Recenzja Seiko Prospex Diver’s SRP777 [zdjęcia live, cena]
Mechaniczne divery Seiko to chyba najlepsza budżetowa propozycja zegarka w skali całej branży. Reaktywowany „Żółw” ma wszystko, czego można by oczekiwać za tak niewygórowane pieniądze…
Historia dostępnych praktycznie na każdą kieszeń nurków Seiko jest tak bogata, że moglibyśmy jej spokojnie poświęcić cały, osobny, przepastny artykuł. Jest też duża szansa, że wielu z Was zaczynało zegarkową przygodę od najtańszej „5-tki”, albo któregoś z nurków. Ba – pewnie wiele takich zegarków ciągle pozostaje w kolekcjach i nierzadko ląduje na nadgarstku. Zwykło się uważać, że tani znaczy słaby, źle wykonany, zawodny i nie wart wydawania nawet małych pieniędzy. Seiko przeczy temu praktycznie każdą referencją, od najtańszych, kultowych SKX-ów i wspomnianych „5-tek”, po modele nieco droższe. Pokazana rok temu linia SRP stanowi bezpośrednią reaktywację kultowego w pewnych kręgach modelu Ref. 6309, który triumfy święcił w drugiej połowie lat 70. ubiegłego wieku. Japońska marka wypuściła kilka wariantów, ale najbardziej „rasowy” i wierny oryginałowi jest model SRP777.
Uznawany nieoficjalnie za następcę nieprodukowanej już (niestety!) linii SKX, „Żółw” ma wszelkie cechy predestynujące go do stania się kolejną ikoną, nie tylko japońskiej marki.
6309
Pierwszy diver wyjechał z japońskiej manufaktury w roku 1965. Referencja 6217 dała początek nurkowej sadze marki, a jej współczesną, choć bliską pierwowzorowi reedycję, zobaczyliśmy na tegorocznym Basel (czytaj TUTAJ). Nie mniej kultowa wśród kolekcjonerów Seiko referencja 6309 trafiła na rynek w okolicach kwarcowego kryzysu, ale że ten Japończyków nieszczególnie dotyczył (zwłaszcza, że sami go wywołali), Ci – ku zadowoleniu klientów – robili swoje. Zegarek był bardzo duży (44mm), masywny, w beczułkowatej kopercie, a na dokładkę z własnym mechanizmem automatycznym i klasą wodoszczelności 150m.
Dzisiaj dobrze utrzymane egzemplarze momentalnie znikają z rynku i pewnie pospołu zasługa to ich niewątpliwej klasy i reedycji. Reedycji, która jest wierna oryginałowi, z kilkoma uwspółcześniającymi zmianami. Grunt, że Seiko nie uległo pokusie korekty stylistyki, która „Żółwiowi” nadaje cały charakter.
SRP777
Kluczowym detalem „Żółwia” – tym, któremu zegarek zawdzięcza swój odzwierzęcy przydomek – jest jego duża, beczułkowata koperta, przypominająca z góry żółwią skorupę.
Mierząc z lewej do prawej strony otrzymamy 44mm, mierząc z uszami to już 48mm. Do tego 13.5mm grubości daje nam kawał rasowego tool-watcha. Dużego (na ręku nawet większego, niż mówią liczby) ale nie przesadzonego – a i o jego przeznaczeniu trzeba pamiętać. Już wielokrotnie pisaliśmy o tym, jak to divery są de facto „desk-diverami”, które wody posmakują najgłębiej w basenie. Jeśli jednak nurkujecie, zegarek sprawdzi się znakomicie. Jeśli tylko w wannie, też nie będzie problemów.
Zdecydowanie na plus SRP777 działa jego poziom wykonania – zwłaszcza mając na uwadze przedział cenowy (o którym, tradycyjnie, na koniec). Produkt jest niby masowy i pewnie w dużym stopniu produkowany maszynowo, ale to nie pozbawiło go estetycznych detali. Od góry koperta jest koncentrycznie szczotkowana, natomiast na bokach przechodzi w polerowanie, powtórzone na deklu z wytłoczonym w środku symbolem fali tsunami – znakiem rozpoznawczym nurków Seiko.
