Kurt Klaus o wiecznym kalendarzu
The PuristS: Panie Klaus, czy mógłby nam Pan powiedzieć jak powstawał wieczny kalendarz ?
TP: Który Pan zastosował, 889 ?
KK: Tak, 889. Wówczas szef IWC, Günter Blümlein, powiedział, iż wieczny kalendarz będzie dobry, ale powinniśmy zrobić więcej: „chcę, abyś zbudował ten wieczny kalendarz nie na bazie automatycznego mechanizmu, ale na werku z chronografem”. Zacząłem więc pracę od nowa, gdyż teraz musiałem dostosować wskazówki kalendarza, daty oraz dni do pozycji dyktowanych przez chronograf. Co prawda nie wykonywałem wszystkiego od nowa, ale musiałem zmodyfikować to, co do tej pory zrobiłem. Blümlein Günter chciał zbudować to na chronografie ponieważ on czuł, że musimy zrobić coś więcej od innych. Mój pomysł, aby wykonać prostszy w użyciu od wszystkich pozostałych kalendarz wieczny był w porządku, ale to nie było wystarczające !. No i w tamtym momencie nie było na rynku żadnego chronografu z wiecznym kalendarzem.
TP: Jak długo trwały prace nad wiecznym kalendarzem, od momentu kiedy został Pan poproszony o rozpoczęcie prac nad tym projektem, aż do dnia gdy uznał, że wszystko jest już gotowe ?
KK: To zajęło około czterech lat. Początkowo nie pracowałem nad kalendarzem codziennie, ale im bliżej było osiągnięcia celu tym prace były bardziej wzmożone. Oczywiście pracowałem bez jakiegokolwiek systemu komputerowego, ponieważ nie było żadnego CAD, wszystkie szkice wykonywałem w ołówku. Miałem tylko mały kalkulator, a wszystkie funkcje trygonometryczne w głowie. Schemat powstawał metodą prób i błędów.
TP: Czy te cztery lata uwzględniały również czas potrzebny na dostosowanie bazy chronografu ?
KK: Tak, zresztą ta decyzja została podjęta na początku projektu. Najpierw miałem pomysł wykonania wiecznego kalendarza, zrobiłem jakieś rysunki obrazujące jak to mogłoby być wykonane i w końcu mieliśmy pomysł by zrobić to na bazie z chronografem. To był niezapomniany Günter Blümlein, który o tym pomyślał. Znowu pracowałem sam jako, że nikt tak do końca nie wierzył w to, iż produkt ujrzy światło dzienne, oprócz Güntera Blümleina. Do końca procesu konstrukcyjnego, który nastąpił w 1984 roku, on przychodził do mojego biura codziennie rano i pytał: „jak się masz ?, dobrze idzie ?. Kontynuuj !”.To on dawał mi całą motywację do dalszego działania, gdyż była to trudna praca. Musiałem zbudować wszystkie prototypy i wykonać ręcznie trochę małych części ponieważ nie mieliśmy odpowiednich maszyn, itd. Wiosną, w kwietniu 1985 roku, o godzinie 5 rano, wreszcie ukończyłem pierwszego z trzech Da Vinci !. To był trudny dzień i noc. Wieczorem jechałem do miasta Grenchen położonego nieopodal Bienne, gdzie znajdowała się firma drukarska wytwarzająca dla nas tarcze wskazań rocznych. Potrzebowałem tych tarcz jednak kiedy przybyłem na miejsce nie były one jeszcze gotowe więc czekałem. W końcu, gdy mogłem już je odebrać, wróciłem do fabryki i o godzinie 11 wieczorem zacząłem je montować w mechanizmie Da Vinci. W przeciągu pięciu godzin trzy tarczki zostały zamontowane i do 8 albo 9 rano pierwsze prototypy znalazły się w Bazylei. To był początek wystawy w Bazylei w 1985 roku i oczywiście chronograf Da Vinci z wiecznym kalendarzem z najdokładniejszymi wskazaniami faz księżyca od razu wzbudził wielką sensację.
TP: Co Pan czuł widząc tak entuzjastyczne przyjęcie tego czasomierza ?
KK: Czułem zmęczenie. Ale potem nie byłem już tak entuzjastycznie nastawiony, bo wiedziałem, że to był dopiero początek. Prototypy pracowały, ale musiałem pomóc przy wdrożeniu ich do faktycznej produkcji. Na szczęście nie było tak źle, kwietniowa Bazylea była piękna i mniej więcej w sierpniu dostarczyliśmy pierwszego Da Vinci.
TP: To bardzo szybko !
KK: Tak, to było bardzo szybko.
TP: Dlaczego tak długo trzeba było czekać na połączenie dwóch największych hitów spod znaku IWC, wiecznego kalendarza oraz zegarka Portuguese, które dały w przeszłości tak wielki sukces ?
