
Wywiad Stephen Urquhart (CEO Omega), Basel 2015
Wprowadzenie certyfikatu Master Chronometer, nowa Omega Globemaster oraz same targi Baselworld stały się doskonałym pretekstem do kolejnego spotkania i rozmowy ze Stephenem Urquhartem.
Nie tak dawno prezydent Omegi gościł w Polsce na otwarciu pierwszego w naszym kraju butiku marki w Warszawie. W trakcie targów w Bazylei udało nam się „złapać” go na stoisku Omegi, i zadać kilka bieżących pytań. Rozmowa z Urquhartem to, jak zwykle, czysta przyjemność.
Tomasz Kiełtyka: W ciągu pół roku spotykamy się na rozmowie już drugi raz. Chyba jako portal CH24.PL możemy uważać się za szczęściarzy (śmiech).
Stephen Urquhart: Jest mi bardzo miło ponownie Was widzieć.

TK: Na początku chciałbym zapytać o odwołania w zegarkach Omegi do Księżyca. Pokazaliście Speedmastera o nazwie Dark Side of the Moon (ciemna strona Księżyca), Grey Side of the Moon (szara), a podczas tegorocznych targów Baselworld światło dzienne ujrzał White Side of the Moon (biała), choć o ten kolor ciężko na naszym satelicie. Czy są jeszcze jakieś inne barwy, o których nie wiemy?
SU: Purpurowa, niebieska… oczywiście żartuję (śmiech). A wracając do tematu – biel rzeczywiście nie jest kolorem kojarzącym się z Księżycem.
TK: Szczerze mówiąc myślałem, że nazwiecie ten zegarek „Milky way” (droga mleczna) albo „Light Side of the Moon” (jasna strona Księżyca).
SU: Faktycznie mogliśmy wymyślić lepszą nazwę. A jak Tobie podoba Speedmaster w bieli?
TK: Szczerze mówiąc – dla mężczyzn nie bardzo. Gdyby natomiast średnica była mniejsza, świetnie pasowałby do damskich nadgarstków. Wciąż jednak zastanawiam się, czy trójka Dark, Grey i White wyczerpuje temat, czy też planujecie kolejne modele w przyszłości?
SU: Nigdy nie mówię nigdy. Zobaczymy co przyniosą kolejne lata (uśmiech).
TK: OK. Skoro poruszamy się w ramach kolekcji, w której zastosowaliście ceramikę, chciałbym się dowiedzieć czy zamierzacie ją wykorzystać również w pozostałych liniach jak np. Planet Ocean?
SU: Takie pomysły chodzą nam po głowie.
TK: Jak rozumiem – za rok zobaczymy ceramiczną Omegę Planet Ocean? (śmiech)
SU: Nie mogę jeszcze zdradzić kiedy ani co zobaczycie, ale cierpliwość się opłaci. Póki co ceramiki używamy w innych modelach do produkcji wkładek do bezela. To fantastyczny materiał – utrzymuje kolor, jest odporny a w połączeniu ze złotem (Ceragold) daje duże możliwości.

TK: To teraz może przejdźmy do Snoopy’ego. Limitowany model Speedmastera jest jednym z najfajniejszych zegarków pokazanych w tym roku. Dwóm kolegom udało się go w ostatniej chwili zamówić. Mówię w ostatniej chwili, bo w drugim dniu targów cała limitacja ponoć już się wyprzedała.
SU: To nie pierwsze nasze podejście do Snoopy’ego. Kilka lat temu mieliśmy wersję z jego podobizną na jednej z tarczek. Teraz wykorzystaliśmy ceramikę, a Snoopy pojawia się i na tarczy i na deklu. Warto dodać, że wypuszczamy również limitowane edycje dedykowane Igrzyskom Olimpijskim czy Jamesowi Bondowi. Ostatni dedykowany Agentowi 007 zegarek ma rotor z centralną częścią przypominającą spłonkę.
TK: Przejdźmy na chwilę do gwiazdy tegorocznych targów – certyfikatu „Master Chronometer” (MC). Kiedy rozmawialiśmy w zeszłym roku, powiedział Pan że planuje do końca 2017 roku wszystkie zegarki Omegi wyposażyć w mechanizmy o właściwościach antymagnetycznych. Jak to się ma do certyfikatu MC?
SU: Bardzo podobnie. Antymagnetyczny mechanizm z 2013 roku wymaga drobnych zmian aby otrzymać certyfikat Master Chronometer. Do końca dekady praktycznie wszystkie nasze zegarki będą w ten sposób certyfikowane. Ważne, żeby wiedzieć, że precyzyjnym pomiarem czasu jesteśmy związani od wielu lat. Od dawna korzystaliśmy też z najpopularniejszego certyfikatu chronometru wydawanego przez COSC. Jak wiadomo COSC wykonuje testy na mechanizmach – bez koperty i rotora. Jeśli mechanizm taki test przejdzie – wraca do firmy i zegarek jest kończony. Każdy nasz mechanizm taki test przechodzi. Po powrocie poddamy go dodatkowo testom wykonywanym wspólnie z METAS, gdzie będzie musiał spełnić 8 wyśrubowanych kryteriów. Testy będą przeprowadzane częściowo na mechanizmie, a częściowo na kompletnym, złożonym już zegarku. Dopiero wszystkie pozytywnie zdane próby zakończą się nadaniem certyfikatu Master Chronometer.

