MB&F HM5: On the Road Again
Po klasycznej interpretacji w wydaniu MB&F – Legacy Machine No.1 – przyszła pora na kolejne Horological Machine. Tym razem inspiracją są piękne stylistycznie lata 70-te i pewien wyjątkowy samochód.
Zanim przejdziemy do charakterystyki najnowszej Horological Machine, kilka słów jakie o zegarku piszę samo MB&F:
„Można powiedzieć, że HM5 jest wyrazem lat 70-tych – czasu, kiedy wszystko wydawało się możliwe: eksploracja kosmosu, loty ponaddźwiękowe, poduszkowce, jet-pack’i, pierwsze sportowe super-samochody jak Lamborghini Miura… W zegarmistrzostwie mechanizmy kwarcowe i wyświetlacze LED szykowały się do wyparcia i unicestwienia tradycyjnej mechaniki. I gdyby zapytać kogoś wtedy, jak będą wyglądać zegarki w roku 2012, odpowiedzią z pewnością nie byłyby okrągłe koperty, białe tarcze i klasyczne wskazówki jak w większości dzisiejszych zegarków.”
Najnowsza propozycja Maximiliana Bussera i ekipy jego przyjaciół – Horological Machine No.5 On the Road Again („Znów na drodze”) – to kolejna kreacja nieskrępowanego umysłu Bussera, tym razem dotycząca wspaniałych lat 70-tych. Jeśli lubicie ten okres, jego stylistykę i charakter (polecam video na końcu artykułu), a dodatkowo pasjonują was stare, sportowe samochody, pokochacie nowego MB&F’a, zupełnie tak jak ja.
Dwa podstawowe źródła, które zainspirowały powstanie HM5, to wspomniane Lamborghini Miura i kwarcowo-ledowy zegarek Amida. Wykonana z cyrkonu koperta (51.5×49.22.5mm) swoim kształtem przypomina zarówno produkty Amidy jak i opływową, stylową karoserię włoskiego auta. Do samochodu nawiązują szczególnie horyzontalne żaluzje, które w samochodzie osłaniały tylną szybę przed promieniami słońca, a tutaj mają za zadanie dostarczenie światła do wnętrza koperty (odsuwa się je dźwigienką z boku obudowy). Jeszcze jeden motoryzacyjnie inspirowany detal to dwa wloty, niczym wydechy, pełniące funkcję odprowadzenia wody (koperta nie jest wodoszczelna, ale o tym za moment).
Odsłaniane żaluzje i wspomniane wpuszczanie do wnętrza konstrukcji światła ma służyć naładowaniu luminescencyjnych indeksów dysków, godzinowego i minutowego, pełniących oczywiście rolę wskazania czasu. Co ciekawe, oba dyski umieszczone są na płasko na całym kalibrze, aby więc odczytać czas z przedniego okienka obudowy, wewnątrz umieszczono szafirową pryzmę, która odbija wskazania pod kątem 90°, a dodatkowo powiększa cyfry aktualnej godziny i minut o 20%.
Mechanizm to dzieło Chronode, a konkretnie duetu Jean-Francois Mojon i Vincent Boucard. Bazę stanowi kaliber (przekładnia napędu) pochodzący z grupy Sowind (przypuszczalnie jakiś Girard Perregaux) z 42-godzinną rezerwą chodu, balansem bijącym z częstotliwością 28.800 A/h, 30 kamieniami i 224 komponentami. Naciąg zapewnia charakterystyczny rotor z 22ct złota. Aktualną godzinę wskazuje skaczący w obu kierunkach dysk, regulowany razem z tym minutowym przez dużą, zewnętrzną koronkę z tyłu koperty.
Wspomniałem wcześniej, że koperta HM5 nie jest wodoszczelna – wodoszczelny natomiast jest stalowy kontener (obudowa) wewnątrz którego zamknięto cały mechanizm. WR ustalono na poziomie 30m.
Każdy z 66 egzemplarzy cyrkonowego Horlogical Machine No.5 On the Road Again umieszczony jest na gumowym, perforowanym pasku z tytanową, klasyczną klamerką. Gdybym dysponował wolnymi 55.000CHF, kolejny zegarkowy zakup byłby dość oczywisty – uwielbiam MB&F (!)
Horological Machine No.5