
Hands-On Rolex Land-Dweller, czyli jaki jest nowy zegarek spod znaku korony
Czy połączenie beczułkowatej koperty zintegrowanej z bransoletą Flat Jubilee, tarczy ozdobionej wzorem przypominającym plaster miodu oraz zaawansowanego technicznie mechanizmu to przepis na sukces? Przyglądamy się z bliska nowemu Rolexowi Land-Dwellerowi.
Jeśli choć trochę interesujecie się zegarkami, to istnieje spora szansa, że w ostatnich dniach nazwa Land-Dweller mignęła Wam przed oczami setki razy, odmieniana przez wszystkie możliwe przypadki. Czy zegarek się podoba, czy nie, oddać mu trzeba, że bezsprzecznie to numer 1 tegorocznych targów Watches & Wonders – najczęściej komentowany model i największe zaskoczenie. Oto bowiem, kiedy wszyscy spodziewali się odświeżonego GMT-Mastera (w tym roku przypada jego okrągła rocznica), Rolex zaskoczył nas całkowicie nową kolekcją zegarków. I to zegarków, które – pomijając kwestie wizualne – wyposażono w szereg innowacyjnych rozwiązań, chronionych licznymi patentami. Teraz, kiedy kurz po genewskich targach opadł, a kilka ostatnich dni pozwoliło na spokojnie przemyśleć wszystkie za i przeciw, chciałbym podzielić się z Wami kilkoma przemyśleniami dotyczącymi Land-Dwellera.
Zintegrowana konstrukcja

Land-Dweller to pierwszy od wielu lat Rolex o tzw. zintegrowanej konstrukcji. Oznacza to, że bransoleta jest połączona z kopertą w sposób, dzięki któremu tworzy spójną, jednolitą całość. Genewski producent zaproponuje nowe zegarki w dwóch rozmiarach – 36 oraz 40 mm. Każdy z nich dostępny będzie w wersji ze stali Oystersteel (z bezelem z białego złota), ze złota Everose oraz platyny. Łącznie na start przygotowano 10 różnych wariantów. My na potrzeby tego tekstu skupimy się na rozmiarze 40 mm i opcji ze stali oraz platyny.
Dla nowego Land-Dwellera zaprojektowano beczułkowatą kopertę, która kształtem przypomina te z produkowanych dekady temu modeli Oysterquartz oraz ref. 5100 Beta 21. Już wybór takiej, a nie innej formy (przez firmę od lat stawiającą wyłącznie na okrągłe zegarki) stanowi nie lada zaskoczenie.

Górna powierzchnia koperty jest pionowo szczotkowana, a boki lekko wypukłe i polerowane na wysoki połysk. Zastosowano również fazowanie górnej krawędzi, które ciągnie się przez całą kopertę i jest kontynuowane na bransolecie – przyjemny detal, który przyciąga wzrok. Od frontu kopertę zamyka kojarzony z Rolexem karbowany bezel. Tyle, że tu rowki są bardziej „rozciągnięte”. Żeby to zobrazować, należałoby zestawić Land-Dwellera, który ma ich 60, z modelem Day-Date (także w rozmiarze 40 mm), gdzie są aż 72.


Kolejny punkt, nad którym warto się zatrzymać, to „uszy”. Te w Land-Dwellerze są krótkie i zakrzywione w dół, dzięki czemu zegarek bardzo dobrze leży na ręce i nie sprawia wrażenie przesadnie dużego. Przy czym na uwagę w tym miejscu zasługuje przede wszystkim montaż bransolety do obudowy. W przypadku modeli ze zintegrowaną konstrukcją, z racji niewielkiego punktu styku bransoleta-koperta, to element krytyczny. Tu jest to około 6 – 7 mm, co w porównaniu ze standardowym rozstawem 20 – 22 mm powinno dać obraz sytuacji. Fragment ten, często narażony na naprężenia i tarcia, może doprowadzić do poluzowania bransolety albo jej zerwania. Rolex zastosował szereg udoskonaleń, które mają temu zapobiec. Po pierwsze, otwory w kopercie, do których trafiają końcówki teleskopu, pokryto węglikiem wolframu – niezwykle wytrzymałym i trwałym materiałem. Po drugie teleskopy są wzmocnione elementami z ceramiki o podwyższonej odporności na zużycie. A gdyby tego było mało, to całość przytrzymuje dodatkowa śrubka, widoczna od wewnętrznej strony koperty.

