
Hands-On Omega Seamaster Railmaster z brązowym, gradientowym cyferblatem
Do kolekcji casualowych zegarków Omegi powrócił klasyczny Railmaster. Ma stalową kopertę, cieniowaną tarczę i liczne detale utrzymane w klimacie vintage.
Historia modelu Railmaster od manufaktury Omega sięga roku 1957. Wtedy to w Biel powstał zegarek, który w teorii towarzyszyć miał nadgarstkom pracowników kolei i odpowiadać na niewygody i zagrożenia, jakie towarzyszyły ich pracy. Tak się złożyło, że dokładnie w tym samym czasie światło dzienne ujrzały modele Seamaster (w wersji 300) oraz Speedmaster – i bezapelacyjnie to one (przynajmniej z perspektywy czasu) skradły show. Railmaster okazał się rasowym tool-watchem, który za sprawą swojego mało spektakularnego wyglądu oraz specyficznego przeznaczenia przeszedł nieco bez echa.
Model CK2914 (oryginalna referencja) miał stalową kopertę i bransoletę oraz mechanizm umieszczony w klatce Faradaya, dzięki której wykazywał odporność na pola magnetyczne do 1 000 gausów. Do tego Omega dodała czytelną tarczę i niezbędną funkcjonalność, która z jakichś powodów nie przypadła specjalnie do gustu kolekcjonerom. Railmaster szybko wiec spowiła mgła zapomnienia, a zegarek do kolekcji powrócił na dobre dopiero w 2012 roku. Istotniejsza jest jednak premiera z roku 2017 i tercet trzech reaktywowanych, oryginalnych projektów modeli Seamaster, Speedmaster i Railmaster właśnie. Zegarki odwzorowano wręcz z laboratoryjną precyzją, skanując laserowo oryginalne projekty i na tej podstawie tworząc bardzo wierne reedycje. Railmaster otrzymał więc stalową kopertę o niewielkiej średnicy, stalową bransoletę z polerowanymi i satynowanymi w środku ogniwami, czarną tarczę z beżowa lumą (imitującą nadgryzienie zębem czasu), zamkniętą pod mocno wypukłym szkłem oraz pracujący w kopercie, automatyczny mechanizm Master Chronometer z podwyższoną odpornością na pola magnetyczne. Z całej trylogii – dostępnej osobno lub w formie kolekcjonerskiego zestawu – to właśnie Railmaster najbardziej przypadł mi do gustu.

Do stałej kolekcji dołączył wtedy również Railmaster w wersji opartej na modelu Aqua Terra. Zegarek zaprojektowano surowo – może nawet nieco zbyt surowo – oceniając z perspektywy mocno szczotkowanej, płaskiej tarczy oraz w całości szczotkowanych koperty i bransolety. Nie pomógł nawet klasowy mechanizm z certyfikacją METAS i zegarek finalnie zniknął z kolekcji w 2024 roku. Tym razem jednak Railmaster pozostał w uśpieniu krótko, bo raptem kilka miesięcy.

Railmaster 2025
Ostatnimi czasy Omega mocno stawia na zegarkowy casual i czasomierze idealnie skrojone do noszenia na co dzień. Dowód? Mocno rozszerzona linia Aqua Terra, w której pojawiła się cała paleta nowych modeli i multum kolorów tarcz, od jakże eleganckiej, lakierowanej czerni aż po odważny, gradientowy turkus. O kolekcji Aqua Terra wspominam zresztą nie tylko w tym kontekście, bowiem i z nowymi Railmasterami ma wiele wspólnego.

Projektując nowy zegarek Omega ułatwiła sobie zadanie i skorzystała z zewnętrznych elementów najnowszej Aqua Terry (w końcu, było nie było, oba zegarki są członkami rodziny Seamaster). Mamy więc stalową kopertę o średnicy 38 mm (44,9 mm lug-to-lug) i dość grubym (proporcjonalnie) profilu mierzącym 12,4 mm. Boki, wraz z płynnie wychodzącymi z nich uszami, wykończono poziomym satynowaniem, zaś szerokie ranty zakrzywionych, górnych powierzchni (uszu) wypolerowano. Polerowany jest również bezel. Po prawej, na godz.3, zamontowana została stożkowa koronka z wytłoczonym logo marki – grecką literą Ω.


Konstrukcję obudowy uzupełniają dwa szafirowe szkła. Przednie ma lekką wypukłość i obustronny anty-refleks.
Pod szkłem dekla zaś widać pracę manufakturowego mechanizmu. Zależnie od wersji to wyposażony w wychwyt współosiowy Co-Axial kaliber 8806 (centralna sekunda) lub kaliber 8804 (mała sekunda). Oba mają 55 h rezerwy chodu, taktowanie na 3,5 Hz, krzemowy włos balansowy i wisienkę na torcie – certyfikat Master Chronometer, gwarantujący m.in. wysoką odporność na pola magnetyczne. Estetyczne dopełnienie stanowią z kolei typowe dla Omegi pasy genewskie, ułożone w formie efektownej arabeski, plus charakterystyczne, wypełnione na czerwono grawery i czarne śrubki oraz koło balansowe.



