
Recenzja Tudor Heritage Black Bay GMT [zdjęcia live, cena]
W swojej bogatej historii Tudor nie miał nigdy modelu z komplikacją GMT… aż do ostatnich targów Baselworld. Wyposażony w nią Black Bay jako żywo przypomina pewną historycznie ważną propozycję siostrzanej marki, ale de facto to całkiem inny zegarek.
Każde kolejne targi Baselworld mają na początku takim sam scenariusz. Pokaźny tłum ludzi gromadzi się przed bramkami wejściowymi do Hall 1 (głównej, najbardziej prestiżowej hali targów), i kiedy już równo o pełnej godzinie czytniki pozwolą im odbić kartę albo bilet oraz przekroczyć wrota, pierwsze kroki znakomita większość kieruje szczególnie do jednego pawilonu – Rolexa. Magia marki z koroną w logo jest niepodważalna i choć Rolex nie jest manufakturą oferującą zegarmistrzowskie rewolucje (delikatnie rzecz ujmując), i tak przyciąga jak magnes. Zaraz obok potężnego, dwupoziomowego pawilonu swoje nieco skromniejsze miejsce ma Tudor – siostrzana marka większego i bardziej prestiżowego brata.
Tudor nie grzeje aż tak mocno jak Rolex, ale i pod jego szklanymi witrynami gromadzi się spora grupa ludzi. My tegoroczne Baselworld zaczęliśmy właśnie od prezentacji Tudora, gdzie spotkały nas dwie niespodzianki. Pierwsza to mniejszy, jeszcze bardziej vintage’owy Black Bay 58 w 39 mm kopercie, jakby żywcem wyciągnięty z archiwów. Druga była jeszcze większym zaskoczeniem. Tudor do swojego kultowego już Black Baya zaimplementował komplikację GMT, a dodatkowo poczynił to w stylu jakże charakterystycznym dla swojej marki nadrzędnej.

Co więcej, by historii dodać nieco pikanterii, dokładnie na tym samym Baselworld Rolex pokazał swojego GMT Mastera II „Pepsi” w stali. Dyskusje i wszelkie próby porównania obu zdominowały większą cześć reszty targów. Czy bezpodstawnie?
Black Bay GMT
W wielu mniejszych i większych detalach Black Bay GMT idealnie wpisuje się w dotychczasową kolekcję. Zegarek ma tę samą, charakterystyczną, masywną kopertę ze stali 316L. Z jej szerokich boków płynnie wychodzą grube, szeroko rozstawione uszy, po prawej stronie osadzona jest zakręcana koronka (z wypukłą różą Tudorów), od spodu zamyka ją pełny dekiel z ząbkowaniem, a od góry bezel z aluminiową wkładką oraz wypukłe, szafirowe szkło. Całość mierzy 41 mm średnicy, 14,8 mm grubości i ma wodoszczelność na poziomie przeciętnego divera – 200m.

Koperta wykończona jest bardzo starannie, głównie polerowaniem, z elementami satynowanymi i ładnie dopieszczonymi krawędziami długich uszu. Bezel jest stalowy, obracający się w obie strony, zaopatrzony w aluminiowy pierścień w dwóch kolorach: granatowym (prawie wpadającym w czerń) i czerwonym (burgund). Odpowiednia, srebrna, 24h skala symbolizuje godziny dzienne (czerwień) i nocne (granat).


Tarcza BB GMT to matowa czerń, zaopatrzona w biały ring minutowy i zestaw ośmiu okrągłych, dwóch prostokątnych oraz jednego trójkątnego indeksu godzinowego. Indeksy są nakładane, z wypolerowanymi ramkami i dużą ilością substancji świecącej. Na wysokości godz.3 w tarczy wycięto proste, kwadratowe okienko daty. Wśród czterech centralnie zamocowanych, stalowych wskazówek znalazły się aż trzy „snowflake” (zakończone kwadratowym grotem) – godzinowa, sekundnik oraz ta odpowiedzialna za komplikację GMT, wykończona na czerwono.
Black Bay GMT dostępny jest w trzech opcjach: z czarno-czerwonym paskiem NATO (moim zdaniem najmniej udana), stalową, nitowaną bransoletą albo paskiem skórzanym. Pasek – opcję którą wybraliśmy do tego testu – zrobiono z grubej, cielęcej, brązowo-bordowej skóry „Terra di Siena”, przeszytej brązową nitką. Zapina się go na stalowego motylka z zabezpieczeniem – ładnie wykończonego i ozdobionego logotypem.
Kaliber
Ponieważ Tudor dotychczas nie miał w swoim portfolio zegarka z komplikację GMT, na potrzeby tej wersji BB stworzono zupełnie nowy, choć oczywiście bazujący na poprzednich, kaliber mechaniczny, sygnowany numerem MT5652. Manufakturowa konstrukcja ma wszystkie bonusy własnych werków Tudora: krzemowy włos balansu zamocowanego na pełnym mostku, 70h rezerwy chodu i certyfikat chronometru COSC. Wbudowaną komplikację drugiej strefy czasowej obsługuje się koronką w wygodnych, godzinowych skokach (wskazówki godzinowej, czyli czasu lokalnego).