KK: No cóż, Portugiesery powstały po Da Vinci. Pierwotnie zostały wyprodukowane około 1940 roku, a około 1990 do IWC przyszedł ktoś noszący na przegubie jeden ze starych modeli „Portugalczyka”. Wszyscy zbiegli się dookoła mówiąc: „oh, jakie to ładne” i „powinniśmy zrobić nową linię Portugalczyków”. Więc podjęliśmy decyzję wykonania tego zegarka w limitowanej serii z okazji rocznicy IWC w 1993 roku. Ograniczyła się ona do 1750 sztuk wykonanych dokładnie tak samo jak w 1940 roku i z użyciem tego samego mechanizmu. To jest coś unikalnego. Mamy jeszcze trzy kieszonkowe werki zaprojektowanew latach 1930 – 1935 i wszystkie trzy są produkowane do dnia dzisiejszego tylko z jedną modyfikacją, około 20 – 30 lat temu dodaliśmy do nich ochronę przeciwwstrząsową – Incabloc.
TP: I jak te mechanizmy kieszonkowe wykorzystywane są dzisiaj ?
KK: Używamy ich w kieszonkowych czasomierzach jako, że nadal mamy bardzo małą produkcję tych zegarków i w Portuguese – minutowym repetierze, który przykładowo zawiera werk od kieszonkowego czasomierza. Tak więc pierwszy był Da Vinci, następnie w 1993 roku Portuguese, który odniósł wielki sukces, ale był limitowany dlatego chcieliśmy kontynuować linię”Portugalczyków”. I tak dwa lata później wykonaliśmy chronograf Portuguese z modułem rattrapante oraz chronograf z automatycznym naciągiem. Mieliśmy pomysł, aby zaprojektować zupełnie nowy mechanizm w rozmiarze zegarka kieszonkowego. Zarząd IWC podjął decyzję i ostatecznie Blümlein Günter wydał polecenie rozpoczęcia prac nad tym projektem.
TP: Dlaczego zdecydował się Pan na zaadaptowanie systemu naciągu Pellaton, czy z historycznych powodów jako, że jest to system IWC osadzony w tradycji firmy ?
KK: Tradycja była jednym z powodów. System naciągu Pellaton jest jak symbol, każdy dobry zegarmistrz na świecie widząc to rozwiązanie od razu powie: „to jest IWC”. Ale były również inne powody. Po raz pierwszy Pellaton został wykonany około 1950 roku i zawsze kiedy musieliśmy naprawiać stare zegarki z lat 1950 – 1960, nigdy nie musieliśmy wymieniać jakiejkolwiek części z systemu naciągu. Powiedziałem więc sobie: „dlaczego mam wymyślać coś nowego skoro mamy już najlepszy na świecie system automatycznego naciągu ?”. Tak więc wybór był podyktowany nie tylko tradycją, ale co ważniejsze ze względu na jakość systemu. Produkowaliśmy automatyczne zegarki używając tego systemu IWC do 1985 – 1990 roku i zdecydowaliśmy się naużycie dokładnie tych samych części jak w ostatnio wytworzonych automatycznych kalibrach. Najpierw użyliśmy ich w Portuguese 2000 i wówczas Zarząd chciał, aby wykonać czasomierz Big Pilot z wykorzystaniem tego samego mechanizmu, więc dodaliśmy – nie ja, ale MY, ponieważ do tego czasu powstał już prawdziwy zespół badawczy – wskazanie daty do mechanizmu. W tym czasie, gdy dodaliśmy wskazanie daty, ja miałem możliwość prostej realizacji nałożenia na to wiecznego kalendarza. Było tak, ponieważ 20 lat wcześniej kiedy projektowałem wieczny kalendarz do Da Vinci, wykorzystałem te same części dla wskazań daty – 24 godzinne koło i system szybkiej korekcji – ten pomysł dał możliwość bardzo szybkiego korygowania wskazań w Da Vinci przy użyciu samej tylko koronki. Tak więc kiedy zacząłem projektować ten sam wieczny kalendarz w wymiarze nowego kalibru 5000, nie musiałem wymyślać niczego nowego. To była praktycznie kopia kalendarza Da Vinci, ale o średnicy 38 mm.
TP: A jednak jest coś zupełnie nowego w tym wiecznym kalendarzu…
KK: Tak. Data jest taka sama, gdyż użyłem tych samych części do jej ruchu, miesiące i rok są w trochę innych wymiarach, szczególnie wskazanie roku i fazy księżyca są identyczne. Teraz, dokładność w Da Vinci jest określona do jednego dnia po upływie 122 lat. Jednak tym razem, ponieważ zastosowana płyta jest większa aniżeli ta z Da Vinci, mając do dyspozycji więcej miejsca obliczyłem nową liczbę zębów dla koła fazy księżyca. W taki sposób osiągnąłem lepszą dokładność czyli 577 lat co oznacza jeden dzień odchylenia po 577 latach.
