Recenzja Omega Seamaster Aqua Terra Master Chronometer GMT WorldTimer [zdjęcia live, dostępność, cena]
W kategorii zegarków ze wskazaniem czasu we wszystkich strefach propozycja manufaktury z Bienne wyróżnia się nietuzinkowym designem, nietypowymi materiałami oraz funkcjonalnością, która w tym wypadku ma niebagatelne znaczenie.
W dobie globalizacji i nieustannego przepływu informacji, zdolność do synchronizacji z różnymi strefami czasowymi stała się ważnym elementem współczesnego biznesu i podróżowania. Dla utrzymujących międzynarodowe kontakty czas jest elementem kluczowym – nie znając go dokładnie możemy spóźnić się na samolot, przegapić serwis śniadaniowy w hotelu czy nie wziąć udziału w ważnej telekonferencji. Oczywiście przesadzam, ale dobrze znać godzinę, bez względu na miejsce, w którym aktualnie przebywamy. W przeciwieństwie do Roberta Makłowicza ściągającego zegarek z ręki wraz pierwszymi minutami urlopu, my skupimy się na tym, jak najefektywniej i najwygodniej za jego pomocą mierzyć czas na świecie – na konkretnym przykładzie bohatera tej recenzji.
Rzecz jasna każdy zegarek na rękę pokaże czas, na jaki go ustawimy – sprawę czasu lokalnego mamy zatem automatycznie z głowy. Co jednak, jeśli chcielibyśmy wiedzieć, która godzina jest aktualnie w domu albo w jakimś innym miejscu na Ziemi? Tu z pomocą przychodzą komplikacje, a konkretnie wskazanie czasu w dodatkowej albo dodatkowych strefach. W najprostszej i najbardziej klasycznej wersji problem rozwiązuje wskazanie GMT, czyli najczęściej dodatkowa wskazówka, którą ustawić można tak, by pokazywała czas w dowolnym miejscu. GMT ma jednak swoje ograniczenia, zwłaszcza gdy istnieje potrzeba szybkiego zorientowania się, jak wygląda aktualny czas w każdym miejscu na Ziemi. I po to właśnie wymyślono komplikację World Time.
Czas na świecie w zegarku na rękę
Pierwszy mechaniczny czasomierz ze wskazaniem czasu we wszystkich strefach powstał dawno – bo jeszcze na początku lat 30. ubiegłego stulecia. Autorem mechanizmu był Louis Cottier, szwajcarski zegarmistrz, którego rewolucyjne rozwiązanie znalazło się w zegarkach topowych manufaktur. World Time w wydaniu Cottiera zakładał proste i intuicyjne odczytywanie czasu we wszystkich strefach, dzięki obrotowemu dyskowi godzin oraz pierścieniowi z nazwami miast – reprezentantów poszczególnych stref. W takim wydaniu komplikacja jest po dziś dzień najbardziej popularna i stosowana przez całą paletę producentów, w tym również Omegę. Manufaktura z Biel/Bienne zaimplementowała ją niedawno do nowej odsłony czasomierza z kolekcji Seamaster Aqua Terra.
Dwie strony medalu
Po kilkunastu dniach noszenia Omegi Seamaster Aqua Terra 150M Co-Axial Master Chronometer GMT WorldTimer 43 mm (ufff, dłuuuuuga to nazwa), doszedłem do ciekawego wniosku. A właściwie dwóch wniosków, bo to zegarek o dwóch twarzach – jednego związanego z przyjemnością noszenia i wykonaniem oraz drugiego, który może budzić kontrowersje.
Zacznijmy od tego, jak – mimo dość sporych gabarytów – nosi się AT WorldTimer. Koperta, okrągła ale z uszami tworzącymi spójny, lekko beczułkowaty kształt, ma 43 mm średnicy. Do tego dochodzi 14,1 mm grubości i lug-to-lug, mierzące równe 50 mm. W teorii to zegarek niemały, ale tu zdecydowanie z pomocą przychodzi materiał, z którego go zrobiono. Tytan, jak doskonale wiecie, jest ponad 40% lżejszy od stali, więc nawet przy większych rozmiarach niweluje odczucie ciężkości. Omega podaje, że razem z paskiem zegarek waży 94 g, co powinno dać Wam pewne wyobrażenie tego, jak jest lekki (biorąc pod uwagę wymiary). Na przegubie, nawet tak niewielkim jak mój (niespełna 17 cm) leżał wygodnie i nie przytłaczał – choć tego się najbardziej obawiałem.
