Zegarki i motoryzacja: WRC i Dakar
Wyścig niejedno ma imię, dlatego zegarkowe marki – i to nie tylko te z najwyższej półki – wciąż poszukują nowych doświadczeń. Nie inaczej jest z WRC i rajdem Dakar.
Kojarząca się z modelami o sportowym zacięciu i niezawodnym systemem DS firma Certina (to w końcu od łacińskiego słowa „certus”, czyli „pewny” pochodzi jej nazwa), postawiła na serię WRC – organizowane przez FIA (Międzynarodowa Federacja Samochodowa) Rajdowe Mistrzostwa Świata. Oficjalnym partnerem i chronometrażystą tych wyścigów Certina została w 2013 roku, ale marka wcale nie jest nowicjuszem w świecie rajdów samochodowych. W sport motorowy Certina angażuje się już od lat 70. XX wieku, a jej zegarki testowane były przez znanych kierowców, w tym m.in. Colina McRae’a (mistrz świata WRC z 1995 roku) i Pettera Solberga (mistrz świata WRC z 2003 roku) w różnych, często ekstremalnych warunkach. Notabene, w trakcie jednego z wyścigów sprawdzano na przykład wprowadzony w 1960 roku zegarek z systemem DS (skrót od Double Security), któremu rozgłos przyniosło dosyć spektakularne wydarzenie. W 1963 roku zegarek został przetestowany przez kierowcę BMW startującego w wyścigu na terenie Salwadoru. I to w warunkach ekstremalnych: wciśnięty pod felgą samochodu DS-1 wytrzymał trudy rajdu, mimo że BMW chwilami pędziło z prędkością 170 km/h.
W najnowszej kolekcji nie ma wprawdzie modelu, który bezpośrednio nawiązuje do zaangażowania marki w WRC, jest za to kilka zegarków inspirowanych sportami motorowymi, między innymi DS-2 Chronograph z ultraprecyzyjnym mechanizmem kwarcowym ETA Precidrive (wahania chodu +/- 10 s rocznie) pozwalającym na pomiar czasu z dokładnością do 1/100 sekundy. Aby ułatwić odczyt – w tym wskazań sekundnika odmierzającego części sekundy – projektanci zdecydowali się w nim na zaznaczenie na zielono wskazówek obsługujących stoper.
Oprócz firmy Certina, na rajdowe trasy ruszyła też marka Edox, która jako oficjalny chronometrażysta odmierza czas odbywającego się w morderczych warunkach Rajdu Dakar. Ustawione na trasie przejazdu przyrządy pomiarowe oraz zegarki, które noszą ekipy techniczne i niektórzy zawodnicy, muszą działać nie tylko przy zmieniającej się pogodzie: w upale i przy dużym spadku temperatury, ale też w kłębach kurzu, chmurach pyłu oraz sprawdzać się w kontakcie z wodą. Do tego dochodzą jeszcze stale powtarzające się nieregularne wstrząsy, czyli coś, czego zegarki mechaniczne raczej „nie lubią”.
Tymczasem, jak się okazuje, współpraca marki Edox z organizatorami Rajdu Dakar kwitnie, dzięki czemu do tej pory powstała spora kolekcja zegarków kwarcowych i mechanicznych o wiele mówiącej nazwie Chronorally.
Patrząc na jeden z ostatnio pokazanych modeli, czyli Chronorally Automatic, na pierwszy rzut oka widać jego motoryzacyjne inspiracje: podziałkę tachometryczną, wstawki z włókna węglowego na tarczy, czerwone akcenty kolorystyczne i czarny, kauczukowy pasek ozdobiony wzorem przypominającym bieżnik opony. Zegarek opakowany jest w masywną 45-milimetrową stalową kopertę pokrytą czarną powłoką PVD i wykończoną szklanym deklem, przez który widać pracujący mechanizm (kaliber ETA/Valjoux 7750). Jak można się więc spodziewać, na kolejne edycje rajdu projektanci pracujący dla marki Edox przygotują nowe wersje sportowych modeli.
