Recenzja Tissot PRX Chronograph [zdjęcia live, dostępność, cena]
Jeden z najbardziej udanych projektów Tissota ostatnich lat doczekał się edycji z chronografem. Jest spory, ciężki i niezwykle urokliwy – oto PRX Automatic Chronograph w wersji z niebieską tarczą.
O kolekcji PRX napisaliśmy już sporo. Nowa linia zegarków, która ukazała się niepostrzeżenie na początku 2021 roku, zdobyła serca świata zegarkowego i konsumentów przemyślanym projektem, powrotem do stylistyki lat 70., jakością wykonania oraz bardzo rozsądną wyceną ze strony producenta. O modelach kwarcowych PRX 40, które Tissot zaprezentował jako pierwsze, możecie przeczytać TUTAJ. Recenzowaliśmy również mechaniczną wersję PRX Powermatic 80 – TUTAJ – oraz opisywaliśmy wersję tego zegarka z bezelem z różowego, 18 ct złota – TUTAJ. Jakby tego było mało, czytelnicy CH24.PL zdecydowali, że nagroda „Wybór Publiczności Zegarka Roku 2021” powędruje właśnie w ręce przedstawicieli marki Tissot za model z automatycznym naciągiem.
Pytania? Ja nie mam żadnych. Nie powiem, że zakochałem się w nowym PRX od pierwszego wejrzenia, bo staram się nie ulegać magii zdjęć katalogowych (choć w przypadku wersji z chronografem uległem), ale jak pierwszy raz zobaczyłem nowe Tissoty, czułem, że to coś wyjątkowego.
Kolekcja PRX inspirowana jest modelem, który producent z Le Locle pokazał w 1978 roku. Zintegrowana z kopertą bransoleta, futurystyczny wygląd, solidność, uniwersalność to filary, na których swoje projekty opierali designerzy zegarków tego okresu. Wszak w latach 70. powstały ikony zegarmistrzostwa, takie jak Audemars Piguet Royal Oak (1972) czy Patek Phillipe Nautilius (1976). Na tej fali również Tissot spróbował swoich sił. Gdyby nie reedycja z 2021, nikt pewnie nie zarejestrowałby PRX-a, choćby ze względu na to, że w tym segmencie zegarków trudno o wykreowanie ikony. Moi redakcyjni koledzy napisali już wystarczająco o historii samej kolekcji, więc przejdźmy do konkretów.
PRX – Big, bold and beautiful
Gdybym pracował w dziale marketingu marki Tissot, takim właśnie hasłem reklamowałbym wersję PRX-a z chronografem. Jest duży i ładny a na nadgarstku wygląda spektakularnie.
Stalowa koperta ma średnicę 42 mm, ale przez bardzo charakterystyczną budowę wygląda na 1 – 2 mm większą, a lug-to-lug wynosi 46,55 mm. Niestety zastosowany kaliber (Valjoux 7753) wymusza zarówno sporą średnicę koperty, jak i jej grubość – 14,5 mm, co jest rozmiarem, który nie mieści się raczej pod mankiet koszuli.
Pomijając gabaryty, sama koperta jest bardzo dobrze wykończona. Polerowany, wysoki bezel fajnie odcina się od szczotkowanej linearnie koperty i współgra z wykończonymi na połysk rantami. Na godz. 10 umieszczono korektor zmiany daty, po przeciwnej stronie mamy koronkę oraz dwa podłużne przyciski do obsługi chronografu. Pod spodem obudowy znajduje się przeszklony dekiel, który znacząco wystaje, dodając zegarkowi grubości. Szkło szafirowe znajdziemy zarówno na deklu jak i nad tarczą (plus za antyrefleks).
Tarcza to bardzo mocna strona modelu PRX Chronograph. Granatowa „panda” z kremowymi totalizatorami po prostu pasuje do tego zegarka. Sam cyferblat wykończony jest precyzyjnie i znaleźć na nim można kilka faktur – granatową powierzchnię ozdobiono liniowym szczotkowaniem, które w fakturze przypomina jeans, totalizatory natomiast są gładkie, w kolorze kremowym i ze srebrną, karbowaną obwódką. Srebrną skalę sekundową znajdziemy również na brzegach tarczy. Bardzo delikatne, nakładane stalowe indeksy dodają kompozycji lekkości, podobnie jak stalowe wskazówki wypełnione oszczędnie Super-LumiNovą. Wskazówki (godzinowa i minutowa) mają trzy płaszczyzny – środkowa płaska jest matowa, natomiast pochylone krawędzie z dwóch stron polerowane, co poprawia czytelność w silnym świetle. Standardowo dla układu trzech tarczek na godz. 9 znajdziemy mały sekundnik, na 3 licznik 30-minutowy, a na 6 – 12-godzinny, wewnątrz którego nadrukowano napis PRX. Projekt uzupełnia okienko daty widoczne pomiędzy godz. 4 a 5
A przy okazji – skrót PRX pochodzi od „Precise and Robust”, a X odpowiada 100m wodoszczelności czyli 10 barom. I taką właśnie klasę wodoszczelności posiada testowany zegarek.
