SIHH 2014: Cartier (LIVE)
W trakcie tegorocznych targów SIHH Cartier – prezentując w sumie ponad 100 (!) nowości – okazał się jedną z najaktywniejszych marek. Część debiutantów to modele z nietypowo zrealizowanymi komplikacjami.
Pomimo iż Cartier może pochwalić się długą i ciekawą historią, jeszcze niespełna 10 lat temu nikt nie postrzegał go jako poważnego gracza w segmencie „wysokiego zegarmistrzostwa”. Wszystko zmieniło się za sprawą Carole Forestier, która w 2006 roku zasiliła szeregi firmy i w zaledwie 8 lat zdołała zaprezentować markę od zupełnie innej strony – nie tylko jako producenta drogiej biżuterii, ale także niezwykle innowacyjnych i skomplikowanych zegarków. I choć w portfolio Szwajcarów znajdowały się liczne kultowe modele, dopiero teraz marka zyskała prestiż i coraz bardziej kojarzona jest z produkcją czasomierzy.
Poniżej postaram się w kilku zdaniach przedstawić najciekawsze z tegorocznych modeli. Części z nich z pewnością przyjrzymy się bliżej w trakcie roku.
Calibre de Cartier Diver
Zacznijmy od modelu, który opisywaliśmy już TUTAJ, a który wydaje się mieć dla Cartiera ogromne znaczenie. Po pierwsze dlatego, że to próba wejścia w nowy segment – zegarków sportowych. Po drugie – czasomierz, w przeciwieństwie do tych z tourbillonami i wiecznymi kalendarzami, pozostaje w zasięgu portfela wielu osób i Szwajcarzy liczą na zawartość niejednego z nich.
W zegarku połączono cechy modelu Calibre de Cartier (koperta, indeksy) z wyróżnikami prawdziwego nurka (bezel, zabezpieczenie koronki). I choć mi osobiście nie przypadł do gustu np. mariaż arabskich cyfr z bezela z rzymskimi na tarczy oraz tarczka małej sekundy (w diverze wolę centralną sekundę), to sporo osób podczas prezentacji wyrażało się o całej kompozycji bardzo pozytywnie. Jedno trzeba przyznać: nowy „nurek” – dostępny w stali, różowym złocie oraz ich kombinacji – na nadgarstku układa się bardzo dobrze.
Za napęd zegarka użyto mechanizmu 1904MC. Przypomnę, że celem jaki przyświecał jego tworzeniu była głównie dokładność chodu. To stąd dwa bębny sprężyny, a tylko 48h rezerwy chodu. Poza tym werk jest łatwy w serwisowaniu.
Rotonde de Cartier Earth and Moon
W zegarku tym po raz pierwszy zetknąłem się z komplikacją wskazania faz Księżyca, która realizowana jest… na życzenie. Wystarczy nacisnąć przycisk na godz. 4, a spod rzymskich indeksów „wyjedzie” element, który zatrzyma się i wskaże aktualną fazę. W tle widać tarczę wykonaną z lapis-lazuli, która mieniąc się na różne barwy przywodzi na myśl obraz nieba. Wszystko to tworzy nieco baśniową aurę dla tej na ogół statycznej komplikacji.
W modelu Rotonde de Cartier Earth and Moon zastosowano jeszcze dwie komplikacje: usytuowany na godz. 6 tourbillon oraz wskazanie czasu w drugiej strefie (tarczka wyskalowana w systemie 24h).
Pracą wszystkich wskazań zawiaduje sporych rozmiarów (40mm) mechanizm 9440MC (3Hz, 362 elementów, 72h rezerwy chodu) w wersji częściowo szkieletowanej. Zamknięto go w platynowej kopercie o średnicy 47mm.
Rotonde de Cartier Astrocalendar
To chyba najbardziej skomplikowany z przedstawionych w tym roku zegarków Cartiera. Środkową część tworzą umieszczone na różnych poziomach dyski przypominające kształtem arenę, której centralnym punktem jest obracająca się klatka tourbillonu.
