Recenzja Seiko Grand Seiko SBGH001 [zdjęcia live, video, cena]
Precyzyjne, ręczne wykonanie, dbałość o detale i tradycyjna stylistyka z pazurem to trzy podstawowe wyróżniki zegarków z logo „GS” – Grand Seiko. Z ich połączenia wychodzą czasomierze pokroju przetestowanego przez nas SBGH001.
Japonia to kraj fascynujący z wielu powodów. Choć nie dane mi było do tej pory odwiedzić go osobiście, chłonę wszystko co japońskie z dużą przyjemnością, począwszy od oryginalnej kultury przez kuchnię, mentalność, po historię, obyczaje i rzemiosło. Japończycy to ludzie o nienagannych manierach, dumni, honorowi i pedantycznie przywiązani do detali. Wszystko, co robią, robią z pasją, zachowując przy tym duży szacunek dla tradycji – niezależnie, czy dotyczy to produkcji gatunkowej whisky (zadziwiająco dobrej i cenionej), szytej na miarę odzieży, czy tego co nas interesuje najbardziej – zegarków. Seiko zna każdy, kto choćby przypadkowo zetknął się z tematem naręcznych czasomierzy – dla wielu był to pierwszy, poważny, mechaniczny zegarek. W moim przypadku mowa o modelu SNM011K, przez fanów ochrzczonym przydomkiem „Samurai”. Masywny i ciężki, sprawiał wrażenie dużo droższego, niż w rzeczywistości był. Nawet w swoich najtańszych, mocno budżetowych zegarkach, Seiko jest w stanie zaoferować bardzo solidną jakość i – co nie jest bez znaczenia, choć nie powinno być traktowane jako czynnik przesadnie istotny – manufakturowy mechanizm.
Na CH24.PL Seiko pojawia się dość regularnie, a wynika to zarówno z sympatii do marki jak i z prostego, obiektywnego ocenienia jej wartości. O ile w kwestii najlepszej relacji jakość-cena marką nr.1 jest w mojej opinii Jaeger-LeCoultre, japońska manufaktura nie ma sobie równych w kwestii rozpiętości oferty. Próżno szukać na rynku drugiej firmy, która swoim logo branduje zegarki od kilkuset złotych po kilkaset tysięcy, pokrywając po drodze praktycznie każdy segment cenowy. Dwa zegarki Seiko pokazaliśmy już w naszych obszernych testach – mowa o kwarcowym Astronie z modułem GPS i napędzane hybrydowym mechanizmem Spring Drive Grand Seiko w wersji GMT. Z wielu powodów to właśnie pozycjonowana w segmencie premium linia Grand Seiko jest najciekawszą w portfolio marki i to właśnie kolejne GS (Grand Seiko) przetestowaliśmy, a efekt tego testu przeczytacie poniżej.
Grand czyli wielki
Ponieważ testowałem już Seiko z linii Grand, mam nadzieję, ze kojarzycie, co oznacza dla marki to określenie. Mówiąc obrazowo, skrótowo i z użyciem motoryzacyjnego odniesienia – to jak Lexus dla Toyoty albo Infiniti dla Nissana – bardziej luksusowy, dopracowany i dopieszczony produkt de facto tej samej marki. W GS to dopracowanie dotyczy każdego elementu zegarka, a najbardziej ewidentne jest po stronie mechanizmu.
Każdy kaliber GS składany jest ręcznie, przez jednego zegarmistrza, w manufakturze w mieście Morioka, w północnej części wyspy Honsiu. Takiej uwagi mechanizmom z tej półki cenowej nie poświęca żadna europejska marka, a to tylko jeden z atutów GS. Zdecydowanie najmniej imponująca jest estetyka, której Japończycy nie poświęcają przesadnie wiele uwagi, wychodząc pewnie z założenia, że o funkcjonalność a nie aparycję chodzi. Pracujący w kopercie GS SBGH001 mechanizm ma numer 9S85A, a jego dekoracje sprowadzają się do wzoru na kształt pasów genewskich, wypolerowanych powierzchni kilku kół i wypełnionego na złoto, wygrawerowanego na wahniku napisu GRAND SEIKO oraz kilku informacji na mostku.
