
Recenzja D.Dornblüth & Sohn Cal.99.2
Za zegarek niezależnego twórcy trzeba zazwyczaj zapłacić mała fortunę. Dirk Dornblüth to jeden z przystępniejszych niezależnych, który za rozsądną cenę oferuje bezkompromisową jakość i styl.
Kalbe to mała, licząca sobie nieco ponad 8000 mieszkańców miejscowość nad rzeką Milde w północnych Niemczech, w kraju związkowym Saksonia–Anhalt. W tej oddalonej o 320km od niemieckiego centrum zegarmistrzostwa – Glashutte – miejscowości, przy ulicy Westpromenade 7, ulokowana jest mała rodzinna manufaktura klanu Dornblüthów. Dieter (ojciec) i Dirk (syn) Dornblüthowie uczyli się fachu w szkole zegarmistrzowskiej Glashutte (więcej o tym pisaliśmy TUTAJ). Dumnie nosząca ich nazwisko firma swoje początki datuje na rok 1959, choć tak naprawdę w obecnym kształcie marka działa od roku 1994. Wtedy to powstał – rękami Dirka Dornblütha – pierwszy, inspirowany klasycznym, niemieckim stylem czasomierz, dający początek niezależnej manufakturze, hołdującej tradycji ręcznego wykonywania mechanicznych zegarków najwyższej jakości i klasy. W branży zegarkowej, która dzisiaj bardziej swoim kształtem i strukturą przypomina w pełni zindustrializowany przemysł niż tradycyjną, rzemieślniczą sztukę (w niczym nie umniejszając niektórym firmom) D.Dornblüth & Sohn, ze swoją filozofią ręcznego budowania czasomierzy jest prawdziwą perełką. Szczególnie, jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że w manufakturze próżno szukać nowoczesnych, komputerowo sterowanych obrabiarek CNC (Dornblüthowie od początku uznali to za zbędny luksus). Firma jest absolutnie odporna na zmieniające się jak w kalejdoskopie trendy oraz mody i wreszcie cena produkowanych w mocno ograniczonej ilości zegarków nie wywołuje palpitacji serca jak w przypadku 99% innych „niezależnych”.
W bardzo konsekwentnym stylistycznie i mechanicznie portfolio Dornblütha, obejmującym obecnie 8 różnych modeli, jeden odgrywa szczególnie istotną rolę. Kaliber 99.2 był pierwszym w pełni własnym projektem Ditera i Dirka Dornblüthów. Wyposażony (a raczej doposażony – ale o tym za chwilę) w małą sekundę i wskaźnik rezerwy chodu model, a precyzyjniej mówiąc kaliber, stał się wyjściową bazą dla wszystkich pozostałych konstrukcji powstających w Kalbe.

Dzięki uprzejmości Dirka przez pełne 3 tygodnie miałem przyjemność nosić stworzony specjalnie dla nas egzemplarz modelu 99.2.
Niemiecki styl
Niemiecka szkoła zegarmistrzowska ma, podobnie jak wiele innych aspektów życia i działalności naszych zachodnich sąsiadów, zestaw bardzo poukładanych, konkretnych i konserwatywnych zasad. Zasady te tyczą się, w przypadku zegarków Made In Germany, zarówno mechanicznej, jak i stylistycznej części projektu każdego zegarka – i na całe szczęście oba elementy mają swoje niezaprzeczalne zalety. Zacznijmy od zewnętrza.
