TOP 7 Najciekawsze chronografy 2022 roku
Mijający rok przyniósł kilka ciekawych premier w kategorii mechanicznych chronografów. A że to moja ulubiona komplikacja – przed Wami subiektywna siódemka faworytów.
Często powtarza się, że w dzisiejszych czasach zegarek na rękę to zbytek luksusu. Że czas można sprawdzić na telefonie, że to fanaberia, a tak właściwie to szczęśliwi czasu nie liczą. Odłóżmy jednak na bok głosy zegarkowych ignorantów i skupmy się na naszej pasji – czystej przyjemności noszenia i używania zegarka. O tym, że sprawdzacie na nim czas, jestem przekonany, ale co z innymi funkcjami?
Jak wielu z Was korzystam z datownika, ale moim faworytem wśród komplikacji pozostaje chronograf. Stoper w mechanicznym zegarku pełni funkcję odmierzania konkretnych odcinków czasu, czy to okrążenia wyścigu, czy idealnie upieczonego kurczaka (polecam metodę „spatchcock”). Jakkolwiek go nie używać, to najbardziej „czasomierzalna” z komplikacji, pozwalająca w przyjazny sposób kontrolować jego upływ.
Nie można też zapomnieć o czysto zegarmistrzowskim aspekcie mechanicznego chronografu. To skomplikowany, trudny w precyzyjnej regulacji mechanizm, wymagający dużego doświadczenia. Przeciętny werk ze stoperem składa się z wielu dodatkowych komponentów, które – w tym najdoskonalszym wydaniu – stanowią niesamowity, mechaniczny spektakl z dźwigniami, przekładniami, krzywkami i kołami kolumnowymi w roli głównej.
1. MB&F Legacy Machine Sequential EVO
Żaden ranking najciekawszych chronografów 2022, nawet ten najbardziej konserwatywny, nie mógłby obejść się bez laureata najważniejszej nagrody tegorocznego Grand Prix d’Horlogerie de Geneve. MB&F nigdy wcześniej w swoim portfolio nie miał „czaso-maszyny” z chronografem, ale kiedy w końcu się pojawiła… Za projektem mechanizmu stoi irlandzki zegarmistrz-samouk Stephen McDonnell. Zdegustowany nieco typowymi chronografami, McDonnell wymyślił stoper, a właściwie dwa stopery, które do maksimum wykorzystują potencjalną funkcjonalność. Można nimi mierzyć dwa osobne czasy i dowolnie żonglować pomiarem między jednym a drugim. Służy do tego dodatkowy, umieszczony po prawej stronie koperty przycisk o jakże wdzięcznym przydomku „twinverter”. LM Sequential EVO to zdecydowanie zegarek przełomowy i zapewne jeden z najważniejszych chronografów w historii.
Więcej o MB&F Legacy Machine Sequential EVO przeczytacie TUTAJ.
2. Longines Record Heritage (Chronograph)
Nowy Record to zegarek niepozorny, ale genialny w swojej prostocie. Jeśli poświęciliście kilka minut, żeby przeczytać moją modelu Record (TUTAJ), to pamiętacie szczególny zachwyt nad tym, jak przyjemnie, dzięki powściągliwym gabarytom, nosi się ten zegarek. Longinesowi udała się nie lada sztuka, bo w tym przedziale cenowym automatyczny chronograf zazwyczaj jest duży, gruby i ciężki. Record nie jest ani przesadnie duży (ma 40 mm), ani gruby (raptem nieco ponad 13 mm) i z pewnością nie potrzebna mu dieta odchudzająca. Do tego dochodzi klasyczna forma, urokliwa tarcza „gilt” i świetnie dopasowana bransoleta. Z nią zegarek nabiera uniwersalnego, casualowego charakteru. Nosi się świetnie.
Więcej o Longines Record Heritage TUTAJ.
3. Grönefeld 1941 Grönograaf
Przyznam szczerze, że długo wahałem się nad umieszczeniem chronografu braci Grönefeld w swoim osobistym rankingu TOP 7 chronografów 2022 roku. Dlaczego? Z Gronograafem mam jeden problem – zupełnie nie kupuje jego designu, szczególnie w obrębie cyferblatu. Nie to, że jest brzydki – po prostu tak wiele się na nim dzieje. I jeszcze ta asymetria. Co innego zegarmistrzostwo. To Tim i Bart (Grönefeldowie) robią doskonale, zarówno od estetycznej, jak i czysto mechanicznej strony. Holenderska manufaktura mostki wykonuje z trudnej w obróbce i wykończeniu stali, ale finalny efekt nawet zegarkowego laika przyprawi o zachwyt. Czasem o skomplikowanych mechanizmach zegarkowych mówi się, że to jak architektura wielkiego miasta – manualnie nakręcany werk 1941 Grönograaf to doskonały przykład zegarmistrzowskiej metropolii, skomponowanej z kół zębatych, przekładni, dźwigni i polerowanych śrubek.
Więcej o Grönefeld 1941 Grönograaf przeczytacie TUTAJ.
