
SIHH 2016: Parmigiani Fleurier Tonda Chronor Anniversaire [zdjęcia live, cena]
Michel Parmigiani, założyciel firmy, często powtarzał, że stworzenie mechanizmu ze zintegrowanym chronografem jest wyjątkowo bliskie jego sercu. Marzenie – w wielkim stylu – udało się zrealizować na obchodzone w tym roku 20. urodziny marki.
Parmigiani to mała firma, która od 2 dekad wytwarza zarówno proste, w miarę klasyczne modele pokroju Tondy 1950, jak i totalnie „odjechane” i mocno skomplikowane zegarki typu Bugatti Super Sport. W tym roku – na okrągłe urodziny – ziścił się sen założyciela marki, Michela Parmigianiego, o czasomierzu wyposażonym we własny werk z chronografem. Choć sama komplikacja należy do najpopularniejszych, stworzenie od podstaw mechanizmu, który nie bazuje na module stopera lecz tworzy z tą komplikacją niejako jedną całość to zadanie wyjątkowo trudne, pracochłonne i drogie. Jeśli dodamy do tego chronograf ze służącą do dokonywania pomiarów międzyczasów podwójną wskazówką sekundnika (tzw. Split-second albo Rattrapante) oraz dużą datę, wszystko zaczyna brzmieć jeszcze bardziej interesująco.

Parmigiani Fleurier Tonda Chronor Anniversaire bazuje na sprawdzonym kształcie koperty kolekcji Tonda, której cechą charakterystyczną są uszy o kształtach łzy – widocznej jeśli popatrzymy na kopertę od boku. Zegarek ma 42,1mm średnicy i 14,6mm grubości. Drugi z parametrów udało się zredukować dzięki zintegrowanemu mechanizmowi (wysokość 8,5mm) – zazwyczaj znacząco cieńszemu od połączenia werku bazowego z modułem.

Tarcza zegarka – pomimo licznych, widocznych na niej elementów – pozostaje bardzo czytelna. Idąc od zewnątrz tworzy ją szczegółowa podziałka sekundowa, skala tachymetru, a następnie duże okienko daty ze złotą ramką (na godz. 12), licznik 30-minutowy (na godz.3), licznik 12-godzinny (na godz. 9) oraz mała sekunda (na godz. 6). W zależności od wersji cyferblat jest srebrny (z indeksami i wskazówkami z różowego złota) lub niebieski (aplikacje z białego złota) i wykonany ze szlachetnej emalii.

Patrząc przez transparentny dekiel zobaczymy, że napędzający całość kaliber PF361 stworzono prawie w całości ze złota i pięknie przy tym udekorowano. W tym miejscu przypomnę, że złoto – z racji swej miękkości, podatności na odkształcenia oraz ceny – bardzo rzadko wykorzystywane jest do produkcji mechanizmów. Powierzchnie płyty głównej i mostków werku zostały zmatowione piaskowaniem, a ich krawędzie poddano fazowaniu oraz ręcznie wypolerowano. Ponadto zdecydowano się na częściowe szkieletowanie – tak, aby uwidocznić jak największą ilość detali pracującego mechanizmu, włącznie z kołem balansowym i kołami kolumnowymi. Dodatkiem przypominającym o wyjątkowości zegarka jest podpis założyciela firmy wygrawerowany na bębnie sprężyny głównej.

Wykorzystany w nowej Tondzie werk pracuje w oparciu o dwa koła kolumnowe – jedno powiązano z funkcją split-second. Ich użycie sprawiło, że obsługa przycisków stopera jest bardzo przyjemna (wystarczy je lekko nacisnąć). PF361 to także znana przede wszystkim z werków Zenitha El Primero częstotliwość 5Hz (36.600 wahnięć/h), która gwarantuje większą precyzję dokonywanych pomiarów.

Zegarek dostępny będzie w czterech kombinacjach: w kopercie z białego złota ze srebrną lub niebieską tarczą, głównymi wskazówkami i indeksami z różowego złota na brązowym lub czarnym pasku, albo w kopercie z różowego złota ze srebrną lub niebieską tarczą, głównymi wskazówkami i indeksami z białego złota na brązowym lub czarnym pasku ze skóry. Każdy wariant powstanie w limitowanej serii 25 egzemplarzy, wycenionych na 135.000CHF (~541.000PLN) za sztukę.