Każdy ze wspomnianych wcześniej poziomów odpowiada za jedno ze wskazań kalendarza. Idąc od góry mamy zatem datę, miesiąc i dzień tygodnia. Jako, że Cartier zamiast standardowych strzałek zastosował niebieskie „okienka” (tarcze są nieruchome, zmienia się pozycja okienek), z pewnością potrzeba trochę czasu, żeby nauczyć się szybko orientować w komplecie wskazań. „Arena” jest tak duża, że zachodzi na właściwą, umieszczoną w górnej części, tarczę zegarka. Jest to o tyle kłopotliwe, że pomiędzy godziną 4 a 8 wskazówki podróżują „w powietrzu” i odczyt czasu może być sporym utrudnieniem.
Czasomierz zasila automatyczny mechanizm 9459MC (3Hz, 382 elementy, 50h rezerwy chodu). Co ciekawe, wszystkie wskazania (za wyjątkiem ustawianych przyciskiem w kopercie dni tygodnia) kalendarza można zmieniać za pomocą koronki. Od strony dekla widać tarczkę pomagającą zidentyfikować lata przestępne. Zegarek trafi do sprzedaży w platynowej kopercie o średnicy 45mm i grubości 15.1mm.
Rotonde Cartier Day and Night
Mierzącą 43,5mm kopertę zegarka wykonano z palladu lub różowego złota. W środku zamknięto pracujący z częstotliwością 4Hz automatyczny mechanizm 9912MC, odpowiadający za dość ciekawą formę wskazań na tarczy.
Górna część cyferblatu to obracający się w tle dysk, który w połączeniu ze skalą wskaże nam aktualną godzinę i podpowie, czy mamy do czynienia z dniem, czy nocą. W odczycie minut pomocna będzie tradycyjna wskazówka.
Dolna część to z kolei wskazanie faz Księżyca zrealizowane za pomocą powracającej wskazówki (retrograde).
Tank Louis Cartier Sapphire Skeleton
To zegarek, który na ręce przypominał mi strasznie Reverso. I pomimo iż został świetnie wykonany, nie porwał mojego serca. Nie przepadam za modnymi w tym roku szkieletowanymi modelami, które ładnie wyglądają na ogół tylko na sklepowej ladzie, a już na nadgarstku (z prześwitującą skórą i włosami) niekoniecznie.
Trzeba jednak przyznać, że okrągły główny mostek zestawiony z prostokątną kopertą robi wrażenie. Podobnie jak dwa widoczne w górnej części zegarka bębny sprężyny. Nakręcanie takiego zegarka i obserwowanie jego pracy daje sporo frajdy…
Tank MC Two Tone Skeleton
Nowy Tank bazuje na kontraście pomiędzy wykonaną z różowego złota kopertą (34,5×43,8mm), a ciemnoszarym pokryciem głównej płyty mechanizmu. Ta ostatnia to dość mocno szkieletowana powierzchnia, która tworzy indeksy w postaci rzymskich cyfr. Są one dość cienkie, przez co widać sporą część kryjącego się pod spodem mechanizmu 9619MC (4Hz, 138 elementów, 72h rezerwy chodu).
W porównaniu do Tank Louis Cartier Sapphire Skeleton, ten model jest zdecydowanie masywniejszy i ma lekko sportowy charakter.
Ballon Bleu Flying Tourbillon
Ballon Bleu Flying Tourbillon dostępny będzie m.in w wersji z niebieską, emaliowaną tarczą wkomponowaną w 39mm kopertę.
Wspominam o tym zegarku, ponieważ prócz tourbillona i bardzo ładnego, klasycznego wyglądu na uwagę zasługuje zdobienie tarczy. Otóż giloszowany cyferblat poddawany jest emaliowaniu, w efekcie czego otrzymuje się wyjątkowy efekt – wszystko mieni się różnymi odcieniami niebieskiego.
Cartier d’Art Collection
Jako ciekawostka, na koniec kilka zdjęć z kolekcji Cartier d’Art.