Sama bransoleta Flat Jubilee składa się ze szczotkowanych pionowo (tak jak góra koperty) zewnętrznych, płaskich ogniw oraz widocznych w środkowej części 3 rzędów polerowanych elementów znanych z bransolet typu Jubilee. Poszczególne ogniwa łączą piny zabezpieczone wytrzymałymi, częściowo ceramicznymi elementami, za sprawą których zmniejszono tarcie i zabezpieczono bransoletę przed pojawiającym się z czasem rozciąganiem, a w efekcie wyginaniem. Zwieńczeniem jest ozdobione nakładaną koroną zapięcie na zatrzask Crownclasp. Rolex postawił na rozwiązanie gwarantujące brak zauważalnego zgrubienia w tym miejscu, ale co najważniejsze – wyglądające, jakby bransoleta tworzyła jedną całość.

Moim zdaniem koperta i bransoleta wypadają bardzo dobrze. Poziom detali wykończenia, ich jakość, przyleganie bransolety i jej wykonanie – tu praktycznie nie można się do niczego przyczepić. Jedynie brak mikroregulacji albo wdrożenia rozwiązania, które pozwoliłoby szybko i łatwo dodwać/usuwać ogniwa bez dodatkowych narzędzi (tak, takie opcje są już dostępne w o wiele tańszych zegarkach) może stanowić dla niektórych problem – zwłaszcza w lecie, kiedy nadgarstek lubi nieznacznie puchnąć.
Przyciągająca wzrok tarcza z heksagonalnym wzorem
Tarcze nowych Land-Dwellerów zdobi motyw przypominający kształtem plastry miodu. Efekt osiągnięto poprzez zastosowanie lasera femtosekundowego, który ponadto nadał cyferblatowi trójwymiarową strukturę. Niestety w moim odczuciu wzór jest zbyt widoczny i rzucający się w oczy. Zamiast delikatnie zdobić tarczę – definiuje ją. O wiele chętniej widziałbym tu jednolitą (lakierowaną albo udekorowaną szlifem słonecznym) powierzchnię. Kto wie – może w kolejnych latach doczekamy się takiej wersji zegarka?

Jeśli intensywny wzór Wam nie wystarczy, Rolex postanowił jeszcze dodać nakładane indeksy. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie wykorzystanie cyfr 6 i 9, które – biorąc pod uwagę fakt, że na godz. 12 widnieje logo Rolexa (korona), a na godz. 3 wkomponowano datownik z charakterystyczną dla genewskiej marki lupką – zupełnie nie pasują do projektu. Dużo lepsze byłoby konsekwentne wykorzystanie prostych indeksów – co zresztą doskonale pokazuje złoty model z pełniącymi ich rolę diamentami.
Indeksy godzinowe, zamiast konwencjonalnej, nakładanej substancji świecącej, zawierają luminescencyjne bloki. Te wytwarza się z proszku ceramicznego wymieszanego ze emitującym światło pigmentem, a następnie z termoutwardzalnym polimerem. Całość jest wypalana w piecu, w efekcie czego powstaje blok, z którego – po odpowiedniej obróbce – otrzymuje się „wkładki” do indeksów godzinowych (idealnie przycięte i pasujące do otaczających je elementów z metalu).

Wracając do tarczy. Rolex stosuje dwa rodzaje jej wykończenia: delikatne satynowanie (zarezerwowane dla białego cyferblatu) lub szlif słoneczny (przy cyferblacie lodowo-niebieskim). W tym drugim wariancie wspomniany wcześniej sześciokątny wzór plastra miodu jest o wiele bardziej widoczny – zwłaszcza w silnym świetle.
Za odmierzanie czasu odpowiadają dwie prostokątne wskazówki oraz centralny sekundnik z przeciwwagą wpisującą się kształtem w deseń na tarczy. Zmiany ustawień czasu dokonuje się przy użyciu dokręcanej koronki.
(Mocno) unowocześniony mechanizm
Rolex to marka, która przez lata broniła się przed stosowaniem przeszklonych dekli i przyzwyczaiła nas do nie grzeszących urodą, prostych, pełnych „zamknięć”. Ostatnio sytuacja zaczyna się zmieniać i Land-Dweller jest kolejnym zegarkiem, w którym właściciel będzie mógł zobaczyć pracujący w środku mechanizm. A jest nim kaliber 7135 – przygotowany na bazie kalibru 7140, który zadebiutował w modelu 1908 z 2023 roku. W nowej odsłonie wprowadzono sporo zmian, dzięki którym ma stać się jeszcze bardziej niezawodny.

Kaliber 7135 pracuje z podwyższoną do 5 Hz częstotliwością (7140 był taktowany na 4 Hz), co w normalnych okolicznościach przełożyłoby się na większą konsumpcję energii, a tym samym zmniejszenie rezerwy chodu. Rolexowi udało się jednak zaradzić temu problemowi dzięki wykorzystaniu nowego wychwytu Dynapulse. Jest on wydajniejszy od typowego wychwytu o około 30%, dzięki czemu autonomia chodu ostatecznie pozostała na niezmienionym poziomie i wynosi 66 godzin. Wspomniana wydajność wychwytu Dynapulse wynika z tego, że powstał z krzemu, ma niewielką wagę i udało się w nim znacząco ograniczyć tarcie. Warto też dodać, że to pierwsza w historii manufaktury przygoda z mechanizmem wysokiej częstotliwości.

