Recenzja Omega Constellation Globemaster Co-Axial Master Chronometer [zdjęcia live, cena]
Tegoroczna propozycja Omegi to mariaż klasycznego designu z nowoczesnymi materiałami użytymi do produkcji mechanizmu. Przekonajmy się, jak prezentuje się na nadgarstku i sprawdza w codziennym użytkowaniu.
Gwiazda wieczoru
Podczas targów Baselworld 2015 Omega już pierwszego dnia pokazała niemal wszystkie zegarki. Niemal, ponieważ jeden z nich pozostał zasłonięty. Sprytny zabieg prowokował liczne dyskusje i przypuszczenia, aż do wieczora, kiedy to sam CEO marki, Stephen Urquhart, uroczyście zaprezentował skrywany model. Jak się okazało, był to właśnie Globemaster. Wyglądem zdecydowanie nawiązuje do historycznych kolekcji, ale za to środek to już nowość w ofercie tego szwajcarskiego producenta. Mowa o pierwszym seryjnie produkowanym werku, który prócz norm narzuconych przez COSC spełni bardziej rygorystyczne wymagania potwierdzone certyfikatem „Master Chronometer”. Czasomierz dostępny jest na pasku lub bransolecie z kopertą wykonaną ze stali, złota lub platyny. My na potrzeby tej recenzji poprosiliśmy o najprostszą wersję ze stalową kopertą i niebieską tarczą.
Constellation vs. Globemaster
Skoro zarówno na zegarku jak i w jego nazwie pojawia się Constellation, skąd wzięło się określenie Globemaster? Aby to wyjaśnić, trzeba sięgnąć do historii i przenieść się na chwilę do Stanów Zjednoczonych. W połowie ubiegłego wieku, kiedy debiutowała kolekcja Constellation, w USA nazwa ta była już wykorzystywana przez inną firmę. Dlatego na początku zegarki sprzedawano tam pod szyldem „Globemaster”. W nowej odsłonie A.D.2015 wykonany ładną czcionką napis Globemaster znalazł się na tarczy tuż pod nakładanym logo Omegi. W dolnej części naniesiono z kolei gwiazdkę – znak rozpoznawczy kolekcji Constellation.
Design
Pamiętam dokładnie moment, kiedy opadła przysłowiowa kurtyna i zgromadzonym na premierowym pokazie gościom ukazał się model Globemaster. Karbowany bezel sprawił, że wiele osób porównało go do Rolexa. I choć faktycznie jest to element kojarzony głównie z niezwykle popularnymi modelami Day-Date i Datejust, Omega wykorzystywała go nie raz już ponad 50 lat temu. Poza tym, jeśli zestawicie go z konkurencją, zobaczycie, że wygląda inaczej (jest „gęściej” karbowany). Aby rozwiać wszelkie wątpliwości mógłby być trochę węższy, o czym nawet wspomniałem w rozmowie ze Stephenem Urquhartem. Tak czy inaczej element ten, choć mało „eksploatowany”, nie jest żadnym novum i stanowi część historii Omegi. Tutaj wykonano go z twardego i odpornego węglika wolframu.
Pod szafirowym szkiełkiem widać kolejny element, nad którym warto się na nieco dłużej pochylić – tarczę. Ta w Globemasterze jest określana mianem pie-pan i ma niezwykle charakterystyczną fakturę. Środkową, jednolitą powierzchnię otacza 12-kątna, opadająca część z naniesionymi na brzegach indeksami godzinowymi. Zwróćcie uwagę na mały detal – wewnętrzna końcówka indeksów ma trójkątne wcięcie, idealnie komponujące się z wierzchołkiem wielokąta na tarczy. To właśnie takie małe „smaczki” sprawiają, że ogólny odbiór zegarka może być pozytywny.
