Z wizytą na linii produkcyjnej mechanizmów Omega w Villeret i w muzeum Omegi
Zakład produkcyjny mechanizmów w Villeret oraz muzeum Omegi w Biel to jedne z atrakcji, jakie mieliśmy okazję zobaczyć podczas dnia z marką Omega, tuż po tegorocznych targach Baselworld.
Supernowoczesna linia produkcyjna
W 2015 roku Omega rozpoczęła w Villeret produkcję mechanizmów. Siedziba znajduje się w towarzystwie należącego również do Swatch Group budynku firmy Nivarox – chyba najbardziej znanego obecnie producenta włosów sprężyny na świecie.
Budynek w Villeret to tzw. T1, czyli miejsce, w którym składane są mechanizmy. Niezbędne części pozyskiwane są z T0 (produkcja komponentów). Już na pierwszy rzut oka można stwierdzić, że linia produkcyjna przypomina bardziej laboratorium niż miejsce powstawania zegarków. To znak nowych czasów, ale i konieczność, jeśli chce się wytwarzać dużo mechanizmów i mieć pewność co do ich jakości.
Dla współczesnego, przeciętnego miłośnika zegarków duże znaczenie odgrywa precyzja chodu. Nic więc dziwnego, że przy montażu mechanizmów sporą liczbę czynności wykonywanych jest przez maszyny. Sama linia produkcyjna jest bardzo podobna do tej znanej z kalibru 9300, którą opisaliśmy dla Was TUTAJ. Przypomnę, że w pierwszej fazie płyta główna umieszczana jest na specjalnej podstawce wraz z czipem, przechowującym historię wszystkich operacji wykonanych później na werku. Następnie całość trafia na linię w formie prostej drogi, połączonej z mnóstwem prostopadłych ścieżek. Wspomniana podstawka wędruje na każdy z bocznych torów, gdzie odpowiednie maszyny dokładają kolejne komponenty, smarują części i od razu dokonują sprawdzenia. W przypadku gdy coś jest nie tak, element taki wraca na główną „drogę” i kierowany jest na jej koniec, aby odpowiednia osoba mogła zdiagnozować problem i usunąć usterkę. Następnie ponownie zaczyna podróż od początku kolejki, ale dzięki wbudowanemu czipowi, taśma kieruje go do miejsca, na którym zakończono poprzednie prace. Rozwiązanie to sprawia, że wadliwe egzemplarze nie wstrzymują linii produkcyjnej, a firma jest w stanie wytworzyć o wiele więcej, bardzo dokładnie kontrolowanych mechanizmów. Oczywiście na licznych stanowiskach widać również ludzi, tzw. operatorów. Nadzorują oni pracę maszyn oraz wykonują wybrane czynności np. przykręcają jedną śrubkę w rotorze. Pozostałe mocowane są przez roboty, z których wiele powstało na specjalne zamówienie Omegi.
Omega przywiązuje niesamowitą wagę do czystości. I trudno się dziwić. Nie sądzę, żeby ktokolwiek z nas chciał znaleźć w swoim zegarku odrobinki kurzu. Jeśli już jesteśmy przy tym temacie, to podczas wizyty poinformowano mnie, że sporo jego cząstek pozostaje poza zasięgiem wzroku człowieka. Co ciekawe, siedząc bezczynnie generujemy około 40 drobinek kurzu o wielkości do 10 mikronów na minutę. W trakcie poruszania się ilość ta rośnie aż do 800! W walce z ledwo dostrzegalnym wrogiem pomogły Omedze specjalne ubrania. Dzięki nim pracujący wewnątrz zegarmistrzowie zamiast 40 generują 20, a zamiast 800 – jedynie 200 drobinek kurzu. Oczywiście dodatkowo w Villeret stosowane są specjalne systemy klimatyzacji i filtrowania powietrza oraz śluzy i „klejące” wykładziny, do których przywierają resztki paprochów z naszych podeszw, a właściwie specjalnych nakładek na buty.
Wizyta w Villeret była również okazją do częściowego, samodzielnego złożenia mechanizmu Omegi.
Technospace – przełomowe rozwiązania Omegi w jednym miejscu
W budynku Omegi w Villeret wydzielono pomieszczenie, w którym firma pokazuje – w formie prezentacji na monitorach oraz w umieszczonych przed nimi gablotach – swoje największe dokonania. Wśród nich znalazły się m.in. wychwyt współosiowy Co-Axial, krzemowa sprężyna, Liquidmetal®, Sedna Gold, Ceragold, ale i proces aplikacji tekstów na tarcze, zapięcia bransolety z systemem jej łatwego wydłużania, wskazówki o niestandardowym kształcie.
Tu także przeprowadzono demonstrację wpływu pola magnetycznego na zegarek na przykładzie modelu „no name” oraz Omegi Globemaster. Jak można się domyślić, o ile przypadkowy zegarek umieszczony w polu natychmiast się zatrzymywał, a później (do momentu rozmagnesowania) bardzo nieprecyzyjnie pracował, Omega wyszła z testu bez szwanku, zachowując wszystkie niezbędne dla otrzymania certyfikatu Master Chronometer parametry chodu. Wizycie w METAS – gdzie przyznawane są wspomniane certyfikaty – poświęciliśmy odrębny wpis (czytaj TUTAJ).
Muzeum Omegi
Zaplanowana na koniec wizyta w muzeum Omegi przyniosła odświeżenie tego, o czym pisaliśmy TUTAJ. Zawsze dobrze jest przypomnieć sobie dokładną historię powstania marki, czy jej związków z lotami kosmicznymi. Zainteresowanych tematem odsyłam do wpisu sprzed lat, dodając kilka nowych zdjęć z tegorocznej wizyty.