Recenzja Omega Seamaster 300
Reedycja zegarka z 1957 roku to świetne połączenie designu vintage z nowoczesną technologią i antymagnetycznym mechanizmem Master Co-Axial. Testujemy najnowszego Seamastera.
Produkcja zegarków inspirowanych modelami sprzed kilkudziesięciu lat, przeżywa obecnie swój renesans. Niemal każda marka z bogatą historią sięga do swoich archiwów i daje nowe życie legendarnym modelom. Odwołania do muzealnych eksponatów to nie tylko gratka dla zegarkowych kolekcjonerów, ale przede wszystkim doskonały przykład prezentacji dziedzictwa sztuki zegarmistrzowskiej w połączeniu z nowoczesnymi, o wiele bardziej rozwiniętymi technologiami. Wystarczy wspomnieć świetne chronografy od Jaeger-LeCoultre czy liczne czasomierze z kolekcji Heritage marki Longines. Nic dziwnego, że Omega, jako jedna z najpopularniejszych marek zegarkowych na świecie, również zaproponowała swoim klientom powrót do przeszłości. Podczas tegorocznych targów w Bazylei przedstawiła nawiązującego do modelu z 1969 roku Speedmastera Mark II oraz odświeżonego Seamastera 300 inspirowanego modelem sprzed 57 lat. Od początku to właśnie drugi z wymienionych czasomierzy wzbudzał najwięcej emocji i stał się najbardziej komentowanym zegarkiem na stoisku marki z Biel, dlatego również my postanowiliśmy przyjrzeć mu się bliżej.
Seamaster 300 – historia
Lata 50. ubiegłego stulecia rozpoczęły modę nie tylko na amatorskie nurkowanie, ale również na zegarki, które mogły taką podwodną podróż przetrwać. To właśnie w tamtym czasie debiutował Blancpain Fifty Fathoms, Panerai Luminor oraz dwa modele diverów uznawanych dzisiaj za kultowe: Rolex Submariner i Omega Seamaster. Ostatnie dwa od początku wyznaczały pewne standardy dla swojego segmentu, stając się zarazem najpopularniejszymi i najlepiej sprzedającymi mechanicznymi „nurkami” na świecie. Co prawda pierwszy Seamaster datowany jest na rok 1948, ale dopiero model zaprezentowany 9 lat później oferował wodoodporną kopertę i rozwiązania, które pozwoliły zanurzyć się z nim pod wodę.
Odrodzony Seamaster 300
Pierwsze drobne detale nowego Seamastera 300 mogliśmy zobaczyć jeszcze przed tegorocznymi targami w Bazylei, na oficjalnym facebookowym profilu Omegi. Grono fanów marki od razu złapało przynętę oddając się, w licznych komentarzach, spekulacjom co do modelu i jego ostatecznego wyglądu. Nic dziwnego, że kiedy w końcu wyszło na jaw, iż fragmenty pochodziły z reedycji Seamstera 300, większość odwiedzających Baselworld – kuszonych od miesięcy kolejnymi urywkami – pierwsze kroki skierowało na stoisko marki z Biel.
Nie była to wyłącznie zasługa skutecznej kampanii reklamowej, ale przede wszystkim trafnego wyboru zegarkowej legendy, którą zobaczyliśmy w nowej odsłonie. Połączenie stylu vintage z nowoczesną, zaawansowaną technologią od początku wróżyło sukces. Na świecie jest sporo osób, którym podobają się czasomierze sprzed lat, ale nie mają ani środków, ani wiedzy, pozwalającej sprawdzać ich autentyczność czy je kolekcjonować. Istnieje także grupa klientów preferująca zegarki wyglądające na stare, ale naszpikowane współczesnymi rozwiązaniami zarówno mechanicznymi jak i materiałowymi. Dla nich bez wątpienia nowy Seamaster 300 to pozycja godna uwagi.
Design
Nowa Omega ma 41mm średnicy, czyli o 2mm więcej niż oryginał. Biorąc pod uwagę fakt, że rozmiar Planet Ocean (PO) zaczyna się od 42mm, a sama PO jest zegarkiem sporo masywniejszym i o zdecydowanie bardziej sportowym zacięciu, można śmiało uznać, że Seamaster 300 wypełnia pewną lukę w ofercie szwajcarskiego producenta.
Czasomierz jest dostępny w kilku wersjach materiałowych (stal, złoto Sedna, bi-color, platyna i tytan) oraz kolorystycznych (tarcza czarna lub niebieska). W sumie otrzymujemy 6 różnych kombinacji. Testowany egzemplarz to niebieski cyferblat zestawiony z tytanową kopertą i bransoletą.
W matowej tarczy zegarka laserowo wycięto trójkątne indeksy, a następnie wypełniono je luminową. Substancja świecąca trafiła również na bezel („kółeczko” na godz. 12) oraz wskazówki: sekundową, minutową i – zakończoną grotem w kształcie strzałki – godzinową. Super-LumiNova użyta przez Omegę ma w świetle dziennym odcień przywodzący na myśl zegarki sprzed półwiecza. W ciemności zaś świeci mocno na dwa kolory, co ma ułatwić odczyt czasu pod wodą (wskazówka godzinowa, sekundowa oraz indeksy na niebiesko, a minutowa oraz „kulka” na bezelu na zielono).
Omega, pozostając wierna oryginałowi, pominęła datownik. I choć w tym wypadku wcale mi to nie przeszkadza, mam nadzieję, że w przyszłości pojawi się wersja z tą komplikacją.