Po prawej, na wysokości godz. 4, osadzono sporą, zakręcaną koronkę. Dzięki widocznemu od spodu koperty, małemu wgłębieniu, łatwiej się ją odkręca i odciąga w odpowiednią pozycję (dokręcenie sprężyny, ustawienie daty, dnia tygodnia oraz czasu). Warto też wspomnieć, że Seiko zdecydowało się na wywiercone otwory w uszach, w miejscu teleskopów – to wydatnie ułatwia zmianę paska, nawet bez specjalnych narzędzi. Cała konstrukcja jest wodoszczelna do 200m, i wpisana w kolekcję „PROSPEX” – czyli linię profesjonalnych tool-watchy. Ten rzecz jasna jest diverem, więc nie mogło zabraknąć nurkowego bezela.
Tradycyjny, obrotowy pierścień na górze koperty ma aluminiową, czarną wkładkę, srebrne indeksy i trójkąt z małym punkcikiem z luminowy na godz.12. Obraca się – oczywiście przeciwnie do ruchu wskazówek zegara – w systemie 2 kliknięć na minutę, co daje w sumie 120 kliknięć na pełny obrót. Pracuje z odpowiednim oporem, a przy tym jest solidnie spasowany i raczej nie da się go przestawić przypadkowo. W diverze to rzecz istotna, ale na szczęście – gdyby co – najwyżej wynurzycie się za szybko, bez uszczerbku na zdrowiu. W bezelu osadzone jest szkło „hardlex”, czyli utwardzone, wytrzymałe szkło mineralne, które może szafirem nie jest, ale i tak nie powinno się uszkodzić.
W recenzowanej wersji „Żółwia” tarcza jest matowo czarna, wyraźnie dopieszczona w stosunku do tej z SKX007. Miejsce namalowanych indeksów zastąpiło 11 nałożonych indeksów z wypolerowaną, metalową ramką i zieloną luminową wewnątrz. Tak samo zrobione są wskazówki, choć te zaczerpnięto bezpośrednio z SKX, co zresztą widać po lekkiej różnicy w kolorach między nimi a indeksami. Jedyny ale jakie mam do projektu, to sekundnik, który w przeciwieństwie do oryginalnego żółwia, ma mała kulkę przeciwwagi na dolnej, nie w górnej części. W oryginale ten detal dodaje charakteru – taka mała rzecz, a cieszy.
Divery mają to do siebie, że to jedne z najbardziej (jeśli nie najbardziej) funkcjonalnych i czytelnych zegarków. I z SRP777 dokładnie taki jest. Czas odczytamy w każdych warunkach, jednym szybkim rzutem oka, nawet w ciemności, dzięki świecącej jaskrawo jak latarka luminowie. Datownik (z datą i dniem tygodnia) przyda się natomiast na co dzień.
Mechanika
Jeśli lubicie to poczucie, że na ręku macie zegarek z in-housem, to i na tym polu nie będziecie rozczarowani. Seiko we wszystkich swoich modelach zwykło montować własne mechanizmy, gwarantując sobie w ten sposób niezależność. Rzecz jasna w budżetowych nurkach nie znajdziemy werków klasy Grand Seiko, ale i tak jest bardzo solidnie i zaskakująco dokładnie.
Kolekcja SRP dostała automatyczny kaliber 4R36, upgrade w stosunku do stosowanego w SKX-ach kalibru 7S26. Kluczowe, zdecydowanie ułatwiające życie zmiany, to możliwość ręcznego dokręcenia i stop sekunda. Z obu tych funkcji korzystam regularnie, a precyzyjne ustawienie czasu jest tym ważniejsze, że testowany egzemplarz chodził i chodzi ze zdumiewającą dokładnością. Nie wiem, na ile to kwestia indywidualnej regulacji, a na ile przypadku, ale średnia odchyłka przy normalnym użytkowaniu nie przekraczała 2s(!). To wynik imponujący. Więcej, to najdokładniejszy zegarek jaki posiadam. Brawo Seiko. Rezerwa chodu mechanizmu to nieco ponad 40h.
