Recenzja wideo Longines Pilot Majetek „1935” [zdjęcia live, dostępność, cena]
Przed Wami trzecia już odsłona modelu Majetek firmy Longines. Tym razem to zegarek sporo większy od pierwowzoru i o wiele bardziej od niego nowoczesny. Przy całej tej przebudowie producent nie zapomniał jednak o jednym istotnym detalu.
O tym, że Longines wie, jak korzystać ze swoich archiwów, nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Firma na przestrzeni ostatnich lat nie raz udowodniła, że w dawaniu zegarkom drugiego życia (tj. w tworzeniu reedycji modeli historycznych) ciężko jej dorównać. O ile do tej pory mieliśmy do czynienia z odniesieniami do przeróżnych czasomierzy sprzed lat, tym razem – co stanowiło spore zaskoczenie – Longines sięgnął po raz drugi po ten sam „wzorzec” – ref. 3582. A jeszcze większym, że pomimo oczywistych odniesień do pierwowzoru, udało się stworzyć zegarek nowy, zdecydowanie nowoczesny i gabarytowo dostosowany do oczekiwań obecnych klientów. Przekonajcie się zresztą sami.
Majetek historycznie
W okresie międzywojennym wiele znanych firm produkowało i dostarczało zegarki dla armii. Do grona tego należał również Longines. Od wczesnych lat 20. XX wieku oferował modele lotnicze, ale testowany dziś zegarek nawiązuje do referencji 3582 przygotowanej na zlecenie Czechosłowackich Sił Powietrznych w 1935 roku. Wyposażony w obrotowy pierścień z luminescencyjnym znacznikiem zegarek wykorzystywany był przez załogi samolotów wojskowych. Na deklu większości egzemplarzy pojawił się grawer „Majetek vojenské správy”, czyli „własność sił zbrojnych” – stąd potoczna i wdzięcznie brzmiąca nazwa “Majetek”. Referencję 3582 wyróżniała też charakterystyczna, poduszkowata koperta, której projekt Longines zastrzegł w Międzynarodowym Urzędzie Własności Przemysłowej w Bernie, 1 kwietnia 1935 roku.
Jak być może wiecie, Longines w 2015 roku nawiązał do Majetka, wypuszczając dość wierną reedycję o nazwie Heritage 1935. Miałem okazję ponosić i przetestować ten zegarek, a gdybyście byli ciekawi jak wyglądał i czym różnił się od pierwowzoru – zachęcam do zapoznania się z recenzją dostępną TUTAJ.
Nowy i nowoczesny
Odsłona z 2023 roku to zupełnie nowy projekt. Co prawda czuć tu ducha Majetka, ale większość elementów została przeprojektowana. Koperty nadal ma delikatny kształt poduszeczki, choć tym razem mierzy 43 mm średnicy. Przy czym warto zwrócić uwagę, że za sprawą ochrony koronki w poziomie rozmiar to 48 mm. Lug-to-lug wynosi 51 mm, a grubość 13,5 mm. I pomimo iż na papierze wszystko wygląda na duże, a sam zegarek sprawia wrażenie masywnego, na ręce prezentuje się zadziwiająco dobrze. Zwłaszcza biorąc pod uwagę niewielki rozmiar mojego nadgarstka, 17,5 cm. Spora w tym zasługa przeprojektowanych, krótkich i bardziej opływowo łączących się z kopertą uszu. Sama obudowa jest w przeważającej części szczotkowana, ale Longines zdecydował się na polerowane, fazowane krawędzie. Nie zabrakło też ukłonu w stronę historii – na bocznej powierzchni koperty wkomponowano dokręcaną dwoma śrubkami tabliczkę z delikatnie wygrawerowanym 1935 rokiem. Miły i nieprzesadzony detal.
Mówiąc o zewnętrznej części zegarka trzeba wspomnieć o tym co najważniejsze – czyli rowkowanym, obrotowym pierścieniu, z którym połączony jest trójkątny, wypełniony Super-LumiNovą tzw. „znacznik czasu startu”. Dzięki niemu piloci samolotów szybko i łatwo mogli dawniej oznaczyć ważne punkty odniesienia – czas startu lotu lub czas ostatniej zmiany kursu. Wystarczyło przekręcić bezel w taki sposób, aby znacznik ustawił się na równi ze wskazówką minutową.
