
Recenzja Longines Conquest Heritage
Starając się nadążać za nowoczesnymi trendami, Longines po raz kolejny odświeżył Conquesta w wersji Heritage. Choć sednem zmian jest głównie rozmiar, na tym historia się nie kończy.
Ze względu na fascynację złotą erą szwajcarskiego zegarmistrzostwa, zegarki z linii Heritage od zawsze stanowiły dla mnie najciekawszy element oferty Longines. Przy czym dotychczas ich atrakcyjność oceniałem przez pryzmat zmian dokonanych względem oryginałów – niechybnie podyktowanych wymaganiami nowoczesnego klienta.
W przypadku tej, jak i pozostałych reedycji, najważniejsza różnica przeważnie leży w rozmiarze i w ogólnych proporcjach zegarka. Oryginalna średnica Conquesta z lat 50., czyli ok. 35 mm, to dla wielu współczesnych mężczyzn zwyczajnie za mało. 38 mm średnicy mieści się w nowoczesnej normie dla zegarka przeznaczonego do codziennego użytku i tak też jest w przypadku recenzowanego modelu o oznaczeniu L1.649.4.72.2 (w katalogu Longines istnieje jeszcze wersja L1.650.4.72.2, o średnicy 40mm, która wygląda niemalże identycznie).

Kolejna różnica dotyczy samego szkła. W latach 50. standardem było wypukłe pleksi, które jest odporne na przypadkowe uderzenia, ale niezwykle łatwo się rysuje. To właśnie z tego powodu w ciągu kolejnych dekad przemysł zegarkowy postawił głównie na szkła mineralne i szafirowe – te są nieco bardziej kruche, ale za to o wiele trudniejsze do zarysowania. Dzisiejsza technologia pozwala tworzyć mocno wypukłe szkła szafirowe, które łączą ze sobą wysoką odporność na rysy i klasyczny wygląd pleksi – i właśnie na takie rozwiązanie Longines zdecydował się w najnowszej reedycji Conquesta.

Decyzja jest o tyle słuszna, że z płaskim szkłem model ten nie wyglądałby tak stylowo i autentycznie. Patrząc z profilu istnieje też pewna równowaga po obu stronach koperty, między wypukłością szkła u góry, a wypukłością pełnego, stalowego dekla na dole. Przy okazji – sam dekiel też doczekał się zmiany, tyle że względem wcześniejszej reinterpretacji Conquesta. Miejsce emaliowanego na niebiesko gwieździstego nieba zajęła złota ryba emaliowana na zielono. Co ciekawe, to właśnie ten medalion jest poprawny dla stalowych kopert. Z historycznego punktu widzenia gwieździste niebo było używane przez markę Longines w Conquestach o szczerozłotych kopertach i nie znam powodu, dla którego ostatnim razem zignorowano ten wyraźny podział.

Kwestie techniczne
Zaczynając od wnętrza, nowy-stary Conquest wyposażony jest w mechanizm z automatycznym naciągiem, który według nomenklatury Longines nosi oznaczenie L888. Bazę stanowi tu ETA A31.L11 (która z kolei jest mocno zmodyfikowanym następcą znanej i sprawdzonej ETA 2892A2). Mamy tu 21 kamieni łożyskujących, system antywstrząsowy Nivashock i odporny na działania pól magnetycznych krzemowy włos balansu. Werk ten pracuje w rytmie 25 200 wahnięć na godzinę i posiada rezerwę chodu wynoszącą około 72 godzin. Porównując tę konstrukcję do innych propozycji na rynku, można by się pokusić o stwierdzenie, że jest to nieco lepszy odpowiednik Powermatica 80 (który z kolei jest mocno zmodyfikowanym następcą ETA 2824-2).

Przechodząc do zewnętrza, choć nie widać tego na pierwszy rzut oka, Longines przeprojektował kopertę Conquesta. Zmieniono kształt uszu i ich długość – uszy wydają się nieco mocniej ścięte do środka i uległy nieznacznemu skróceniu. Wysokość zegarka, czyli lug to lug, wynosi teraz 45,6 mm. Pomimo zwiększenia średnicy zadbano też, by koperta nadal była odpowiednio smukła. Jej grubość ze szkłem to 10,8 mm dzięki czemu recenzowany Conquest zmieści się pod mankiet koszuli i z powodzeniem będzie mógł pełnić zarówno funkcję „eleganta”, ubieranego na specjalne wyjścia, jak i zegarka do codziennego użytku (na co dodatkowo pozwoli przyzwoita wodoszczelność – do 5 barów).
Wszystkie powierzchnie w tym modelu, poza otoczką wokół medalionu, są w całości polerowane. Ma to swoje plusy i minusy. Oprócz oczywistych walorów wizualnych, plusem jest to, że po dłuższym użytkowaniu łatwo będzie te powierzchnie odświeżyć, po prostu polerując je na nowo. Niewątpliwym minusem jest zwiększona widoczność wszelkich niedoskonałości. Dodatkowo, gdy zamiast pleksi użyto łapiącego odciski szafiru, do zegarka powinna być dołączana specjalna ściereczka do usuwania zabrudzeń – jak mniemam w szczególności do wariantu z czarną tarczą, na tle której wszystko będzie jeszcze bardziej widać.