4. Baltic Tricompax Peter Auto
Rozwój i konsekwencja, z jaką Etienne Malec i jego ekipa rozwijają markę Baltic, jest godna podziwu. Elegancki showroom w Paryżu, nie mniej reprezentacyjne miejsce w Londynie i świetnie prowadzony marketing wypromowały markę do jednego z wiodących mikro-brandów, ale oczywiście największą w tym rolę odegrały zegarki. Baltic kolekcję rozbudowuje mądrze, a w tym roku wzbogacił ją m.in. o model Tricompax – klasyczny chronograf o sportowym sznycie i estetyce vintage. Limitowana wersja, przygotowana dla Peter Auto, do czarno-białego projektu wprowadziła pomarańczowe i żółte akcenty. Na dokładkę i by przeskoczyć na wyższą półkę, Baltic wyposażył zegarek w automatyczny silnik Swiss Made autorstwa Sellity. Razem ze stalową, polerowano-satynowaną bransoletą „flat-link” (a’la lata 70.) Tricompax Peter Auto prezentuje się znakomicie. Aż czuć zapach palonej gumy i benzyny. A gdyby jednak przeszkadzały wam kolory na tarczy, Baltic niedawno pokazał seryjne Tricompaxy, w monochromatycznych, klasycznych odsłonach „panda” i „reverse panda”.
Więcej o Baltic Tricompax Peter Auto przeczytacie TUTAJ.
5. A. Lange & Söhne 1815 Chronograph „Hampton Court Edition”
Zdania na temat tego, który ze współczesnych chronografów jest tym najdoskonalszym, bywają podzielone, ale często przewijają się wśród nich jedna opinia. Mówi ona, że najlepsze powstają w Glashütte, a ich autorem jest A. Lange & Söhne. Tak twierdzi np. sam Philippe Dufour, który Datographa uważa za najdoskonalszy mechaniczny zegarek ze stoperem. Nieco prostszym, ale nie mniej imponującym modelem od Lange jest 1815 Chronograph – elegancko-casualowy czasomierz w niedużej kopercie, z prostym cyferblatem i genialnym, manualnie nakręcanym mechanizmem. Każdy wariant 1815 Chrono z kolekcji Lange z przyjemnością widziałbym na swoim nadgarstku, a już szczególnie ten przygotowany w tym roku na konkurs samochodowej elegancji w londyńskim Hampton Court. Do zrobionego z białego złota modelu z czarnym, lekko opalizującym cyferblatem Lange dodało dwie srebrne tarczki oraz akcenty w kolorze piaskowym (tudzież złotym, zależy jak patrzeć). Do tego koperta (od tyłu) i widok na piękny mechanizm osłonięte są zamykanym deklem, na którym wygrawerowano logo konkursu i ozdobny gilosz. Czy to najładniejsza wersja 1815 Chronograph dotychczas? Tak, i jest w sumie tylko jeden mały problem. Zegarek powstał w dokładnie jednym egzemplarzu. Zlicytowano go (na cel charytatywny) na aukcji domu Phillips za kwotę 1 058 000 CHF (~5 000 000 PLN) i wątpię, żeby nowy właściciel szybko chciał się z nim rozstać.
Więcej o A. Lange & Söhne 1815 Chronograph „Hampton Court Edition” TUTAJ.
6. IWC Pilot’s Watch Chronograph TOP GUN Ceratanium
Chronografy z linii Pilot’s Watch od IWC od lat są marką samą w sobie, doskonale kojarzoną i cenioną przez kolekcjonerów. Modele vintage zyskują na wartości, a współczesna kolekcja stale – i, co ważne, mądrze – rozwijana jest przez IWC o nowe referencje. W tym roku manufaktura z Schaffhausen pokazał kilka nowych „pilotów” ze stoperem, w tym ten, w którym zadurzyłem się po uszy. Pilot’s Watch Chronograph Ceratanium ma klasyczne proporcje 41 mm, akuratnie dużej koperty, zamocowanej na tekstylnym, czarnym pasku. Na nadgarstku leży świetnie, a wygląda równie dobrze i cała w tym zasługa tytułowego Ceratanium. Materiał powstał z połączenia ceramiki i tytanu, w rezultacie dającego lekki, odporny na uszkodzenia trwały kompozyt o przyjemnej, ciemnoszarej barwie. Monochromatyczny miks kolorów zegarka, utrzymany również na czarno-białym cyferblacie, tworzy jakże przyjemny efekt „stealth”. W kategorii chronografów all-black to w tym roku mój zdecydowany numer 1.
Więcej o IWC Pilot’s Watch TOP GUN Ceratanium TUTAJ.
7. Omega Speedmaster 57
2022 rok był dla Omegi wyjątkowy, bo jej najbardziej kultowy model świętował 65. urodziny. Niby to nieprzesadnie okrągła rocznica, ale i tak doskonała by zaprezentować szereg nowych referencji. Manufaktura z Biel zamknęła rok modelem Chrono Chime, ale to nie on jest moim faworytem. Nie jest nim też skądinąd świetny, klasyczny Moonwatch Professional w różowym złocie Moonshine Gold. Smakowita propozycja zwłaszcza w opcji z tarczą „panda” i z gumowym paskiem. Numerem 1 pozostaje nowy Speedmaster 57. Odświeżona wersja zegarka, który jest współczesną edycją pierwszego Speedmastera z rocznika 1957, przeszła w tym roku kilka zmian, i wszystkie zaliczyć wypada na duży plus. Najistotniejszą jest nowy, manualnie nakręcany kaliber (9906) z certyfikatem wydanym przez METAS i bardzo estetycznym dekorem Cotes de Arabesque. Jego użycie, w miejsce automatu z poprzednich wersji, wpłynęło bezpośrednio na gabaryty, a więc i komfort noszenia zegarka. Stalowa koperta, przy 40,5 mm średnicy, ma tylko 12,99 mm grubości. W połączeniu z bransoletą „flat-link” nosi się doskonale. Dla niezdecydowanych Omega przygotowała kilka opcji z odważnymi kolorami cyferblatu, ale ja najszerzej uśmiecham się do klasycznej czerni z beżowymi, częściowo wyciętymi w tarczy akcentami. Taki klimat vintage kupuję.
Więcej o Omedze Speedmaster 57 przeczytacie TUTAJ.