Dzieje zegarmistrzostwa Chronometry – kiedyś i dziś (część 2)
Które instytucje zajmują się certyfikacją mechanizmów oraz zegarków w poszczególnych krajach? Jakie kryteria muszą spełniać w nich czasomierze? O tym przeczytacie w drugiej części naszego tekstu o historii chronometrów.
Poniższy tekst stanowi kontynuację artykułu: Dzieje zegarmistrzostwa: Chronometry – kiedyś i dziś (część 1).
Chronometry na rękę
Szwajcarskie obserwatoria w Neuchatel i Genewie zaczęły przeprowadzać testy już w drugiej połowie XIX w. (pierwsze od 1866, drugie od 1873 r.), jednak dosyć długo nie miały zbyt wiele pracy. Wprawdzie co roku organizowały specjalne konkursy precyzji, lecz ilość zgłoszonych na nie zegarków nie była zbyt duża. Na podstawie ilości przeprowadzonych testów oraz zaostrzających się z czasem kryteriów, możemy zobaczyć, jaki postęp zrobili od tamtej pory producenci zegarków. Od 1951 r. w Szwajcarii obowiązuje taka definicja chronometru: „Chronometr to precyzyjny zegarek, którego dokładność chodu potwierdza oficjalny certyfikat wydany na podstawie testów przeprowadzonych w różnych pozycjach i temperaturach”. Tyle teoria, a co mówią liczby? W 1960 r. ponad 100 000 zegarków mogło pochwalić się certyfikatem chronometru, a w 2018 r. tylko Contrôle Officiel Suisse des Chronometres (COSC) wydał ich ponad 2,1 mln. Przez lata zmieniały się też kryteria, dla porównania: w 1920 r. średnie wahanie chodu (pomiar w pięciu pozycjach) musiało wynosić ±15 s dziennie, a dzisiaj wynosi maks. 2 s dziennie dla mechanizmów o średnicy ponad 20 mm i 3,4 s dla mniejszych.
Początkowo, producenci wysyłali do testowania tylko swoje najlepsze mechanizmy, ponieważ wystarczały im wewnętrzne kontrole przeprowadzane przez własnych zegarmistrzów. Wyjątkiem była firma Rolex, której werki były systematycznie kontrolowane przez oficjalne, szwajcarskie instytuty. Dlatego z 350 000 mechanizmów, które między 1927 a 1954 r. dostały oficjalny, szwajcarski certyfikat chronometru ponad 70 procent należało do firmy Rolex.
Z czasem, ilość chronometrów rosła: w 1970 r. już 500 000 mechanizmów miało szwajcarski certyfikat. Spore zamieszanie wywołały zegarki kwarcowe, ponieważ gdy zaczęły być modne, drastycznie spadła ilość testowanych werków. I tak, w 1976 r. wydano tylko 200 000 certyfikatów (od 1973 r. w Szwajcarii odpowiada za nie instytucja o nazwie Contrôle Officiel Suisse des Chronometres z siedzibą w La Chaux-de-Fonds i biurami w Biel, Le Locle i Genewie).
Wszystko wróciło do normy ok. 1989 r., kiedy ilość certyfikatów przekroczyła poziom z 1970 r. W 1991 r. oficjalne, szwajcarskie testy zaliczyło już 650 000 mechanizmów i aż 90 procent z nich należało do marki Rolex. W tym zestawieniu pozostałe firmy wypadały raczej słabo (TAG Heuer dostał 9900 certyfikatów, Omega – 8400, a Mido – 4300).
Contrôle Officiel Suisse des Chronometres (COSC) jest najbardziej znanym, choć nie jedynym instytutem przeprowadzającym testy chronometryczne (tutaj testy trwają 15 dni). Od strony prawnej instytucja ma status stowarzyszenia, nad którym pieczę sprawuje pięć kantonów: Berno, Genewa, Neuchatel, Solothurn i Vaud. W jego radzie nadzorczej zasiadają przedstawiciele kantonów oraz dziewięć osób reprezentujących przemysł zegarkowy.
Innym, szwajcarskim certyfikatem jakości jest Qualite Fleurier, ustanowiony w 2004 roku przez marki Chopard, Parmigiani Fleurier, Bovet Fleurier i Vaucher Manufacture Fleurier oraz kanton Neuchatel i miasto Fleurier. W odróżnieniu od COSC, tutaj testowane są kompletne zegarki (też jest sprawdzana dokładność ich chodu), które już mają certyfikat chronometru wydany dla mechanizmów przez COSC.
