TOP 10 Baselworld 2018 – najciekawsze zegarkowe nowości z Bazylei
Tegoroczne targi Baselworld różniły się od poprzednich niemal pod każdym względem, poza jednym – nowymi zegarkami. Tych jak zwykle zobaczyliśmy tysiące i jak zwykle wybraliśmy 10 naszym zdaniem najciekawszych i godnych szczególnej uwagi.
Podsumowanie targów w Bazylei powinniśmy zapewne zacząć od podsumowania samej imprezy, jej skali, nowych realiów i ogólnego nastroju panującego w halach… ale temu poświęcimy osobny tekst. Na razie skupmy się na tym, co w całym spektaklu najważniejsze – głównych aktorach przedstawienia: zegarkach.
Baselworld podtrzymało zaobserwowany już w Genewie (SIHH – czytaj TUTAJ) trend na rozszerzenia linii o tańsze, bardziej przyjazne budżetowi modele, trochę jakby w myśl starej handlowej maksymy „frontem do klienta”. Perełek, rekordów, diamentów i platyny też nie zabrakło – w końcu osoby z grubym portfelem i platynową kartą American Express też trzeba dopieścić. My mamy swoich faworytów, ale w komentarzach pod tym artykułem i na naszym Facebooku śmiało podzielcie się swoimi. A żeby nie przedłużać…
Łukasz Doskocz – 1. TAG Heuer Monaco Bamford
W ciągu 9 lat naszych wizyt na Baselworld 2 razy (słownie DWA) zdarzyło mi się, żebym prawie na miejscu wyciągał portfel z kieszeni totalnie powalony jedną z nowości. Tak było w tym roku na prezentacji TAG Heuera (swoją drogą, to już drugi raz u TAGa). Monaco to zegarkowa ikona bez dwóch zdań, a dłubanie w ikonach najczęściej kończy się źle. Heuer podłubał konkretnie, bo Monaco zaprojektował po swojemu Bamford Watch Department. Firma od pewnego czasu jest oficjalnym tunerem marki, ale Monaco jest pierwszą seryjną (choć limitowaną) produkcją, która trafi na moment do regularnej kolekcji. Koperta z włókna węglowego i czarna tarcza z aplikacjami w kolorze Aqua Blue… zakochałem się. Takie Monaco nosiłby McQueen, gdyby żył i ścigał się dzisiaj.
Czytaj więcej: TAG Heuer Monaco Bamford
Tomasz Kiełtyka – 2. Rolex GMT-Master II „Pepsi”
No cóż… oryginalny nie będę. „Pepsi” podobał mi się od dawien dawna, ale z racji dostępności wyłącznie w złocie, skutecznym straszakiem – myślę, że nie tylko dla mnie – pozostawała cena. Teraz zegarek zaoferowano w stali, na świetnej bransolecie jubilee i za kwotę niewiele odbiegającą od Submarinera. Sam zegarek jest bardzo dobrze wykonany i jak to Rolex – ciężko się w nim do czegoś przyczepić. Jedyne co bym zmienił, to barwy ceramicznej wkładki bezela (czerwień bardziej przypomina malinowy, a niebieski zbyt mocno wpada w fiolet). Magia marki jednak działa – nie tylko na świecie, ale nawet w Polsce po zegarek ustawiły się już kolejki.
Czytaj więcej: Rolex GMT-Master II „Pepsi”
Łukasz Doskocz – 3. Tudor Heritage Black Bay Fifty-Eight
GMT Master II „Pepsi” ma zapewne wszelkie zadatki, by znaleźć się na każdej liście TOP tegorocznego Basel, ale ja nie wytypowałbym go co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze bezel Pepsi raczej nie powinien mieć koloru fioletowo-różowego, a po drugie stanie po ten zegarek w długiej kolejce oczekujących raczej średnio mi imponuje. Zupełnie inaczej jest w wypadku nowego Black Baya. Tudor zrobił to, czego nie spodziewał się nikt – zaprojektował 39-milimetrowy zegarek, który nosi się jak stare Submarinery i Snowflake’i, z ich mniejszymi kopertami oraz subtelniejszymi gabarytami. Do tego ma „nitowaną” bransoletę, czarno-złotą kolorystykę oraz manufakturowy kaliber. No i cenę… 3 razy mniej, niż wspomniany Rolex. A od Pepsi i tak zawszę wolałem Colę…
Czytaj więcej: Tudor Heritage Black Bay Fifty-Eight
Tomasz Kiełtyka – 4. Patek Philippe Chronograph Perpetual Calendar Ref.5207P-001
Mając do wyboru prosty, sportowy zegarek albo coś klasycznego, naszpikowanego dodatkowymi funkcjami, niemal zawsze wybieram pierwszą z opcji. Ponoć miłość do zegarków z wielkimi komplikacjami przychodzi z wiekiem… Zdarzają się oczywiście wyjątki. Jeden z nich miałem okazję podziwiać w tym roku na stoisku Patek Philippe – chronograf z wiecznym kalendarzem w platynowej kopercie. Pomijając stopień złożoności mechanizmu i klasę jego wykończenia (o tym w przypadku genewskiej firmy pisać nawet nie wypada), Szwajcarzy wykorzystali w ref. 5207P-001 przepiękną, łososiową tarczę. Kolor nie jest zbyt często spotykany w branży, a wygląda zjawiskowo.
