Dzieje zegarmistrzostwa Zegarki z alarmem (część 1)
Zawsze pozostawały niszą i nawet dzisiaj nie cieszą się taką popularnością jak chronografy czy tourbillony. W nowej rzeczywistości są trochę jak relikt z innej epoki, lecz wciąż istnieją – od ponad 100 lat zegarki z alarmem pełnią rolę przypominajki. Bardzo taktownej w porównaniu ze smartfonami.
Przeczytałam, że genialne pomysły rodzą się najczęściej w stanie głębokiego relaksu. Podobno Archimedes dokonał swojego słynnego odkrycia podczas kąpieli, a Izaak Newton leżąc pod jabłonią zauważył, jak działa grawitacja.
Są też przykłady z zegarkowego podwórka. Gérald Genta mówił, że projekt modelu Royal Oak powstał w czasie jego spacerów nad Jeziorem Genewskim: inspiracją ośmiokątnego pierścienia miał być hełm nurka. Z kolei Hans Wilsdorf lubił spędzać dużo czasu w łazience i tam podobno doznał olśnienia, gdy na jego zegarek spadła kropla wody. Wtedy wymyślił lupę nad datownikiem.
Alarm w sprawie czasomierza
Kto wie, może zegarek z alarmem też narodził się w podobnej sytuacji? Niestety, na ten temat nie istnieją żadne anegdoty ani legendy, więc najbardziej prawdopodobna wydaje się wersja, że powstał z potrzeby chwili. Pierwsze zegarki kieszonkowe z alarmem pochodziły z XVII w., lecz były to pojedyncze okazy. Dopiero wynalazek braci Dürrstein z końca XIX w. pozwolił na masową produkcję mechanizmów z tą komplikacją. Kim byli Johannes i Friedrich Dürrsteinowie? W branży zegarkowej zaczynali jako hurtownicy: w styczniu 1874 r. Johannes otworzył w Dreźnie firmę Dürrstein & Co. specjalizującą się w hurtowej sprzedaży zegarków. I jeszcze w tym samym roku firma została wyłącznym dystrybutorem marki A. Lange & Söhne. Lecz Dürrsteinowie mierzyli wysoko, sama sprzedaż zegarków im nie wystarczała. Chcieli je produkować i to amerykańskimi metodami, tj. przy wykorzystaniu maszyn. W 1893 r. otworzyli więc w Glashütte fabrykę, której pełna nazwa brzmiała Uhrenfabrik Union Glashütte i tak jak zaplanowali, zaczęli sami wytwarzać zegarki.
Tu dochodzimy do pamiętnej daty, czyli 8 czerwca 1898 r. Wtedy firma Dürrstein & Co. zgłosiła w Szwajcarskim Urzędzie Własności Intelektualnej tzw. „urządzenie alarmowe dla zegarków”. Na patent (nr 17104) Dürrsteinowie czekali 10 miesięcy i od 30 kwietnia 1899 r. ich pomysł był już oficjalnie chroniony.
Pierwsze zegarki kieszonkowe z alarmem (nazywały się Victoria, a później Eterna) zaczęła wytwarzać szwajcarska firma Schild Frères & Co. (później przemianowana na: Eterna). Wszystkie modele miały na deklu wygrawerowany numer patentu, co świadczyło o tym, że prawdopodobnie były produkowane na zasadzie licencji kupionej od Dürrsteinów.
Właściciele patentu długo się nim nie nacieszyli się, ponieważ Johannes zmarł w 1901, a Friedrich w 1903 r.
W zegarkach firmy Schild Frères & Co. alarm ustawiało się za pomocą obrotowego pierścienia. Te czasomierze były często wykorzystywane jako tradycyjne budziki, ponieważ dzięki specjalnie zaprojektowanemu deklowi można było postawić zegarek na szafce nocnej lub stoliku. Schild Frères & Co. nie była jedyną firmą, która oferowała zegarki kieszonkowe z alarmem. Patent na tego typu czasomierz zgłosił między innymi Zenith (w 1913 r.). W wytwarzanych od 1915 r. bardzo funkcjonalnych zegarkach tej marki, czas alarmu (jego wskazania znajdowały się na dodatkowej tarczy na godz. 12) ustawiało się za pomocą przycisku znajdującego się w górnej części koperty (po lewej stronie). Na zdjęciu poniżej widać tego typu czasomierz: ten pochodzi z ok. 1920-1930 r.
