
Recenzja Furlan Marri Grey Sector [zdjęcia live, dostępność, cena]
Butikowy Furlan Marri przebojem wdarł się na zegarkowy horyzont. Mechaniczny, klasyczny Grey Sector świetnie pokazuje, z czego wynika sukces marki, która wyrosła z Kickstartera.
Wydawać by się mogło, że stworzenie nowej marki zegarkowej – takiej, która ma szanse na odniesienie sukcesu – wymaga pewnego zestawu cech, jak determinacja, chryzma, kreatywność czy przebojowość. Rynek jest trudny, nasycony nowymi firmami, przepełniony praktycznie w każdym segmencie. Do tego dochodzi jeszcze Kickstarter, który pozwala sfinansować powstanie marki przy praktycznie niedużej inwestycji i braku przekonania, że projekt jest tym, czego oczekuje klient. Prosto prawda? Nie do końca, zwłaszcza, jeśli zwrócić uwagę na fakt, że znakomita większość nowych tworów znika z rynku szybciej, niż się na nim pojawia. W czym tkwi więc recepta na sukces? Spróbujmy odpowiedzieć na to pytanie na przykładzie marki Furlan Marri i jej pierwszego zegarka mechanicznego.
Furlan i Marri
Panowie Andrea Furlan i Hamad al Marri na pomysł wspólnego, zegarkowego biznesu wpadli w czasie pandemii. Kiedy spotyka się Andreę pierwszy raz, uderza jego skromność i pewna doza nieśmiałości, która kompletnie nie pasuje do tego, co stworzył – a zwłaszcza do powszechnego zamieszania, jakie tym „stworzeniem” spowodował. Premierowym FM by osadzony mocno w klimacie vintage chronograf, zainspirowany legendarną referencją Patka – tzw. Testi Tondii. Zegarek napędzał (i dalej napędza, choć już nową serię referencji) kwarcowy kaliber z mechanicznym modułem stopera, wyprodukowany przez Seiko. Model ten, w pięciu różnych wersjach kolorystycznych, zaoferowano na platformie Kickstarter i… w ciągu kilkunastu dni zebrał ponad 1 000 000 CHF. Skąd tak spektakularny sukces skromnego, napędzanego baterią zegarka?

Fulran Marri po pierwsze postawił na sprawdzony wzór, czyli inspirację vintage. W tym duchu zaprojektował zegarek, który dodatkowo wzbogacił o niespotykaną jak na ten przedział cenowy ilość detali i wykończenia. Do tego dodał klasyczne, ale bardzo zmyślnie pokolorowane tarcze i wielce atrakcyjną cenę. Projekt był tak udany, że sięgali po niego nawet wytrawni kolekcjonerzy, dysponującym imponującymi zbiorami najlepszych czasomierzy. Od samego początku Andrea Furlan podkreślał, że marka będzie podążać tą ścieżką, ale kolekcja rozrastać się ma o zarówno te tańsze, kwarcowe, jak i o droższe, mechaniczne modele. Pierwszy mechanik pojawił się nieco ponad rok od startu firmy.
Furlan Marri Sector
Vintage, klasyka, detale i tym razem już szwajcarskie serce – tak skrótowo prezentowała się debiutancka, mechaniczna propozycja duetu Furlan i Marri. Tym razem inspiracją nie był jeden konkretny model, ale styl – sektorowa tarcza. Symetryczny, dzielony wizualnie na równe części cyferblat to wymysł jeszcze z lat 40. ubiegłego stulecia.

Kiedyś sugerował zegarek z chronometrycznym mechanizmem, dziś to już bardziej kwestia estetyczna. W premierowej, limitowanej odsłonie (która również wyprzedała się na pniu) model 2166-A „Black Sector” miał czarny cyferblat, zamknięty w niedużej kopercie ze stali z charakterystycznymi, „krabimi” uszami. Na jego bazie, lekko przeprojektowany, Sector wszedł w skład regularnej kolekcji.
Grey Sector
Furlan Marri na dzień dobry zaproponował sektorowy model w trzech opcjach: łososiowej z czarnymi aplikacjami (najpopularniejszej wśród klientów), srebrnej z niebieszczonymi wskazówkami oraz najbardziej stonowanej, szarej – bohaterze tej recenzji.

Od tarczy więc zacznijmy, tym bardziej, że nie brakuje jej detali. Szarość cyferblatu przełamana została różnymi rodzajami wykończenia, od satynowanego ringu ze skalą minutową i wewnętrznego, szerszego ringu z indeksami godzinowymi po chropowaty, wyraźnie ziarnisty środek. Na nim nadrukowano pionową oraz poziomą linię, tworzącą tytułowe sektory. Większość aplikacji jest namalowana białą farbą, ale cztery indeksy godzinowe są polerowane i nałożone na tarczę.

Wypolerowane zostały również trzy centralnie zamocowane wskazówki – i tu szczególnie widać, z jaką dbałością Furlan Marri podszedł do projektu. Wskazówki mają elegancki kształt, ładną mięsistość i profil. Sekundnik jest np. zagięty na końcu tak, by czubek znajdował się bliżej indeksów. Dodatkowo mocowanie do cyferblatu zwieńczone jest pełnym dekielkiem, ozdobionym koncentrycznym szlifem. Jeśli zgodzić się z tezą, że to tarcza jest esencją dobrego projektu, to Furlanowi udała się niemal idealnie. Jeden właściwie drobny zarzut, to w moim odczuciu nieco zbyt zlewające się z tarczą, niewyraźne logo.



