Zegarki czytelników Zenith Elite (Jakub Filip Szymaniak)
Elite należy do moich ulubionych czasomierzy i często gości na nadgarstku. Świetnie sprawdza się jako towarzysz formalnych okazji, całkowicie zmieniając charakter w letnie miesiące, kiedy pozwalam sobie na komponowanie go z brązowym paskiem Perlon i luźnymi koszulami oraz polówkami.
Rok 1994 był przełomowy dla marki Zenith. Na dorocznych targach zegarkowych zaprezentowano zegarki wyposażone w nowy, własny mechanizm – Elite. Tym zdecydowanym krokiem zakończono epizod ze stosowaniem werków ETY w podstawowych modelach (chronografy Zenith od lat były już dostępne ze słynnym El Primero). Konstrukcja charakteryzowała się niewielką wysokością, dzięki której czasomierze z serii Elite miały grubość około 7mm lub 8mm w zależności od wersji. Rezerwa chodu wynosiła 55 godzin, częstotliwość pracy 4Hz. Płaski Elite zdobył w Bazylei główną nagrodę dla najlepszego mechanizmu 1994 roku, a firma Zenith rozpoczęła drogę ku sukcesowi nowego modelu.
Swojego pierwszego Zenitha nabyłem w 2007 roku. Był to okres w którym od kliku lat interesowałem się zegarkami, intensywnie chłonąłem wiedzę techniczną, poznawałem wielu forumowiczów z Klubu Miłośników Zegarów i Zegarków, mocno angażowałem się na forum internetowym oraz poznałem wielki świat znanych marek na słynnych targach Baselworld w Szwajcarii – jednym słowem pionierskie czasy mojego hobby, które darzę wielkim sentymentem. Model który zakupiłem od kolegi, pochodził z 2005 roku, należał do bardziej popularnych z serii – stal, gładka tarcza, automat – kaliber 680. Dwie wskazówki centralne, mała sekunda, datownik – kwintesencja klasyki. Zegarek bardzo mi się podobał, ale w tamtym czasie byłem dwudziestoparolatkiem pracującym w reklamie, klasyczny strój był mi obcy i na nadgarstku jednak częściej lądowały zegarki nurkowe. Po około roku stwierdziłem, że Zenith musi odejść i tak się stało. W międzyczasie pojawił się jeszcze Elite Port Royal – na tym samym mechanizmie, jednak w zdecydowanie luźniejszej formie – do tego modelu zamówiłem jeden z moich pierwszych ręcznie robionych pasków, wykonany ze skóry strusia.
Egzemplarz który aktualnie użytkuję, posiadam od 2,5 roku, a sam zegarek ma ok. 10 lat. Jest to ręcznie nakręcany model – Elite HW, w wersji kolorystycznej ze złoconymi indeksami, wskazówkami i koronką. Bardziej płaska od automatycznej konstrukcja mechanizmu oraz pełny dekiel sprawiają, że mamy do czynienia z prawdziwym ultra-slimem – zegarek od dekla do lekko wypukłego szkła mierzy jednynie 7 mm, a smukły profil koperty potęguje to wrażenie. Mała sekunda zlokalizowana na 9 godzinie posiada delikatnie giloszowane tło i jest równoważona poprzez okienko datownika na godzinie 3. Profil tarczy jest na krańcach obły i współgra ze wspomnianym lekko wypukłym szafirowym szkłem, wyposażonym w wewnętrzny antyrefleks. Fazowane wskazówki – godzinowa i minutowa – kolorystycznie grają z indeksami godzinowymi oraz koronką z wytłoczonym logiem Zenith. Całości dopełnia bardzo elegancki kształt uszu – przy 37mm średnicy koperty, szerokość między uszami to 19mm – w sam raz, proporcje są bardzo klasyczne, jest to stara dobra szkoła. W prezentowanej wersji pełny dekiel posiada kilka tradycyjnych informacji (nazwa marki, referencja modelu, napis Swiss Made, rodzaj materiału koperty) oraz piękne zabytkowe logo firmy Zenith.
Z racji swojej małej grubości Zenith nosi się świetnie i rewelacyjnie prezentuje w towarzystwie mankietu koszuli wyłaniającego się spod rękawa marynarki. Nawet w mocno dopasowanych rękawach z ciasnymi mankietami, nie ma dyskomfortu, zegarek leży jak przyklejony i o nic nie zawadza – jest to też zasługa braku ostrych kantów i profilu lunety. Czytelność jest świetna, ale to co najprzyjemniejsze, to operowanie koronką. Łatwo się ją odciąga, a nacięcia są odpowiedniej wielkości. Bardzo dużym plusem i ciekawym atrybutem mechanizmu jest możliwość zmiany ustawień datownika w obie strony – nie musimy „jechać” całego miesiąca do przodu jeśli przestawimy datownik o jeden dzień za daleko. Sama operacja przestawiania jest bardzo przyjemna bo datownik przeskakuje bardzo ostro, bez luzów, szybko – pozwala to na przestawienie połowy miesiąca w dosłownie kilka sekund. Bardzo lubię i doceniam ten element konstrukcji mechanizmu Elite 650. Pochodnym wspomnianej konstrukcji jest zmiana daty o północy – przestawia się od razu, bez obserwowania wielominutowych przesunięć w okienku datownika. Drugim praktycznym elementem Elite jest wysoka rezerwa chodu, wynosząca 56 godzin. W dostępnych aktualnie na rynku mechanizmach producenci coraz częściej stawiają na długą rezerwę chodu, ale w 1994 roku kiedy zaprezentowano Elite 650, był to jeden z lepszych wyników w klasie popularnych modeli manufakturowych.
W mojej opinii zegarek nie ma słabych stron, dzięki czemu raz po raz rozglądam się za możliwością dokupienia na rynku wtórnym towarzysza różniącego się wersją tarczy, czy też poziomem komplikacji (wersje GMT oraz wyposażone we wskazanie rezerwy chodu).
Jakub Filip Szymaniak na co dzień prowadzi pracownię, w której powstają nietuzinkowe akcesoria wykonane z wyjątkowych skór, z zastosowaniem tradycyjnych technik kaletniczych. Między innymi ręcznie szyte paski do zegarków, o procesie powstawania których przeczytacie na ch24.pl wkrótce. Więcej na stronie jfszymaniak.pl
Chcesz aby opis Twojego ulubionego zegarka trafił na naszą stronę?
Napisz na adres redakcja (małpa) ch24.pl lub skorzystaj z formularza kontaktu