Rolex Tourbillon(!) od Label Noir [dostępność, cena]
Personalizacja zegarków przybiera różne oblicza, ale projekt pokazany właśnie przez francuską firmę Label Noir z jednego powodu zasługuje na uwagę. To pierwszy Rolex z tourbillonem wkomponowanym w manufakturowy kaliber marki.
Bespoke w zegarkowym świecie to temat nie nowy, choć ciągle o raczej skromnym zasięgu. Porównywać go do świata mody i szycia miarowego nawet nie wypada, bo skale są tak różne, jak sprzedaż zegarków w naszym kraju w stosunku do średniej europejskiej. W branży swoją pozycję ma kilku raptem profesjonalnych, zegarkowych „modyfikatorów”, na czele z angielską marką Bamford, oficjalnym tunerem marek z grupy LVMH. Większość pozostaje jednak nieautoryzowana i skierowana do odbiorcy, który gotowy jest ponieść konsekwencje takiej customizacji. Chętnych nie brakuje, a i zegarkowi tunerzy poczynają sobie coraz śmielej. Label Noir – złożony w 2011 roku tuner zegarków Rolex, Panerai, Richard Mille i Audemars Piguet – przygotował właśnie pierwszego w historii Rolexa z wirującą klatką balansu, czyli tourbillonem. O ile mi wiadomo, to pierwszy model z koroną w logo i z tą Wielką Komplikacją – choć oczywiście wypada mieć na uwadze, że nie zrobiony przez samą manufakturę. Powstał na specjalne zamówienie anonimowego klienta, w serii 3 egzemplarzy, z opcją ewentualnej produkcji kolejnych na indywidualne zamówienie.
Zegarek oparto o seryjny model z kolekcji Milgauss Ref.116400, napędzany automatycznym kalibrem 3131. Z seryjnego werku usunięto 51 komponentów, 2 zmodyfikowano i dołożono 94. Częstotliwość taktowania balansu spadła z 4 do 3Hz. Minutowy tourbillon widoczny jest w okienku na szarym, typowo Milgaussowym cyferblacie z prostymi wskazówkami, indeksami z luminową i „łamaną” wskazówką sekundnika.
Zmianie nie uległy za to gabaryty 40 mm koperty, którą – razem z bransoletą – pokryto czarnym ADLC (Anamorphous Diamond-Like Carbon). Label Noir oficjalnie nie podaje ceny zegarka, ale z wiarygodnego źródła wiemy, że oscyluje ona w okolicach 125.000CHF (~475.000PLN). Inna sprawa, że zasadnym pozostaje pytanie sensu takiej modyfikacji, zwłaszcza w zegarku marki, która słynie z produkcji rasowych toolwatchy, do których tak delikatna komplikacja pasuje, jak pięść do oka. Z pewnością też nie ma co liczyć na błogosławieństwo Rolexa, który z zasady wszelkich modyfikacji swoich czasomierzy nie uznaje.