Recenzja OMEGA Speedmaster Co-Axial Chronograph
Legendarny Moonwatch w nowej – stylistycznie i mechanicznie – odsłonie. Teraz z własnym automatem, datą i większą, stalową kopertą.
Każdego roku branża zegarkowa wytwarza dziesiątki, jeśli nie setki milionów sztuk zegarków. W tym czasie światło dzienne oglądają setki, jeśli nie tysiące nowych modeli, dołączających do milionów już obecnych. Gdyby pomnożyć by to przez lata funkcjonowania branży, liczba modeli przyprawiłaby zapewne o trudny do ogarnięcia zawrót głowy. Wśród nich jest jednak pewna, bardzo wąska grupa takich, które dzisiaj śmiało można określać mianem kultowych – pojęciem często w zegarkowym świecie eksploatowane do granic przyzwoitości. Bez wątpienia jedną z ikon zegarmistrzowskiej sztuki jest OMEGA Speedmaster – mechaniczny chronograf z manufaktury w Biel, jeden z najważniejszych zegarków w przebogatej historii naręcznych czasomierzy.
Popularnie nazywany „Moonwatch” (za sprawą NASA i obecności na rękach, a raczej skafandrach amerykańskich kosmonautów podczas misji kosmicznych) Speedmaster to dla wielu wzór idealnego chronografu. Tarcza typu tri-compax (z trzema totalizatorami), klasyczna stalowa koperta o odpowiednich proporcjach, ręcznie nakręcany kaliber – wszystkie te elementy razem stanowiły o gigantycznym sukcesie kolejnych wersji zegarka i kultowym statusie modeli najbardziej zbliżonych do oryginału z 1969 roku. To właśnie w tym roku, dokładnie 21 lipca, misja Apollo 11, a konkretnie moduł księżycowy statku, wylądowała na księżycu, a Speedmaster stał się pierwszym i jak dotąd jedynym zegarkiem obecnym na jego powierzchni. W kolejnych latach czasomierz jeszcze kilkukrotnie poleciał w przestrzeń kosmiczną, m.in. ratując życie załodze misji Apollo 13 (mechaniczny stoper podczas awarii komputerowych systemów pokładowych posłużył do odmierzenia czasu niezbędnego przy bezpiecznym wejściu kapsuły w atmosferę ziemską).
Kolejny wielki krok w historii chronografu Omegi przyniosło ubiegłoroczne BaselWorld. Ekipa projektantów marki pod wodzą Jeana-Clauda Monachona podjęła się wielkiego wyzwania – przeprojektowania (odświeżenia) kultowego Speedmastera. Jakiekolwiek ruszanie tak sprawdzonego i uwielbianego wzorca wydawać się może misją samobójczą – nowy „Moonwatch” (choć puryści zapewne nie będą już tak nowych modeli nazywać) to bardzo subtelna, ale ewolucja.
Przeszło 50 lat po swoich narodzinach, współczesny „Speedy” to w dużej mierze nienaruszona wersja, która, zupełnie przypadkiem, idealnie spełnia wszystkie moje prywatne oczekiwania względem poprzednich wcieleń. Dodatkowo zegarek można uznać za nowy model, który de facto nie ma za zadanie wyprzeć czy konkurować z podstawową wersją Professional.
Diabeł tkwi w szczegółach
Na pierwszy rzut oka Speedmaster A.D.2011 to czasomierz niemal tożsamy stylistycznie z poprzednikami. Profil koperty, czarny bezel ze skalą tachymetru, wypukłe szkło a pod nim czarna, matowa tarcza z białymi detalami (i świetnie, jaskrawo świecącą luminową) to elementy charakterystyczne dla DNA kolekcji. Pierwszą rzeczą, która niemal natychmiast zwraca uwagę, jest brak trzeciego totalizatora. W jego miejsce, na godzinie 6, wstawiono teraz spore, czytelne okienko datownika (wreszcie!). Wskazania chronografu w testowanym Speedmasterze skupione są na jednej, wspólnej dla płynnie odmierzanych minut i godzin, tarczy na godzinie 3. Wszystko to za sprawą nowego mechanizmu „in-house” Omegi – kalibru 9300. Wyposażony w koło kolumnowe, podwójny bęben sprężyny gwarantujący 60h rezerwy chodu, wychwyt współosiowy Co-Axial oraz elementy krzemowe mechanizm, to nowe, high-end’owe dziecko manufaktury i pierwszy własny kaliber chronografu w długoletniej historii firmy – krok milowy bez cienia przesady. Zważywszy, że dotychczasowe automatyczne Speedmastery bazowały na seryjnych kalibrach ETA lub Valjoux, przedstawienie wersji z własnym automatem jest znaczącym krokiem w rozwoju pozycji i wizerunku Omegi.