Wracając do indeksów – kiedy bliżej przyjrzałem się zegarkowi i prześledziłem kilka modeli historycznych, zastanawiałem się, czemu Omega nie użyła wersji o kształcie trójkąta, którego wierzchołek pokrywałby się z kolejnymi „załamaniami” tarczy? Taki model mógłby wyglądać bardziej elegancko. Potem jednak doszedłem do wniosku, że wykorzystany kształt idealnie koresponduje z prostymi, centralnie zamocowanymi wskazówkami (na dwie z nich – w postaci wąskich pasków – trafiła Super-LumiNova), a całość ma dzięki temu lekko sportowy charakter. Kiedy dodamy dwa do dwóch otrzymamy propozycję sprawdzającą się w roli codziennego zegarka, ale i garniturowca z lekkim pazurem. Koperta Globemastera ma 39mm. Wydaje się, że to niewiele, ale dzięki jej kształtowi, bezelowi i zastosowanej tarczy zegarek sprawia wrażenie większego.
Lubię modele, które trzeba trochę ponosić, żeby dostrzec pewne niuanse. W tym przypadku jest to klasyczny kształt koperty, połączony ze szczotkowaniem, które nadało zegarkowi bardzo surowy charakter. Taka sprzeczność potwierdza, że w pozornie stonowanym zegarku drzemie coś, co nie pozwala określić go mianem nudnego.
Master Chronometer
Wygląd wyglądem, ale to co najważniejsze zamknięto wewnątrz koperty. Mowa o mechanizmie 8900 – pierwszym seryjnie produkowanym werku, który prócz certyfikatu chronometru COSC dostarczany będzie z dodatkowym dokumentem, potwierdzającym jeszcze bardziej rygorystyczne wymagania dotyczące między innymi precyzji chodu – certyfikatem „Master Chronometer”, wydanym przez Szwajcarski Instytut METAS. O poświadczenie takie może starać się każdy producent zegarków, ale póki co – głównie ze względu na wyśrubowane normy – robi to tylko Omega.
Pozytywne zakończenie certyfikacji to konieczność spełnienia 8 kryteriów. Sprawdza się pracę mechanizmu w sześciu pozycjach, odchyłki jego pracy w zakresie od 0 do 2/3 rezerwy chodu, pracę w polu magnetycznym > 15.000 gaussów, funkcjonowanie całego zegarka podczas ekspozycji na pola magnetyczne > 15.000 gaussów, średnią odchyłkę dobową zegarka po ekspozycji na pola magnetyczne > 15.000 gaussów, średnią odchyłkę dobową zegarka w testach imitujących noszenie go na nadgarstku (sześć pozycji, dwie temperatury), wodoszczelność (testowanie w wodzie) oraz rezerwę chodu (długość pracy bez nakręcania sprężyny). Wspomniane 8 kryteriów – dużo bardziej wyśrubowanych niż standardowo narzucane przez COSC – znalazło swoje odzwierciedlenie na deklu. W jego środkowej części wkomponowano piękny medalion, przedstawiający obserwatorium, w którym kiedyś testowane były zegarki oraz towarzyszące mu osiem gwiazd. Powiem szczerze, że będący częścią szafirowego szkła detal był jednym z elementów od których nie mogłem oderwać oka. Cały dekiel jest przykręcany na 4 śrubki w sposób – ponownie – przywodzący na myśl bardziej sportowe zegarki. Kaliber 8900 dzięki dwóm, połączonym szeregowo bębnom sprężyny zapewnia 60-godzinną rezerwę chodu.
Co takiego zatem ma mechanizm, że we wstępie określiłem go jednym z najnowocześniejszych? Prócz wychwytu współosiowego (Co-Axial) o którym pisaliśmy już wielokrotnie, są to materiały z jakich powstał. Dzięki nim Globemaster jest odporny na ogromne pola magnetyczne >15.000 Gaussów. Dla porównania magnesik w damskiej torebce ma około 50 Gaussów. Przy przeciętnym zegarku taki właśnie magnesik (z zapięcia torebki czy notatnika) wystarczy aby zatrzymać, a w dłuższej perspektywie nawet uszkodzić mechanizm. W dobie wszechobecnej elektroniki (etui na telefony, tablety) zegarki często bywają wystawiane na działanie pól magnetycznych, co staje się realnym problemem. Aby osiągnąć pożądany efekt Omega wykorzystała m.in. sprężynę wykonaną z krzemu oraz komponenty ze stopów antymagnetycznych (m.in. balans i śrubki).
