TOP 6 – najciekawsze zegarki z Geneva Watch Days 2021
Pierwsze (dla CH24) od półtora roku fizyczne targi branży zegarkowej przeszły do historii. Oto szóstka naszym zdaniem najciekawszych premier, pokazanych w hotelach i butikach Genewy.
Dobre 20 miesięcy przyszło nam czekać na kolejne duże wydarzenie w branży zegarkowej, którego nie musielibyśmy śledzić na ekranach laptopów. Od kolejnych Zoomów, live’ów i tym podobnych wirtualnych tworów robiło nam się już słabo, z tym większą więc radością spakowaliśmy walizki i polecieliśmy do Genewy na druga edycję Geneva Watch Days. Rok temu, w związku z niepewną wówczas sytuacją pandemiczną, darowaliśmy sobie podróże, i z perspektywy tego, co zobaczyliśmy teraz, trochę żałujemy. GWD to zupełnie nowy format zegarkowych targów, o ile targami w ogóle można je nazwać.
Koncepcja wymyślona przez Jean-Christophe’a Babina z Bulgari i podchwycona przez kilkanaście topowych marek (na czele z MB&F, Ulysse Nardin, Breitling i H. Moser & Cie.), sprowadza się do oglądania zegarków w bardzo wyluzowanej, nieskrępowanej atmosferze butików i hoteli rozlokowanych wzdłuż Jeziora Genewskiego. Na ile GWD przyjmie się na stałe w branżowym kalendarzu jeszcze nie wiemy – wiemy, że komentarze i opinie dotyczące samej organizacji były zdecydowanie pozytywne. Dość jednak o samej imprezie, bo jej meritum stanowiły przecież zegarki. Ponad 20 zrzeszonych pod szyldem GWD marek (plus te, które pokazały się w pop-up’ie Baselworld) zaprezentowało swoje dotychczasowe kolekcje i kilkanaście nowości. My wybraliśmy dla Was 6 faworytów redakcji CH24. Kolejność zupełnie przypadkowa.
Łukasz Doskocz: 1. Gerald Genta Arena Retro Mickey Mouse Disney
Przy okazji spotkania z Bulgari na GWD mieliśmy okazję porozmawiać z Fabrizio Buonamassą – głównym projektantem zegarków marki, włoskim gentlemanem w każdym calu i rzecz jasna autorem powrotu Myszki Miki na zegarkową tarczę. Wywiad przeczytacie niebawem, a w nim m.in. o tym, czemu animowana myszka Disneya pokazująca czas wywołuje szczery uśmiech na twarzy każdego, nawet najbardziej konserwatywnego kolekcjonera. Przywrócenie kultowego projektu Genty (zresztą pod marką noszącą jego nazwisko) było strzałem w dziesiątkę – szkoda tylko, że będzie się nim mogło cieszyć raptem 150 szczęśliwców.
Więcej o zegarku Gerald Genta Arena Retro Mickey Mouse Disney przeczytacie TUTAJ.
Tomasz Kiełtyka: 2. Bulgari Octo Roma WorldTimer
Bulgari od kilku lat dynamicznie rozwija kolekcję Octo Finissimo. Zegarki to świetne, ale mam z większością z nich jeden kłopot – są zbyt cienkie, a przez to bardziej eleganckie. Niejako rozwiązanie tego „problemu” stanowi linia Octo Roma i model WorldTimer. Włosi połączyli w nim masywniejszą kopertę o charakterystycznych dla rodziny Octo kształtach z użyteczną komplikacją wskazania czasu we wszystkich strefach. Jeśli dodamy do tego fakt, że całość jest czytelna i świetnie leży na nadgarstku – otrzymujemy doskonały zegarek na co dzień.
Więcej o zegarku Bulgari Octo Roma WorldTimer przeczytacie TUTAJ.
Ł.D.: 3. Parmigiani Fleurier Tonda PF Micro-Rotor
Parmigiani ma nowego CEO, a to oznacza jedno – zmiany. Mam nadzieję na lepsze, bo ta niewielka firma zasługuje na znacznie więcej uwagi i uznania, niż dotychczas. Ulokowana we Fleurier manufaktura, do której należy producent mechanizmów Vaucher, reprezentuje zegarmistrzostwo najwyższej próby, porównywalne jakościowo z największymi graczami branży. Do tej pory Parmigiani brakowało jednak nieco własnego charakteru, a zmienić ma to m.in. zupełnie nowa linia Tonda PF. Sportowe, zintegrowane zegarki posiadają całą masę własnego stylu, a mi do gustu szczególnie przypadła prosta, minimalistyczna Tonda PF Micro-Rotor – opakowany w stal zegarek z raptem dwiema wskazówkami na subtelnie giloszowanej tarczy i efektywnym, automatycznym kalibrem w płaskiej, mierzącej zaledwie 7,8 mm grubości.
