
Recenzja Seiko Presage Blue Enamel Limited Edition [zdjęcia live, dostępność, cena]
Zaprezentowany pod koniec 2017 roku, limitowany Presage z niebieską jak nocne niebo tarczą z emalii pokazuje, jak znakomicie japońska manufaktura posiadła sztukę robienia świetnych zegarków za bardzo niewygórowane pieniądze.
Rok 2017 był dla zegarkowej branży okresem powrotów, lekkiego odbicia się od dna i ogólnej poprawy sytuacji. Ludzie znowu zaczęli kupować, Chiny powoli wracają do żywych, moda na vintage nie słabnie, a zegarki zaczynają ponownie przybierać rozsądne rozmiary i kosztować adekwatnie do tego, co oferują. Najlepszym podsumowaniem minionych 12 miesięcy był oczywiście nasz cykliczny „Zegarek Roku”. I kiedy powoli zamykaliśmy już ten okres, Seiko zaskoczyło wszystkich. W okolicach Mikołajek pojawiły się pierwsze skrawki informacji o limitowanym Presage’u. Potem zegarek pojawił się w ofercie sklepów kilku zegarkowych blogów, a cała branża zareagowała entuzjastycznym „hura!” (delikatnie rzecz ujmując). Za nieco ponad 1.000EUR Japończycy złożyli do kupy zegarek z emaliowaną ręcznie tarczą – czymś, co ciągle wydaje się być zarezerwowane dla drogich czasomierzy Swiss Made. Choć to nie pierwsza taka emalia od Seiko, detale sprawiły, że o zegarku nagle pisali wszyscy, a klienci szybko ustawili się w długich, wirtualnych kolejkach. Niestety wynosząca raptem 1.500 egzemplarzy edycja referencji SPB069J1 sprawiła, ze większość chętnych musiała się obejść smakiem.

My o egzemplarz poprosiliśmy chwilę po zobaczeniu pierwszej wizualizacji. I oto jest – nasze spojrzenie na błękitno-granatową emalię Made in Japan.
Seiko Presage Blue Enamel – detale
W Presage BE (Blue Enamel) jest ich wiele, ale jeden wysuwa się na pierwszy plan. Cyferblat zrobiony z wypalanej emalii z marszu kojarzy się z zegarkowym prestiżem i adekwatną do niego ceną. Ten od Seiko powstaje w procesie zbliżonym do tego, który widzieliśmy i opisaliśmy po wizycie w szwajcarskiej manufakturze Donze Cadrans (czytaj TUTAJ). Emaliowe szkliwo aplikowane jest na metalową, uprzednio odtłuszczoną i zaimpregnowaną bazę, a następnie wypalany w piecu pod bacznym nadzorem ludzkiego oka. Najmniejszy błąd, kilka stopni różnicy temperatury, zbyt wczesne usunięcie z pieca albo jakakolwiek nieostrożność może na każdym etapie produkcji sprawić, że tarcza nadawać się będzie jedynie do wyrzucenia. Tym bardziej imponujące, że Seiko wykonuje każdy z 1.500 cyferblatów Presage BE ręcznie, pod nadzorem mistrza Mitsuru Yokozawy. Jego doświadczenie w pracy z emalią sięga roku 1971, a jeden z jego owoców mogliśmy już podziwiać w limitowanym Presage Chronograph z 2017 roku (czytaj TUTAJ).

Niebieski – kolor przewodni całego projektu – wybrany został jako inspiracja nocnym niebem i japońską fascynacją Księżycem. Odcień jest głęboki, prawie granatowy i ma ten specyficzny, szklany połysk wypalanej emalii. Idealnie kontrastują z nim malowane, rzymskie indeksy godzinowe (ich forma zaczerpnięta została ze pierwszego zegarka kieszonkowego Seiko) i zestaw białych, lakierowanych wskazówek. Na każdą z nich trafiło aż 17 warstw białego lakieru – wszystko po to by efekt tworzył wrażenie trójwymiarowości. Dodatkowo przeciwwagę sekundnika zwieńczono półksiężycem, który pokryty został złotym proszkiem. Okienko daty wycięte w emalii na wysokości godz.3 otoczono białą ramką i tym samym kolorem namalowano skalę minutową oraz napisy na godz.12 i 6. Wszystko z bardzo dużym przywiązaniem do najdrobniejszych szczegółów i idealnie skomponowane.


Niebieskich zegarków jest na rynku cała masa, ale Seiko ma własny, silny charakter. Pod względem estetyki projekt jest mocno klasyczny, lecz stylowe wskazówki i natura emalii nieco tę klasykę łagodzą i balansują. Często łapałem się na oglądaniu tarczy pod różnymi kątami i szukaniu nowych sposobów, w jaki ta odbija światło i przechodzi z matu w pełny, prawie lustrzany połysk. Niesamowite, że w tak budżetowym czasomierzu da się osiągnąć taki efekt.