TP: To obecnie jest na rynku najdokładniejsza faza księżyca…
KK: Tak i najdokładniejsza jaka została zastosowana kiedykolwiek w wiecznym kalendarzu. Jedynie lepszą dokładnością może popisać się A. Lange & Söhne 1815 z fazami księżyca. Tak na początku zacząłem mówić, że jest najdokładniejsza w produkcji, a dzisiaj chciałbym powiedzieć, że jest najdokładniejszą fazą księżyca w wiecznym kalendarzu. Początkowo wykonałem tradycyjną fazę księżyca i kilka mechanizmów zostało z nią wyprodukowanych w limitowanej edycji dla Cellini. To jest tradycyjna faza księżyca, która wygląda tak samo jak w Da Vinci, podobnie jak wszystkie pozostałe wskazania fazy księżyca. Kilka miesięcy wcześniej człowiek, który projektował tarczę i kopertę powiedział: „to jest faza księżyca, którą mamy już od 100 lat i każda marka ma taką fazę księżyca. Powinniśmy zrobić coś nowego”. Więc on przyszedł do mnie z pomysłem wykonania następujących po sobie tarcz z dziurą, poprzez czarny księżyc na płytce. Powiedziałem: „zwariowałeś, jak te tarcze będą się zmieniały ?. To kółko wraz z tarczą musiałoby się poruszać”. Zastanawiałem się nad tym przez cały dzień i noc, a później jak się spotkaliśmy powiedziałem: „dobra, chyba znalazłem rozwiązanie”. I tak przez kilka miesięcy przerabialiśmy fazę księżyca dla potrzeb tego systemu, ale tylko z jedną dziurką. Wtedy ktoś powiedział: „dlaczego tylko jedna dziura ?. Moglibyśmy zrobić dwie i mieć dwa księżyce, to wyglądałoby zupełnie inaczej”.
TP: Czy musiał Pan wprowadzić dużo modyfikacji do płyty kalendarza w Portuguese, przykładowo po to by pokazać te dwie fazy księżyca w nowym modelu zamiast tego tradycyjnego ?
KK: W samym mechanizmie fazy księżyca nic się nie zmieniło. Ten jest dokładnie taki sam jak w Da Vinci więc moglibyśmy wrócić do tradycyjnej formy wskazań księżyca, gdybyśmy tylko chcieli, ale oczywiście nie chcemy !. Ja chciałem tylko zachować najważniejsze i najbardziej istotne fragmenty kalendarza z Da Vinci takie jak zmieniająca się data i płytka miesięcy, a więc te części, które wziąłem z Da Vinci i są one dokładnie takie same w obu kalibrach. Ale odległość między dniem i wskazaniami miesiąca była zbyt duża i musiałem tak ustawić koło pośrednie, aby to jakoś zniwelować. Właściwie to musiałem dodać dwa koła by utrzymać obrót we właściwym kierunku. Odległość między dniem, a fazami księżyca też była większa, ale nie dodawałem jeszcze jednego koła tylko zrobiłem jedno większe – tak całkiem automatycznie osiągnąłem tę nową dokładność !.
TP: Czy planuje się dalszy rozwój wokół systemu Pellaton w przyszłości ?
KK: Tak. Jak już powiedziałem system Pellaton jest osadzony w tradycji IWC i jest technicznie doskonały dlatego powinniśmy to kontynuować.
TP: Czy wprowadzi Pan nowy, mniejszy auto naciąg w kolejny kaliber ?
KK: Tak, oczywiście. Musimy to zrobić w przyszłości. To jest możliwe i myślę, że taki będzie trend.
TP: Dokonajmy porównania pozostałych zegarków Portuguese, ten jest większy – to dzięki użyciu szkła szafirowego zamiast pleksiglas ?. Czy wybór szkła szafirowego podyktowany był tym, że ludzie skarżyli się, iż w Portuguese 2000 użyto pleksiglas ?
KK: Często mamy taki sam problem także z Da Vinci. Ludzie mówią, że tak drogi zegarek nie powinien mieć pleksiglas, ale my możemy wstawić szkło szafirowe jeżeli klient sobie tego zażyczy. Dlatego tym razem stwierdziliśmy – nie ja, ale cały zespół – że powinniśmy przestać używać pleksiglas w specjalnych liniach zegarków i zamiast tego użyć szkła szafirowego. Aby to zrobić, musieliśmy wykonać nieco grubszą kopertę po to by utrzymać określone proporcje, a także trochę większą.
TP: Czy ten mechanizm ma wystarczającą moc, aby napędzić chronograf ?
KK: Nie planujemy w naszym zespole, by stosować chronograf na kalibrze 5000. Ale mamy dużo innych pomysłów na tę bazę.
TP: Naprawdę, jedyną rzeczą, której w oczywisty sposób brakuje w linii Portuguese, jest zegarek z tourbillonem – czy może zobaczymy go kiedyś w przyszłości ?
KK: A co to jest tourbillon ? ;).
TP: Panie Klaus, dziękuję bardzo za opowiedzenie nam wspaniałej historii na temat wiecznego kalendarza, zarówno tego stworzonego dla Da Vinci jak i późniejszego jego wcielenia w postaci cudownego Portuguese Perpetual Calendar.
KK: Dla IWC ważne jest to, iż za każdym naszym produktem stoi historia. Swoją historię ma zegarek Portuguese, historia czasomierzy „Pilot”, które były dostarczane prawdziwym pilotom już 60 lat temu, a dzisiaj możesz zobaczyć, że również Da Vinci ma swoją historię !.
Tłumaczenie: Mariusz Wiśniewski