Step-case
Do pary z sektorowym cyferblatem Furlan Marri zaproponował złożoną, stylową kopertę. Zrobiono ją ze stali i zwymiarowano na 37,5 mm średnicy oraz 10,5 mm grubości. Szeroko rozstawione uszy (20 mm) mają wspomniany już kształt „krabowych” szczypiec, albo jak kto woli, kropli. Z pewnością forma jest specyficzna, ale zdecydowanie pasuje i dodaje charakteru. W stosunku do pierwszego wariantu, uszy są nieco smuklejsze, mniejsze. Z boku wykończono je dokładnie satynowaniem, a resztę powierzchni wypolerowano. Po prawej stronie zamocowano płaską, ale dość szeroką koronkę, wygodnie ząbkowaną i od czoła wypolerowaną na błysk.


Od góry obudowę zamyka płaski, satynowany bezel (z szafirowym, lekko wypukłym szkłem), średnicą nico węższy niż główna część koperty. Taki manewr tworzy kopertę „step-case”, z widocznym schodkiem. Poszczególne części wykończono naprzemiennie polerowaniem i satynowaniem. Miedzy uszami na godz. 6 wybity jest numer konkretnego egzemplarza, a dodatkowo w uszach nawiercone są po dwie pary otworów pod teleskopy. Można więc zamocować pasek o prostej albo zaokrąglonej końcówce.
La Joux-Perret
Zazwyczaj zegarek małej marki pokroju Furlan Marri „oszczędza” przy wyborze mechanizmu, decydując się na coś taniego, sprawdzonego i łatwo dostępnego. FM Sector korzysta z kalibru Swiss Made, produkowanego przez manufakturę La Joux-Perret. Werk to nietuzinkowy, bo niespotykany w innych, popularnych zegarkach. Kaliber G100 ma pokaźne i satysfakcjonujące 68 h rezerwy chodu, generowane wolframowym, galwanizowanym i ozdobionym pasami genewskimi wahnikiem, z wygrawerowaną i wypełnioną na złoto nazwą firmy.

Cały mechanizm jest zresztą bardzo starannie wykończony, a obok pasów genewskich widać również niebieskie śrubki i szlif ślimakowy. Wszystko to można swobodnie podziwiać przez szklany dekiel i zupełnie szczerze przyznam, że jest co popatrzeć. Jak na tę półkę cenową, werk wygląda bardzo estetycznie. By dopełnić technicznych formalności wspomnijmy jeszcze, że G100 ma 4,45 mm grubości oraz balans taktowany na 4 Hz (28 800 A/h).

Konkluzja
Od samego początku bacznie śledzę poczynania marki Furlan Marri, bo definitywnie kupuję jej filozofię. Tworzenie małego, butikowego micro-brandu to tylko z pozoru zadanie łatwe. Możliwości i dróg, które można obrać jest wiele, ale z drugiej strony rynek jest nasycony i kapryśny. FM postawił na sprawdzoną klasykę i estetykę vintage, ale przy okazji zrobił to bardzo rozważnie, mądrze i bezkompromisowo. Szczególnie należy podkreślić tę ostatnią wartość, bo pójście na łatwiznę czy oszczędzanie kusi, zwłaszcza na starcie biznesu.


Grey Sector to zegarek, który może zachwycić pod wieloma względami. Egzemplarz kosztuje niecałe 7 000 PLN, ale oferuje znacznie więcej, niż sugerowałaby cena na metce. Na ręku znakomicie zwymiarowana, tradycyjna koperta leży świetnie, a dodatkowo szczerze zachwyca ilością małych szczegółów. Potem oczy przyciąga tarcza – w testowanej wersji może nieco zbyt monochromatyczna, ale także niepozbawiona detalu. Na oklaski szczególnie zasługują świetnie zrobione wskazówki.

Do tego FM dorzuca bardzo dobry (i równie ładny dla oka) mechanizm, a na dokładkę szyty we Francji pasek z miękkiej, wygodnej skóry. Do wyboru z prostym albo profilowanym zakończeniem. Zegarek zapakowany jest w bardzo estetyczne, skórzane etui (którego śmiało można użyć jako etui podróżnego) z dołączonym certyfikatem. 7 000 PLN za zegarek micro-brandu to nieco więcej, niż można by oczekiwać, ale wraz z wyższą ceną idzie cała masa bonusów. Spokojnie zaryzykowałbym twierdzenie, że nawet duże i ugruntowane marki nie oferują w podobnych pieniądzach zbliżonej jakości i wykończenia. Furlan Marri Grey Sector zachwycił mnie absolutnie (pewnie już to zresztą wyczuliście), a po naszej ostatniej rozmowie z Adnreą Furlanem możemy tylko czekać z niecierpliwością na kolejne etapy rozwoju marki.
Furlan Marri Grey Sector
Producent | Furlan Marri |
Nazwa modelu | Grey Sector |
Ref. | 2145-A |
Mechanizm | z automatycznym naciągiem |
Symbol mechanizmu | La Joux-Perret G100 |
Rezerwa chodu (h) | 68 |
Tarcza | szara |
Koperta | stal |
Średnica (mm) | 37,5 |
Wysokość (mm) | 10,5 |
Pasek | skórzany |