Nie tylko Szwajcaria
Testy chronometryczne były przeprowadzane także w innych krajach. Na przykład niemieckim odpowiednikiem COSC był do 1970 roku Niemiecki Instytut Hydrograficzny (DHI) z Hamburga i Physikalisch-Technische Bundesanstalt (PTB) z Braunschweigu wraz z filią w Stuttgarcie. Po 1970 roku, ze względu na małe zainteresowanie, każda z tych instytucji przestała przeprowadzać testy chronometryczne.
Po dłuższej przerwie ta tradycja odżyła na nowo, gdy otwarto obserwatorium znajdujące się w saksońskim mieście Glashütte. Budynek pochodzi z 1910 r., a w latach 30. XX . Otto Lange, wnuk Ferdinanda A. Lange razem z Herbertem Wempe, właścicielem firmy Wempe Chronometerwerke, otworzyli w nim obserwatorium, lecz wraz z wybuchem II wojny światowej zakończyła się jego działalność. A gdy po II wojnie światowej Glashütte znalazło się w nowym państwie, czyli NRD, budynek nie tylko przestał pełnić rolę obserwatorium, lecz także zaczął popadać w ruinę. Dopiero wiele lat po zjednoczeniu Niemiec, w 2004 r. zrujnowany teren kupiła firma Wempe, właściciel słynnej sieci sklepów z zegarkami i biżuterią. W gruntownie odrestaurowanym budynku od 2005 r. zaczęło działać obserwatorium astronomiczne oraz wskrzeszono tradycję niemieckich testów chronometrycznych.
Dosyć szybko okazało się, że decyzja o uruchomieniu instytutu wydającego certyfikaty chronometru była słuszna, ponieważ kilka lat temu COSC przestał przyjmować do testowania mechanizmy spoza Szwajcarii.
14 lipca 2006 r. obserwatorium otrzymało oficjalną akredytację na podstawie niemieckiej normy przemysłowej (DIN) 8319 i od tamtej pory w Glashütte przeprowadzane są testy chronometryczne. W przeciwieństwie do COSC, niemieckie obserwatorium przyjmuje kompletne zegarki i po 15 dniach testów wydaje świadectwa, w których określa, czy dany zegarek można uznać za chronometr czy nie.
Taki certyfikat to dla niektórych niemieckich marek za mało. Na przykład, w 2016 r. firma Glashütte Original wprowadziła własne zasady dotyczące dokładności chodu i jego kontroli. Automatyczny kaliber 36, który napędza model Senator Excellence jest testowany przez 24 dni. W tym czasie regulacja i kontrola dokładności chodu odbywa się w sześciu pozycjach (tj. o jedną więcej niż w przypadku testów chronometrycznych).
Poza tym, sprawdzana jest stabilność i precyzja po 24, 48 i 72 godzinach od pełnego nakręcenia sprężyny. Jeżeli mechanizm spełni rygorystyczne kryteria, dostaje certyfikat Qs (wraz z zegarkiem przyszły właściciel dostaje wyniki tych testów).
Kompleksowo i wszechstronnie
Od 1960 r. własne standardy dotyczące dokładności chodu ma też japońska firma Seiko Kiedyś chodziło o model Grand Seiko, który w latach 60. XX w. spełniał bardziej restrykcyjne kryteria niż te ustalone przez COSC. Obecnie zegarki Grand Seiko muszą zaliczyć tzw. „Grand Seiko Inspection Standard”, tj. są testowane przez 17 dni, w większej ilości pozycji oraz w zwiększonym zakresie temperatur niż europejskie chronometry. Mechanizmy zegarków Grand Seiko testuje się w sześciu pozycjach w dwóch zakresach temperatur. Najpierw przez 300 godzin. Później mechanizmy są regulowane i przesyłane do kolejnych testów, które trwają 400 godzin. Te, które pomyślnie zaliczą oba etapy, są montowane do kopert. To nie wszystko, ponieważ każdy zegarek Grand Seiko musi przejść jeszcze przez kontrolę końcową, co oznacza, że w sumie jest testowany przez ponad 1000 godzin.
W ostatnich kilku latach także inne marki wprowadziły własne świadectwa jakości. Od 2009 r. wszystkie mechaniczne kalibry manufaktury Patek Philippe mają własny znak jakości, który zastąpił słynną Pieczęć Genewską. To dosyć zaskakująca decyzja, ponieważ Komitet Pieczęci Genewskiej jest niezależną instytucją, która od 1886 r. nadzoruje zachowanie określonych zasad produkowania mechanizmów zegarkowych. Wprowadzenie Pieczęci Patek Philippe nie oznaczało dla firmy zerwania z zasadami obowiązującymi dla Pieczęci Genewskiej. Firma nadal stosuje się do jej założeń, a wprowadzenie własnego certyfikatu jakości Patek Philippe tłumaczył jako pójście o krok dalej, tzn. traktowanie zegarka jako całości, a nie koncentrowanie się wyłącznie na mechanizmie. Wśród kryteriów określających warunki przyznawania tego certyfikatu są te dotyczące dokładności chodu. Każdy zegarek z Pieczęcią Patek Philippe może późnić się maksymalnie 3 s lub przyspieszać 2 s dziennie.