Nie powiedziałbym, że estetyka mechanizmu zegarkowego nie ma znaczenia, ale gdybym miał wybierać między nią, a funkcjonalnością, zdecydowanie skłaniam się ku opcji nr.2 (tym bardziej, że 9S85A brzydkie nie jest i ma swój urok). Zaimplementowane do mechanizmu funkcje to po kolei: automatyczny naciąg, stop-sekunda, datownik z szybką korektą oraz centralne wskazanie czasu. Za precyzję pomiaru odpowiada taktowany na 36.000 A/h balans „High-Beat” z wykonywaną in-house sprężyną włosową ze stopu o nazwie SPRON 530. Z podobnego stopu zrobiona jest też sprężyna główna, którą można dokręcić ręcznie po odkręceniu sygnowanej logo „GS” koronki. 5Hz to częstotliwość raczej rzadko spotykana, lecz dzięki niej wskazówka sekundowa naprawdę płynie po tarczy, a i na dokładność chodu ma ona wymierny wpływ.
Od czysto użytkowej strony werkowi także niczego nie jestem w stanie wytknąć – 55h rezerwy chodu wystarczy akurat, a podawana przez markę dokładność w zakresie -1/+8s to bardzo dobry wynik. A tak oto mechanizmy GS powstają…
Klasyczna elegancja
Gdyby przyszło mi zakwalifikować stylistykę Grand Seiko SBGH001, to wpisałbym ją gdzieś w smart casual, lekko elegancki ale niewymuszony. To idealny zegarek na co dzień dla przeciętnego faceta, pasujący do 99% strojów i sytuacji.
Stalowa koperta z długimi, płynnie wychodzącymi z jej boków uszami ma 40.2mm średnicy i pokaźne, choć nieodczuwalne w używaniu 13mm grubości. Razem z dwoma szafirowymi szkłami i stalową bransoletą zegarek waży 151 gramów. Frontowy szafir jest płaski, z wewnętrznym antyrefleksem.
Jasny, srebrny cyferblat ozdobiono delikatnym, ledwie widocznym szlifem słonecznym. 12 nałożonych, wypolerowanych indeksów godzinowych wpisano między czarną podziałkę minutową. Indeksy na godzinach 12, 3, 6 i 9 są podwójne. Ten na godz. 3 ucięto tak, by zmieścić otoczone wypolerowaną ramką okienko datownika. Również nałożone jest logo Seiko na godz. 12 i zamocowane zaraz pod wskazówkami logo GS.
Kwintesencję przywiązania do najmniejszych detali widać najlepiej na samych wskazówkach, fazowanych, wielopłaszczyznowych, ze starannie załamanymi rantami i wypolerowaną na lustro płaszczyzną. Dla kontrastu prosty sekundnik jest błękitny – i ten drobny detal znakomicie balansuje powagę całego projektu. O czytelności nawet nie będę wspominał – wszystko jest podane jak na przysłowiowej tacy.
Wrażenia artystyczne
Nosiłem testowane Grand Seiko przez pełne dwa tygodnie i była to czysta przyjemność. Czasem mówi się, że dobry zegarek – jak idealnie dobrane ubranie – to taki, który zakładamy na rękę by za chwilę o nim zapomnieć. Z SGBH001 trochę tak było, w pozytywnym znaczeniu.
Gabaryty, profil koperty, wygodne zapięcie bransolety – wszystko to sprawia, że zegarek nosi się i użytkuje bardzo komfortowo. Jedyny detal, do którego można się przyczepić, to stylistyka i jakość bransolety. Design niemal identyczny jak ten z Omegi Speedmaster (ogniwa satynowane, zespolone parą dwóch, wąskich, wypolerowanych) chyba nie do końca pasuje tak w sumie klasycznemu zegarkowi.
W wersji testowanej GS SGBH001 wyceniony jest na 25.000PLN, co plasuje go mniej więcej pośrodku oczywistej konkurencji.
Konkurencja
Zegarków o stylistyce zbliżonej do Grand Seiko jest na rynku cała gama, bo i każda marka chce mieć w swojej ofercie typowo causalowy, niewymuszenie elegancki czasomierz. Odkładając na bok błędne myślenie, że Seiko to tylko tanie, budżetowe kwarce i divery z ebay’a, serię GS trzeba pozycjonować gdzieś w towarzystwie dwóch odwiecznych szwajcarskich konkurentów – Omegi i Rolexa. Z oferty tej pierwszej marki zbliżona stylem do SBGH001 jest oczywiście Seamaster Aqua Terra. W wersji ze stalowa kopertą 41mm, srebrnym cyferblatem i manufakturowym kalibrem Master Co-Axial 8500 kosztuje 20.600PLN. Z oferty Rolexa z kolei modelem w podobnym klimacie jest Datejust. Wariant w stali, z 41mm kopertą, stalową bransoletą oraz srebrnym cyferblatem i automatycznym kalibrem 3136 będzie wydatkiem rzędu 28.000PLN. Gdyby postawić wszystkie 3 zegarki obok siebie – miałbym ogromny problem, by rzetelnie ułożyć je w kolejności od najlepszego do najgorszego. Każdy reprezentuje manufakturowe zegarmistrzostwo i bardzo zbliżoną estetykę.
