
„Best of…” Baselworld 2014
Jak co roku, przedstawiamy Wam najlepsze zegarki targów Baselworld wybrane przez CH24.PL i zaprzyjaźnionych zagranicznych dziennikarzy.
Tomasz Kiełtyka (CH24.PL)
W moim odczuciu rok 2014 był ze strony branży zegarkowej zbyt zachowawczy i nie przyniósł wielu przełomowych – zarówno pod względem rozwiązań technicznych jak i designu – modeli. Na wyróżnienie zasługuje niezmiennie zachwycający mnie Speake-Marin i debiutujący Spirit Wing Commander. Rewelacyjny czasomierz, który im dłużej człowiek nosi, tym trudniej się mu z nim rozstać.

Ciekawie wypadł również sportowy chronograf Chopard Mille Miglia 2014 oraz dwie klasyczne, budżetowe propozycje Longines: Conquest Heritage 1954-2014 oraz Heritage 1935. Z wyższej półki wybrałbym niemieckie zegarmistrzostwo w świetnym wydaniu, czyli Glashütte Original Senator Chronograph Panoramadatum albo szwajcarskie De Bethune DB28 Maxichrono.
Łukasz Doskocz (CH24.PL)
Tegoroczne targi Baselworld były piątymi, w których mieliśmy okazję uczestniczyć i jednocześnie pierwszymi, na których byliśmy obecni przez blisko tydzień. Żaden zegarek ani marka nie wyróżniały się szczególnie, nikt nie wywołał wielkiego WOW zwariowaną innowacją, awangardowym designem czy nieszablonowym pomysłem, który byłby komentowany przez wiele dni. Było jednak kilka zegarków, które z przyjemnością widziałbym w swojej kolekcji.
Jako wielki fan chronografów, w pierwszej kolejności wskazałbym dwa nowe modele ze stoperem. Pierwszy zaprojektowany przez Glashutte Original i wyposażony w kaliber 37-01 (lub 37-02 z licznikiem godzinowym) z kołem kolumnowym, nakręcający mechanizm w obu kierunkach rotor, stop sekundę, dużą datę i skaczącą minutę w liczniku stopera. Kaliber zaprojektowano z naciskiem na jak najmniejszy stopień skomplikowania oraz niewielką liczbę tworzących go komponentów (aby był stabilny i niezawodny) i umieszczono w dwóch modelach: Senator Chronograph Panoramadatum oraz Seventies Chronograph Panoramadatum. Pierwszy to propozycja dla miłośników klasyki, ze złotą lub platynową kopertą i srebrną tarczą, a drugi to sportowy czasomierz w kwadratowej, stalowej kopercie z różnymi kolorami cyferblatów.


Drugim chronografem, który bardzo mi się spodobał (i chyba nawet mógłbym go uznać za najciekawszy zegarek całych targów Baselworld) jest rewelacyjna propozycja od De Bethune – DB29 Maxichrono Tourbillon. Zamknięty w pięknej, złotej kopercie z ruchomymi uszami, srebrną tarczą i niebieskimi wskazówkami, nowy, in-house’owy mechanizm (DB2039) to ręcznie nakręcany chronograf z kołem kolumnowym i trzema odrębnymi sekcjami odpowiadającymi za różne wskazania: sekund, minut i godzin. System ochrzczono roboczo „absolute clutch”, a został zaprojektowany aby zapewnić zegarkowi maksymalną stabilność. I tak właśnie jest. Ponadto czasomierz wygląda świetnie zestawiony z czarnym paskiem z aligatora i deklem zabezpieczającym mechanizm. Rewelacja!