Konkluzja
Test Seiko SRP777 „Turtle” miał być początkiem serii recenzji budżetowych zegarków – świetnych i za nieduże pieniądze – ale obawiam się, że chyba zaczęliśmy z najwyższego możliwego C.
Jestem wielkim fanem SKX-ów, a SRP jest jak jego prawie doskonałe rozwinięcie. Prawie, bo koperta jest jednak duża a zegarek masywny, wyraźnie bardziej niż jego starszy i mniejszy brat. Większe gabaryty nie oznaczają jednak wyraźnego dyskomfortu, zwłaszcza, że Seiko poprawiło również silikonowy pasek. Ten jest teraz miękki, przyjemny w dotyku, zapinany na ładnie wykończoną klamerkę i odpowiednio długi, by pasował na każdy nadgarstek, a nawet na nurkową piankę. Mały minus tylko za metalową szlufkę, która ma ostre krawędzie i potrafi boleśnie depilować przegub.
Bardzo dobrze spisuje się mechanizm, a obsługa jest prosta i intuicyjna. Naprawdę ciężko znaleźć konkretne, znaczące wady SRP777 – tym bardziej z perspektywy jego ceny. Za testowany model trzeba zapłacić 399EUR (~1.675PLN). Za referencje z bransoletą (SRP773 i 775) o 40EUR więcej. Moim zdaniem w kategorii sportowych zegarków mechanicznych do 2.000PLN SRP ma bardzo małą – jeśli w ogóle jakąkolwiek – konkurencję. Ma za to masę vintage’owego charakteru i rasowości nurka, który powinien być jednak wierny swojemu dedykowanemu przeznaczeniu. Zapinając „Żółwia” na nadgarstku każdorazowo mam dziwną ochotę ponurkować… chociaż nigdy tego nie robiłem.
Seiko PRospex Diver's
Nazwa modelu | Seiko PRospex Diver's |
Ref. | SRP777 |
Mechanizm | z automatycznym naciągiem |
Rezerwa chodu (h) | 40 |
Tarcza | czarna |
Koperta | stalowa |
Średnica (mm) | 44 |
Wodoszczelność | 200m |
Pasek | gumowy |
Cena (PLN) | 1675 |
Macie dokładne dane od kiedy SKX007 nie jest produkowany? Mam egzemplarz z końca 2016 roku…wszędzie widzę info o wygaśnięciu produkcji, ale nigdy nie znalazlem potwierdzenia…
Dokładniej daty nie podam – natomiast to informacja bezpośrednio od marki, także raczej wiarygodna.
Fajna recenzja,posiadam Seiko SRP 775, genialny zegarek.
Fajna recenzja. Ile ma miedzy mm między uszami?
22mm
Polecicie mi jakiś kultowy zegarek Seiko (niekoniecznie diver) z dobrym mechanizmem (40h rezerwy), ale w mniejszym rozmiarze niż SRP777.
seria SKX, ewentualnie któryś „Monster” albo Seiko 5 (ale tych modeli jest masa)… SKXy to kultowe i mega solidne zegarki za bardzo niewygórowane pieniądze.
Dziękuje.
„5” ma za krótką rezerwę chodu, ale znalazłem mały i fajny SKX013.
„Z obu tych funkcji korzystam regularnie, a precyzyjne ustawienie czasu jest tym ważniejsze, że testowany egzemplarz chodził i chodzi ze zdumiewającą dokładnością. Nie wiem, na ile to kwestia indywidualnej regulacji, a na ile przypadku, ale średnia odchyłka przy normalnym użytkowaniu nie przekraczała 2s(!). To wynik imponujący. Więcej, to najdokładniejszy zegarek jaki posiadam.”