Noszenie dobrego, mechanicznego zegarka to przyjemność, która w sumie najmniej wspólnego ma z dokładnym wskazaniem czasu. Wydając na nowy czasomierz sporą kwotę ciężko zarobionych pieniędzy szukamy drobnych smaczków, detali, które przyciągają oko i wzbudzają zasadny zachwyt nad precyzją pracy ludzkich rąk. Grand Seiko SGBH001 ma ich wiele, od idealnie wykończonego profilu koperty, przez detale tarczy (zestaw indeksów i wskazówek!) i ręcznie zbudowany mechanizm. Ja mam pewną słabość do Seiko, wynikającą z wielu czynników, z których zdecydowanie jednym z najistotniejszych jest po prostu uznanie dla klasy japońskiego zegarmistrzostwa. Często spotykam się z opinią, że przecież Seiko to nie Swiss-Made, wiec prestiż i uznanie (tudzież tzw. „lans”) nieporównywalne. Jeśli te aspekty mają dla Was znaczenie, to cóż – może nie powinniście w ogóle sięgać po dobry zegarek? Jeśli jednak szukacie w zegarmistrzostwie pewnego wymiaru użytkowej sztuki, precyzji, rzemiosła i pewnego sentymentu dla przedmiotów „hand-man-made”, to z każdego Grand Seiko będziecie więcej niż zadowoleni, bo to zegarmistrzostwo w czystej, nie przykrytej marketingowymi sztuczkami formie. Ostatnio przekonałem się, ku mojemu wielkiemu zdziwieniu zresztą, że Japończycy robią znakomitą whisky, która śmiało konkuruje z legendarną „szkocką”. Zegarki robią równie dobre, co Szwajcarzy i Niemcy, a motto „kupujcie zegarki, nie marki” to chyba najlepsza zegarkowa rada, jakiej można udzielić.
Na (+)
– precyzyjna, ręczna robota
– manufakturowy, bardzo dobry mechanizm
– cyferblat z masą dopracowanych detali
– idealny smart-casual w idealnym rozmiarze
– konsekwentna, znakomita marka
Na (-)
– nie do końca pasująca stylistycznie bransoleta
– przesadnie surowe wykończenie mechanizmu
– nie „Swiss Made”, a to dla wielu problem
Seiko Grand Seiko SBGH001
Ref: SBGH001
Mechanizm: 9S85, automatyczny, 55h rezerwy chodu, 36.000 A/h, datownik
Tarcza: srebrna, stalowe wskazówki, stalowe indeksy
Koperta: 40.2x13mm, stal, szafirowe szkło, szafirowy dekiel
Wodoszczelność: 10 bar
Pasek: stalowa bransoleta, stalowe zapięcie na zatrzask, z zabezpieczeniem
Limitacja: —
Cena: 25.800PLN
Więcej o Grand Seiko przeczytacie na dedykowanej stronie serii TUTAJ.
Za miejsce do sesji zdjęciowej serdeczne podziękowania dla restauracji sushi WABU w Warszawie.
Zegarek do testów dostarczyło Seiko.
Bardzo dobra recenzja, szczególnie podobało mi się „kupujcie zegarki, nie marki’. Mogę sobie życzyć tylko więcej recenzji Seiko.
Ladny zegarek, swietny arytykul ale w zyciu nie zaplacilbym takich pieniedzy za Seiko. Po roku noszenia watpie czy dostalbym za nie polowe wydanych pieniedzy.
Wolalbym w tym przedziale cenowym kupic jakies IWC badz JL Reverso w stali.
Nie sądzę by na – było to, że nie Swiss Made. Seiko zawsze mnie fascynowało, a jestem zegarmistrzem
Jeśli Grand Seiko nie jest warte tych pieniędzy to Rolex i Omega tym bardziej. Oba zdążą się dwa rzay zepsuć, a seiko nadal będzie chodzić.