Czytaj więcej: Patek Philippe Chronograph Perpetual Calendar Ref.5207P-001
Łukasz Doskocz – 5. Hublot Big Bang Unico 42mm
Tak – Hublot na naszej liście. Owszem, niespodzianka, i to nie ostatnia. Mówią, że stara miłość nie rdzewieje – wygląda, że moja sympatia do manufaktury z Nyonu wróciła razem z mniejszym, kompaktowym Big Bangiem. W teorii Hublot, szczególnie ten z Big Bang w nazwie, ma być duży, krzykliwy, a nawet nieco ostentacyjny. Zaprojektowanie wersji 42 mm (ponoć na życzenie rynku chińskiego) nadało zegarkowi zupełnie nowy charakter, ergonomię i – przynajmniej zdaniem moim oraz mojego nadgarstka – komfort. Do tego Hublot przeprojektował swoje manufakturowe Unico – w mojej ocenie jeden z najlepszych chronografów na rynku. Dla siebie wybrałbym wersję w tytanie z ceramicznym bezelem. Mały (mniejszy) ale wariat…
Czytaj więcej: Hublot Big Bang Unico 42mm
Tomasz Kiełtyka – 6. Certina DS PH200M
Żeby mieć fajny zegarek nie trzeba wydawać dużych pieniędzy. Dowodem na potwierdzenie tej tezy niech będzie reedycja historycznego divera Certiny. Choć nowe wcielenie nurka jest większe od pierwowzoru, zachowano w nim klasę wodoszczelności 200 m i charakter oryginału. Czarno-białą kompozycję ożywia czerwony sekundnik, za którego pracę odpowiada mechanizm z 80-godzinną rezerwą chodu. Cena na metce to 2.840PLN.
Czytaj więcej: Certina DS PH200M
Łukasz Doskocz – 7. Zenith Defy Classic
„Przyszłość klasyki” to motto, pod którym rozwijać ma się Zenith pod wodzą Juliena Tornare’a i nadzorem Jean-Claude’a Bivera. Jeśli ma to wyglądać tak jak pokazany rok temu Defy LAB (czytaj TUTAJ), jestem na tak. A gdy okazjonalnie Zenith zaprezentuje coś na kształt Defy Classic, Biver i Tornare mają moje całkowite poparcie. Małe, szkieletowane Defy wzięło mnie z kompletnego zaskoczenia i nie chciało zejść z nadgarstka. Tytanowa, lekka i dobrze wykończona koperta plus transparentny cyferblat z widokiem na kaliber Elite dają razem świetne połączenie nowoczesności i nuty klasyki – dokładnie to, do czego sprowadza się wizja ludzi stojących za sterami manufaktury liczącej sobie już 153 lata.
Czytaj więcej: Zenith Defy Classic
Tomaszek Kiełtyka – 8. Grand Seiko 9S
Z całej gamy przygotowanych na 20. urodziny kalibru 9S modeli Grand Seiko, do mnie najbardziej przemawia wariant w stali – ref. SBGH267. Jakością wykonania zegarka Japończycy mogliby zawstydzić niejednego producenta ze Szwajcarii, a atrakcyjna cena z pewnością sprawi, że 1.500 egzemplarzy (tyle wynosi limitacja) rozejdzie się jak ciepłe bułeczki. Pomijając dekoracje mechanizmu, koperty i bransolety, na uwagę zasługuje również szaro-niebieski cyferblat, ozdobiony charakterystycznym wzorem. Wszystko spójne i nie przeładowane – jak to w Grand Seiko.
Czytaj więcej: Grand Seiko 9S
Łukasz Doskocz – 9. Rolex Daytona „Rainbow”
Zdaje się, że to pierwszy raz, kiedy na naszej liście TOP zegarkowych targów ląduje zegarek damski, ale… nie mogłem się powstrzymać. TAK – Daytona Rainbow podoba mi się niewymownie, i nie jestem w tej opinii odosobniony. I nie wiem czy to ten wysadzany kolorowymi kamieniami bezel (stąd nazwa) czy może mój ukryty, kobiecy pierwiastek, który ponoć każdy facet w sobie ma. Fakt faktem, że tę złotą Daytonę nosiłbym jak chyba żadną inną, z dumą oraz wysoko podniesioną głową… i nadgarstkiem.
Czytaj więcej: Rolex Cosmograph Daytona „Rainbow”
Tomaszek Kiełtyka – 10. Oris Big Crown Pointer Date
Ja na koniec zostawiłem zegarek pierwotnie stworzony z myślą o pilotach i utrzymany w militarnym klimacie. Co prawda mechanicznie to żaden Mount Everest, ale i cena jest odpowiednia. Ze swoimi 36 lub 40 mm średnicy (do wyboru) Big Crown Pointer Date bardzo przyjemnie układa się na nadgarstku. Oris jest w moim odczuciu jedną z niewielu firm, która na przestrzeni ostatnich kilku lat wykonała niesamowity skok do przodu jeśli chodzi o stylistykę swoich zegarków. Oby tak dalej!
Czytaj więcej: Oris Big Crown Pointer Date