Tytan użyty przez Omegę to tzw. grade 2, czyli metal o szarej, technicznej barwie, który daje się ładnie wykończyć szczotkowaniem. Ten właśnie rodzaj matowej dekoracji przeważa na całej kopercie, łącznie z zamocowanym na górze bezelem, zrobionym z czarnej ceramiki. W uszach koperty siedzi doskonale spasowany, gumowy pasek, z tytanowymi wstawkami przy kopercie i tytanowym motylkiem, zabezpieczonym przyciskami. Całość jest bardzo, bardzo starannie wykonana, bez ostrych krawędzi i – co zapewnia surowość zimnego tytanu – pozostaje przyjemna w dotyku.
O ile w kwestii wykonania i doboru materiałów ciężko Omedze cokolwiek zarzucić, dyskusyjny może być projekt cyferblatu. Rzecz jasna w komplikacji WorldTime ciężko mówić o minimalizmie, a ilość przedstawianych przez zegarek informacji wymusza zajętość tarczy, ale Szwajcarzy w moim odczuciu postanowili estetycznie „zaszaleć” nieco ponad miarę.
Mamy więc na cyferblacie – w tym wypadku prawie całkowicie monochromatycznym – zewnętrzny ring z nazwami 24 miast, które reprezentują 24 strefy czasowe według oficjalnego podziału GMT. Na czerwono wyróżniono Londyn, jako strefą „0” oraz Bienne, jako siedzibę Omegi (i jednocześnie miasto naszej strefy). Na dysk miast zachodzą częściowo poczernione indeksy godzinowe (z luminową) kończące się na wewnętrznym jasnoszarym dysku z tytanu, ozdobionym chropowatą powłoką. Wycięto w nim przestrzeń, w której swoje miejsce zajmuje obrotowy dysk ze skalą 24-godzinną. Dysk ten podzielony jest na dwa kolory: biały dla godzin dziennych oraz czarny dla nocnych. W centrum zamocowano trzy również poczernione, proste wskazówki, w tym minutową z charakterystyczną strzałką oraz sekundową z grotem. U dołu, na wysokości godz. 6, wkomponowano czytelne okienko daty, sprzęgnięte z czasem lokalnym.
Centralny punkt kompozycji, w zamyśle zapewne przypominający o globalnym charakterze zegarka, stanowi wycięta w tytanowej bazie mapa półkuli północnej. Trójwymiarowe kontynenty, uzyskane dzięki pracy precyzyjnego lasera, mają złote akcenty oraz złoty napis „Seamaster” u góry. Detale są bardzo starannie wykonane, ale… zanim skupimy się na nich, to jeszcze słowo o mechanice.
Master Chronometer
Jak można się spodziewać po pełnoprawnej manufakturze, wszystkie współczesne zegarki Omega napędzane są kalibrami in-house. Mechanizmy powstają w Bienne, w nowoczesnej manufakturze, którą zresztą mieliśmy przyjemność odwiedzić, a nasze wrażenia opisać TUTAJ.
Seamastera WorldTimer GMT napędza automatycznie nakręcana konstrukcja o numerze 8938. Od strony czysto technicznej werk oferuje satysfakcjonujące 60 h rezerwy, antymagnetyczną odporność oraz wielce pomocne w użytkowaniu regulowanie wszystkich wskazań bezpośrednio z zakręcanej, stożkowatej koronki z logo. Od strony estetycznej – co widać dzięki szafirowemu okienku dekla – jest równie dobrze, bo za duży plus należy uznać wypracowanie własnego stylu dekorowania mechanizmów, dzięki któremu pomylić werki Omegi z czymkolwiek innym zwyczajnie nie sposób. Zamiast klasycznej, eleganckiej dekoracji, elementy mechanizmu ozdobione są pasami genewskim w formie „arabesque”, tworzącymi atrakcyjny dla oka wachlarz na powierzchni całego mechanizmu oraz wahnika. Powłoki są dodatkowo rodowane, a ranty mostków wykończone fazowaniem. Do tego dochodzą czarne śrubki oraz czerwone wypełnienia grawerów. Robi się to ręcznie i uwierzcie mi – sam próbowałem – nie jest to praca ani łatwa, ani lekka.