Co jednak ważniejsze, 9300 to bardzo udana i co najmniej dobra konstrukcja. Widoczne od strony dekla (ukryte pod mostkiem mechanizmu) koło kolumnowe z wertykalnym sprzęgłem gwarantuje przyjemne i płynne operowanie stoperem, a umieszczenie wskazań na jednej małej tarczy poprawia czytelność (choć sam do tego rozwiązania nadal nie jestem do końca przekonany). Dwa ulokowane obok siebie bębny sprężyny głównej, nakręcane masywnym wahnikiem (wydajnie nakręcającym sprężynę obrotem w obu kierunkach) dają łącznie 2,5 doby zapasu energii. Umocowany na pełnym mostku wychwyt Co-Axial z włosem wykonanym z krzemu gwarantuje stabilność, precyzję i znacznie zredukowane zapotrzebowanie na smarowanie, a co za tym idzie, zwiększoną żywotność całej konstrukcji. Skokowa (w godzinowych odstępach) korekta wskazówki godzinowej, pozwala łatwo zmienić czas, pełniąc jednocześnie funkcję korektora datownika (brak szybkiej korekty samej daty to jednak duży minus). Wreszcie niestandardowe wykończenie barwionymi na czarno śrubkami, powlekanym również na czarno kołem balansowym, czerwonymi grawerami i pasami genewskimi typu „arabesque” (tworzącymi formę efektownego wachlarza) gwarantujące rozpoznawalność i własny charakter. Kaliber 9300 to znakomity chronograf, jedna z ciekawszych tego typu konstrukcji ostatnich czasów (śmiało mogąca konkurować z uznanym za prawie pozbawiony wad kalibrem 01 od Breitlinga). Choć puryści zapewne zwieszą nos na kwintę na samą myśl o automatycznym mechanizmie w ich ukochanym Speedmasterze, jakość i parametry werku mogą sprawić, że nawet ci najbardziej zatwardziali zmienią stanowisko.
Poza automatycznym kalibrem (dla mnie daleko bardziej funkcjonalnym w zegarku na co dzień, niż werk manualny) i datownikiem (moim zdaniem komplikacją absolutnie obowiązkową) ostatnia zmiana, której po cichu oczekiwałem, dotyczy gabarytów koperty. Speedmaster Professional z cała pewnością nie był zegarkiem małym. Jego 42mm dla wielu są rozmiarem optymalnym, dobrym na mniejszy i większy nadgarstek. Jednak pewne elementy konstrukcji koperty w moim odczuciu sprawiały, że czasomierz wydawał się na ręce zbyt mały i delikatny. Speedmaster Co-Axial Chronograph otrzymał powiększoną, dość masywną kopertę o wymiarach 44.25x16mm. Jej lekko wygięte ku dołowi, płynnie zespolone z kopertą uszy wraz z dużym, wystającym, wypukłym szafirowym deklem pozwalają dobrze układać się zegarkowi na nadgarstku – nawet przy pokaźnych 16mm grubości. Dobrze komponuje się również skórzany, zintegrowany z kopertą pasek, zapinany na motylkową klamrę z zabezpieczeniem (niestety nie miałem okazji przymierzyć wersji na bransolecie). Tylko jego matowy odcień jakoś mnie nie przekonał.
Wprowadzenie przez Omegę modelu Speedmaster Co-Axial Chrono zapewne nie zmieni faktu, że dla znakomitej większości kolekcjonerów i pasjonatów prawdziwym i jedynym Moonwatch’em zawsze będzie wersja Professional z ręcznie nakręcaną Lemanią, hesalitowym (plastikowym) szkiełkiem, pełnym deklem i trzema małymi totalizatorami. Z drugiej strony jednak nie było intencją marki (tak sądzę) tworzenie nowego Moonwatcha w rozumieniu zastąpienia starszej wersji, która zresztą nadal będzie dostępna w niezmienionej formie. Nowy zegarek to zupełnie nowa oferta – według mnie w lepszym użytkowo i jakościowo – wydaniu. Czy lepszym o tyle, aby uzasadnić 100% wzrost ceny (26.200 PLN) – moim zdaniem tak. Suma, jaką należy wyłożyć za zegarek (na pasku) jest adekwatna do jakości jego wykonania, materiałów, a przede wszystkim świetnego, precyzyjnego mechanizmu. W tym przedziale cenowym ciężko znaleźć na rynku konkurenta (może poza wspomnianym Breitlingiem). Uwielbiam chronografy, czynnie korzystam z datownika, cenię wygodę automatycznego naciągu – Speedmaster Co-Axial Chronograph to wreszcie Speedmaster, którego chciałbym mieć, bez żadnego „ale”.
Na (+)
– wreszcie data
– świetny, własny, automatyczny mechanizm
– powiększona, ale nie za duża koperta
– doskonała czytelność
– kultowy design
– historyczny background
Na (-)
– brak szybkiej korekty datownika
– 100% wzrost ceny
OMEGA Speedmaster Co-Axial Chronograph
Nr ref.: 311.33.44.51.01.001
Mechanizm: 9300, automatyczny, 60h rezerwy chodu, krzemowy włos
Tarcza: czarna
Koperta: 44.25x16mm, stal, szafirowe szkło z anty-refleksem, szafirowy dekiel
Wodoszczelność: 100m (330feet)
Pasek: skórzany z zapięciem motylkowym
Limitacja: —
Cena: 26.200 PLN
Zegarek do recenzji udostępniła marka OMEGA.
Strona poświęcona historii misji kosmicznych związanych z Moonwatch’em (EN): TUTAJ.
Więcej o współpracy Omegi i NASA – TUTAJ.