SIHH 2013: „Tajemnicze” Cartiery
Tegoroczny SIHH był dla Cartiera okazją do zaprezentowania nie jednego, ale dwóch zegarków „Mysterious”, w których część wskazań wygląda… jakby była zawieszona w powietrzu. Mowa o Rotonde de Cartier Mysterious Hours oraz dużo bardziej skomplikowanym Rotonde de Cartier Mysterious Double Tourbillon.
Rotonde de Cartier Mysterious Double Tourbillon
Klatka tourbillona wyglądająca na wirującą w przestrzeni… Takie właśnie zadanie postawił przed sobą Cartier tworząc opisywany model. Realizacja była możliwa dzięki zastosowaniu szafirowego dysku pokrytego powłoką antyrefleksyjną, w który wkomponowano klatkę tourbillona. Dysk wykonuje jeden pełny obrót na pięć minut. Czas ten wynika z konieczności oszczędności energii – gdyby chcieć, żeby obracał się raz na minutę, mechanizm konsumowałby jej 25 razy więcej. Z kolei obrót klatki tourbillona wokół osi trwa minutę, a sam organ regulacyjny wykonano z tytanu (przez co waga wynosi zaledwie 0,28g!).
Odpowiadający za pracę Rotonde de Cartier Mysterious Double Tourbillon kaliber 9454 (z ręcznym naciągiem) opatrzono Pieczęcią Genewską i zamknięto w tytanowej kopercie (WR30m) o średnicy 45mm. Werk „tyka” z częstotliwością 21,600 w/h i zapewnia rezerwę chodu rzędu 52 godzin. Sam mechanizm ma jedyne 35mm szerokości i 5mm wysokości, podczas gdy „okienko” z tourbillonem zajmuje aż 16,5mm – co stanowi sporą część powierzchni kalibru.
Ciemnoszarą, galwanizowaną i częściowo szkieletowaną tarczę zegarka ozdobiono giloszowaniem i szlifem słonecznym. Za wskazanie aktualnego czasu odpowiadają dwie niebieskie wskazówki w kształcie mieczy. Tak skomponowany „zestaw” tworzy całość z czarnym paskiem ze skóry aligatora.
Rotonde de Cartier Mysterious Hours
Drugą z propozycji jest mniej skomplikowany czasomierz, w którym „zawieszone” niczym w próżni są dwie wskazówki – godzinowa i minutowa. Podobnie jak poprzednio, tak i tu Cartier zastosował szafirowe dyski z ząbkowanymi brzegami, które ukryto pod nieprzezroczystą częścią tarczy. Aby ograniczyć tarcie pomiędzy dyskami, zdecydowano się na użycie drobnych czopów – tak jak w kołach przekładni zębatej. Drugim wyzwaniem było zmniejszenie bezwładności sporych dysków, których waga wynosi tylko 0,56g. Cel osiągnięto dzięki precyzji, a konkretniej dzięki technologii DRIE (Deep Reactive Ion Etching), pozwalającej na wycinanie elementów z dokładnością do mikronów.
Za napęd zegarka odpowiada kaliber 9981 MC (4Hz, 48h rezerwy chodu) o średnicy 31,9mm i grubości 4,61mm. Umieszczono go w 42mm kopercie z białego lub różowego złota, którą zestawiono ze skórzanym paskiem w kolorze brązowym lub czarnym. Producent twierdzi, że czasomierz bez problemu wytrzyma upadek na twardą powierzchnię z wysokości 1 metra (tego akurat nie sprawdzaliśmy :)).
Tarcza modelu jest biała, galwanizowana i została ozdobiona giloszowaniem i szlifem słonecznym. Jej dopełnienie stanowią czarne, rzymskie indeksy, charakterystyczne dla marki Cartier.
Obaj członkowie kolekcji Cartier Fine Watchmaking nawiązują do zegarów „Mystery” datowanych na rok 1912. O tyle o ile tegoroczne czasomierze wyglądają bardzo ciekawie na wystawie czy w ręce, na nadgarstku już nie prezentują się tak interesująco. Niestety duża powierzchnia szafirowego szkiełka sprawia, że widać przez nią skórę i włoski – a to już nie komponuje się tak dobrze z luksusową propozycją Cartiera…
opracowanie: Tomasz Kiełtyka