Taktowany na 3,5 Hz balans mechanizmu – zamocowany pod pełnym mostkiem – także z czarną powłoką, wyposażono w krzemowy włos, dzięki któremu cały kaliber 8938 jest odporny na pola magnetyczne do wartości 15 000 Gausów. Zapewnia o tym certyfikat METAS Master Chronometer, którym manufaktura pieczętuje swoje werki od 2015 roku. Gwarantuje on również dokładny chód zegarka (czyli to, z jaką dokładnością wskazuje aktualny czas), który winien mieścić się w przedziale 0 / +5 sekund na dobę.
Wrażenia
Jak już wspomniałem, jest co najmniej kilka sposobów interpretowania zegarka ze wskazaniem czasu na świecie, z różnymi stopniem skomplikowania zegarmistrzowskiego i estetycznego. Omega postanowiła w swojej propozycji połączyć funkcjonalność użytkową i jakość wykonania ze złożonym designem i zdobieniami. W rezultacie mamy zegarek, który mimo gabarytów nosi się bardzo dobrze, satysfakcjonuje detalami wykonania i w sumie intuicyjnie prostym używaniem. Nie podróżuje co prawda na tyle, by sprawdzić przydatność WorldTime w praktyce, ale i tak pobawiłem się trochę komplikacją i zapewniam, że działa jak należy.
Moja największa wątpliwość dotycząca Seamastera Aqua Terra Master Chronometer GMT WorldTimer dotyczyła tarczy i… przyznam szczerze, że kilkanaście dni noszenia zegarka ani trochę jej nie rozwiało. Musicie oczywiście pamiętać (mam nadzieję, że to oczywiste) że recenzja jest wynikiem moich subiektywnych preferencji, a te raczej przemawiają za stylistyczną prostotą. Mam nieodparte wrażenie, że projektanci z Bienne trochę przestylizowali całość, dodając cyferblatowi o kilka detali za dużo. Przez to tarcza, choć dobrze wykonana – tu zero zastrzeżeń – może dla niektórych być trudna w czytaniu.
Seamaster Aquatera WorldTimer jest zegarkiem skierowanym do tych klientów, którzy lubią estetyczne popisy, mnogość detali i nietuzinkowy styl, który Omega sukcesywnie implementuje do całej linii AT. Gdybyście chcieli stać się posiadaczem egzemplarza, musicie liczyć się z wydatkiem 63 700 PLN. To niemało, ale z perspektywy mechanizmu, materiałów i poziomu wykonania nie odbiega od rynkowych standardów. A za co Omedze przyznałbym największy plus? Pewnie się zdziwicie, ale za tę nietypowość i kontrowersyjność właśnie. Zdecydowanie skłaniam się ku teorii, że podobanie się każdemu jest jak lody waniliowe – znacie kogoś, kto ich nie lubi? Omega ewidentnie nie chciała zrobić prostego, łatwego w odbiorze zegarka – i to udało jej się znakomicie.
Omega Seamaster Aqua Terra Master Chronometer GMT WorldTimer
Producent | Omega |
Nazwa modelu | Seamaster Aqua Terra Master Chronometer GMT WorldTimer |
Ref. | 220.92.43.22.99.001 |
Mechanizm | z automatycznym naciągiem |
Symbol mechanizmu | Calibre 8938 |
Rezerwa chodu (h) | 60 |
Koperta | tytan |
Średnica (mm) | 43 |
Wysokość (mm) | 14,1 |
Wodoszczelność | 150m |
Pasek | gumowy |
Cena (PLN) | 63700 |