„The Best of…” BaselWorld 2013 – część 1
Na całe szczęście BaselWorld nie poskąpiło w 2013 roku świetnych, nowych zegarków. Oto nasi faworyci, wybrani wspólnie z zaprzyjaźnionymi dziennikarzami z branży.
Łukasz Doskocz (CH24.PL)
Po nieco rozczarowującym zeszłym roku, ten przyniósł nie tylko odnowione i przeprojektowane hale targów ale również dużą liczbę wartych uwagi czasomierzy. Oto kilku moich faworytów… nie tylko zegarkowych.
Speedmaster Dark Side of the Moon to prawdziwy, czarny (nomen omen) koń imprezy. Próba przeprojektowania tak niekwestionowanej ikony to zadanie tytaniczne, ale Omega prezentując nowy, cały czarny, w pełni ceramiczny model, który po prostu wygląda świetnie spisała się znakomicie. Pisząc „w pełni ceramiczny” mam na myśli fakt, że czasomierz to nie tylko ceramiczna koperta, ale także ceramiczne przyciski i koronka, zapięcie paska oraz błyszcząca tarcza. Całość napędzana manufakturowym kalibrem 9300 z chronografem z kołem kolumnowym – takim, jaki testowaliśmy już TUTAJ.
Jeśli znacie się na zegarkach i pomyślicie o idealnym czasomierzu klasycznym, jest duża szansa, że będzie to Patek Philippe Calatrava. Kiedy genewska manufaktura stworzyła ten model w roku 1932, szybko stał się wzorcem tradycyjnego zegarka wieczorowego. To właśnie Calatrava chyba najlepiej pasuje do słynnego sloganu reklamowego „Nigdy tak naprawdę nie posiadasz zegarka Patek Philippe. Opiekujesz się nim jedynie dla następnego pokolenia”.
Nowa Calatrava – Ref.5227 – powstawała przez 2 lata pod czujnym okiem Thierry’ego Sterna, CEO rodzinnej firmy. Ma większą, przestylizowaną kopertę (z białego, żółtego albo różowego złota), zamykaną klapkę dekla rodem z kieszonek typu „Officer” i automatyczny kaliber z balansem Gyromax® i sprężyną włosową Spyromax®. To dla mnie najciekawsza z dotychczasowych Calatrav – tylko ta cena…
Na ten zegarek z kolei czekałem z wielkimi nadziejami. Nie tylko pochodzi z jednej z ulubionych manufaktur, spełnia także moje oczekiwania odnośnie idealnego, rasowego czasomierza sportowego. Mowa o Big Bang UNICO od HUBLOT. Kiedy marka kilka lat temu przedstawiła swój własny, manufakturowy kaliber chronografu – UNICO – w wielkiej kopercie linii King Power, szybko odezwały się głosy oczekujące tego mechanizmu w kopercie mniejszego Big Banga. Czekać musieliśmy długo, ale zdecydowanie było warto. BB UNICO prezentuje nową, 45mm kopertę (z tytanu albo różowego złota) z nową koronką i przyciskami, szkieletowanym mechanizmem, transparentną tarczą i świetnym, sportowym charakterem. Uwielbiam ten zegarek!
I na koniec coś wyjątkowego – nie czasomierz. Prezentowanie przez markę zegarkową na zegarkowych targach czegoś, co w żadnej mierze zegarkiem nie jest, jest dość niestandardowe, przyznacie? Niestandardowe, ale nie niemożliwe. A kiedy już stanie się faktem, rezultat jest fascynujący. Maximilian Busser i jego MB&F, w kooperacji z marką Reuge, postanowił wskrzesić mechaniczne pozytywki. Wspólna kreacja nosi nazwę MusicMachine – a wygląda i brzmi zupełnie unikatowo. Projekt pozytywki zainspirowany jest statkami kosmicznymi ze znanych filmów s-f. Natomiast jej dwie tuby wygrywają utwory znane z obrazów s-f i klasyki Rock-n-Rolla. Kinematyczno-akustyczny mariaż razem wypada genialnie, a sama myśl o reakcji znajomych na jego wygląd a potem brzmienie, wywołuje uśmiech.