Koło balansu w kalibrze 7135 wykonano po raz pierwszy z odpornego na pola magnetyczne materiału określonego jako „zoptymalizowany mosiądz”. Odporny na pola magnetyczne jest również inny, jeszcze ciekawszy komponent. Chodzi o białą, ceramiczną oś balansu. Zwyczajowo element ten tworzy się ze stali, ale Rolex postawił na zupełnie nowe rozwiązanie. Przygotowana specjalnie ceramika jest obrabiana przy użyciu femtolasera w celu osiągnięcia pożądanego kształtu, a następnie poddawana procesom, dzięki którym jej powierzchnia staje się idealnie gładka. Wszyscy mamy świadomość, że ceramika to materiał twardy i kruchy, ale ta wykorzystana tu przez Rolexa jest ponoć odporna na wstrząsy. Na wszelki wypadek ceramiczną ośkę z dwóch stron zabezpieczają elementy absorbujące wstrząsy boczne i pionowe (Paraflex).


Poza tym kaliber 7135 wyposażony jest w krzemową sprężynę włosową Syloxi z charakterystycznym systemem mocowania i posiada certyfikat Superlative Chronometer, gwarantujący odchyłki na poziomie −2/+2 sekundy na dobę. Przez przeszklony dekiel mechanizmu widać nakręcający sprężynę w obu kierunkach, złoty, częściowo szkieletowany wahnik. Natomiast elementy werku, takie jak płyty i mostki, ozdobiono pasami genewskimi. Mechanizm ma 4,68 mm, a cały zegarek 9,70 mm grubości.
Rolex Land-Dweller – opinia o zegarku
Land-Dweller to zegarek, który wielu będzie kojarzył się z miksem kilku projektów. Przykładowo koperta inspirowana jest tą z modelu Oysterquartz, nakładane arabskie cyfry są niczym wyjęte z Explorera, a w bransolecie znajdziemy elementy z klasycznego Jubilee. Miks dość ryzykowny, ale jak to z Rolexem bywa – przemyślany i dopracowany. Wszystko wykonano na bardzo wysokim poziomie i choć koperta wraz bransoletą tworzą spójną całość (jak na zegarek o zintegrowanej konstrukcji przystało), to zastrzeżenia mam do tarczy, która zbyt mocno przyciąga uwagę. Z drugiej strony… to Rolex. Musi być widoczny i kusić wzrok. Czy kupiłbym Land-Dwellera? W chwili obecnej nie, ale jak to mawiają Amerykanie „it grows on me” i kto wie, czy kolejne wypusty nie sprawią, że ochoczo sięgnę po portfel.

Poza nowym projektem zewnętrza, Rolex postawił także na znaczące usprawnienia w „silniku”. Jak te sprawdzą się w praktyce – czas pokaże. Z zauważalnych zmian uwagę zwraca zwiększenie taktowania do 5 Hz, co w praktyce przekłada się m.in. na przyjemniejszy dla oka ruch sekundnika, płynniej poruszającego się wokół tarczy. Zegarek (teoretycznie) ma przy tym szansę być jeszcze bardziej precyzyjny niż przewiduje przyjęta przez genewską markę norma -2/+2 sekundy.


Na koniec cena. Land-Dweller w zaszeregowaniu Rolexa widnieje gdzieś pomiędzy modelami Datejust a Day-Date. Oznacza to, że nie należy do najtańszych, ale – biorąc pod uwagę co oferuje i porównując do konkurencji – nie jest też najdroższy. Za najprostszą wersję 40 mm ze stali Oystersteel z karbowanym bezelem z białego złota (ref. 127334) zapłacić trzeba 68 900 PLN. W wariancie z platyny (ref. 127336) cena rośnie do 287 700 PLN.
Rolex Land-Dweller
Producent | Rolex |
Nazwa modelu | Land-Dweller |
Ref. | Ref. 127334 (40 mm, Oystersteel), Ref. 127336 (40 mm, platyna) |
Mechanizm | z automatycznym naciągiem |
Symbol mechanizmu | Calibre 7135 |
Rezerwa chodu (h) | 66 |
Tarcza | biała lub lodowo-niebieska |
Koperta | Rolesor, złoto Everose lub platyna |
Średnica (mm) | 36 lub 40 |
Wysokość (mm) | 9,7 |
Wodoszczelność | 100m |
Pasek | bransoleta |