Dla cywili i wojska
11 lutego 1908 r. Fabriques Eterna Schild Frères & Co. zgłosiła patent na pierwszy na świecie zegarek naręczny z funkcją alarmu. Lecz w tamtym czasie firma nie mogła jeszcze zbyt wiele pokazać, oprócz rysunków i ewentualnie prototypu tego modelu, ponieważ nadal obowiązywała ochrona patentowa dla mechanizmu Dürrsteinów. Zegarek pokazano na Szwajcarskiej Wystawie Krajowej w Bernie dopiero po wygaśnięciu patentu, tj. w 1914 r.
Jego mechanizm mierzył prawie 30 milimetrów, a czas uruchomienia alarmu ustawiało się w nim za pomocą obrotowego pierścienia (obsługiwała go centralna wskazówka).
Po wybuchu I wojny światowej Eterna sprzedawała ten model także wojsku (ta wersja miała dodatkową kratkę ochronną, którą nakładało się na szkło).
Niewielka średnica tego czasomierza okazała się jego wadą: koperta miała wprawdzie dodatkowy dekiel, lecz alarm był dosyć cichy i krótko działał. Dlatego niektórzy klienci skarżyli się, że ich nie budził. A zatem, wbrew oczekiwaniom, ten praktyczny model nie cieszył się zbyt dużym wzięciem. Wpływ na niewielkie zainteresowanie zegarkiem Eterny miała też wciąż duża popularność zegarków kieszonkowych. Eterna nie zrezygnowała jednak z produkcji: w zmodyfikowanej formie dopasowanej do obowiązujących tendencji ten model był oferowany przez ponad dwadzieścia lat.
Słynny Cricket
Prawdziwy boom na zegarki z alarmem nadszedł później, dopiero pod koniec lat 40. XX w. Cóż takiego się wydarzyło? W międzyczasie, za sprawą wynalazków wprowadzonych przez firmę Rolex (wodoszczelna koperta, mechanizm z automatycznym naciągiem), klienci na dobre stracili zainteresowanie zegarkami kieszonkowymi. Dlatego, pokazany w 1947 r. zegarek Cricket marki Vulcain szybko podbił serca zwykłych ludzi w Europie, a na rynku amerykańskim wywołał nawet sporą sensację (w amerykańskich dziennikach ukazało się aż trzy tysiące wzmianek na temat jego premiery).
Prace nad zegarkiem trwały kilka lat i w porównaniu z konstrukcją Eterny, Cricket był dużo doskonalszy: konstruktorzy wyeliminowali w nim większość słabych punktów. Ta sztuka udała im się między innymi dzięki przekonstruowaniu koperty, która zyskała podwójny dekiel: aby umożliwić działanie alarmu, pod deklem został zainstalowany dodatkowy dekiel z zamocowanym słupkiem, o który uderzał młotek. Ten wewnętrzny dekiel mógł się swobodnie poruszać i służył jako membrana. Z kolei zewnętrzny miał wywiercone otwory (podobnie jak w wiolonczeli), przez które dźwięk wydobywał się na zewnątrz. Uderzenie młotka wywoływało drgania, a emitowany odgłos przypominał ten wydawany przez świerszcza. Dzięki zastosowaniu podwójnego bębna sprężyny, alarm rozbrzmiewał aż przez około 25 sekund (młotek uderzał około 1300 razy)! Cały mechanizm (skonstruowany przez Vulcaina, ręcznie nakręcany kaliber 120) był bardzo łatwy w obsłudze. Koronka na godz. 3 mogła być nakręcana w obu kierunkach (w jednym kierunku nakręcało się mechanizm, a kręcąc główką w drugą stronę naciągało się sprężynę obsługującą alarm). Oprócz alarmu o bardzo oryginalnym dźwięku, Cricket miał też centralną wskazówkę sekundnika, która w tamtym czasie należała do rzadkości.