Inne godne wyróżnienia nowości BW 2013 to m.in. Tudor Blackshield Chronograph z matową kopertą ceramiczną, futurystyczne Masterpiece 5 La Ferrarie od HUBLOT, Oktopus II Moon i SpidoLite II Tech od Linde Werdelin, świetny Galet Traveller od Laurenta Ferriera z jednym z najpiękniejszych mechanizmów na rynku, TAG Heuer Carrera Racing Calibre 36 z czarną, tytanową kopertą i El Primero czy wreszcie przystępna cenowo Alpina 130 Heritage Pilot Chronograph. Jednym słowem – to było owocne Basel.
Elizabeth Doerr (WorldTempus)
BaselWorld było w tym roku wyjątkowo interesujące, tak więc wybór tych najciekawszych zegarków trudny. Ale oto moja 5.
Louis Vuitton wszedł na kolejny poziom zaawansowania, w dużej mierze dzięki przejęciu produkującej mechanizmy manufaktury La Fabrique Du Temps pod wodzą Michela Navasa i Enrico Barbasina (poprzednio BNB). To właśnie oni zaprojektowali chronograf split-second nazwany TwinChrono, który fizycznie, precyzyjnie pokazuje różnice między dwoma mierzonymi czasami. Proste, a skomplikowane… i absolutnie urzekające.
Girard Perregaux wywarł na mnie ogromne wrażenie (reaktywując w pewnym sensie markę), i choć uwielbiam innowacyjne myślenie i pomysłowość modelu Constant Escapement, mój wybór to 1966 Integrated Chronograph (być może również dlatego, że Constant Escapement widziałam już przed Bazyleą). Ten chronograf z kołem kolumnowym to prawdziwie klasyczne piękno.
Równie wysoko na liście stawiam Bregueta, za sprawą pokaźnej linii pięknych modeli klasycznych. Chronométrie Classique 7727 urzekł mnie całkowicie ze względu na progresywną mechanikę (użycie nowoczesnych materiałów i wysokiej częstotliwości) połączoną z tradycyjnym stylem Breguet, prezentującym ręczne giloszowanie, grawerowanie i czarujące wykończenie.
I wreszcie dwójka niezależnych: Antoine Martin i jego zachwycający Slow Runner oraz Ressence Type 3. Slow Runner to pierwszy na świecie zegarek pracujący z częstotliwością 1Hz. Type 3 natomiast to koncepcja „bez-wskazówkowa” Benoît Mintiensa z kopertą wypełnioną cieczą dla spotęgowania niezwykłego wrażenia.
Miguel Seabra (Espiral do Tempo)
Ku mojemu własnemu zdziwieniu ryzykuje i wybieram zegarek, który nie pasuje do mnie zupełnie – zważywszy na markę, typ, rozmiar i materiał koperty. Ale kiedy go przymierzyłem na rękę, dotarło do mnie, że być może właśnie odkryłem ukryty klejnot BaselWorld: 36mm Rolexa Day-Date Rhodium z kopertą ze złota „Everose” i posrebrzaną, rodowaną tarczą!
Nie – nie zwariowałem i nie żartuję – przysięgam, że kiedy go zobaczyłem na ręce, to był prawdziwy szok. Wielu kolekcjonerów gotowych jest płacić astronomiczne kwoty za stare, vintage’owe Rolexy – a oto jest Rolex współczesny ze wszystkim tym, czego szukają oni w zegarku – poczuciu wyjątkowości, czystej elegancji proporcji, stylu i tą magiczną aurą ponadczasowości. 36mm koperta sprawia wrażenie większej (takiej mniej więcej 39mm) i jest to pierwsza taka konstrukcja (Oyster) dedykowana skórzanemu paskowi. Ale żeby była jasność – wybieram tylko model ze srebrną tarczą – cała linia Day-Date to bowiem 6 różnych wersji kolorystycznych.