Każdy zegarek sygnowany prostym logo D.Dornblüth& Sohn ma kilka wspólnych stylistycznie elementów. Mierząca „klasyczne współcześnie” 42mm średnicy i 11.5mm wysokości koperta wykonana jest ze stali (opcjonalnie można zamówić wersję z różowego złota). Jej bardzo tradycyjna forma i proporcje podkreślone są kombinacją starannych wykończeń: satynowanymi bokami, bezelem i deklem (z szafirowym okienkiem) oraz polerowaną górną powierzchnią uszu, wąską ramką wokół szafirowego, wypukłego szkiełka oraz boków bezela i dekla. Prosta, aczkolwiek bardzo elegancka i piękna koperta kryje srebrną, chropowatą, lekko połyskującą tarczę designersko mocno inspirowaną morskimi chronometrami pokładowymi, jakich prekursorzy oceanicznych podróży używali do nawigowania swoimi statkami po nieznanych, bezkresnych wodach mórz i oceanów świata. Kluczowe elementy tej morsko-chronometrycznej stylistyki to ring minutowy z wyraźną, czytelną podziałką (często nazywany „rail-track”), duże-małe tarcze sekundnika i, w testowanym modelu, rezerwy chodu (AB/AUF na godz. 3) i stylizowane, vintagowe wskazówki, termicznie niebieszczone – oczywiście ręcznie – celem uzyskania krystalicznie błękitnego, metalicznego koloru. Czytelna i perfekcyjnie skomponowana kompozycja to wzór sprawdzony i znany doskonale nie tylko z kolekcji praktycznie każdej marki niemieckiej (kojarzycie go zapewne również z 7-dniowym IWC Portuguese Automatic, ikoną w swojej i nie tylko swojej kategorii). Jeśli jednak design tarczy Ref.Cal.99.2 można uznać za wtórny, znany i powielany dziesiątki, jeśli nie setki razy przez dziesiątki manufaktur, prawdziwa unikalność i specialite de la maison zegarków Dornblüth & Sohn (tego i każdego innego) ukryte są pod syntetycznym, szafirowym szkiełkiem dekla.

Złote serce
Choć nie bez powodu D.Dornblüth & Sohn jest nazywany manufakturą, tworzonego przez firmę kalibry nie są w 100% własnymi dziełami zegarmistrzów marki. Bazą każdego kalibru zamykanego w zegarku Dornblütha jest doskonale znany i sprawdzony w boju, manualnie nakręcany UNITAS 6497. Jednakże baza, to nie do końca właściwe określenie tego, ile de facto finalny kaliber sygnowany grawerami manufaktury ma wspólnego z tym sygnowanym logotypami fabrycznymi. Z całego, stockowego UNITASA modyfikowana konstrukcja czerpie jedynie przekładnie napędową z kołem minutowym, wychwytem, kołem balansowym, sprężyną włosową i mechanizmem naciągu – wszystkie inne elementy bazowego mechanizmu lądują w koszu. Do gotowej przekładni Dirk Dornblüth dokłada własne, ręcznie wykonane płyty, mostki, koła, przekładnie i komplikacje, tworzone już w 100% In-house. Co więcej, z siermiężnego i przeciętnie urodziwego UNITASA powstaje przepiękny, topowo wykończony mechanizm reprezentujący to co najlepsze w niemieckiej szkole dekoracyjnej. Duże elementy kalibru wraz z przykrywającą konstrukcję od góry płytą ¾ (charakterystyczną dla niemieckich mechanizmów) i ręcznie grawerowanym mostkiem koła balansowego, wykonane są z miedzi, a następnie pokrywane różowym złotem. Płytę bazową zdobi groszkowanie. 4 z 20 rubinowych kamieni łożyskowych umieszczone są w złotych szatonach, mocowanych niebieskimi śrubkami (pozostałe także są barwione na niebiesko termicznie). Powierzchnię płyty ¾ ozdabiają z kolei pasy genewskie oraz ręcznie grawerowane inskrypcje, wypełnione dla kontrastu żółtym złotem. Wreszcie dwa duże, stalowe koła naciągu ozdabia podwójny szlif słoneczny. Sam balans, pracujący z dostojną częstotliwością 18.800 wahnięć na godzinę, reguluje tzw. łabędzia szyja. Prawdopodobnie, zależnie od stopnia zaawansowania Waszej zegarkowej pasji, widzieliście już dziesiątki czasomierzy napędzanych różnie dekorowanym i działającym UNITASEM. Zapewniam jednak, że tak niesamowitej i perfekcyjnie zmodyfikowanej jego wersji nie zobaczycie nigdzie indziej. Kaliber 99.2 wygląda jak małe dzieło sztuki z dużo wyższej zegarmistrzowskiej półki, niż w rzeczywistości jest. Dodatkowo działa perfekcyjnie, a nakręcenie sprężyny co każde 2 dni (pełna rezerwa to 50h) to czysta przyjemność.
I jeszcze słowo o dwóch dołożonych do mechanizmu, Dornblüthowych komplikacjach. Choć bazowy UNITAS ma sam w sobie komplikację małego sekundnika, Dirk Dornblüth w miejsce seryjnej przekładni montuje niezależną od głównego napędu, pośrednią przekładnię z dodatkową sprężyną i wałkiem. Rezerwa chodu zaś (jej analogowe wskazanie na tarczy) to stożkowa przekładnia dyferencyjna, połączona z mechanizmem naciągu sprężyny głównej.