Oprócz tych dwóch zegarków, było jeszcze kilka bardzo fajnych klasyków w nowych odsłonach. Omega skupiła się w tym roku głównie na modelu Seamaster 300 Master Co-Axial, ale moją uwagę zwrócił tradycyjny De Ville Tresore w złotej kopercie, z białą tarczą i ręcznym mechanizmem Master Co-Axial caliber 8511. Inna marka należącą do Swatch Group – Longines – zaprezentował bardzo klasyczny, mały (35mm), inspirowany kolekcjami vintage model Conquest ze stalową lub złotą kopertą i minimalistycznym wyglądem. Zaskakujący i klasyczny model przedstawił również MB&F. Legacy Machine 101, nawiązujący do LM1, ma mniejszą kopertę (40mm), jedną tarczę i zawieszone od jej strony koło balansowe. Dekiel ujawnia piknie dekorowany i ręcznie nakręcany mechanizm – warto zapamiętać, że to pierwszy wykonany in-house przez zegarmistrzów MB&F kaliber.
Wspomnę jeszcze o Peterze Speake-Marinie. Tym razem nie wskażę jednak na żaden konkretny zegarek, tylko zwrócę uwagę na fakt otwarcia się marki szerszego grona odbiorców, przy jednoczesnym pozostaniu dostępną i charakterystyczną. Świetna robota Peter!
Robert-Jan Broer (Fratellowatches.com)
Pomimo iż w trakcie Baselworld widziałem mnóstwo nowych i fajnych zegarków, po ponad tygodniowej obecności na tych największych targach branżowych – po powrocie do domu i przeszukaniu różnych stron i blogów – odkryłem ich jeszcze więcej. Ktoś kto nigdy nie był na Baselworld, nie może (jeszcze) stwierdzić, że jest zegarkowym „świrem”. Wracając do tematu – kilka marek i zegarków wywarło na mnie duże wrażenie np. Breva, Arnold & Son, Armin Strom, Tudor, TAG Heuer, Grönefeld, Ressence, Seiko i Rolex. Tak, nawet Rolex zaskoczył mnie w pozytywnym tego słowa znaczeniu modelem Sea-Dweller 4000. Jednak najciekawszą nowością była Omega Seamaster 300. Pomimo, że jestem zagorzałym fanem Speedmasterów, reedycja Seamastera 300 z 1957 roku spełniła wszystkie moje oczekiwania. Nawet krytykowana przez niektórych bransoleta zyskała moją aprobatę. Pomimo tego, że jest gruba i ma zmodernizowaną klamrę, odzwierciedla ducha tej oryginalnej, która także miała wypolerowane środkowe i wyszczotkowane zewnętrzne ogniwa.

Zegarek ma przy tym idealną średnicę 41mm i jest dostarczany z zaprezentowanym w zeszłym roku mechanizmem Omega Co-Axial 8400 o antymagnetycznych właściwościach (odporność na pola > 15000 gassów). Nowy Seamaster 300 ma ciekawą, wyglądającą na vintage – ale ceramiczną – tarczę ze wskazówkami zakończonymi grotami, tak jak w modelu CK2913 Seamaster 300. Bezel powstał oczywiście w technologii LiquidMetal. Dlaczego ten zegarek tak mi się podoba? Po pierwsze dlatego, że z sukcesem nawiązuje do pierwowzoru, a po drugie ze względu na interesującą cenę – 5000 Euro. Mam słabość do zegarków, które sprzedawane są w tej cenie, a oferują coś naprawdę wyjątkowego. Omega Seamaster 300 w moim odczuciu jest takim czasomierzem.
Kristian Haagen (Timegeeks.dk)
Ciężko jest siąść i wybrać najciekawsze zegarki Baselworld 2014. Będąc na miejscu człowiek widzi tak wiele, jest narażony na nadmierną zegarkową ekspozycję i zalew prasowych informacji. Ale mając jakiegoś czasu targi za sobą, mogę śmiało stwierdzić, że trzy zegarki naprawdę do mnie przemówiły.
1. Linde Werdelin Oktopus II MoonLite. Zabawne jest to, że ten zegarek zobaczyłem jako pierwszy podczas mojego sześciodniowego pobytu na targach w Bazylei w tym roku. Olśniewające piękno i świetne ogóle wrażenie po prostu do mnie przemówiły. Naprawdę podoba mi się wykończenie z masy perłowej na lekkiej kopercie ALW i nawet jeśli biały, gumowy pasek wydaje się lekko dziwny, muszę przyznać, że wyglądał bardzo dobrze w zestawieniu z MoonLite, zamiast wstępnej srebrno-szarej wersji, którą Morten Linde zaprojektował dla tego modelu.