Niecały miesiąc temu kupiłem SPB059J1 ze względu na wygląd i jak do tej ma ok. +0,8sec na dobę. W dzień na ręce w nocy rotomat. Więc ogólnie jest super.
Z tym brakiem konkurencji pozwolę się nie zgodzić, bo firma Deep Blue wypuściła kopię tego Seiko „Turtle”. Deep Blue jest o 1mm szerszy i różni się detalami. Ma datownik tylko z dniem miesiąca, odrobinę inne indeksy na godzinie 12ej, 6ej i 9ej, koronkę na godzinie 3ej, mechanizm szwajcarską Selite SW200 i co najważniejsze SZAFIR zamiast tego hardlexa, który bardzo łatwo zarysować. Przykro mi to mówić, bo uważam że Seiko robi najbardziej stylowe, old schoolowe divery, ale w tej konfrontacji Deep Blue wypada lepiej. Tym bardziej że kosztuje „tylko” 1499zł.
https://uploads.disquscdn.com/images/80c7ec91be9ec2a8802251ff61fa9dd3ed0d60dc4efe657d67e716b30856cdfb.jpg Dla porównania zdjęcia z netu.
Jak sam zauważyłeś – to kopia. Stworzenie dobrego projektu zajmuje lata i pochłania górę pieniędzy. Dlatego nie znoszę „firm”, które kopiują i żerują na innych.
Owszem, podróbki są be, ale tutaj to śmiała teza zakładając, że wszystko już gdzieś było. Klasyczny diver to okrągłe indeksy, bezel, wskazówki w kształcie strzałek, albo z „logo mercedesa” jak u Rolexa. Ileż można stworzyć oryginalnych pomysłów mając do dyspozycji w/w elementy? Dzisiaj zegarek robi się tak, że zamawia się gotowe elementy u producentów i składa się to wszystko do kupy, przyklejając tylko swoje logo. Akurat firma DB poprawiła po Seiko wszystkie „niedoskonałości” starego SKXa, czyli dali indeksy w metalowej obwódce zamiast placków i dali szafir zamiast hardlexa. Dla mnie szafir w tej cenie to ogromny plus, bo już w dwóch Seikaczach porysowałem szkiełka i zapowiedziałem sobie, że więcej Seiko nie kupię, dopóki nie zaczną wstawiać szafirów. Do tego Selita SW200 (brat bliźniak Ety 2824-2). No ale jak rozumiem, Ty jesteś szczęśliwcem, którego stać na zegarki po 15 tysięcy i na takiego na przykład divera od Steinharta, który jest wierną kopią Rolexa, to byś nawet nie spojrzał :)))
Nie zgodzę się, że wszystko już było, więc zostaje tylko kopiowanie. Owszem, divery mają cechy wspólne ale kopia 1:1 to nic innego jak podróbka. Co do cen zegarków – nie wchodźmy sobie do portfeli. Mam zegarki przystępne cenowo, ale nie udające niczego (np. Seiko, SevenFriday). I osobiście źle bym się czuł nosząc na ręce kopię czegoś, na co mnie nie stać…
Akurat w wypadku Seiko i DB cena jest na tym samym poziomie. Po prostu DB zrobiło reedycję lepiej :)
Żerują… może i tak ale robią to zupełnie zgodnie z prawem. Zegar i jego design nie jest chroniony juz prawem patentowym. Każdy moze zrobić wierną kopię.
Jesli DB na tym zarobi i dzieki temu przeznaczy zarobione $ na rozwój to ja przyklasnę. wszyscy chcemy by sie branża rozwijała. Od czegoś trzeba rozpocząć. Ciężko stworzyć markę i z miejsca osiągnąć sukces.
Mnie tam DB sie podoba bardziej niż oryginał. Szczególnie rozmiar robi robotę… Seria SKX to dla dzieci na prezent komunijny sie nadaje :) ( na koniec mała szydera ale prosze ja przemilczeć )