Gradientowy cyferblat
Tym jednak, co naprawdę odróżnia dwa nowe Railmastery od poprzedników, jest tarcza. Omega zaprojektowała dwie skrajnie różne od siebie wersje, które potencjalnie powinny trafić w gusta dwóch grup klientów. Coś mi jednak podpowiada, że lwia część z nich szerzej uśmiechnie się do wariantu, który widzicie na zdjęciach.

W pierwszej opcji Seamaster Railmaster ma monochromatyczny, szaro-czarny cyferblat z kolorem rozchodzącym się gradientowo od jasnej szarości w środku do prawie idealnie czarnego przy obrzeżach. Wykonane z luminowy indeksy godzinowe mają kolor zgaszonej bieli. Białe jest również logo marki oraz nazwa modelu, napisana vintage’ową czcionką. Czas odmierzają trzy stalowe, centralnie zamocowane i wypolerowane wskazówki, z których minutowa zakończona jest dużym grotem.

Opcja nr 2 to tarcza w kolorze gradientowego, ciepłego brązu, wzbogacona o lekko porowatą fakturę. Odcień – rozchodzący się płynnie od jasnego w środku po ciemny przy krawędzi – można by określić jako barwę kawy z mlekiem, tytoniu albo patyny, jakiej czasem nabierają tarcze zegarków vintage (wtedy określa się je mianem „tropic”). Cyferblat ma zestaw beżowych, lekko tylko wypukłych indeksów godzinowych, białą podziałkę minutową oraz mały sekundnik na wysokości godz.6. Wpuszczono go nieznacznie pod powierzchnię, ale pozbawiono ozdobnego szlifu, wyposażając za to w beżową wskazówkę, w kolorze luminowy.

Dwie centralne wskazówki – tę od godzin i tę od minut – wykonano z ładnie kontrastującej z całością, wypolerowanej stali, lekko sfazowanej i wypełnionej beżową masą świecącą. Minutowa, tak jak w modelu szarym, zakończona została grotem w stylu „broad arrow”. Projekt uzupełnia białe logo Omegi oraz nazwa modelu, usadowione ponad punktem zamocowania wskazówek.

Cena i wrażenia ogólne
Najnowsza odsłona Omegi Railmaster oferowana jest w postaci w sumie 4 referencji: oba kolory tarczy zestawione są albo z paskiem ze skóry cielęcej i stalowym motylkiem, albo ze stalową bransoletą, zmontowaną z rzędów satynowanych od zewnątrz i wypolerowanych w środku ogniw, zapinaną na zatrzaskiwanego motylka. Logicznie byłoby wybrać opcję bransolety, a później ewentualnie dokupić do zestawu pasek. I w mojej ocenie, to właśnie z paskiem i brązową tarczą nowy Railmaster wypada najkorzystniej.

Za jeden egzemplarz Omega każe sobie zapłacić 29 200 PLN. Z bransoletą cena wzrasta do 31 000 PLN. Dla porównania to o 2 900 PLN mniej, niż porównywalna Aqua Terra. Kto więc sięgnie po który zegarek? Jak już wspomniałem na początku, Seamaster Aqua Terra, choć bez wątpienia z casualowym zacięciem, jest czasomierzem o dość eleganckim charakterze i np. w wersji czarnej może nawet uchodzić za zegarek stricte elegancki. Trafi więc w gusta – a co za tym idzie – na nadgarstki klientów szukających pewnej dozy elegancji (obiecuję, że już ostatni raz powtarzam to słowo). A Railmaster? To zdecydowanie coś dla fanów klimatów vintage, którzy szczególnie docenią kolor, układ i proste detale tarczy.



Dorzuciłbym do tego jeszcze jeden, osobisty argument na tak. Railmaster w wersji z brązowym gradientem, małą sekundą i trzema indeksami arabskimi wyjątkowo przypomina mi pewną historyczną referencję Omegi, o której powrocie marzy wielu kolekcjonerów. Domyślacie się, którą?

Omega Seamaster Railmaster
Producent | Omega |
Nazwa modelu | Seamaster Railmaster |
Ref. | 235.12.38.20.13.001 |
Mechanizm | z automatycznym naciągiem |
Symbol mechanizmu | 8804 |
Rezerwa chodu (h) | 55 |
Tarcza | brązowa |
Koperta | stal |
Średnica (mm) | 38 |
Wysokość (mm) | 12,4 |
Wodoszczelność | 150m |
Pasek | skórzany |
Cena (PLN) | 29200 |