2. Girard-Perregaux Neo-Bridge Tourbillon był w tym roku naprawdę spektakularnym zegarkiem! Uwielbiam oczywiste architektoniczne nastawienie, które Stefano Macaluso ma do szwajcarskiego zegarmistrzostwa. I to, że z nim GP obrało w ostatnich latach właściwy kierunek. Nie mam na myśli tylko tego modelu, lecz także całą gamę innych, zaprezentowanych niedawno.

3. Z zeszłorocznym Dark Side of the Moon oraz tegorocznym, tytanowym i złotym (Sedna) Apollo 11 45th Anniversary z dołączonym brązowym, tekstylnym paskiem i laserowo grawerowaną, brązową tarczą, Omega bez dwóch zdań robi to co wyśpiewał Justin Timberlake – bringing back sex. Już nie mogą się wprost doczekać, co marka przygotuje dla nas na przyszły rok.

Joshua Munchow (quillandpad.com)
W tym roku miałem przyjemność doświadczyć po raz pierwszy prawdziwej atmosfery Baselworld jako członek ekipy Quill&Pad. Mój wybór, co nie jest dla mnie zaskoczeniem, zdeterminowały głównie techniczne komplikacje przeróżnych marek oraz niezależnych zegarmistrzów.
Mianem „The best” określiłbym zegarek Grönefeld Parallax Tourbillon z funkcjami push-to-set i push-to-wind, które
pozwalają noszącej go osobie bezpiecznie zatrzymać delikatny tourbillon i ustawić zegarek z dokładnością co do sekundy. Parallax Tourbillon spełnia standardy wymagane przez C.O.S.C, a zatem zapewnia dużą dokładność.

Ciekawym zegarkiem jest też Sauterelle à Lune Perpétuelle innego niezależnego zegarmistrza – Andreasa Strehlera. Piękny mechanizm doposażono we wskazanie faz Księżyca, które będzie poprawnie działało przez 14,189.53 lat i składa się wyłącznie z 4 komponentów, co czyni całość najbardziej dokładną i najmniej skomplikowaną komplikacją faz Księżyca w zegarku naręcznym. Wspomnę jeszcze tylko o dwóch komplikacjach kalibru: remontoir d’égalité i skaczącej sekundzie.

Kolejna pozycja to nie zegarek lecz technologia. Mowa o Ulysse Anchor Escapement od Ulysse Nardin. Wychwyt kotwicowy jest pierwszym tego rodzaju, gdzie stworzona z krzemu kotwica nie potrzebuje pivotów i staje się „latającą kotwicą”. Podoba mi się to, że UN się nie poddaje i wciąż rozwija krzemową technologię w zegarmistrzostwie.

Na wzmiankę zasługuje również niesamowity Christophe Claret Margot – pierwszy damski zegarek z komplikacją nie związaną z czasem – oraz Louis Vuitton Escale Worldtime, prawdziwy czasomierz z komplikacją World Time, który zawiera 24 kolorowe historyczne monogramy zaczerpnięte wprost z archiwów marki Louis Vuitton.
Wspomnę jeszcze o Starfleet Machine od MB&F i L’Épée 1839 – inspirowany przestrzenią kosmiczną zegar stołowy naprawdę wygląda jak nie z tego świata. I na koniec NOMOS Glashutte za ich kamień milowy w rozwoju i produkcji… Gratulacje NOMOS!