Spokojnie mógłbym sobie wyobrazić sytuację, w której Japończycy decydują się na wykorzystanie niebieskiego cyferblatu w linii Grand Seiko, ale że wybór padł na Presage, ma to swoje konsekwencje.
Zrobiona ze stali koperta z charakterystycznymi dla linii obłościami ma 40.5 mm średnicy, szafirowy front (wypukły) i dekiel. Jej powierzchnia została wypolerowana z wyłączeniem górnej powierzchni uszu, delikatnie satynowanej. Lekko stożkowa koronka na godz.3 jest niezakręcana i od góry ozdobiona wygrawerowaną literą „S”. Osadzone w wypolerowanym bezelu szkiełko to szafir, wypukły i z antyrefleksem. Podobnie jak na tarczy tak i na kopercie widać dbałość o detale, które każą postrzegać zegarek jako teoretycznie droższy, niż wskazywałaby cena na metce. Staje się to jeszcze bardziej ewidentne, gdy spojrzymy na pasek.

Uszyto go z doskonałej jakości skóry aligatora, podszyto skórą cielęcą, zabarwiono na granatowo i przeszyto granatową nitką. Dawno nie miałem w rękach (i na ręce) paska tak dobrze uszytego, odpowiednio mięsistego i znakomicie układającego się do nadgarstka. Seiko zestawiło pasek ze stalowym motylkiem – i choć wolałbym tradycyjną klamerkę, zapięciu zabezpieczonemu przyciskami też niczego zarzucić nie mogę.
Pod szafirowym okienkiem dekla koperty Seiko zamknęło swój własny, automatyczny kaliber numer 6R15 z 50h rezerwą chodu (możliwość dokręcania koronką), 3Hz balansem wyposażonym we własną sprężynę ze stopu Spron i datownik z szybką korektą.

Jak wszystkie manufakturowe werki Seiko z niższej półki (tak tak, to pełnoprawny in-house) 6R15 nie jest może popisem zegarmistrzowskiego kunsztu, ale więcej niż solidnym mechanizmem bazowym. Seiko nie przykłada specjalnej wagi do zdobienia kalibrów z tego poziomu cenowego, ale maszynowo zaaplikowane pasy genewskie na wahniku wyglądają całkiem estetycznie, a dodatkowo na spodniej stronie szafirowego dekla naniesiono złoty półksiężyc – jeszcze jeden akcent „w hołdzie” naszemu naturalnemu satelicie.
Wrażenia
Seiko Presage Blue Enamel bez dwóch zdań jest jednym z najlepszych zegarków poniżej 5.000PLN, jakie dane mi było kiedykolwiek nosić. Nie od dzisiaj wiadomo, że Japończycy opanowali do perfekcji sztukę robienia bardzo ale to bardzo przyzwoitej jakości zegarków za wręcz nieadekwatnie niewygórowane pieniądze. O ile jednak cała plejada budżetowych nurków to proste tool-watche bez zbędnej finezji (to nie zarzut), o tyle PBE to zupełnie inna historia. Zrobić naprawdę porządnie wykonany klasyczny zegarek nie jest łatwo (miejsca na surowe wykończenie nie ma), ale zrobić go za równe 1.150EUR (~4.800PLN) to już prawdziwa sztuka. Japończycy podołali i choć lwia część splendoru przypada emaliowanej tarczy, cała reszta (pasek, koperta, wskazówki) nie ustępuje jej jakością. Nosi się również dobrze, chociaż z 12.4 mm grubości koperty dobre 2 mm chętnie bym odjął.


Z Japonii na cały świat wyjechało raptem 1.500 numerowanych (numer na deklu) egzemplarzy i znakomita większość rozeszła się w mgnieniu oka. Trudno się temu dziwić – ręcznie robiona, niebieska emalia za takie pieniądze jest tak rzadko spotykana, że kolejnej możemy się szybko nie doczekać. I oczywiście wiem, że to nie pierwsze budżetowe Seiko z emalią… tylko że ta inspirowana nocnym niebem robi wielką różnicę. Mówiąc zupełnie szczerze, uśmiech nie schodził z mojej twarzy za każdym razem, gdy miałem zegarek na nadgarstku. A to po 9 latach i kilkudziesięciu testach nie zdarza się przesadnie często. No i ten cyferblat…

Seiko Presage Blue Enamel Limited Edition
Producent | Seiko |
Nazwa modelu | Presage Blue Enamel Limited Edition |
Ref. | SPB069J1 |
Mechanizm | z automatycznym naciągiem |
Symbol mechanizmu | 6R15 |
Rezerwa chodu (h) | 50 |
Tarcza | niebieska |
Koperta | stal |
Średnica (mm) | 40,5 |
Wysokość (mm) | 12,4 |
Wodoszczelność | 100m |
Pasek | skórzany |
Limitacja | 1500 |
Cena (PLN) | 4,840 |