Bransoleta – klasa sama w sobie
Bransoleta jest po prostu świetna – ma fantastyczny kształt, sporo detali oraz system łatwego odpinania od koperty (dzięki teleskopom z dźwigienkami z dwóch stron). Ogniwa są kanciaste, „techniczne”, a każdy ich element idealnie do siebie pasuje. Całość wykończono szczotkowaniem, ale co ciekawe krawędzie pomiędzy ogniwami są polerowane – od strony estetycznej bardzo to doceniam. Bransoleta zamykana jest zapięciem motylkowym, a skrajne ogniwa są sygnowane logo Tissot oraz datą powstania firmy – 1853. Warto też wspomnieć, że całość zwęża się dość mocno w stronę zapięcia, dodając nieco smukłości i lekkości całemu zegarkowi.
Mechanizm – surowy i (jednak) pasujący do całości
Valjoux 7753, który napędza PRX-a, to modyfikacja klasycznego Valjoux 7750. Wersja A05 H31, którą włożono do testowego egzemplarza jest produkowana od 2010 roku na potrzeby między innymi Certiny, Rado czy właśnie Tissota – ten sam werk występuje w chociażby w modelu Heritage 1973, którego recenzję możecie przeczytać TUTAJ.
Parametry techniczne mechanizmu to typowe dla Valioux 60 godzin rezerwy chodu oraz częstotliwość pracy 28 800 A/h (4 Hz). Chronograf w Valjoux 7753 działa w systemie krzywkowym. Przy zegarku tej klasy i w tej cenie dobrze byłoby, gdyby jednak pojawiło się koło kolumnowe – system bardziej skomplikowany, ale także precyzyjny i uważany za znacznie bardziej prestiżowy. Zdobienia mechanizmu również nie zachwycają – płyta główna oraz mostki wykończono perłowaniem, reszta zaś jest polerowana. Wachnik w kształcie połowy felgi koła samochodowego z czterema ramionami wygląda dobrze, ale moim zdaniem mógłby być wykończony ciekawiej niż prostym szczotkowaniem. Inna sprawa, że na tej półce cenowej ciężko się przyczepić, bo taki poziom mechaniki to branżowy standard.
Podsumowując
Tissot dostarczył nam kawał świetnego zegarka. Gdybym dostał go do testów 3-4 lata temu, zapewne byłbym zachwycony – duży, widoczny na nadgarstku, wyglądający drogo. Dziś – pomimo, że wizualnie bardzo mi się podoba – wydaje się za duży i za ciężki. Cały czas czuć go na nadgarstku i przez wagę samej koperty, jakby „lata”, a nie trzyma się stabilnie na swoim miejscu. Mimo wszystko uważam, że całość projektu jest bardzo przemyślana i wykonana na wysokim poziomie. Wiadomo, jest kilka rzeczy, które można byłoby zrobić lepiej (myślę głównie o zdobieniu mechanizmu), ale przy ocenie całości to jednak drobny detal.
Zastanawia mnie jednak jeszcze jedna rzecz – cena. Podstawowe trzywskazówkowce PRX-y są oparte na mechanizmie Powermatic 80, dzięki czemu Tissot jest w stanie zaproponować je w bardzo przyzwoitych pieniądzach, jak na tę klasę zegarka. Marka dysponuje „swoim” mechanizmem chronografu ETA C01.211, a postanawia włożyć do flagowca, jakim jest PRX Chronograph, Valjoux i wycenić zegarek na 9 050 PLN. Inne chronografy Tissota, oparte na C01, kosztują maksymalnie 5 500 PLN. To dla mnie trochę niezrozumiałe posunięcie, ponieważ w kwocie około 10 000 PLN mamy sporo możliwości wyboru, i to wśród marek, które stoją półkę wyżej od Tissota. Jak dobrze poszukamy to dokładając 1 500 złotych znajdziemy chronografy od Longinesa, Balla, Orisa czy używanego TAG Heuera – a to oznacza, że konkurencję PRX Chronograph ma bardzo mocną.
Tissot PRX Chronograph przypadł mi do gustu i jestem pewien, że znajdzie on spore grono odbiorców (choć dla wielu osób – np. dla mnie – problematyczna może się okazać wysoka cena). Podobnie jak bazowe modele, na dzień dzisiejszy jest to mocno wyróżniająca się kolekcja w portfolio producenta z Le Locle.
Tissot PRX Chronograph
Producent | Tissot |
Nazwa modelu | PRX Chronograph |
Mechanizm | z automatycznym naciągiem |
Symbol mechanizmu | A05 H31 |
Rezerwa chodu (h) | 60 |
Tarcza | niebieska |
Koperta | stal |
Średnica (mm) | 42 |
Wysokość (mm) | 14,5 |
Wodoszczelność | 100m |
Pasek | bransoleta |
Cena (PLN) | 9050 |