Zegarek odniósł ogromny sukces, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, gdzie został okrzyknięty zegarkiem prezydenckim. Pierwszym prezydentem, który dostał w prezencie ten model był Harry S. Truman (w 1953 r.). Truman nosił Cricketa regularnie i bardzo często korzystał z alarmu nie tylko jako budzika, lecz także w momentach, gdy chciał, by zegarek przypomniał mu o ważnych spotkaniach. Jak podają amerykańskie źródła, agenci Secret Service nienawidzili specyficznego odgłosu wydawanego przez Cricketa, ponieważ zdarzało im się mylić uruchomiony alarm z odgłosem wydawanym przez bombę zegarową (są o tym wzmianki w archiwalnych dokumentach w Białym Domu). W Pentagonie krążyła nawet anegdota o tym, jak to pewnego ranka prezydent Truman zapomniał wyłączyć alarm i postawił na nogi kilku generałów.
Przydomek prezydencki, Cricket zyskał prawdopodobnie dzięki następcy Trumana. Dwight D. Eisenhower nosił ten zegarek jeszcze zanim został prezydentem. I choć słynął ze swojej niechęci do reklamowania czegokolwiek, nigdy nie zakrywał przegubu ręki. „Ike” lubił nosić ten czasomierz także podczas sprawowania prezydentury. Widać to na wielu zdjęciach, jak choćby na tym zrobionym w 1947 r., gdy nie był jeszcze prezydentem.
Tradycja obdarowywania prezydentów USA przez firmę Vulcain była kontynuowana aż do 2001 r., czyli roku zakończenia prezydentury Billa Clintona. Później odstąpiono od niej, a po kilkuletniej przerwie, pierwszym prezydentem, który otrzymał model Cricket był Barack Obama.
Cricket stawał się tak popularny, że z czasem firma Vulcain zaczęła produkować go w różnych wersjach. Jedną z ciekawszych był Golden Voice (1958 r.), czyli pomniejszony wariant dla kobiet, który miał złotą membranę, więc dźwięk alarmu był w nim szlachetniejszy. Warto wspomnieć też pokazany w 1958 r. Cricket z datownikiem i małym sekundnikiem (napędzany nowym kalibrem 401), choć ten nigdy nie zdobył takiej popularności, jak „zwykły” Cricket. Prawdopodobnie dlatego, że ze względu na funkcje dodatkowe nie dało się zmieścić drugiego bębna, więc alarm działał krócej, a cena zegarka była dużo wyższa. W 1961 r. na rynek trafił Vulcain Cricket Nautical, czyli zegarek dla nurków z alarmem działającym pod wodą (w deklu było aż 16 otworów) i charakterystyczną tarczą, na której były zaznaczone przystanki dekompresyjne.
Memovox i popularność A. Schild AG
Co było największym wyzwaniem dla konstruktorów zegarków z alarmem? Uzyskanie jak największej ilości miejsca w kopercie. Mechanizm bicia (alarm) składa się bowiem z młotka, sprężyny włączającej i pudła rezonansowego, którym jest dekiel koperty, a oprócz tych elementów trzeba było jeszcze zmieścić mechanizm zegarka. Od tego, na jakie rozwiązanie zdecydował się konstruktor zależała czystość dźwięku alarmu.
W 1950 r., odgłos podobny do alarmu Cricketa udało się uzyskać twórcom zegarka Memovox marki Jaeger-LeCoultre (nazwa pochodziła od łacińskich słów „memorare”, tj. przypominać i „vox”, tj. głos). Memovox nie był dużym zegarkiem – jego koperta miała średnicę 35 mm, więc konstruktorzy pracowali na miniaturowej przestrzeni. Do obsługi alarmu służyła w tym zegarku dodatkowa koronka, a na tarczy: znajdujący się na środku, obrotowy dysk z małą strzałką.
W firmie Jaeger-LeCoultre przyjęto ciekawą strategię: konstrukcja alarmu miała spełniać dwa warunki, czyli możliwie jak najgłośniej dzwonić wtedy, kiedy alarm będzie służył jako klasyczny budzik oraz w ciągu dnia przypominać, tym razem ciszej, o zaplanowanych spotkaniach.
