. Jak wyglądają testy? Specjalna maszyna przez dobę symuluje warunki panujące podczas codziennego noszenia zegarka i mierzy wahania jego chodu (nie mogą przekroczyć +5 s). Certyfikat Qualité Fleurier nie jest zarezerwowany wyłącznie dla marek, które utworzyły fundację (fundacja jest niezależną instytucją finansowaną przez państwo). Dlatego każdy szwajcarski producent może tam wysłać swoje zegarki do sprawdzenia.
Od niedawna istnieje niemiecki certyfikat chronometryczny wydawany od 2006 r. przez obserwatorium z Glashütte. W Glashütte także testowane są kompletne zegarki, a nie tylko mechanizmy.
Jak się okazuje, dla niektórych marek istniejące świadectwa jakości są niewystarczające. W 2009 r. firma Patek Philippe oficjalnie ogłosiła, że w przyszłości wszystkie mechaniczne kalibry pochodzące z tej manufaktury będą ozdabiane własnym znakiem jakości, który zastąpi słynną Pieczęć Genewską. Była to dosyć zaskakująca decyzja, ponieważ Komitet Pieczęci Genewskiej jest niezależną instytucją, która od 1886 r. nadzoruje zachowanie określonych zasad produkowania mechanizmów zegarkowych. Wprowadzenie Pieczęci Patek Philippe nie oznaczało dla firmy zerwania z zasadami obowiązującymi dla Pieczęci Genewskiej. Firma nadal stosowała się do jej założeń, a wprowadzenie własnego certyfikatu jakości miało na celu pójście o krok dalej: nie ograniczanie się tylko do mechanizmu, lecz traktowanie zegarka jako całości. Wśród kryteriów określających warunki przyznawania tego certyfikatu są te dotyczące dokładności chodu. Każdy zegarek z Pieczęcią Patek Philippe może późnić się maksymalnie 3 s lub przyspieszać 2 s dziennie. Wprowadzenie tego certyfikatu dało też impuls do działania instytucji Pieczęci Genewskiej, ponieważ od 1 czerwca 2012 r. zaczęły być tam testowane kompletne zegarki i oprócz estetyki mechanizmu sprawdzana jest także dokładność oraz niezawodność chodu.
Po firmie Patek Philippe inne marki też poszły za ciosem. W 2014 r., Omega i Szwajcarski Federalny Instytut Metrologii (METAS) ogłosiły rozpoczęcie współpracy przy projekcie nowego systemu certyfikacji zegarków, w którym precyzja i wydajność mechanizmów byłaby potwierdzana na poziomie nieosiągalnym nigdy wcześniej. Rok później, certyfikat Master Chronometer dostał pierwszy zegarek, który zaliczył osiem testów, w tym odporność na działanie pola magnetycznego o wartości 15 000 Gs.
Swój certyfikat jakości ma też firma Ulysse Nardin. Czym Ulysse Nardin Chronometer & Performance Certificate różni się od pozostałych świadectw? Marka testuje kompletne zegarki, w formie, w jakiej trafiają do klienta ostatecznego. Oprócz dokładności chodu sprawdzana jest wodoszczelność, rezerwa chodu, naciąg oraz wpływ zmiany temperatur na chód. Dlatego w certyfikacie pojawia się nie tylko numer mechanizmu, lecz także numer zegarka. Dokument dostarczany klientowi zawiera także wykres z wynikami przeprowadzonych testów.
Od 2016 r. własne certyfikaty dotyczące dokładności chodu ma też firma Rolex (choć nadal wysyła wszystkie zegarki do COSC). Zanim dany model będzie miał na tarczy napis: Superlative Chronometer, jego mechanizm musi otrzymać certyfikat COSC. Później kompletny zegarek jest testowany pod kątem wodoszczelności, długości rezerwy chodu oraz precyzji (w czasie testów są symulowane sytuacje z życia codziennego). I dopiero po zaliczeniu testów (wahania chodu powinny wynosić od -2 do +2 s na dobę) czasomierz zasługuje na nazwę Superlative Chronometer na tarczy.
10. Czerń
W zegarkach tendencje zmieniają się dużo rzadziej niż w modzie, a niektóre z nich utrzymują się nawet przez kilka lub kilkanaście lat. Dlatego modna czerń utrzyma się prawdopodobnie na dłużej (a może już na stałe). Wciąż przybywa modeli utrzymanych jest w głębokiej, matowej lub błyszczącej czerni. Aby to uzyskać, producenci stosują różne metody. Niektórzy decydują się na koperty przyczerniane powłokami PVD i uzupełnione czarnym paskiem lub przyczernianą bransoletą. Inni wybierają bardziej trwałe powłoki DLC (diamond-like carbon) i ADLC (advanced DLC) lub całkiem odporną na zarysowania czarną ceramikę. Tendencja ta nie odnosi się wyłącznie do sportowych modeli. Wśród zegarków utrzymanych w modnej czerni są zarówno masywne, sportowe czasomierze, jak i te o bardziej stonowanym wzornictwie.
Artykuł jest częścią cyklu „Dzieje zegarmistrzostwa”.
Myślę, że jest jeszcze jeden poważny trend – zegarmistrzostwo przyjazne środowisku. Dotyczy to zarówno limitowanych serii (niektórych opisywanych zresztą na CH24) w wydaniu Orisa, Omegi, Carl F. Bucherer czy IWC ale również prac nad mechanizmami (tu popisuje się Seiko z reklamą” najbardziej ekologiczny producent zegarków świata”), tworzenie ekologicznych marek (np. Baume, Awake) czy ograniczenie zużycia energii i emisji CO2 w procesach produkcyjnych (np. Officina Panerai).
To prawda. Dziękuję za uzupełnienie artykułu.