Rolex wprowadza mechanizm nowej generacji
Widoczne od kilku lat w branży zegarkowej działania, zmierzające do uniezależnienia się od dostawców regularnych mechanizmów (np. typu ebauche) oraz do stworzenia własnych unikatowych rozwiązań technicznych w obrębie marki, zaczynają przynosić coraz większe owoce.
Pojawiają się nowoczesne generacje mechanizmów, nowatorskie rozwiązania technologiczne, wchodzą do użycia niespotykane dotąd niemagnetyczne materiały, a wszystkie te działania służą stworzeniu unikatowego zegarka o wyższym standardzie jakości i funkcjonalności niż u konkurencji. Oprócz tego, że takie działania dostarczają producentom argumentów do podniesienia cen (co już nie jest w smak konsumentom) to prowadzą do spektakularnego wyścigu o palmę pierwszeństwa w zakresie precyzji chodu, odporności na warunki zewnętrzne oraz wydłużenia okresów międzyserwisowych. Standardem staje się powoli weekendowa autonomia chodu (60<80 godzin) oraz podwyższona odporność na działanie pól magnetycznych.
Na Baselworld 2015 Rolex zaprezentował mechanizm nowej generacji – kal.3255, wyznaczający wyższe niż dotychczas (w obrębie własnej marki) standardy jakości w zakresie kluczowych cech: precyzji i autonomii chodu, niezawodności, odporności na wstrząsy oraz zakłócenia magnetyczne.
Zgodnie z tym co widnieje w oficjalnych materiałach, dwukrotnie (względem wartości właściwym oficjalnym chronometrom) zwiększono precyzję chodu, o połowę, do ok. 70 godzin wydłużono autonomię działania i o 15% poprawiono efektywność wychwytu. Aby to osiągnąć zastosowano ponad 90% nowych, bądź zmodyfikowanych elementów (m.in. moduł automatycznego naciągu, sprężyna naciągu, balans, przekładnia zębata, wychwyt) oraz wykorzystano 14 patentów w zakresie projektowania komponentów oraz nowych technologii. Odporność magnetyczna kal. 3255 przekracza wartości spotykane w otoczeniu podczas codziennego użytkowania, jednak nie podano konkretnej wartości. Co dla użytkownika najistotniejsze, automatyczny naciąg jest szybszy (do dwukierunkowego napędu z nawrotnikiem wykorzystano wyciętą z monobloku masę oscylującą, zamocowaną na łożysku kulkowym jedną centralną śrubą), a dowolną korektę kalendarza można precyzyjnie przeprowadzić o każdej porze.
Jedną z dwóch najważniejszych innowacji jest zmodyfikowany wychwyt kotwicowy „Chronergy”, w którym wykorzystano przeprojektowane elementy i nową geometrię. Przesunięte zostały względem siebie koło balansu, kotwica i przerzutnik przez co nie są już w jednej linii prostej jak w tradycyjnym wychwycie szwajcarskim, odwrócono proporcje długości pomiędzy zębami koła wychwytu, a kamieniami palety oraz zwielokrotniono efekt dźwigni poprzez oddalenie od siebie widełek palety i koła balansu.
Wychwyt jako element mechanizmu napędzający regulator balansowy i umożliwiający zegarkowi odmierzanie czasu jest swoistym „kluczem do czasu” (key to time – jak opisują to materiały firmowe) generującym znane z mechanicznych zegarków „tik-tak, tik-tak”.
Kamienie palety generujące owe „tykanie” wykonane zostały z syntetycznego rubinu i mają obecnie grubość 125 mikronów, co stanowi wartość o połowę mniejszą niż dotychczas (przy równoczesnym podwojeniu szerokości powierzchni styku). Pełne koło wychwytu zostało zastąpione ażurowym, w efekcie czego jest lżejsze i charakteryzuje się mniejszą bezwładnością. Wykorzystując proces elektroformowania (LiGA) zwiększono precyzję wykonania niklowo-fosforowego paramagnetycznego widelca palety, koła wychwytu oraz koła balansowego – dzięki czemu trzykrotnie poprawiono jego stabilność działania. W samym regulatorze balansowym też widać zmiany. Koło balansu ma nowy kształt ramion i pozycjonowane jest przez pełny mostek wyposażony w unowocześniony system regulacji wysokości zintegrowany z systemem antywstrząsowym.
W efekcie wszystkich wymienionych zabiegów nastąpiła poprawa efektywności samego wychwytu jak i zwiększono dzięki temu rezerwę chodu. Jak podaje producent niemal połowę zwiększonej rezerwy działania przypisuje się poprawie efektywności wychwytu natomiast drugą połowę (ok. 12 godzin) uzyskano poprzez zmniejszenie o 50% grubości ścianki bębna napędowego i wydłużenie głównej sprężyny naciągu.
Jeśli chodzi o wizualną stronę to zachowany został dotychczasowy sposób wykończenia i technicznego zdobienia charakterystyczny dla mechanizmów z kolekcji Oyster, choć w mojej ocenie wizualnie najbliżej mu do kal. 9001 znanego ze Sky-Dweller. Miłym choć na co dzień niewidocznym detalem jest wygrawerowana korona Rolexa na wahniku.
Drugą istotną nowością jest wdrożenie autorskich testów chronometrycznych, uzupełniających te wykonywane nadal przez Swiss Official Chronometer Testing Institute. W tym celu Rolex opracował od nowa metodologię badań oraz wyprodukował urządzenia hi-tech do symulowania naturalnych warunków użytkowych dla badanych zegarków. W efekcie zegarki z mechanizmami Rolexa poddawane są dwukrotnie bardziej rygorystycznym testom niż oficjalnie certyfikowane przez COSC chronometry. Kluczową zmianą kompleksowego dwuetapowego procesu jest finalne testowanie całego zegarka, a nie tylko samego mechanizmu jak dotychczas.
Trudno dziś się odnieść w praktyce do wszystkich ujawnionych szczegółów technologicznych jednak wygląda na to, że zakres wprowadzonych innowacji wraz z nowymi testami chronometrycznymi włącznie pozwoli otrzymać jeszcze lepiej dopracowany naręczny przyrząd do precyzyjnego pomiaru czasu, z którego Rolex znany jest przecież bardzo dobrze.