Parmigiani Fleurier Tonda PF w trzech nowych odsłonach – W&W 2022 [dostępność, cena]
Do pokazanej rok temu, sportowej kolekcji Tonda PF manufaktury z Fleurier dołączyły trzy nowości, na czele z oryginalnie zaprojektowanym GMT, wykorzystującym komplikację rattrapante.
Zmiany, zmiany, zmiany – tak można by w telegraficznym skrócie opisać czas, od kiedy za sterami dość zapomnianej manufaktury Parmigiani stanął Guido Terreni, wcześniej współodpowiedzialny za rynkowy sukces Bulgari. Terreni postawił na konkretną wizję rozwoju marki, która wyraziła się zaprezentowaną rok temu w Genewie kolekcją Tonda PF. Minimalizm, oryginalność i poziom wykonania sprawiły, że w zegarku zakochali się kolekcjonerzy, a model w stali (szczególnie) wyprzedał na pniu, generując długie kolejki oczekujących.
Ja się temu stanowi rzeczy specjalnie nie dziwię, bo Tonda PF od razu przypadła mi do gustu, a zegarek wylądował nawet w TOP 6 Geneva Watch Days 2021. Raptem kilka miesięcy po premierze kolekcja rozszerza się o trzy kolejne modele, stworzone w tym samym przeświadczeniu, że minimalizm stanowi kwintesencję użytkowego luksusu.
Tonda PF GMT Rattrapante
Flagowym projektem tegorocznej linii jest z pewnością model, który pierwszy raz w zegarmistrzowskiej historii połączył ze sobą komplikację GMT z funkcją rattrapante, dotychczas zarezerwowaną wyłącznie dla chronografów. Jak pewnie wiecie, w mechanicznych stoperach rattrapante (po angielsku często nazywane „split-seconds”) oznacza dwie wskazówki sekundowe, które pozwalają jednocześnie mierzyć dwa odrębne czasy. Jak skorzystała z tego manufaktura Parmigiani? Implementując komplikację do swoistego „chowania” dodatkowej wskazówki GMT, odpowiedzialnej za czas lokalny.
Na ozdobionej giloszowaniem, ciemnoniebieskiej tarczy Parmigiani ulokowało centralnie trzy wskazówki. Dwie zrobione z rodowanego złota (godzinową oraz minutową) i jedną ze złota różowego. Ta szczerozłota schowana jest pierwotnie pod tę rodowaną tak, że znika kompletnie z oczu użytkownika. Dopiero wciśniecie przycisku w lewym dolnym rogu koperty sprawia, że srebrna wskazówka (to ta pokryta powłoką) przeskakuje do przodu w godzinowych odstępach, pozwalając ustawić lokalny czas naszego miejsca pobytu. Kiedy kończymy podróż i wracamy do domu, wciśnięcie złotego przycisku, zintegrowanego z koronką, powoduje natychmiastowy skok rodowanej wskazówki lokalnej nad tę domową. Et volia! – dodatkowe wskazanie czasu znika, kiedy nie jest do niczego potrzebne.
Ten jakże prosty, ale genialny patent Parmigiani zintegrowało w automatycznym kalibrze PF051. Werk ma 48 h rezerwy chodu generowanej złotym mikrowahnikiem, balans taktowany na 3 Hz i zestaw dekoracji na czele z pasami genewskimi oraz perłowaniem.
Mechanizm zamknięto w zrobionej ze stali, mierzącej 40 mm średnicy kopercie z ząbkowanym bezelem z wypolerowanej platyny. Obudowa ma 10,7 mm grubości, 60 m wodoszczelności, dwa szafirowe szkła i płynnie zintegrowaną w uszach bransoletę, zapinaną na zatrzask. Za egzemplarz zegarka trzeba będzie zapłacić 26 000 CHF (~118 500 PLN).
Tonda PF Skeleton
O ile wersja GMT Rattrapante była dla marki numerem jeden W&W (i jest zegarkiem ze wszech miar bardzo ciekawym) mój faworyt to Tonda PF w wersji Skeleton. Sportowych, zintegrowanych zegarków ze szkieletowaną mechaniką i tarczą na rynku jest sporo – bo to i mariaż bardzo efektowny estetycznie – ale w wydaniu PF podoba mi się wyjątkowo.
Dostępny w wersji z 18 ct. różowego złota albo stali (z bezelem z platyny), zegarek prezentuje szkieletowany kaliber PF777. Werk poddany został precyzyjnemu usunięciu niektórych, zbędnych części materiału, przy zachowaniu stabilności i wytrzymałości całej konstrukcji. PF777 złożony jest ze 187 komponentów, dla wizualnego efektu pokrytych powłoką NAC i wykończonych satynowaniem oraz polerowaniem. Odchudzenie posunęło się tak daleko, że nawet logo zamiast być nałożone jest grawerowane w jednym z mostków.
Czas odmierzają dwie zrobione z 18 ct, różowego złota, szkieletowane wskazówki, korespondujące z ringiem minutowym oraz godzinowymi indeksami, które są jakby zawieszone nad otwartym cyferblatem. Zegarek ma 40 mm średnicy, 8,5 mm grubości, WR 100 m i osadzoną w uszach bransoletę. W stali kosztuje 59 000 CHF (~268 900 PLN), w złocie 88 000 CHF (~401 000 PLN).
Tonda PF Flying Tourbillon
Na koniec wisienka na torcie kolekcji Tonda PF, na dodatek wisienka zrobiona niemal w całości z platyny. Kontynuując motyw limitowanego, specjalnego zegarka z roku ubiegłego (Tonda PF Split-Seconds Chronograph) Parmigiani ponownie użyło platyny by wykonać z niej limitowany model, tym razem z dyskretnie wkomponowanym w tarczę, latającym tourbillonem.
Mierząca 42 mm średnicy koperta, ząbkowany bezel, koronka, bransoleta, a nawet zamknięta pod szafirowym szkłem, matowa tarcza to platyna 950. Przez szafirowe okienko dekla widać manufakturowy kaliber PF517, którego sprężyna główna nakręca się dzięki platynowemu mikrorotorowi.
Dysponujący 48 h rezerwy chodu mechanizm ma taktowany na 3 Hz, latający tourbillon, który w pełnej krasie – łącznie z niebieską strzałką pełniącą rolę wskazówki sekundowej – widać w okrągłym okienku, wyciętym w tarczy na wysokości godz. 7. Tonda PF Flying Tourbillon jako jedyny zegarek w nowej kolekcji będzie limitowany. Powstanie 25 egzemplarzy, a za jeden zapłacić trzeba 140 000 CHF (~638 000 PLN).
Parmigiani Tonda PF
Producent | Parmigiani |
Nazwa modelu | Tonda PF |
Mechanizm | z automatycznym naciągiem |
Koperta | stal, różowe złoto, platyna |