Doskonale pamiętam pierwsze zetknięcie z marką D.Dornblüth&Sohn, dzięki zamieszczonej parę lat temu na forum Klubu Miłośników Zegarów i Zegarków foto-relacji z wizyty w Kalbe jednego z klubowych kolegów, „nakręconej” przy okazji odbierania przez niego swojego egzemplarza Dornblütha (modelu Cal.99.1. z biała tarczą, małą sekundą i błękitnymi wskazówkami). To, co szczególnie zwróciło moją uwagę – świeżego jeszcze wtedy pasjonata zegarków – to nie tylko piękny, ręcznie wykonywany w zgodzie z zegarmistrzowską tradycją czasomierz. Dirk Dornblüth to inne, świeże (choć tradycyjne) podejście do tworzenia mechanicznego zegarka. Możliwość dość dowolnej personalizacji wymarzonego egzemplarza, a nawet jego osobistego odbioru (po średnio 6-8 miesiącach oczekiwania) to dodatkowe smaczki, potęgujące wyjątkowość każdego kolejnego Dornblütha, szczególnie tego z własnymi inicjałami, wygrawerowanymi na płycie mechanizmu, zaraz nad tykającym balansem (bo i taka opcja istnieje).
Za recenzowany model Cal.99.2 trzeba zapłacić 5.300Euro (około 22.000PLN). W zamian, w pięknym, drewnianym pudełku z okienkiem odsłaniającym tarczę niczym stary zegar biurkowy, dostajemy klasyczny, ale z pewnością nie klasycznie nudny zegarek stworzony do codziennego, regularnego użytkowania. Jasne, że D.Dornblüth&Sohn nie oferuje multi-funkcji sportowego G-Shocka ani blichtru złotego ROLEXA – ale propozycja z pewnością nie jest skierowana do szukającego takich cech klienta. Ja zakwalifikowałbym czasomierz, który widzicie na zdjęciach (z góry przepraszam za ich słabą jakość) jako idealny classic-casual. Dirk Dornblüth definiuje swoją pracę jako „tworzenie czasomierzy wedle własnego postrzegania zasad rzemiosła w zgodzie z tradycją starych mistrzów oraz udowodnienie, że niemiecka szkoła zegarmistrzowska kultywowana przez naszych poprzedników, jest ciągle możliwa do realizowania bez pomocy komputerowo sterowanych maszyn, nawet w erze internetu”.
Świetne ręczne wykonanie, klasyczny chronometrycznie inspirowany design i praktycznie wszystko, czego można oczekiwać i wymagać od zegarka na co dzień – te wartości odnajdziecie w zegarkach wykonywanych w saksońskim Kalbe. I nawet z zasady mniej praktyczna niż naciąg automatyczny konieczność nakręcenia czasomierza co każde dwa dni daje całe mnóstwo przyjemności, połączonych z charakterystycznym, głośnym tykaniem zapadki naciągu i widokiem przepięknego, złotego mechanizmu. Mechanizmu przywodzącego na myśl tradycyjny, zegarmistrzowski fach, który, nie bez powodu, zwykliśmy nazywać sztuką. Uwielbiam ten zegarek.

Na (+)
– spójny, historycznie inspirowany design
– idealny komfort i czytelność
– przepiękny, mocno modyfikowany kaliber
– bardzo wysoka jakość wykonania i wykończenia
– niezależna, mała manufaktura
– bardzo przyzwoita cena
Na (-)
– brak stop sekundy (opcjonalna, za duża dopłatą)
– zbyt delikatna i za mała klamerka
– goły, stalowy pierścień dekla
D.Dornblüth & Sohn Cal.99.2
Ref: 99.2. (5) ST
Mechanizm: Caliber 99.2, manualny, 50h rezerwy chodu, 18.800 A/h, mała sekunda, rezerwa chodu
Tarcza: srebrna z nakładanymi indeksami arabskimi i niebieskimi wskazówkami
Koperta: 42×11.5mm, stal, szafirowe szkło z antyrefleksem, szafirowy dekiel
Wodoszczelność: 30m (3atm)
Pasek: skóra aligatora z białym przeszyciem, stalowa klamerka zapinana na trzpień
Limitacja: —
Cena: 5.300Euro (~22.300PLN)
Zegarek do testów dostarczyła manufaktura D.Dornblüth & Sohn.
Materiały pomocnicze: Dirk Dornblüth