Więcej o zegarku Parmigiani Fleurier Tonda PF Micro-Rotor przeczytacie TUTAJ.
T.K.: 4. Breitling Top Time Shelby Cobra
Nigdy nie należałem do świata motoryzacyjnych freaków, którzy po odgłosie silnika są w stanie wskazać model, a nawet jego rocznik. Nie zmienia to faktu, że klasyki jak Ford Mustang, Chevrolet Corvette czy Shelby Cobra budzą we mnie duże emocje. To auta piękne pod względem historii oraz wzornictwa i nic dziwnego, że Breitling sięgnął właśnie do nich, aby stworzyć tegoroczną kolekcję Top Time. Spośród trzech nowości w swojej kolekcji najchętniej widziałbym najmniejszy z zegarków, dedykowany Cobrze. Dobrze leży na nadgarstku – zwłaszcza, gdy w pobliżu czeka przypisany mu samochód w niebieskim kolorze.
Więcej o zegarku Breitling Top Time Shelby Cobra przeczytacie TUTAJ.
Ł.D.: 5. Czapek Anractique Rattrapante
Pokazanym rok temu, sportowym modelem Antarctique Czapek zyskał sobie zupełnie nowe grono sympatyków, dla których klasyczny wizerunek marki nie koniecznie był tym, czego szukali. Nowy Czapek do prostego modelu dodał wielką komplikację – chronograf rattrapante. W wyposażonym w dwa sekundniki, automatycznie nakręcanym kalibrze większość kluczowych komponentów przeniesiono na wierzch mechanizmu. Istotne to o tyle, że zegarek nie ma klasycznej tarczy, więc pracująca mechanika stanowi centralny punkt również estetycznej strony projektu. Wygląda to bardzo dobrze i rasowo, a Antarctique Rattrapante… wyprzedał się na pniu. 77 egzemplarzy znalazło nowych właścicieli w trakcie trwania Geneva Watch Days.
Więcej o zegarku Czapek Antarctique Rattrapnte przeczytacie TUTAJ.
T.K.: 6. Ferdinand Berthoud Chronometre FB 1RS.6
Należąca do Choparda marka Ferdinand Berthoud produkuje rocznie zaledwie kilkadziesiąt zegarków. Ale za to jakich! W najnowszym, przygotowanym na 2021 rok połączono tourbillon z tzw. fusée-and-chain, czyli przekładnią łańcuchową, gwarantującą stały przepływ energii. Architektura mechanizmu robi niesamowite wrażenie: całość wydaje się być tak „przestrzennie” zaprojektowana, że układając zegarek pod odpowiednim kątem można zobaczyć niemal każdą jego część. Wszystko zamknięto w ośmiokątnej kopercie (do wyboru jest również klasyczna, okrągła) z licznymi załamaniami i dopieszczonymi wykończeniami.
Więcej o zegarku Ferdinand Berthoud Chronometre FB 1RS.6 przeczytacie na stronie producenta – TUTAJ.
Wyróżnienia
Ł.D.: GWD zdecydowanie zdominowane było przez marki z górnego pułapu rynku, co nie znaczy, że Ci mniej wyrafinowani zegarmistrzowsko nie zaznaczyli swojej obecności. Oris od dawna stawia na ekologię, a teraz ogłosił, że staje się firmą neutralną w emisji C0₂. By podkreślić ten fakt, w Genewie pokazano kolekcję Aquis Upscale, z cyferblatami wykonanymi z odławianego z oceanów plastiku. Może nie do końca to moja estetyka, ale wymiaru proekologicznego nie sposób nie docenić.
Na zupełnie innej półce znajduje się nowa propozycja od H. Moser & Cie. Trzeci w serii Streamliner prezentuje minimalistycznie rozwiązany wieczny kalendarz, pracujący na nowym, manufakturowym kalibrze. Moim faworytem rodziny Streamlinerów pozostaje Centre Seconds (najmniejszy i najwygodniejszy na nadgarstku) ale i Perpetuala nosiłbym z przyjemnością.
T.K.: Ja podpisuję się pod wyborami Łukasza. Do listy dodałbym jeszcze nową propozycję Bernharda Lederera – The Central Impulse Chronometer. Zegarek bazuje na ciekawych rozwiązaniach technicznych, a za inspirację posłużył model stworzony niegdyś przez George’a Danielsa.