Wprowadzenie tego certyfikatu dało też impuls do działania instytucji Pieczęci Genewskiej, ponieważ od 1 czerwca 2012 r. zaczęły być tam testowane kompletne zegarki i oprócz estetyki mechanizmu sprawdzana jest także dokładność oraz niezawodność chodu.
Po firmie Patek Philippe inne marki też poszły za ciosem. W 2014 r., Omega i Szwajcarski Federalny Instytut Metrologii (METAS) ogłosiły rozpoczęcie współpracy przy projekcie nowego systemu certyfikacji zegarków, w którym precyzja i wydajność mechanizmów byłaby potwierdzana na poziomie nieosiągalnym nigdy wcześniej.
Rok później, certyfikat Master Chronometer dostał pierwszy zegarek, który zaliczył osiem testów, w tym odporność na działanie pola magnetycznego o wartości 15 000 Gs.
Swój certyfikat jakości ma też firma Ulysse Nardin. Czym Ulysse Nardin Chronometer & Performance Certificate różni się od pozostałych świadectw? Marka testuje kompletne zegarki, w formie, w jakiej trafiają do klienta ostatecznego. Oprócz dokładności chodu sprawdzana jest wodoszczelność, rezerwa chodu, naciąg oraz wpływ zmiany temperatur na chód. Dlatego w certyfikacie pojawia się nie tylko numer mechanizmu, lecz także numer zegarka. Dokument dostarczany klientowi zawiera także wykres z wynikami przeprowadzonych testów.
Od 2016 r. własne certyfikaty dotyczące dokładności chodu ma też firma Rolex (choć nadal wysyła wszystkie zegarki do COSC). Zanim dany model będzie miał na tarczy napis: Superlative Chronometer, jego mechanizm musi otrzymać certyfikat COSC. Później kompletny zegarek jest testowany pod kątem wodoszczelności, długości rezerwy chodu oraz precyzji (w czasie testów są symulowane sytuacje z życia codziennego). I dopiero po zaliczeniu testów (wahania chodu powinny wynosić od -2 do +2 s na dobę) czasomierz zasługuje na nazwę Superlative Chronometer na tarczy.
Swoje zegarki dodatkowo sprawdzają też niektóre marki należące do koncernu Richemont. Zanim „nadprogramowe” testy stały się tak modne jak w ostatnich kilku latach, własne procedury o nazwie Master Control miała już firma Jaeger-LeCoultre (wprowadziła je w 1992 r.). Każdy zegarek tej marki przechodzi przez 1000-godzinny test. To oznacza, że po zmontowaniu, każdy egzemplarz jest testowany przez 41 dni i 16 godzin. Wtedy sprawdza się, jak zegarek działa w zmiennych temperaturach, kontroluje jego wodoszczelność, a także wpływ wstrząsów i uderzeń na stabilność oraz dokładność chodu.
Także firma Montblanc wprowadziła tzw. 500-godzinny test dla modeli z kolekcji Heritage Chronométrie oraz zegarków napędzanych mechanizmami z własnej manufaktury. Kompletne zegarki są testowane przez 20 dni, podczas których maszyny imitują sytuacje z dnia codziennego. W czasie tych, momentami ekstremalnych testów sprawdzana jest dokładność i stabilność chodu. Do klientów trafiają tylko te zegarki, które pomyślnie zaliczyły wszystkie testy.
Z kolei, wprowadzając w 2018 r. nowy model Clifton Baumatic COSC z kalibrem Baumatic BM12-1975A firma Baume & Mercier pokazała, że też opracowała własne, wyśrubowane normy jeżeli chodzi o dokładność chodu. Nowa wersja mechanizmu (kaliber BM13-1975A) pokazana w 2019 r. ma tolerancję chodu między minus 4, a plus 6 sekund dziennie przez pełnych pięć dni (tyle wynosi rezerwa chodu). Poza tym, producent zapewnia, że mechanizm jest odporny na działanie pól magnetycznych oraz powtarzające się wstrząsy i drgania.
Artykuł jest częścią cyklu „Dzieje zegarmistrzostwa”.
Kahlert, Mühe, Brunner „Armbanduhren. 100 Jahre Entwicklungsgeschichte”
Watchtime.net
Chronos 1/2011
Uhrenkosmos.com
Bilanz „Technik: Uhrwerke auf dem Prüfstand”