Jak wszystkie pozostałe mechanizmy Tudora, tak i ten dostał mocno techniczne, w przeważającej większości piaskowane wykończenie – surowe, ale w klimacie marki. Tak czy inaczej, jego estetyki nie widać przez stalowy dekiel.

Wrażenia i wnioski
Black Bay GMT był, jak wspomniałem na wstępie, zdecydowanie jednym z największych zaskoczeń tegorocznych targów Baselworld, a patrząc z perspektywy lat może nawet największym, jakie pamiętam. Jak co roku głośno spekulowało się, co nowego w jakże mocno eksploatowanej linii Black Bay zobaczymy tym razem. GMT – w takim wydaniu – nie spodziewał się prawie nikt. O ile nowego GMT Mastera II przyjęto raczej z entuzjazmem (po wersji w złocie ten krok był oczywisty), o tyle Tudora wzbudził mieszane uczucia.

W pamięci należy mieć fakt, że BB GMT jest o przeszło połowę tańszy od Rolexa, zachowując przy tym manufakturowość i – przy uwzględnieniu pewnych proporcji – wspólny standard wykonania. Z drugiej strony Rolex to Rolex, i jakkolwiek trywialnie to nie brzmi, nie da się go zastąpić żadnym substytutem. Inna sprawa, że Tudor Black Bay GMT to w swojej klasie kapitalny zegarek, a i w klimacie tradycyjnego GMT wypada znakomicie.
Z Black Bayem zawsze miałem taki problem, że przy 41 mm średnicy (a to niby nie przesadnie dużo) zegarek nosi się jak odczuwalnie większy i masywniejszy niż sugerują cyferki. Sprawia to konstrukcja koperty, jej masywne uszy, grubość i proporcje. Z bransoletą zegarek waży około 180g, a to też nie bez znaczenia – na małym nadgarstku może wyraźnie przytłaczać. W opcji z paskiem zegarek użytkowało się zaskakująco komfortowo, a jego gabaryty szybko dają o sobie zapomnieć.
Jak przy każdym Tudorze, słowa krytyki nie mogę napisać o wykończeniu całości. Polerowania, detale, spasowanie elementów – wszystko stoi na bardzo wysokim poziomie, dającym nieodparte wrażenie obcowania z zegarkiem z wyższej półki cenowej. Fachowo nazywa się to „perceived value”, czyli wartość postrzegana, wynikająca z organoleptycznej oceny danego produktu. Zaryzykuje nawet stwierdzenie, że na owej półce nic lepiej zrobionego nie znajdziecie. Detale takie jak wypolerowane precyzyjnie krawędzie uszu o zmiennej szerokości, płynnie skomponowane z satynowaniem ich górnej powierzchni, charakteryzują zegarki znacznie wyżej pozycjonowanych manufaktur. Równie starannie zrobiona jest tarcza – matowa, z nakładanymi, ładnie wypolerowanymi indeksami.
Na koniec najbardziej ważkie pewnie pytanie – jak to się ma do GMT Mastera Pepsi? Tudor swój zegarek wycenił na 15 600 PLN (w wersji z paskiem) i w tym wymiarze wybór między nim a Rolexem jest raczej nieporównywalny. Co jednak, gdyby dysponować kwotą wystarczającą na zakup Rolexa? Moim zdaniem ten, kto chce mieć zegarek z koroną na tarczy i tym prawdziwym, historycznym Pepsi, jego właśnie wybierze. I przy całym szacunku dla tego zegarka (w końcu naszego sportowego „Zegarka Roku 2018”), Tudor niewiele mu ustępuje. To świetny, rasowy model z komplikacją GMT, wyposażony w bardzo dobrej jakości manufakturowy mechanizm z dużą rezerwą chodu. Gdybym miał zapisać coś po stronie minusów, na pewno wolałbym ceramikę w bezelu i nieco mniejsze rozmiary. Mimo to wyobrażam sobie siebie kupującego Black Baya GMT zamiast Rolexa GMT Mastera II, zwłaszcza że czekanie w kilkuletniej kolejce na tego drugiego (było nie było zegarek bez zegarmistrzowskich wodotrysków) średnio kojarzy mi się z luksusem.
Tudor Black Bay GMT
Producent | Tudor |
Nazwa modelu | Black Bay GMT |
Ref. | M79830RB-0002 |
Mechanizm | z automatycznym naciągiem |
Symbol mechanizmu | MT5652 |
Rezerwa chodu (h) | 70 |
Tarcza | czarna |
Koperta | stal |
Średnica (mm) | 41 |
Wysokość (mm) | 14,8 |
Wodoszczelność | 200m |
Pasek | skórzany |
Dodam tylko, ze BB 41 GMT nosi sie duzo mniejsze niz BB 41, przez to, ze bezel jest jak w diverach tarcza jest zmniejszona i optycznie zegarek wydaje sie mniejszy. Ja osobiscie wolalbym Rolexa ale bez zastanowienia kupilbym ten model na bransolecie. Jest warty kazdej zlotowki.
Tudor robi bardzo dobre zegarki. Rolex to dla mnie obecnie bańka. Zegarki cenowo mocno zawyżone, długi okres czekania przez ograniczenia podaży (jak w przypadku Ferrari). Ogólnie hype sztucznie wykreowany przez speców od marketingu Rolexa. Za Rolexa mam dużo innych wg mnie lepszych zegarków jak np JLC czy JP.