Spośród innych, tych najbardziej złożonych i skomplikowanych nowości, wspomnieć muszę o Jaquet Droz Charming Bird (jako fanatyk Twittera ;), Konstantin Chaykin Cinema (kombinacja obrazu i dźwięku jest świetna) i Graham Tourbillon Orrery. W zegarkach sportowych natomiast urzekła mnie czerń Omegi Speedmaster Dark Side of the Moon, inspirowany kolorowym życiem lat 70-tych Tudor Heritage Chrono Blue i Oktopus II Moon Black od Linde Werdelin z integrowalnym, elektronicznym instrumentem The Reef.
Kristian Haagen (Timegeeks)
Patek Philippe Calatrava w nowym wydaniu – im więcej o niej myślę, tym bardziej mi się podoba. Nie tylko ma słuszny rozmiar 39mm, ale jest jednocześnie sexy ze swoją kremową tarczą. No i oczywiście zamykany dekiel, albo jak kto woli pokrywka antypyłowa, pochodzący z zegarków kieszonkowych – mały, urokliwy detal, który można udekorować grawerem z obu stron.
Nie było to oczywiście możliwe w poprzednich wersjach ze szklanym deklem, ale ponieważ nigdy tak naprawdę nie posiadasz zegarka Patek Philippe, a tylko opiekujesz się nim dla następnego pokolenia, czemu nie zainwestować w to credo i spersonalizować dla własnego potomka?
Ja proponowałbym taki oto grawer dla mojego syna: „Synu, jeśli chcesz zamienić ten zegarek na haszysz, zadbaj, by było to co najmniej 10kg”. Wam też polecam, bez znaczenia czy macie syna czy córkę. Szczególnie, jeśli macie dwójkę.
Urban Jürgensen Montre Observatoire Émail – ten zegarek, autorstwa niesamowitej duńskiej marki Urban Jürgensen & Sønner, oferuje jedną z najznakomitszych emaliowanych tarcz, jakie widziałem. I nie mówię tego, bo sam jestem Duńczykiem, ale dlatego, że tak po prostu jest.
Oczywiście zegarek reprezentujący prawdziwe, artystyczne piękno i ręczne rzemiosło ma swoją cenę. Nie mam wolnych 85.000CHF, ale gdybym niechcący dysponował choć połową tej kwoty, gotowy jestem zaprzedać duszę diabłu (nie pierwszy zresztą raz) dla drugiej części.
Przy okazji dobra rada: gdy będziecie mieli szansę zobaczyć ten czasomierz na żywo, weźcie ze sobą mocną lupkę – narzędzie, które winno być dołączane do każdego zegarka Urban Jürgensen & Sønner, bo to małe detale czynią go tak znakomitym. Plus oczywiście in-house’owy kaliber UJS-P8 z wychwytem typu „detent”. Mam nadzieję, że moje entuzjastyczne podejście do tego czasomierza zachęci i Was do bliższego poznania marki.
Girad-Perregaux – czy mogę po prostu docenić reaktywację marki na Basel? Ja widziałem ją tam po raz pierwszy. Poprzednio manufaktura była obecna na targach SIHH w Genewie. Nie tylko więc było to moje pierwsze spotkanie z GP w Bazylei, ale również pierwszy raz, kiedy naprawdę podoba mi się to co zaoferowali, oprawione zresztą w bardzo ładny pawilon wystawowy. Zdejmuję więc kapelusz, salutuje GP i proszę, by nie ustawali w tym, co robią ostatnio tak znakomicie. Brawo GP.
A jeśli miałbym wskazać jeden, konkretny zegarek, mój głos kieruje na ubiegłoroczny model 1966 Tourbillon z piękną, opalizującą tarczą. Wiem, że to nie ten rok, ale cóż za piękny czasomierz.
Część druga „The Best of…” BaselWorld 2013 znajduje się TUTAJ.