W przeciwieństwie do pierwowzoru, w którym znacznik był zintegrowany ze szkłem, tzn. kręcąc bezelem, kręciliśmy równocześnie szkłem i trójkątnym detalem, w tym modelu elementy te rozdzielono. Wypukłe szkło jest osadzone “na sztywno”, a sam znacznik sprzężony z bezelem. Takie rozwiązanie pozwoliło ponoć na uzyskanie większej klasy wodoszczelności tj. 100 metrów. Obrót pierścienia jest płynny – bez żadnych klików. Samo szkło z kolei pokryto z obu stron kilkoma warstwami powłoki antyrefleksyjnej, która od góry trochę łapie odciski palców.
Longines w projekcie tarczy postawili na prostotę oraz czytelność. Na matową, czarną bazę trafiły nakładane, pokryte Super-LumiNovą arabskie cyfry pełniące rolę indeksów godzinowych. Substancja świecąca znalazła się też na dwóch centralnie mocowanych ołówkowych wskazówkach. Kompozycję uzupełnia wpuszczona nieco w bazę tarczka małej sekundy z białą podziałką i srebrną wskazówką oraz pisany prostym krojem pisma napis Longines. I to wszystko. Czas ustawić można wygodną, dokręcaną koronką, sygnowaną między innymi logiem, czyli znakiem uskrzydlonej klepsydry.
Antymagnetyczny krzem
Zegarek ma pełny dekiel z grawerem, przedstawiającym nazwę oraz punktującym główne cechy mechanizmu. Za napęd posłużył kaliber Longines L893.6 z automatycznym naciągiem i z krzemowym włosem balansu. Dzięki temu Majetek jest odporny na działanie otaczających nas standardowo pól magnetycznych. Poza tym taktowany na 3,5 Hz werk ma 72-godzinną rezerwę chodu i jest certyfikowany przez COSC, co w praktyce oznacza, że odchyłki dobowe mieszczą się w przedziale -4/+6 sekund.
Longines Pilot Majetek dostępny będzie na brązowym lub ciemnozielonym skórzanym pasku albo na pasku w stylu NATO z powtórnie przetwarzanych materiałów w odcieniu militarnej zieleni. Skórzane paski mają beżowe pętelki i 22 mm przy łączeniu z kopertą. Szkoda tylko, że Szwajcarzy nie pomyśleli o systemie ich łatwej wymiany.
Podsumowanie
Na koniec pora na podsumowanie i garść wrażeń. Zegarek trafił do redakcji CH24 przedpremierowo i miałem kilka tygodni, żeby swobodnie go ponosić i zebrać garść wrażeń.
Przede wszystkim to według mnie model o wiele luźniej nawiązujący do historycznej referencji 3582 niż poprzednik, czyli Heritage 1935. W nowej wersji przeprojektowano kopertę, która teraz wydaje się być bardziej masywna, ale pozostaje niezwykle wygodna. Wskazówki katedralne zmieniono na ołówkowe, co też nieco odmłodziło zegarek, zachowując równocześnie jego militarny klimat. Mocno widoczne białe arabskie cyfry ustąpiły miejsca nieco delikatniejszym, w innym odcieniu. Zastosowano trójkątny znacznik zintegrowany z ząbkowanym bezelem, fajne, mocno wypukłe szkło oraz nowy mechanizm z elementami z krzemu i 3-dniową rezerwą chodu. Nawet paski – zwłaszcza zielony – wyglądają dobrze. Zegarek uważam za interesującą propozycję. Szczególnie jeśli lubicie nieco większe modele utrzymane w stylistyce vintage, które w całkiem udany sposób połączono z nowoczesnym wykonaniem.
Na koniec cena, o której dowiedzieliśmy się praktycznie w dniu premiery zegarka. Bez względu na wybrany pasek Longines Pilot Majetek będzie kosztować 18 700 PLN. Wariant z dodatkowym paskiem i narzędziem do jego wymiany to wydatek 19 300 PLN. Trzeba przyznać, że pomimo jakości wykonania i wszystkich „smaczków”, które oferuje zegarek, cena nie należy do niskich. Jednak w kontekście inflacji, a także polityki cenowej wielu marek aspirujących do pozycjonowania swoich kolekcji w segmencie cenowym, póki co odpornym na na kryzysy i zawirowania, pozostaje się do tego przyzwyczaić. Czy takie podejście sprawdzi się długofalowo? Czas pokaże.
Longines Pilot Majetek
Producent | Longines |
Nazwa modelu | Pilot Majetek |
Ref. | L2.838.4.53.0, L2.838.4.53.2, L2.838.4.53.8 |
Mechanizm | z automatycznym naciągiem |
Symbol mechanizmu | L893.6 |
Rezerwa chodu (h) | 72 |
Tarcza | czarna |
Koperta | stal |
Średnica (mm) | 43 |
Wysokość (mm) | 13,5 |
Wodoszczelność | 100m |
Pasek | skórzany, NATO |