
TOP 10: Reedycje, czyli zegarki z duszą vintage [część 1]
Stworzenie zegarka na bazie historycznego modelu z archiwów może wydawać się zadaniem prostym, ale w pamięci kolekcjonerów zostaje tylko niewielki procent tych, które odtworzono naprawdę doskonale. Niemal tak, jak oryginały.
Wszyscy, a przynajmniej lwia większość z nas, lubimy zegarki vintage i prostą, ponadczasową stylistykę, która z biegiem lat nie traci na wartości i uroku. Kiedyś zegarki projektowało się prościej, estetyczniej, z większym poszanowaniem formuły „form follows function”, zwyczajnie lepiej. Wiedzą o tym doskonale kolekcjonerzy, wiedzą także zegarkowe marki, które nauczyły się doskonale obserwować reakcje i oczekiwania rynku. Inna sprawa, że zrobić dobrą reedycję wbrew pozorom nie jest łatwo. Niby gotowy wzór i inspirację mamy podane na tacy (tudzież wygrzebane z czeluści archiwów) – ważne jednak, jak zostanie zinterpretowana. Jedni robią to niemal dosłownie, 1:1, kopiując pierwotny model. Inni stawiają na reinterpretacje, używając jedynie detali tak, by nie tworzyć wiernej kopii. Która szkoła jest lepsza ciężko ocenić – fakt faktem, ze obie przyniosły w ostatnich latach kilka znakomitych czasomierzy. Oto pierwsza piątka naszym zdaniem najciekawszych. Część 2 wkrótce.
1. Tudor Heritage Black Bay

Black Bay premierowo pokazał się światu na BaselWorld 2011 i to od tamtej daty można śmiało wyznaczyć czasy świetności zegarkowych reedycji. Co więcej, Black Bay’a, w każdej z jego trzech stalowych wersji, można uznać za króla kategorii. Model zaprojektowano jako mieszankę kilku starych referencji, m.in. Submarinera „Big Crown”, z dużą, nieosłoniętą koronką, obrotowym bezelem nurkowym z aluminium, dużymi indeksami i wskazówkami „snowflake”. Niby to prosty zegarek, a zakochały się w nim miliony, od ludzi szukających dobrego i niedrogiego divera po kolekcjonerów z poważnymi markami w portofolio. Siła Heritage Black Bay tkwi w detalach, które razem tworzą naprawdę atrakcyjną całość. A do tego Tudor dorzucił jeszcze manufakturowy kaliber.
Nasz test Black Bay’a w wersji z bezelem w kolorze burgundu przeczytacie TUTAJ.
2. (TAG) Heuer Monza
Heuer Monza jest przykładem reedycji, która nie kopiuje, a inspiruje się historią, zgodnie z filozofią szefa marki Jean-Claude’a Bivera. Biver uważa, że tworzenie reedycji nie powinno być wierną reprodukcją oryginału, bo to nie fair wobec kolekcjonerów, którzy posiadają już model oryginalny. Monza, tegoroczny nr.1 nowości TAG Heuera (przynajmniej według tytułowej kategorii), oddaje hołd pokazanemu 40 lat temu modelowi o tej samej nazwie, zadedykowanemu wyścigowej ekipie Ferrari. Najbliżej mu do historycznej referencji 150.501, z której zaczerpnięto czarny kolor koperty (tytan z powłoką DLC), czarno-czerwono-beżowy cyferblat oraz skórzany pasek „racing”. Klimat vintage aż emanuje od tego znakomicie pomyślanego czasomierza.
Test Heuera Monza 40th Anniversary TUTAJ.

3. Seiko SRP777 „Turtle”

Długo czekaliśmy na następcę legendarnej referencji SKX007, a gdy Seiko postanowiło już wyjść tym oczekiwaniom naprzeciw, miło zaskoczyło. SRP777 jest reedycją kultowego dla wielu modelu Ref.6309 z 1976 roku. Przydomek „Turtle” (z ang. żółw) zegarek zawdzięcza dużej, beczułkowatej kopercie, która obrysem przypomina żółwią skorupę. Do tego dochodzi obrotowy bezel, czarna tarcza z dużymi indeksami i całą masą substancji świecącej oraz automatyczny, manufakturowy kaliber 4R36. Plus bardzo atrakcyjna cena, która zarówno modelowi vintage (ciągle do upolowania w przyzwoitym stanie) jak i reedycji przysporzyła grono wiernych fanów.

4. Omega Speedmaster “First Omega in Space”

Jak możecie przeczytać w naszym artykule “O tym, jak Speedmaster został Moonwatchem” historia kosmicznego chronografu z Biel miała wiele etapów i przeszła wiele perturbacji. Firma nawiązuje do tej historii regularnie, wieloma reedycjami, ale moim faworytem jest model CK2998. Jak sugeruje nazwa ”First Omega in Space”, to wersja nawiązująca do pierwszego zegarka w przestrzeni kosmicznej, z roku 1962. Reedycja o numerze ref. 311.32.40.30.01.001 dość wiernie odwzorowuje oryginalną Ref.CK2998. Koperta ze stali ma 39.5mm, a czarna, matowa tarcza trzy małe liczniki i charakterystyczne, spiczaste wskazówki „alpha”. Do tego brązowy pasek i można poczuć się prawie, jak w kosmosie (;)).
O historii Speedmastera więcej przeczytacie TUTAJ.
5. Oris Divers Sixty-Five

Pojawienie się w 2013 roku modelu Divers Sixty-Five było nie lada zaskoczeniem. W sumie o historycznych modelach Orisa nie mówi się w branży tak dużo, jak o innych markach, a o diverze z 1965 roku słyszeli pewnie tylko wybrani pasjonaci. W Hölstein postawiono na niemal 100% wierną kopię, powiększając jedynie średnicę koperty (do 41mm) i przenosząc datę z godz.3 na 6. Nietypowy design tarczy wyróżnia model „65” z tłumu, a jego gabaryty i gumowy, stylizowany pasek albo stalowa bransoleta gwarantują całe mnóstwo przyjemności z noszenia.
Test Divers’a Sixty-Five znajdziecie TUTAJ.