W 38 mm wersji Conquesta zdecydowano się na 19 mm rozstawu uszu, który nie jest tak popularny jak klasyczne 20 mm, ale z powodzeniem znajdziemy pod to różne ciekawe paski. Choć ten fabryczny wizualnie pasuje do stylu vintage, delikatnie rozczarowuje pod względem jakości użytego materiału. Rzekłbym, że dołączony do kompletu pasek „po prostu jest”, a jego najmocniejszą stroną jest ładna, sygnowana sprzączka.


Duża mała tarcza
Zachowanie odpowiednich proporcji koperty to nie wszystko, liczy się też aspekt wizualny dotyczący samej tarczy. Właśnie tutaj zegarek traci trochę spójności, co jest składową kilku czynników jednocześnie. Najważniejszym z nich jest fakt, że tarcza w Conqueście jest lekko wypukła. W mniejszej 35 mm wersji szło to w parze z naturalną wypukłością szkła pleksi, które tworzyło na rancie optyczną dystorsję, przez co tarcza wydawała się większa. Tutaj, gdy wszystko zostało powiększone, krzywizna szafiru nie daje takiego samego efektu. Załamanie tarczy przy brzegu jest o wiele mniej dyskretne (czytaj bardziej widoczne), przez co dla oka przyzwyczajonego do klasycznych wersji, coś wydaje się być nie na miejscu.

A propos miejsca, dla datownika w tym wydaniu Conquesta go zabrakło i bardzo dobrze. Patrząc historycznie, w Longines od samego początku nie potrafiono zdecydować się, gdzie najlepiej będzie go ulokować. Pierwsze wypusty Conquestów z lat 50. miały datowniki umieszczone na prawo od centrum tarczy – z zachowaniem dużego indeksu na godzinie trzeciej – co wyglądało nieestetyczne. Kolejne wersje miewały go na godzinie szóstej, lub tak jak w poprzedniej reedycji (nielimitowanej) datownik ulokowany był na godzinie dwunastej. Patrząc obiektywnie, ten typ tarczy najlepiej wygląda bez datownika, dlatego całkowite zrezygnowanie z okna daty przywraca jej pożądaną symetrię i dobrą czytelność.

Największą siłą projektu są niewątpliwie piękne indeksy godzinowe, przypominające fasetowne złote sztabki. Wraz z nakładanym logo Longines i złoconymi wskazówkami, tworzą spójną kompozycję i nadają tarczy bogatego, trójwymiarowego charakteru. Odpowiednim dopełnieniem są też eleganckie, pochyłe napisy, zapisane oryginalną dla tego modelu czcionką, a także niewielkie prostokąty wypełnione symboliczną ilością Super-LumiNovy. Te ostatnie, właśnie ze względu na swoją wielkość, są bardziej „akcentem” na tarczy, niż typowo użytkowym elementem – innymi słowy nie oczekiwałbym tu spektakularnych efektów po zmroku.
Wrażenia ogólne
Za każdym razem gdy lubiany przeze mnie klasyczny model powiększany jest do rozmiarów odpowiadających dzisiejszym standardom, moją pierwszą obawą jest spadek wygody noszenia. Choć pod względem estetycznym nowy 38 mm Conquest na żywo traci ciut ze swojego wintydżowego charakteru, w zamian zyskuje odrobinę lepszej prezencji na nadgarstku. Przy czym nadal bardzo wygodnie się go nosi. Pomimo zwiększenia rozmiaru nowy Conquest Heritage zachowuje odpowiednie, naturalnie wyglądające proporcje i w żadnym stopniu nie przytłacza nadgarstka – na co wpływ mają krótkie, mocno zakrzywione uszy koperty, a także szeroka stalowa luneta, która optycznie pomniejsza tarczę.

Recenzowany model Conquesta powinien sprawić odpowiednią radość z noszenia wszystkim osobom, które tak jak ja, lubią zarówno „czepiać się” detali, jak i je podziwiać. Znajdziemy tu niewielkie, ale cieszące oko smaczki, takie jak sygnowana koronka, nakładane logo, czy historycznie poprawny medalion. Wrażenie robi również niezachwiana symetria tarczy. Ów design, nie dość że niezwykle czytelny i elegancki, jest po prostu ponadczasowy i to jest właśnie niepodważalną zaletą tego zegarka. Jedyna kwestia sporna dotyczy jak zwykle ceny. Za ten gustowny, acz prosty design przyjdzie nam katalogowo zapłacić 13 900 PLN.

Longines Conquest Heritage
Producent | Longines |
Nazwa modelu | Conquest Heritage |
Ref. | L1.649.4.72.2 |
Mechanizm | z automatycznym naciągiem |
Symbol mechanizmu | L888 |
Rezerwa chodu (h) | 72 |
Koperta | stal |
Średnica (mm) | 38 |
Wysokość (mm) | 10,8 |
Wodoszczelność | 50m |
Pasek | skórzany |
Cena (PLN) | 13900 |