To rozwiązanie udoskonaliła szwajcarska firma Pierce w swoim zegarku Duofon, produkowanym od 1956 r. Alarm ustawiało się w nim nie za pomocą koronki, lecz przycisku. Informacja o tym, czy został wybrany głośny budzik, czy cichy alarm wibracyjny (który przypominał o spotkaniach), była widoczna w małym oknie znajdującym się pod godz. 6 (okno bardzo dyskretnie wkomponowano w tarczę, więc nie odciągało uwagi od pozostałych wskazań).
Dzięki tym wszystkim usprawnieniom, w latach 50. XX w. zegarki z alarmem cieszyły się coraz większym wzięciem, co skrzętnie wykorzystali producenci, oferując różne modele z tą funkcją. Od 1953 r. mogli korzystać na przykład z wielkoseryjnego kalibru Venus 230, który pracował z częstotliwością 18 000 A/h. Informacja o tym, czy alarm jest włączony pojawiała się w nim w oknie na godz. 9 (kolor czerwony oznaczał, że alarm jest wyłączony, a zielony, że włączony). Poniżej zegarek Forget me not z 1956 r. mało znanej, szwajcarskiej firmy Création Watch S.A.
Trochę inny pomysł na alarm miała firma Paul Buhré, która w 1955 r. pokazała mały, zgrabny czasomierz o średnicy 34 mm. Czas uruchomienia alarmu pojawiał się tu w oryginalnym oknie umieszczonym w środkowej części tarczy (Paul Buhré wykorzystał kaliber AS 1475).
Wraz ze wzrostem popularności zegarków z alarmem, wielu producentów potrzebowało mechanizmów, ponieważ tylko pojedyncze marki mogły same wyprodukować odpowiednie napędy. Największy sukces sprzedażowy odniosła w tamtym czasie firma A. Schild AG (AS) z Grenchen, specjalizująca się w wytwarzaniu surowych mechanizmów. Stworzony przez tę firmę w 1954 r. kaliber AS 1475 z dwoma bębnami sprężyny powstawał w ogromnych ilościach (do 1970 r. A. Schild AG wyprodukował 781 000 sztuk). Razem z różnymi pochodnymi kalibru AS 1475 firma A. Schild AG sprzedała ok. 1,5 mln. sztuk. Jedną z marek, która stosowała kaliber AS 1475 był Tudor. Mechanizm napędzał model Advisor (alarm obsługiwała dodatkowa koronka i centralna wskazówka), produkowany przez firmę Tudor od 1957 r. Wprawdzie ten napęd był mniejszy od kalibru Cricket czy Memovox, lecz miał gorszej jakości dźwięk alarmu i krócej dzwonił. Model Advisor nigdy nie był tak popularny jak Cricket czy Memovox, ponieważ bardzo długo Rolex nie promował zbyt mocno marki Tudor.
W 2012 r. firma Tudor wyprodukowała model Heritage Advisor, którego z pierwowzorem łączyła jedynie nazwa. Miał bowiem większą kopertę („urósł” z 34 do 42 mm), zrobioną nie ze stali, lecz z tytanu.
Jak wspomniałam, A. Schild SA produkował tak dużo tych mechanizmów, że w latach 50. i 60. XX w. na rynku było dostępnych ponad 450 zegarków z alarmem napędzanych różnymi wersjami kalibru 1475. Rozpiętość była ogromna: od marek Bulova, Gruen, aż po firmę Omega.
Czytaj dalej: Zegarki z alarmem (część 2).
Artykuł jest częścią cyklu „Dzieje zegarmistrzostwa”.
glashuetteuhren.de
schild-eterna.de
Antiquorum Important Modern & Vintage Timepieces, 28.04.2019
timepiecechronicle.com
Anton Kreuzer Armbanduhren. Geschichte, Technik und Design
Gisbert L. Brunner Armbanduhren, Christian Pfeiffer-Belli Armbanduhren. Von den Vorläufern bis zur Swatch
Gisbert L. Brunner Armbanduhren. Vom ersten Chronometer am Handgelenk zum begehrten Sammlerstück
Uhrenkosmos.com
grail-watch.com
Chronos 2/2013
junghans-vintage.de