Jedyna taka Formuła
Zasadnicza różnica między światem samochodów, a światem zegarków polega na tym, że w przeciwieństwie do samochodów zegarki nie muszą być szybkie, ale powinny być precyzyjne. Widać to zwłaszcza w Formule 1, gdzie w każdym wyścigu toczy się zażarta walka o pole position, a różnice tysięcznych części sekundy są czymś normalnym. Ale Formuła 1 to nie tylko wyścigi – są tam, co prawda, ryczące bolidy, zaplecze techniczne niczym centrum dowodzenia Lorda Vadera, ale też tak zwane pit babes, czyli piękne, starannie wytypowane dziewczyny pokazujące przed startem tablice z numerem, krajem pochodzenia i nazwiskiem startującego kierowcy. To kusi i przyciąga, dlatego każdy sezon Formuły 1 przynosi coś nowego, w tym także oficjalnych chronometrażystów.
Od 2013 roku nad pomiarem czasu panuje Rolex, globalny partner i oficjalny „time-keeper” wszystkich dziewiętnastu Grand Prix.
Wyścigi Formuły 1 to sprawdzian dla sprzętu, który ani na moment nie może odmówić współpracy. Jednak dla tej marki stworzenie odpowiednich czasomierzy wydaje się formalnością, bo ze światem sportów motorowych Rolex związany jest już od lat 30. XX wieku. Model Oyster był na przykład świadkiem bicia nowego rekordu prędkości dla pojazdów lądowych. Zegarek pojawił się na przegubie Brytyjczyka, sir Malcolma Campbella, który w 1935 roku na wyschniętym jeziorze Bonneville w stanie Utah złamał granicę 300 mil na godzinę (483 km/h) jadąc specjalnie skonstruowanym pojazdem Bluebird.
Przy okazji warto też wspomnieć, że Rolex wspiera teraz projekt Bloodhound SSC. Futurystyczny bolid o napędzie odrzutowym spróbuje pobić rekord prędkości i tym samym zdobyć tytuł najszybszego samochodu świata (aktualny rekord wynosi 1223 km/h i ustanowiony został w 2007 roku przez pojazd Thrust SSC).
W 2015 lub najpóźniej w 2016 roku Brytyjczyk Andy Green ma się rozpędzić Bloodhoundem do 1000 mph, czyli 1609 km/h. Chronometrażystą tego wydarzenia będzie oczywiście Rolex, który wyprodukował i dostarczył zegary do Bloodhounda SSC.
Ale wracając do związków marki z wyścigami – już pod koniec lat 50. XX wieku, zaraz po otwarciu na Florydzie toru wyścigowego Daytona International Speedway (1959 r.) nadarzyła się okazja, aby poważnie zaistnieć w świecie motosportu. Wtedy przedstawiciele firmy Rolex podpisali długoterminową umowę o współpracy z właścicielami toru, któremu później swoją nazwę zawdzięczał jeden z najbardziej znanych zegarków XX wieku, czyli Cosmograph Daytona.
Oprócz sponsorowania wyścigów organizowanych na Daytona Beach (od 1963 roku do dnia dzisiejszego, w tym 24-godzinnego wyścigu „Rolex 24 At Daytona”), od drugiej połowy lat 60. XX wieku marka towarzyszyła też takim legendom, jak Sir Jackie Stewart – brytyjski kierowca Formuły 1, trzykrotny mistrz świata (1969 r., 1971 i 1973 r.), czy ostatnio duński kierowca Tom Kristensen (kilkukrotny zwycięzca 24-godzinnego wyścigu Le Mans).
Dlatego debiut marki Rolex w wyścigach Formuły 1 w 2013 roku można w pewnym sensie uznać za powtórkę z historii, chociaż przez wiele lat F1 kojarzyła się raczej z firmą Heuer, a później TAG Heuer.
Z pozostałymi artykułami z cyklu „Zegarki i motoryzacja” można zapoznać się TUTAJ.