Łukasz Doskocz: Wróćmy jeszcze do ceramiki. Pamiętam, że kiedy pokazaliście Omegę Planet Ocean z ceramiczną wkładką bezela, były próby aby wykonać ją w kolorze pomarańczowym. Czy to na skalę przemysłową się udało?
SU: Jesteśmy bardzo blisko. Mamy już pomarańczowy kolor, ale odcień jest nie taki, jaki byśmy sobie życzyli. Ceramika jest pod tym względem bardzo kapryśnym materiałem – trudno znaleźć właściwy ton. Nie każdy kolor pasuje też do każdego zegarka. Np. mamy niebieską ceramikę, którą widzieliście w Ploprofie, ale ten odcień nie będzie pasował do żadnego klasycznego modelu.
ŁD: A jak będzie wyglądała przyszłość Globemastera? Czy planujecie rozbudować linię o modele z dodatkowymi komplikacjami?
SU: Może. Np. o model z rocznym kalendarzem. Ale Omega w tym przypadku inspirowała się modelami z przeszłości, których forma była wyjątkowo czysta: trzy wskazówki i opcjonalna data.
TK: W modelu Globemaster w bardzo interesujący sposób wkomponowaliście w przeszklony dekiel medalion. Czy to rozwiązanie obejmie również inne kolekcje?
SU: To prawda – pomysł jest bardzo ciekawy. Z jednej strony widać mechanizm, a z drugiej mamy do czynienia z ładnym, wyróżniającym zegarek dodatkiem. Czy medaliony trafią do innych modeli – zobaczymy. W przeszłości wiele Omeg nie miało przeszklonego dekla, ale w centralnej części znajdował się emblemat jaki widać na Globemasterach.
TK: Po premierze Globemastera zerknąłem w archiwum i przyjrzałem się historycznym modelom Constellation do których współczesna wersja nawiązuje. Ich karbowany bezel był znacznie węższy. Czy zatem jego poszerzenie było zabiegiem celowym?
SU: Tak. To zabieg, który estetycznie poprawił wygląd zegarka.

ŁD: Jaka jest Pana opinia o komplikacjach? Czy uważa Pan, że jest tu pole do popisu dla Omegi?
SU: I tak i nie. W przeszłości robiliśmy zegarki z tourbillonem czy repetycją minutową, więc to nie nowość. Teraz jesteśmy częścią grupy i w jej szeregach są marki, które się w tym specjalizują np. Breguet i Blancpain. Jako Omega posiadamy w ofercie model z centralnym tourbillonem, coś z rocznym kalendarzem i komplikacją wskazania fazy Księżyca. Choć to nie komplikacja. Na marginesie – nie cierpię tego określenia, bo ono nic nie znaczy. Poza tym „komplikacje” w większości bezużyteczne – nawet chronograf.
TK: Idąc tym tropem można powiedzieć, że całe zegarki mechaniczne są bezużyteczne, bo mamy komórki z dokładnym wskazaniem czasu (śmiech)
SU: Chodziło mi o wykorzystanie komplikacji. Jak często uruchamiacie stoper w swoich zegarkach? (śmiech). OK – jaka jest wg Ciebie najbardziej użyteczna komplikacja?
TK: Data.
SU: Ale to wskazanie, a nie komplikacja. Wg mnie najużyteczniejsze jest dźwiękowe wybijanie czasu, ale ludzie nie za bardzo chcą kupować takich zegarków – głównie dlatego, że patrząc na czasomierz nie widać co dzieje się w środku. I dlatego właśnie preferują modele z tourbillonem – bo można podziwiać jego pracę. Żyjemy w takim świecie i musimy się z tym pogodzić. Weźmy chronograf – statystycznie nikt go nie używa, ale wygląda cool: tarczki, przyciski… to działa (śmiech).
TK: To na koniec wróćmy do Jamesa Bonda. Pokazaliście już jeden dedykowany mu zegarek. Natomiast na dostępnych w Internecie zdjęciach z planu filmu Spectre na ręce 007 widzieliśmy model Seamaster 300 na pasku NATO.
SU: Naprawdę? Nic na ten temat nie wiem (śmiech). Daniel Craig otrzymał od nas zegarek na urodziny – 5 lat temu. To był model Seamaster 300 z naszego muzeum. Może to jego zdjęcia trafiły do Internetu? Bo w życiu codziennym Daniel Craig nosi często ten właśnie czasomierz.
TK, ŁD: Dziękujemy bardzo za poświęcony czas.
SU: Ja również bardzo dziękuję i pozdrawiam wszystkich miłośników zegarków z Polski.