Skala działań i tempo w jakim producent z Biel rozwija wprowadzane w werkach innowacje pokazuje, że pod tym względem nie ma sobie równych. Dopiero co na rynku pojawiały się mechanizmy Master Co-Axial, a po zaledwie kilku latach nadchodzi era Master Chronometer (MC). W rozmowie z CH24.PL Stephen Urquhart podkreślił, że niebawem mechanizmy te trafią do prawie wszystkich zegarków marki. Prawie, ponieważ Omega nie zamierza stosować MC w Moonwatchach (to wymagałoby dodatkowego sprawdzenia ze strony NASA) oraz wciąż pracuje nad stosownym rozwiązaniem dla mechanizmu wzbogaconego o chronograf, co okazało się dość skomplikowane.
Wcześniej wspominałem krótko o genezie nazwy. Określenie Globemaster może też nawiązywać do godzinowej wskazówki, którą po odciągnięciu koronki do pozycji 1 można regulować w skokach +/- 1h. Rozwiązanie jest niezwykle wygodne dla osób często podróżujących. Trochę gorzej jest w sytuacji, kiedy po dłuższej przerwie chcemy ponownie ustawić datę i zostajemy skazani na żmudne „kręcenie” wskazówką godzinową, aż do osiągnięcia pożądanego efektu – przy czym, powiedzmy sobie szczerze, tego typu operacje wykonuje się niezwykle rzadko. Natomiast, jeśli podróżujecie, zmiana godzin ułatwi sprawę, zwłaszcza, że przemieszczanie wskazówki godzinowej nie wpływa na pracę sekundnika.
Wrażenia
Liczne spotkania i rozmowy z miłośnikami zegarków utwierdziły mnie w przekonaniu, że ciężko znaleźć ludzi, którzy lubiliby wszystkie produkowane przez Omegę czasomierze. Część osób gustuje w modelach bardziej sportowych jak Planet Ocean czy „Moonwatch”, a inni preferują bardziej zachowawcze Aqua Terry. Ja sam należę do miłośników Seamastera (Planet Ocean był moim pierwszym zegarkiem Omegi) i przy tym wyborze pozostanę.
A gdzie zaszeregowałbym Globemastera? W recenzowanej wersji zdecydowanie jako tzw. „everyday watch”. Klasyczną w formie kopertę udało się połączyć ze elementami tworzącymi lekko sportowe zacięcie (szczotkowanie, kształt indeksów / wskazówek). Tak otrzymana hybryda może spodobać się osobom ubierającym się na co dzień w marynarki lub garnitury. Tarcza pie-pan stanowi odwołanie do historii Omegi i linii Constelation, a jej odcień – niebiesko-szary – jest niespotykany i genialny! Po całodziennym użytkowaniu, odkładając zegarek na półkę zawsze spoglądałem na wpasowany w dekiel medalion. Mały detal, a cieszy. Sam mechanizm to z kolei nie tylko zdobienia (które estetycznie średnio mi się podobają), ale przede wszystkim materiały zapewniające niespotykaną odporność na pola magnetyczne. Przy okazji – z problemem pól magnetycznych mierzyło się już w historii wielu producentów (np. IWC), których wybrane zegarki są finalnie i tak ponad dwukrotnie „słabsze” od Omegi.
Na (+)
– mechanizm o niespotykanych właściwościach
– tarcza – kolor i struktura
– wkomponowany w dekiel medalion
Na (-)
– nieco za mocno odstająca klamra
– brak szybkiej korekty daty
Omega Constellation Globemaster Co-Axial Master Chronometer
Ref: O13033392103001
Mechanizm: 8900 z automatycznym naciągiem, 60h rezerwy chodu, centralny sekundnik, stop-sekunda, data, skokowa regulacja godzin, certyfikat COSC oraz Master Chronometer
Tarcza: wypukła typu pie-pan, granatowo-szara
Koperta: 39×12,53mm, stal, szafirowe szkiełko, przeszklony dekiel z medalionem
Wodoszczelność: 100m
Pasek: granatowy, ze skóry aligatora ze stalową klamerką
Limitacja: —
Cena: 26.000PLN
Aktualizacja z dnia 20.07.2023 – cena: 38 600 PLN
Zegarek do testów dostarczyła firma Swatch Group Polska.
Za pomoc w realizacji sesji zdjęciowej dziękujemy restauracji „Sztolnia. Chleb, Mięso, Wino”.