300-tkę od góry wieńczy wypukłe, szafirowe szkiełko z wewnętrznym antyrefleksem. Otacza je bezel, który w przeciwieństwie do kruchego akrylu w oryginale z 1957 roku, powstał z połączenia ceramiki i Liguidmetalu (w wersjach ze złota użyto Ceragold). Zestawienie to gwarantuje wysoką odporność zarówno na zarysowania, jak i korozję, przy jednoczesnym zachowaniu połysku towarzyszącemu pierwowzorowi.
Wszystkie dostępne warianty zegarka zestawione będą z bransoletą, której środkowe ogniwa wypolerowano na wysoki połysk. Wielkim plusem jest zastosowana w zabezpieczonej przyciskami klamrze mikroregulacja. Omedze udało się zaproponować coś, co jest wygodne w użytkowaniu i praktyczne zarazem. Naciśnięcie przycisku „push” po wewnętrznej stronie klamry daje możliwość prostego wydłużenia lub skrócenia obwodu, a tym samym lepszego dopasowania do nadgarstka. Sam korzystałem z tej opcji kilkukrotnie i muszę przyznać, że działa bez zarzutu.
Antymagnetyczny napęd
Widniejący na tarczy napis MASTER CO-AXIAL oznacza, że we wnętrzu zegarka pracuje antymagnetyczny mechanizm. Omega umieściła odporne na pola magnetyczne > 15000 Gaussów werki w sporej ilości debiutujących w 2014 roku zegarków. To z jednej strony pokazuje, że mechanizmy o antymagnetycznych właściwościach wkrótce zagoszczą w przeważającej części kolekcji firmy, a z drugiej, że w świecie zegarków wszystko zaczyna toczyć się szybciej niż do tej pory. Pamiętajmy, że wspomniany kaliber swoją premierę miał zaledwie rok temu, a pierwszy zegarek jaki zasilił to specjalny model Seamaster Aqua Terra.
Mechanizm, który trafił do modelu Seamaster 300 oznaczono symbolem 8400 lub 8401. Druga z wersji różni się zastosowaniem złotego wahnika i mostka koła balansowego. Oba werki są certyfikowane przez COSC, użyto w nich elementów z krzemu (włos), a od momentu pełnego naciągnięcia sprężyny gwarantują nieprzerwaną pracę przez 60 godzin.
Jeśli chodzi o dokładność, to z moich obserwacji i pomiarów wynikało, że testowany egzemplarz spieszył średnio 3 – 4 sekundy na dobę. Wynik zatem bardzo przyzwoity i mieszczący się w ramach narzuconych przez COSC.
Wrażenia
Na moim nadgarstku dość często gości model Planet Ocean, a sam zaliczam się do miłośników Omegi. Z tym większą uwagą śledzę coroczne nowości marki i wysoko ustawiam im poprzeczkę. Na targach w Bazylei trudno dokładnie przyglądnąć się każdemu zegarkowi z osobna, dlatego z prawdziwą niecierpliwością czekałem na możliwość przetestowania Seamastera 300. Kiedy wreszcie trafił na mój nadgarstek nie rozstawałem się z nim przez prawie trzy tygodnie.
Otrzymana wersja, dzięki zastosowaniu tytanu, okazała się bardzo lekka i przez to niezwykle komfortowa w codziennym użytkowaniu. Kiedy później wróciłem do swojej PO, poważnie odczułem jej ciężar. Przeszkadzało mi natomiast zbyt dużo polerowanych lub błyszczących elementów (bezel, szkiełko i ogniwa bransolety), choć to oczywiście kwestia gustu. Pomniejszyłbym również klamrę, która w moim odczuciu jest nieco zbyt duża w stosunku do całości. Natomiast sam design zegarka to strzał w dziesiątkę. Mieniąca się tarcza o ciekawej fakturze, wypełniająca indeksy i wskazówki, stylizowana na „starą” luminowa, kombinacje materiałowo-kolorystyczne, wygodna mikroregulacja w zapięciu i dobre dopasowanie do nadgarstka sprawiają, że zegarek z pewnością znajdzie spore grono nabywców.
Na (+)
– świetne odwzorowanie kultowego modelu sprzed lat
– zastosowanie nowoczesnych materiałów i antymagnetycznego mechanizmu
– system mikroregulacji w klamrze
Na (-)
– zbyt dużo połyskujących powierzchni
– za duża klamra
Omega Seamaster 300
Ref: O233.90.41.21.03.001
Mechanizm: 8400, automatyczny, 60h rezerwy chodu, 25.200 wahnięć/h (3,5Hz), centralny sekundnik, odporność na pola magnetyczne > 15.000 Gaussów
Tarcza: niebieska, wskazówki i indeksy wypełnione luminową
Koperta: 41mm, tytan; szafirowe szkło; przeszklony szafirowym szkiełkiem dekiel
Wodoszczelność: 300m
Pasek: tytanowa bransoleta
Limitacja: —
Cena: ~28.000PLN
Zegarek do testów dostarczyła Omega.
Unique design, excellent!
Design obłędny, ale wydaje mi się, że pod względem praktyczności nieco mu brakuje. Z drugiej strony, biorąc pod uwagę cenę zegarka, na pewno nie jest to czasomierz na co dzień, więc argument praktyczności odchodzi i tak na plan dalszy.
W jakiej cenie może być ten zegarek?